Opublikowano Dodaj komentarz

DeepTech Vista Gold Hound naprawdę warto

Firma DeepTech zastępuje firmę Tesoro w produkcji typowych gałkowych wykrywaczy metalu. O ile jakość wykonania producenta z USA była wyższa, to już elektronika i jej praca są zdecydowanie lepsze po stronie bułgarskiego producenta.

Ostatni model Vista Gold Hound to tradycyjny detektor dwutonowy z dodaną funkcją regulacji treshold. Urządzenie bajecznie proste i wygodne w obsłudze. Niski ton żelazo, wysoki kolor.

Nie wymaga dużo czasu, wystarczy tylko włączyć i wszystko staje się proste. Zaczynamy od ustawienia stabilnego poziomu czułości, kalibracji do gruntu, a kończymy na regulacji tresholdu, tak naprawdę dodatkowego filtra stabilizującego pracę i pozwalającego wyciszyć zakłócenia od gruntu lub w drugą stronę wzmocnić sygnały duchy.

Gold Hound pracuje z częstotliwością 30 kHz i jest piekielnie stabilny. Zero trzasków, popiskiwania, czy fałszywej odpowiedzi od gleby. To naprawdę robi spore wrażenie. Proste dwa sygnały i wiemy wszystko.

Miałem okazję porównać go od innych wykrywaczy i to na miejscu o dużej mineralizacji i ogromniej ilości żelaza. Gold Hound króluje pod względem komfortu pracy. Jest stabilnie i sygnały są czyste i pewne, zero rozterki czy kopać czy nie. Świetnie zapina się na celach i daje dodatkową informację w postaci niskiego tonu, jeśli mamy do czynienia z korozją. Sygnał przełamania nie jest jednolity i zmienia się w czasie, potrafi być także cichszy i dawać efekt przesterowania dla obiektów bardzo głębokich.

Wychodzą też wady. Brak podwójnej dyskryminacji powoduje, że wykopiemy każdy kolor. To spory plus nic nie pominiemy, niestety na sporym śmietniku to już jest problem. W tym wypadku DeepTech Vista X ma przewagę w postaci podwójnej dyskryminacji, za pomocą której możemy się w jakimś stopniu upewnić.

Kolejny problem to częstotliwość pracy… urządzenie jest naprawdę jednym z najgłębszych które z nam pracującym w 30 kHz i to do tego stopnia, że może konkurować spokojnie z 14 kHz! Tak! Duża mineralizacja i żelazo nie są problemem, ale już zaśmiecenie i drobne, cieniutkie blaszki. Biją jak duże monety i nie ma różnicy w audio.

Na dobrej miejscówce ten wykrywacz to prawdziwe złoto, cienkie srebrne monety, których nie sygnalizuje większość zabawek z wyższej półki? Zero problemu! Vista Gold Hound oddzieli nawet najbardziej zamaskowane obiekty w okolicy zardzewiałych gwoździ.

Na ekstremalne miejsca można kupić sondę SuperSix. Ta mała snajperka jak sama nazwa wskazuje pozwoli dotrzeć w trudne miejsca, o takiej kondensacji żelaza, gdzie inne wykrywacze po prostu nie dają rady przetworzyć sygnałów.

Pamiętajcie o subskrypcji naszych mediów społecznościowych na Facebooku: Omnitron i Omnitron Metal Detecting Group oraz kanału na YouTube: Michał Majchrowicz oraz Instagram: sklep_omnitron.

Piszcie pod tym artykułem jakie są wasze doświadczenia z urządzeniami analogowymi?

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Monety jak grzyby po deszczu

Pogoda zawsze wpływa na efekt poszukiwań i nie ma co się oszukiwać. Deszcze, temperatura zmieniają zachowanie urządzeń. Sony mają tendencję do dryftu i mówiąc wprost, tracą swoje właściwości. Efektem jest spadek zasięgów oraz fałszywe sygnały i zakłócenia od podłoża. Mam na myśli ekstremalne letnie temperatury, bo niektórzy producenci już od jakiegoś czasu stosują kompensację wpływy temperatury na pracę sondy detektora.

Jak zatem się bronić w takiej sytuacji? Najlepiej zmniejszyć czułość, lub spróbować ponownie dostroić do gruntu, nawet ręcznie dla zwiększenia pewności ustawień. Pozostaje jeszcze stary trik… podnosimy sondę nad glebę i nie prowadzimy jej nisko. Powiedzmy, że 5 cm – 10 cm to absolutne minimum. Może się okazać, że jest znacznie ciszej i stabilniej, a cele lepiej zapinają się w skali ID i nie skaczą.

Odstrojenie czy zmiana częstotliwości też może być rozwiązaniem w takiej sytuacji. Na koniec pozostaje czekać na deszcz, tak jak grzyby po deszczu zaczynają się pojawiać wcześniej niesłyszane lub niemierzalne przedmioty.

Jeśli podobał ci się ten artykuł, opublikuj go w mediach społecznościowych i skomentuj na tej stronie.

Opublikowano Dodaj komentarz

Drogi czy tani sprzęt?

Wielu z nas popełnia błąd na samym wstępie i źle dobierając sprzęt. Wykrywacz powinien być dopasowany bezpośrednio pod warunki które panują na stanowisku pracy jak i oczekiwania odnośnie znalezisk. Pół biedy, kiedy szukamy na zwykłych miejscach bez dużej ilości żelaza czy śmieci cywilizacyjnych. W takich miejscach wystarczy zwykły prosty sprzęt za kilkaset złotych.

Problem zaczyna się w momencie, kiedy gleba jest mocno zmineralizowana i mamy dużą zawartość żelaza, ceramiki, rud darniowych, koksu. Okazuje się, że zwykły sprzęt kompletnie się nie sprawdza. Nie działa. Pół biedy, kiedy jesteśmy to w stanie stwierdzić organoleptycznie i widać to po zachowaniu detektora. Urządzenie się wzbudza, spada głębokość detekcji, sygnalizacja ID po prostu nie działa, a nadmiar żelaza powoduje zapychanie urządzenia i przerzucanie w skali zardzewiałej korozji do zakresu wysokich przewodników takich jak srebro. Pozamiatane. Można odwiesić sprzęt na kołek. Nie ma tematu.

Na szczęście jest kilka sposobów, aby uniknąć problemów. Wiadomo najlepiej kupić wykrywacz z górnej półki typu Tarsacci MDT 8000 czy XP DEUS II… tylko kogo obecnie stać na takie ekstrawagancje?

Zaczynamy od podstaw. Jeśli nasz sprzęcik dysponuje trybem All Metal to od razu go uruchamiamy. Dyskryminacja jest wrogiem każdego Poszukiwacza. Koniec i kropka. W ten sposób poprawiamy osiągi i elektronika ma mniej sygnałów do przefiltrowania, jest szybciej i mniejsza szansa, że coś pominiemy. Zaczynamy też wolniej i dokładniej przemiatać. Prowadzenie sondy to podstawa. Zakładamy na siebie każdy ruch i bezwzględnie równolegle do podłoża.

Za dużo zakłóceń i fałszywych sygnałów? Odstrajamy i zmniejszamy czułość. Warto też podnieść nieco sondę wyżej. Czasami to pomaga, także w przypadku poszukiwania sygnałów na powierzchni – zagubiona obrączka.

Aplikacja. Tak aplikacja. Wściekłych Januszy z syndromem Policji odsyłam do piekła. Aplikacja to nie ewidencja dla służb tylko pomoc dla was. Jaka? Proste, widzimy ile przeszliśmy i jakie sygnały pokazywały się w danym miejscu. Można obserwować koncentrację znalezisk. Nie musicie wrzucać zdjęć wystarczy literowy marker przedmiotu. Na tej podstawie wiadomo, gdzie wrócić z innym sprzętem i lub poprawić przy pomocy wybranego programu czy nowego zestawu ustawień.

Kalibracja do gruntu. Tak samo ważna jak odstrojenie od zakłóceń EMI. Podstawa, esencja pracy z detektorem. Właściwe przeprowadzona to szansa na sukces, spieprzona to stracony czas. Po pierwsze szukamy czystego miejsca, po drugie sprawdzamy dwa razy. Kalibrując patrzymy na wartości, porównujemy, idziemy w inne miejsce i ponawiamy próbę. Od tego zależy poprawna identyfikacja i głębokość detekcji. Wartość pomiaru podpowiada nam z jakimi warunkami mamy możliwość się zmierzyć.

Wskaźnik mineralizacji. Nie każdy wykrywacz metalu go posiada. Sprawdzamy co pokazuje na tej podstawie jesteśmy w stanie przewidzieć na ile utracimy osiągi w tym miejscu i jak dokładnie ustawić sprzęt.

Na koniec pozostaje zawsze gruby portfel. Miejsce produkuje? Są wyniki? Warto zainwestować w lepszy sprzęt! Urządzenie wieloczęstotliwościowe lub w t technologii hybrydowej, impulsowe? Czemu nie! Takie rozwiązania pozwalają przebić się przez warstwę żelaza w bardziej skuteczny sposób. Sprzęt nie musi kosztować fortuny. Cały czas na rynku znajdziemy garażowych producentów, którzy potrafią zdziałać cuda. Obecnie detektory impulsowe PI posiadają dyskryminacje i identyfikację, nie działa to do końca jak w popularnych sprzętach VLF, ale pozwala na nowo otworzyć starem miejsca, które podobno już nic nowego nie produkują!

Nikt by nie uwierzył jeszcze parę lat temu, że tzw. ramy będą w wersji z pełną dyskryminacją i to w technologii IB. Szukasz dużego koloru? Nie ma problemu, dobrym przykładem jest Pathifnder Nexusa, opisany w jednym z artykułów tego bloga.

Jeśli podobał ci się ten artykuł, daj lajka pod nim i pamiętaj o naszych mediach społecznościowych:

Youtube
Sklep Omnitron
Omnitron Metal Detecting Group
Intagram

 

 

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

NEXUS Pathfinder V2 piekielna rama z dyskryminacją

Wykrywacz ramowy lub popularnie zwana rama to naprawdę świetne rozwiązanie na grubego zwierza, niestety także bardzo wymagające, jeśli chodzi o samo zastosowanie. Wszystko trzeba mocno przemyśleć, bo wybór jest szeroki i możliwości praktycznie nieograniczone.

Firmy NEXUS nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. To świat wykrywaczy analogowych, irracjonalnie drogich, skomplikowanych i w technologii IB.

Czym zatem poza jakością wykonania różnią się produkty NEXUSA od innych? Poza osiągami, twobox tego typu umożliwia szybkie przemieszczanie w trudnym terenie i może być obsługiwany tylko przez jedną osobę. Posiada dyskryminację i możemy swobodnie wybrać rodzaj przewodnika, którego szukamy! Kolor czy żelazo i płynna regulacja. Bajka!

YouTube player

Genialne rozwiązanie, zważywszy, że przy sondzie o rozmiarze 20 cali, widzimy obiekty wielkości puszki po napoju i większe! Nie ma problemu drobnych śmieci, które potrafią nieznośnie uprzykrzyć życie. Do tego dodamy jeszcze wybór trybu pracy: statyczny i dynamiczny, kalibrację do gruntu i kompensację mineralizacji. Ekstremalna ilość żelaza nie jest przeszkodą, a urządzenie wykonane zostało z aluminium i włókna węglowego i można je szybko składać. Masa to około 4.5 kg, całkiem znośnie.

Na koniec szybkość pracy i mamy naprawdę niezłego demona, który jest poręczny i prosty w obsłudze. Jakie jest napięcie na sondach strach zapytać, a spory radiator poniżej panelu sterującego robi wrażenie. Poniżej tabelka przestawiająca możliwości Nexus Pathfindera V2.

Opublikowano Dodaj komentarz

Dorzynanie miejscówki

Dorzynanie miejscówki. Jak to zrobić? Nowy sprzęt sporo kosztuje i z reguły nie każdego stać na spore inwestycje. Zaczynamy od sprawdzenia czym dysponujemy i co mają nasi koledzy. Robimy podsumowanie.

  • Częstotliwość – w przypadku kiedy detektor metalu ma zmienne częstotliwości do wyboru, szukamy tej najniższej. Ustawiamy. Następnie dyskryminacja – wróg każdego Detektorysty, w dół jak najniżej lub zmiana na tryby All Metal, zyskaliśmy na zasięgu.
  • Filtry  -reaktywność, im niższa wartość tym urządzenie głębsze, ale gorzej separuje obiekty. Z tym także będziemy sobie radzić po prostu wolniej przemiatając. Inne od ID czy kamieni magnetycznych czy identyfikacji kapsli warto wyłączyć.
  • Sonda przemiatanie – może warto popracować nad lepszym prowadzeniem nad powierzchnią gruntu? Ruchy powinny być wolne – około 2 sekundy od położeń skrajnych oraz płynne i równoległe cały czas do poziomu ziemi.
  • Sztyca – regulujemy tak by sonda znajdowała się 3 do 5 cm nad jej powierzchnią. Kolejne centymetry są nasze.
  • Czułość – czas ustawić ją do poziomu stabilnej pracy i pozbyć się zakłóceń. To największy nasz wróg skracający nasze zasięgi. Używamy zawsze automatycznego odstrojenia lub ręcznie szukamy najbardziej stabilnego kanału lub częstotliwości pracy.
  • Kalibracja do gruntu – rzecz często zaniedbana. Warto przeprowadzić ją precyzyjnie w czystym miejscu. W trakcie pracy sprawdzamy i powtarzamy. Śledzimy wartości i w razie potrzeby i możliwości ręcznie korygujemy pod warunki. Od tego zależą kolejne centymetry!
  • Sonda wielkość – ma znacznie, mimo obiegowych opinii, choć prawda jest taka, że liczy się technika. Na miejsca zaśmiecone, mniejsza będzie ok, na duże i czyste i w miarę równe obszary przyda się większa co poprawi efektywność i zasięgi.
  • Sama miejscówka – rzecz najbardziej kuriozalna kierunek przejścia. Trzeba zmieniać najście na obiekty. W poprzek, wzdłuż po skosie. Każdy sygnał obchodzimy na około. Proponuje użyć aplikacji Tect O Trak bazującej na danych z GPS naszego telefonu. To spory komfort i organizacja pracy, zwłaszcza jak wracamy na nasze ulubione miejsce.
  • Siła przyrody – można wykorzystać opady deszczu oraz wiatr, które powodują opuszczanie się gleby w czasie. Często monety potrafią leżeć wypłukane na powierzchni. Prognoza meteo to aplikacje Windy i Meteo.
  • Wunderwaffe – warto jest także pożyczyć wykrywacz ramowy PI i przejść to samo miejsce z urządzeniem, które widzi tylko większe przedmioty i na większej głębokości, pominiemy powierzchniowe śmieci.

Jeśli podobał ci się ten artykuł, daj lajka pod nim i pamiętaj o naszych mediach społecznościowych:

Youtube
Sklep Omnitron
Omnitron Metal Detecting Group
Intagram

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

XP DEUS II program OMMONO

XP w nowym modelu wykrywacza metalu DEUS II zaimplementowało stary model w postaci programu DEUS MONO. Mniej rozgarnięci powiedzą po co mi to przecież mam zestaw programów pracujących w paru częstotliwościach naraz, czyli bardziej stabilny, odporniejszy na gorsze warunki i lepiej sygnalizujący różne przewodniki z obu końców skali (srebro i złoto = bogactwo). Zatem po co komu pojedyncze częstotliwości?!

Powód jest prosty, urządzenie potrzebuje mniej czasu na obróbkę danych tylko jednej częstotliwości, a ta dobrze dobrana może spowodować, że będzie można sięgnąć nieco głębiej. Najniższa częstotliwość to 4 kHz, a najwyższa to 40 kHz. Każda z nich ma swoje zalety i wady. Niska jest naprawdę głęboka i faworyzuje wysokie przewodniki takie jak srebro oraz duże kawałki żelaza, wysoka lepiej poradzi sobie w dużym zaśmieceniu i wysokiej mineralizacji z drobnymi i niskimi przewodnikami typy złoto i drobne srebrne monety.

Poświęcamy stabilność pracy i próbujemy wycisnąć wszystko co się da z detektora. Poniżej program OMMONO specjalnie dla was:

Wykres XY pomoże w identyfikacji:
Opcje/konfiguracja/profil/XY

Menu:

  • Dyskryminacja 6.1 na początek, zakładka EXPERT – PITCH (błąd tłumaczenia POZIOM dla wersji softu 0.17)
  • Czułość do zachowania stabilnej pracy
  • Częstotliwość 4 kHz lub 40 kHz opis co wybrać i do czego powyżej
  • Głośność żelaza 3 lub zero jak będzie za głośno na miejscówce
  • Reaktywność bazowa 1.5 ustawić pod warunki (śmietnik 2 w górę)
  • Sygnał akustyczny 4

Kalibrować do gruntu w czystym miejscu, sprawdzić wartości w innym, tutaj ręczna kalibracja do gruntu przez tzw. pompowanie lub wybór wartości to podstawa.