Opublikowano Dodaj komentarz

Tracking czy nie Tracking?

Kalibracja do gruntu to podstawa, gwarantująca pracę detektora w trudnych warunkach, można ją przeprowadzić ręcznie lub automatycznie. Pozostaje jeszcze Tracking czyli funkcja ciągłego śledzenia gruntu.

Dobra na czyste podłoża, których mineralizacja często się zmienia w krótkim okresie czasu. Jest też wada, można łapać fałszywe sygnały, a obiekty będą wymagały parokrotnego przemiatania dla wygenerowania właściwego sygnału. Tracking może kompletnie się pogubić na kamieniach magnetycznych czy przy dużej ilości ceramiki i żelaza. Duże zaśmiecenie też utrudnia sprawę, wszystko to kwestia algorytmów pracy i towarzyszących filtrów. Wartości mogą być uśredniane i wtedy właśnie pojawiają się fałszywe sygnały.

Ręczne strojenie daje największą gwarancję prawidłowej kalibracji wykrywacza metalu do podłoża. Niestety są też miejsca, gdzie ilość żelaza utrudnia kalibrację ręczną i automatyczną i wtedy warto uruchomić Tracking… tak tylko trzeba zrobić to mądrze.

Patrzymy na wartości i jeśli jedna wartość przewija się cały czas, wystarczy wyłączyć śledzenie gruntu. Gotowe! Mamy wartość, której szukaliśmy. Automat zrobił to za nas! Pozostaje sprawdzić to co jakiś czas. Jak? W prosty sposób pompujemy sondą w trakcie poszukiwania nad czystym miejscem, jak sygnał się zmienia lub słyszymy nadmierną odpowiedź od gruntu stroimy ponownie.

Dobre ustawienie to kluczowa sprawa dla stabilnej pracy i prawidłowego sygnału dla danego przedmiotu i godnej głębokości i musimy za każdym razem o tym pamiętać.

Opublikowano Dodaj komentarz

Jak folia maskuje sygnały

Świetny pokaz jak folia, kamienie magnetyczne mogą maskować sygnały. Podobnie żelazo. Porównanie XP ORX i Tarsacci MDT 8000. Miłego oglądania.

YouTube player
Opublikowano Dodaj komentarz

Nowy Garrett AXIOM następca ATX’a?!

Wczoraj firma GARRETT przedstawiła nowy wykrywacz impulsowy model AXIOM. Lekka sztyca i panel znany z APEXA. Elektronika przypomina ATXa, który jest świetnym urządzeniem, ale niestety trudnym w obsłudze ze względu na skomplikowany panel z przyciskami oraz samą masę.

Nowy detektor posiada opcję sprawdzania żelaza IRON CHECK oraz dwa rodzaje dźwięku: PWM i VCO do wyboru! Posiada też możliwość dostosowania pulsu do wielkości poszukiwanych przedmiotów. Wybieramy czy mają być to złote samorodki czy jakieś większe relikty, a kończymy na dużych gabarytach. Regulowana jest prędkość odświeżania obiektów dla zachowania stabilności w zróżnicowanym terenie. Do wyboru 3 rozmiary sond i każda w wersji DD lub mono. Słuchawki bezprzewodowe MS-3 także będą działały z AXIOM’em.

Dlaczego to takie istotne? Urządzenia PI (Pulse Induction) są idealne na trudne zmineralizowane i pełne żelaza tereny. Nie poddają się tak łatwo efektowy maskowania. Niestety nie posiadają do końca sprawnej dyskryminacji.

YouTube player

 

YouTube player
Opublikowano Dodaj komentarz

Tarsacci MDT 8000 REX!

Inna technologia i zupełnie inne możliwości, ale dopiero w odpowiednim miejscu to przewaga wykrywacza Tarsacci MDT 8000, która miażdży konkurencję! Nie wierzysz? Marketingowy bełkot? Poczytaj zagraniczne fora, zwłaszcza z USA… to tylko najlepsze opinie, ale są też wady.

Ten sprzęt jak każdy inny wymaga nieco czasu i zrozumienia, to nie jest model z najniższej półki typu włącz i zapomnij. Trzeba poświęcić trochę czasu, ale później efekty mówią same za siebie. Jest jeszcze jeden mały szkopuł. Wyrywacz metalu Tarsacci MDT 8000 w zwykłych warunkach typu niska mineralizacja gleby czy brak koksu, żelaza i folii nie wykaże się niczym spektakularnym. Tak. Musisz mieć miejsce pełne żelaza, ceramiki, koksu, żulu, kamieni magnetycznych i podobnego badziewia i to wtedy zaczyna się prawdziwa zabawa! Chrzanię głupoty?! Pewnie chce sprzedać…?! Nic z tych rzeczy, parę tygodni na tym samym miejscu w kółko idąc po swoich śladach. Do tego różne inne sprzęty konkurencji, zmiana operatorów, pogody, a obszar nietknięty ręką człowieka od 40 lat. Tylko koszona trawa. Nawet zmiana orientacji chodzenia po swoich śladach, kopanie na starych dołkach – swoich dołkach (teren ogrodzony)!

Efekt? Miazga! Szok i zdumienie. Wyniki mówią same za siebie, konkurencyjne detektory na różnych programach to 3 do 5 monet, a Tarsacci?! Dwa razy więcej i to za każdym razem w tym samym miejscu!
Ostatnie poszukiwania i już tylko ten wykrywacz daje radę. Kosmos i odjazd za razem! Jak to możliwe, że z  ponad 30 cm spod warstwy nalotu żelaza, gwoździ i ceramiki słychać srebrną monetę? Dwa inne urządzenia nie sygnalizują nic poza żelazem lub działają na granicy możliwości choć są idealnie ustawione, mają wyraźny problem. Sondy zaczynają dryfować i żelazo zawija się wokół skali, po środku bije ceramika i kamienia. Upiorna uwertura, nie ma szans z kakofonią dźwięków generowanych jak z karabinu maszynowego!

Technologia hybrydowa pozwala widzieć przez to żelazo w pewnym stopniu. Podatność na rzeczy maskujące jest mniejsza. Wiadomo nie w 100%, ale to i tak lepiej niż najnowsze wykrywacze metalu z najwyższej możliwej półki. To robi sporą różnice i naprawdę działa!

Opublikowano Dodaj komentarz

Minelab Equinox vs Tarsacci MDT zlepek monet

Jak widać na poniższym filmie Minelab wykłada się na takim celu jakim jest zlepek monet. To trudny cel. Tarsacci przechodzi próbę.

YouTube player
Opublikowano Dodaj komentarz

Nowy czy używany wykrywacz?

Używany czy nowy wykrywacz? Ktoś powie, że to kwestia pieniędzy i będzie w tym dużo prawdy, ale czy aby na pewno tylko nowe urządzenia są najlepszym rozwiązaniem?

Czysto racjonalnie patrząc, nowy oznacza mniejsze ryzyko i gwarancję spokoju i to na minimum 24 miesiące. To także najnowsza technologia niedostępna w poprzednich latach, mniejsza masa, kompaktowość, ergonomia.

Są detektory, których nie kupimy współcześnie. Dobrym przykładam jest model TDI nie istniejącej już firmy Whites Electronics. Genialne w swojej prostocie urządzenie impulsowe, głębokie i szybkie. Obecnie brak dobrego odpowiednika pod względem funkcjonalności i ceny. Dlaczego firma Garrett obecny właściciel Whitesa nie myśli o wznowieniu produkcji?!

Zawsze istnieje ryzyko kupienia urządzenia uszkodzonego z drugiej ręki, ale można oszukać przeznaczanie i spróbować kupić sprzęt demo lub powystawowy. W USA są firmy serwisujące urządzenia dużych producentów, tam powinniśmy skierować swoje kroki w pierwszej kolejności.

Często starsze modele nie odstępują jakością wykonania od najnowszych produkcji. Warto jednak sprawdzić urządzenie przed zakupem i nawet jeśli sami nie umiemy poprosić kogoś doświadczonego. Unikniemy problemów z kosztowną naprawą, często już nie możliwą.

Stare nie znaczy zawsze gorsze, Whites Spectra, Nautilius, niektóre modele TESORO czy Minelaba to klasa sama w sobie. Ok, pewnie, że wolniejsze, i na krócej starcza bateria, ale nie dotknęła ich jeszcze ręka sprawnych księgowych i speców od marketingów szukających wszędzie drogi na skróty i krojenia kosztów!

Komis

Opublikowano Dodaj komentarz

Nexus MP V3 moneta spod gwoździ!

Czasami niemożliwe staje się możliwe:

YouTube player
YouTube player
Opublikowano Dodaj komentarz

Whites Spectra bezkompromisowy wykrywacz

Whites Spectra to wyjątkowy wykrywacz metalu. Skomplikowany w obsłudze nie pierwszy rzut oka, ale dający niesamowite możliwości konfiguracji. Dlaczego jest taki wyjątkowy?

Po pierwsze to detektor pracujący w trzech częstotliwościach na raz po drugie posiada tryb mieszany, ale nie taki jak RUTUSIE w wersji mono, ale stereofoniczny. Co to daje? Oba kanały statyczny i dynamiczny pracują na raz i nie są przełączane pomiędzy sobą jaka się dziej w wersji mono. Cały czas słyszymy informacje na temat wielości głębokości i rodzaju celu. Trudno pominąć przedmioty i wiemy co mamy pod sondą. To bardzo duży komfort pracy i jeśli dodamy do niego świetną identyfikację to urządzenie mimo leciwego wieku i niezbyt wielkiej prędkości separacji obiektów jest nadal wzorem niedoścignionym dla wielu producentów.

Są też wady, poza wspomnianą wyżej komplikacją, to masa całego urządzenia oraz kolorowy wyświetlacz niezbyt widoczny w pełnym słońcu. Co prawdą LCD firmy Sharps ma świetny kontrast i dobre podświetlenie, ale i tak nie będzie to poziom jaki dają ekrany czarnobiałe.

Kolejna bolączka to źródło zasilania. Fabryczne akumulatory starczają dosłownie na chwilę i są upierdliwe w obsłudze i ładowaniu. Znacznie lepiej przejść na pakiet ogniw 18650 litowo-jonowych (3 szt.) i elektroniczną ładowarkę. Sam używam takiego zestawu i czas pracy wydłużył się trzykrotnie. Kupiłem koszyk na trzy takie ogniwa i zaprojektowałem oraz wydrukowałem obudowę.

Fabryczna sztyca też nie należy do najwygodniejszych, ale spokojnie można sobie dopasować coś lżejszego.

Sama praca i możliwość konfiguracji po siebie dają praktycznie nieograniczone możliwości. W początkowym poznawaniu sprzętu wymaga sporo cierpliwości i samozaparcia oraz znajomości języka angielskiego. Poświęcenie paru miesięcy na naukę procentuje w terenie w postaci lepszej identyfikacji, łatwiejszego zapinania się na celu i nie męczącej pracy. Mniej przypadkowych dźwięków to także spory plus.

Możliwość konfiguracji pozwala na dopasowanie się do wielu scenariuszy i rodzajów szukanych obiektów. Rozdzielenie ustawień software i hardware oraz filtrów pozwala skonfigurować detektor pod siebie także pod względem audio czy wyświetlanego ID i piktogramów, a kończąc na kolorystyce. To rzecz niespotykana obecnie.

Wersja V3i pozwala na wykorzystanie opcji wykresu XY dla dodatkowej identyfikacji przedmiotów. Widzimy, aż 3 częstotliwości w postaci graficznej, co pozwala lepiej określić przewodnictwo i rodzaj metalu w jakimś przybliżeniu. Nawet firma XP wykorzystała to rozwiązanie w modelach XP DEUS I i DEUS II.

Ostatnią rzeczą jest wskaźnik głębokości. Nie taki graficzny jak znamy obecnie, lecz w cm i cały czas w trybie dynamicznym bez potrzeby namierzenia jak to zostało zrobione w innych urządzeniach. W ten prosty sposób możemy rozróżnić co jest powierzchniowym śmieciem, a co wartościowym przedmiotem leżącym sporo głębiej.

Bob Canaday nieżyjący już twórca Whitesa Spectry był bez wątpienia geniuszem i szkoda, że żadna z obecnie działających firm na rynku wykrywaczy metalu nie podjęła się kontynuowania jego spuścizny.

Opublikowano Dodaj komentarz

Dlaczego skarby giną?

Z goła trywialne pytanie, ale odpowiedź jest bardziej skomplikowana. Zawiedli ludzie i system, pokutuje mentalność ukształtowana przez lata zamordyzmu. Bardziej niż empatia liczy się cwaniactwo, spryt i nieuczciwość. Wszystko dla zysku można by powiedzieć.

Ostatnia sprawa z Torunia pokazuje w jakiej kondycji znajduje się nasze dziedzictwo i ustalona ochrona nad nim. Sami sobie jesteśmy winni. To nasze wybory i nasze decyzje doprowadziły do tej sytuacji.

Kwestią dyskusyjną jest możliwość samego decydowania, a stąd krótka droga do paranoi, bo przecież jak byśmy nie wybrali będzie i tak źle! Ludzie są tylko ludźmi i warto o tym pamiętać.

Zatem nie tylko urzędnicy kradną. Umoczeni są kompletnie wszyscy od poszukiwaczy, przez policjantów, archeologów, konserwatorów. Wszyscy. Każdy kradnie i oszukuje, bo system został tak ukształtowany na przestrzeni stuleci i nie pozostawia złudzeń. Nikt już nie zna normalności, nie wie co to znaczy. To tak jak w surrealistycznej opowieści Franza Kafki – Proces, gdzie główny bohater Józef K., kawaler, prokurent bankowy, mieszkający w mieście, określanym jako „stolica”. Pewnego dnia budzi się w swoim mieszkaniu i zostaje zaskoczony najściem urzędników, którzy oświadczają mu, że zostaje aresztowany, mimo iż nic złego nie popełnił. Mimo aresztowania może prowadzić normalne życie, musi jedynie pozostać do dyspozycji sądu. Pomimo pozorów normalności w życiu K. następuje seria absurdalnych, niezrozumiałych wydarzeń.

Skąd to znamy? Tak zawsze płacą pasjonaci i ludzie nie patrzący na zyski. Można by cytować klasyków takich jak Michaił Bułhakow: “(…) wszelka władza jest gwałtem zadanym ludziom i że nadejdzie czas, kiedy nie będzie władzy ani cesarskiej, ani żadnej innej. Człowiek wejdzie do królestwa prawdy i sprawiedliwości, w którym niepotrzebna będzie już żadna władza.”

Lub najlepiej oddający sytuację, w której się znajdujemy: “Skoro nie ma dokumentu, to nie ma również człowieka.”

Brakuje dobrej woli i chęci zmian. Nikt nie odda pieniędzy w imię idei, acz trzeba pić i jeść. W obliczy rzeczy ważnych i ważniejszych, kultura i historia przegrywają z kretesem. Brak szacunku dla naszych poprzedników, którzy ścierali ręce przy maszynach budując ten kraj poszedł w zapomnienie. Kolejne pokolenia wychowane w epoce agresywnego konsumpcjonizmu po prostu się tym nie interesują. Wpadliśmy w nisze. Jesteśmy mniejszością i każda mniejszość prędzej czy później jest skazana na wyginięcie. Amerykanie nazywają to dźwięcznie: extinction.

Co zatem pozostaje garstce ocalałych? Czekać na nieuchronny koniec czy robić swoje? Sztuka balansu jest bardzo trudna, bo to istny taniec na linie. Myślę, że nie należy się za siebie oglądać i iść naprzód.

 

Zbigniew Herbert dawno temu napisał:

“bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to sie liczy

a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

niech nie opuszcza cię twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy – oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzuca grude”

Opublikowano Dodaj komentarz

Niewygodni

Dlaczego jesteśmy niewygodni? Prosta sprawa, dotykamy tematów wrażliwych i trudnych. Przypadkowe znaleziska, tak przypadkowe powodują, że lata pracy tęgich głów zamieniają się w pył. Życie zweryfikuje wszystko.

Tematów jest wiele od coraz mniej pewnej hegemonii Piastów po Vikingów i Celtów, którzy nie tylko pustoszyli nasze ziemie, a nieśli tu cywilizacje i oświecenie. Dowody są w ziemi i wielu chciałoby by tam zostały.

Pewne dowody mogą być niewygodne, jak obecnie narracja o Rzezi Wołyńskiej. Mnie ta tragedia dotknęła osobiście, mój ojciec był świadkiem, i przeniósł to w moje życie mniej lub bardziej świadomie. To mnie ukształtowało, dlatego historia jest taka ważna, to nie zbiór zakurzonych dat. To nas dotyka bezpośrednio.

Tymczasem w TV wojna i zmienia się polaryzacja. Ofiary są nieme i nie mają prawa głosu. Podobnie Poszukiwacze – Detektoryści. To co znajdą może być niewygodne do lansowanej wersji prawdy, która kształtuje byt stada owiec. Pozostaje kaganiec, represje i tłamszenie wszelkich przejawy wolności.

To współczesny cyfrowy świat czy się wam podoba czy nie. Wystarczy tylko odpowiedni przekaz. Nie bez powodu Joseph Goebbels powtarzał, że 1000 razy powtórzone kłamstwo staje się prawdą, gdyby miał współczesne narzędzia, mówilibyśmy zapewne po niemiecku.

Ostatni faktor to pieniądze, bóg kształtujący nasz byt. Są wszędzie, w każdej reklamie, w ubiorach na ulicy czy w przejeżdżających samochodach. Niewielu z nas wytrzymuje to porównanie. To także dotyczy tej pasji. Wielu sławnych reprezentantów umazanych jest tym gównem. Wyroki za handel zabytkami, często słuszne, konfidencja, oszustwa drobne i te większe. Wszystko przekłada się na wymiar finansowy.

Prawdziwa wolność i szacunek dane są tylko istotą dojrzałym i wszechstronnie wykształconym. Tacy nie jesteśmy i to nie nasza wina. Jak kamień toczony przez nurt rzeki, jesteśmy obdarci z godności, pozbawieni sumienia. Potykamy się często, pytanie czy pozwala nam to być takim samymi jak ci którzy narzucili nam to kiepskie prawo?

Czy jak prezesi ugrupowań pozornie nam sprzyjającym mamy odcinać kupony i jakoś to będzie? Ktoś musi być juhasem i doić owce. Tak się dzieje, ale nie wszystkie owce są naiwne i nie wszystkie są do szpiku kości złe.

Pewnego dnia wszystko może się zmienić i tak jak w Budapeszcie pod koniec wojny nie było ani jednej wolnej latarni wzdłuż Dunaju.

Opublikowano Dodaj komentarz

Ernst Jünger – Książę piechoty

OMNITRON: Czy może być coś lepszego niż książka oparta na relacji uczestnika dawnych wydarzeń?! Wielka Wojna i wspomnienia niemieckiego żołnierza walczącego na froncie zachodnim, spisane na podstawie dzienników prowadzonych na bieżąco na polu walki. Niech wa s to zagrzewa do poszukiwań!

A tutaj cytat z forum historycy.org:

Kto czytał Remarque’a “Na zachodzie bez zmian” czy “Drogę powrotną” niech się przygotuję na coś co rozwala w drobny mak te pozycje.

Ciekawostką jest że Jünger pracował nad nią całe swoje życie. Ukazywała się w wielu wydaniach – chyba w siedmiu czy dziewięciu. Poszczególne wersje mocno się różnią – zdecydowanie najlepsze są te wczesne. U nas dostępne są dwa – jedno z 1935 pod tytułem “Książe piechoty” i drugie współczesne już jako “w stalowych…” Po wojnie autor został jednym z najważniejszych niemieckich pisarzy XX wieku. Sądząc po fragmentach z pierwszego wydania, na jakie natykałem się cytowane w innych książkach, pierwsza wersja „Burz” to musiał być dopiero prawdziwy dynamit. Tylko otworzyć, włożyć między karty lont, zamknąć i podpalić. Wszystkie później wprowadzone zmiany stępiły ostrze tej książki i z uwalanego krwią bagnetu ostał się nóż do smarowania kanapek na pikniku. Być może na aukcjach internetowych lub w większych bibliotekach dałoby się dostać „Księcia piechoty”, ale – jak pisałem – przekład jest podobno marny i nie oddaje wspaniałego, drapieżnego, pierwotnie brutalnego języka Jüngera.

Cytat:
właśnie się wybierają w 1917 we Flandrii po jeńców do okopów francuskich. Porucznik opisuje swoje wyposażenie – kosmos!

“Odziany byłem w strój roboczy właściwy rzemiosłu, jakie wykonywać zamierzaliśmy: na piersi dwa worki z piaskiem z czterem granatami trzonowymi w każdy, po lewej z zapalnikiem uderzeniowym, po prawej z czasowym, w prawej kieszeni munduru pistolet 08 na długiej taśmie, w prawej kieszenie spodni mały mauzer, w lewej kieszeni munduru świecący kompas i gwizdek sygnałowy, przy pasie karabińczyk do odbezpieczania granatów ręcznych, sztylet i nożyce do drutu. W wewnętrznej kieszeni munduru tkwił pełen portfel i adres domowy, w tylnej kieszeni spodni płaska butelka cherry brandy. Naramienniki i godło “Gibraltar” odpruliśmy, by przeciwnik nie mógł się zorientować jaka jest nasza macierzysta jednostka. Jako znaki rozpoznawcze nosiliśmy białe opaski na rękawach …”
Miłej lektury: