Opublikowano Dodaj komentarz

Nowy czy stary?

Ostatnio spotykam się z agresją fanbojów, którzy uważają, że stare wykrywacze są dużo lepsze od nowych. Niestety nie mogę się zgodzić na taką manipulację, bo temat jest bardziej złożony. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że zależy od bardzo wielu czynników.

Zależy jaki wykrywacz, w jakich warunkach i jak ustawiony i czego konkretnie szukamy. Spore znaczenie poza wspomnianym wcześnie podłożem – glebą mają także lokalne zakłócenia EMI.

Problem

jest bardzo złożony i jak się udało pokazać na jednym z naszych filmów proste konfrontacje nie dają pełnego obrazu. Jeśli ktoś stawia tezę trzeba ją po prostu poprzeć twardymi dowodami. Trudno zachować obiektywizm na wielu płaszczyznach, nie tylko z braki złej woli, ale także z własnych niedopatrzeń i błędów w rozumowaniu.

Nie jestem fanem

wszystkich starych urządzeń i uważam, że dużym nadużyciem jest wciskanie kitu pt.: kiedyś to były świetne wykrywacze sporo lepsze od tych nowych. I tak i nie. Na przykładzie Mienlaba E-Traca widać najlepiej o co chodzi. Sprzęt leciwy i ciężki, także ergonomia leży. Prawie 2kg żywej masy nie będzie dla każdego. Baterie starczające na krótko także można obejść przez wymianę na nowe pakiety Lipo, ale czy prędkość przetwarzania da się jakoś usprawnić? Niestety nie.

Półbiedy, kiedy teren jest czysty, wtedy stary Minelab się sprawdza, niestety, kiedy mamy spory śmietnik i dużą ilość żelaza o sygnalizacji niskich przewodników w takich warunkach można po prostu zapomnieć. I na nic się zda audio typu Long sztucznie przedłużające sygnalizację celu, zrobione tylko po to żebyśmy go nie pominęli i maskujące największą ułomność tego wykrywacza – separację. W ten sposób przykrywamy inne cele.

Bądźmy szczerzy

wiele starych urządzeń – zostając przy Minelabie np.: Explorer nie jest wstanie tego uciągnąć. Za wolno przetwarzają sygnały. Nie ma co się temu dziwić, maja po 15 lub więcej lat. Świat idzie do przodu – nikt na nikogo nie czeka. I nie jest wcale to dziwne, jeśli najnowsze urządzenia, mimo, że wielokrotnie bardziej szybsze także borykają się z takimi problemami!

Pamiętam,

jak poprawiałem miejscówkę po kolesiach z Minelab Explorerem i Safari. Zostawili za sobą sporo monet, a ja miałem Whitesa Spectrę V3i z sondą snajperką firmy Mars 9 cali. Chłopcy nie byli zadowoleni i posłali mi na pożegnanie parę niemiłych słów, ale kto by się przejmował.

Podobny mechanizm

mamy w testach poglądowych. Wiele osób je kwestionuje i twierdzą, że w ziemi będzie inaczej. Jest w tym tylko część prawdy. Jeśli urządzenie nie jest w stanie przejść próby na powierzchni – tzw. naiboard test, to na pewno nie przejdzie go podłożu. Na tym to polega. To prosta logiczna rzecz. Wiele osób tego po prostu nie pojmuje, a mówimy o rzeczach kompletnie elementarnych i prostych. Przykładowo wyświetlacz, który w pinpointerze pomaga w łatwy sposób wybrać daną funkcję bez niepotrzebnego zapamiętywania kombinacji klawiszy czy sięganie do instrukcji. Logika i jeszcze raz logika.

Oczywiście są odstępstwa od reguły,

i mamy szereg bardzo dobrych detektorów analogowych, które spokojnie sobie radzą z głębokością czy separacją, zostawiając daleko w tyle popularne urządzenia cyfrowe, ale zawsze jest to kosztem ergonomii pracy, wodoodporności czy poręczności, czy braku identyfikacji i wtedy trzeba iść na kompromis. Kopać czy nie kopać oto jest pytanie? Podpowiem: kopać cały czas na okrągło!

Zapraszamy na nasz kanał na YouTube
Zapraszamy na naszgo BLOGA