Opublikowano Dodaj komentarz

Dorzynanie miejscówki

Dorzynanie miejscówki. Jak to zrobić? Nowy sprzęt sporo kosztuje i z reguły nie każdego stać na spore inwestycje. Zaczynamy od sprawdzenia czym dysponujemy i co mają nasi koledzy. Robimy podsumowanie.

  • Częstotliwość – w przypadku kiedy detektor metalu ma zmienne częstotliwości do wyboru, szukamy tej najniższej. Ustawiamy. Następnie dyskryminacja – wróg każdego Detektorysty, w dół jak najniżej lub zmiana na tryby All Metal, zyskaliśmy na zasięgu.
  • Filtry  -reaktywność, im niższa wartość tym urządzenie głębsze, ale gorzej separuje obiekty. Z tym także będziemy sobie radzić po prostu wolniej przemiatając. Inne od ID czy kamieni magnetycznych czy identyfikacji kapsli warto wyłączyć.
  • Sonda przemiatanie – może warto popracować nad lepszym prowadzeniem nad powierzchnią gruntu? Ruchy powinny być wolne – około 2 sekundy od położeń skrajnych oraz płynne i równoległe cały czas do poziomu ziemi.
  • Sztyca – regulujemy tak by sonda znajdowała się 3 do 5 cm nad jej powierzchnią. Kolejne centymetry są nasze.
  • Czułość – czas ustawić ją do poziomu stabilnej pracy i pozbyć się zakłóceń. To największy nasz wróg skracający nasze zasięgi. Używamy zawsze automatycznego odstrojenia lub ręcznie szukamy najbardziej stabilnego kanału lub częstotliwości pracy.
  • Kalibracja do gruntu – rzecz często zaniedbana. Warto przeprowadzić ją precyzyjnie w czystym miejscu. W trakcie pracy sprawdzamy i powtarzamy. Śledzimy wartości i w razie potrzeby i możliwości ręcznie korygujemy pod warunki. Od tego zależą kolejne centymetry!
  • Sonda wielkość – ma znacznie, mimo obiegowych opinii, choć prawda jest taka, że liczy się technika. Na miejsca zaśmiecone, mniejsza będzie ok, na duże i czyste i w miarę równe obszary przyda się większa co poprawi efektywność i zasięgi.
  • Sama miejscówka – rzecz najbardziej kuriozalna kierunek przejścia. Trzeba zmieniać najście na obiekty. W poprzek, wzdłuż po skosie. Każdy sygnał obchodzimy na około. Proponuje użyć aplikacji Tect O Trak bazującej na danych z GPS naszego telefonu. To spory komfort i organizacja pracy, zwłaszcza jak wracamy na nasze ulubione miejsce.
  • Siła przyrody – można wykorzystać opady deszczu oraz wiatr, które powodują opuszczanie się gleby w czasie. Często monety potrafią leżeć wypłukane na powierzchni. Prognoza meteo to aplikacje Windy i Meteo.
  • Wunderwaffe – warto jest także pożyczyć wykrywacz ramowy PI i przejść to samo miejsce z urządzeniem, które widzi tylko większe przedmioty i na większej głębokości, pominiemy powierzchniowe śmieci.

Jeśli podobał ci się ten artykuł, daj lajka pod nim i pamiętaj o naszych mediach społecznościowych:

Youtube
Sklep Omnitron
Omnitron Metal Detecting Group
Intagram

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Spalonka czyli pojedynek analoga z telewizorkiem

Czy w ogóle można porównać wykrywacz analogowy jakim jest DeepTech VistaX do XP DEUSA II? Teoretycznie tak, choć w praktyce dysproporcje są naprawdę duże, że nie da się zestawić obu urządzeń bezpośrednio.

Waga, poręczność, kompaktowość i możliwość konfiguracji, jakość wykonania nie do pobicia na korzyść XP. Audio także daje większe możliwości. Inna półka i inna liga sprzętu o cenie nie wspominając. Za jednego XP DEUSA II kupimy dokładnie trzy VistyX!!!

Jeśli chodzi o pracę w terenie zaśmieconym to także będzie nam nieco łatwiej, ale z jednym małym wyjątkiem, mniej się nakopiemy, ale więcej możemy pominąć. W przypadku analoga trzeba sprawdzić i wykopać. Pozorna wada staje się zaletą na bardzo dobrej miejscówce! Niepewny sygnał z kiepskim ID na wyświetlaczu i pominiemy dobry fant, a bez musimy to sprawdzić! Wiele zamaskowanych sygnałów i monet na krawędzi po prosty wykopiemy! To cała analogowa tajemnica. Jest jeszcze coś więcej.

W trudnym terenie z dużą ilością żelaza urządzenia idą łeb w łeb z jednym małym wyjątkiem, analog zawsze jest głębszy i różnica jest naprawdę wyczuwalna, co mogliśmy sprawdzić na przechodzonej miejscówce – tzw. spalonce. Łatwa piaskowa gleba z osadniczym podłożem w postaci żelaza, spalonego węgla, koksu i ceramiki. Tam oba wykrywacze czują się naprawdę dobrze. Kropkę nad i postawiła sama natura w postaci przelotnego deszczu, poprawiając osiągi, ale także zwiększając ryzyko wzbudzania się wykrywaczy na mokrej trawie.

YouTube player

Oba detektory miały 11 calowe sondy. XP DEUS II pracował w programie Deep HC lub Relikt. Urządzenia wykręcone na maksimum czułości. Reaktywność w XP ustawiona na 1.5 wraz bardzo wolnym przemiataniem i sprawdzaniem sygnałów na krzyż robiła robotę.
Różnica jest spora tam, gdzie XP, które naprawdę jest głębokie ma jeszcze 2-3 cm zapasu zanim zgubi sygnał, VistaX spokojnie jest o ponad 5 cm głębsza! Podwójna dyskryminacja daje szansę sprawdzenia przedmiotu pod sondą. W niektórych sytuacjach XP działało już na granicy zasięgu, gdzie analog dawał jeszcze mocny i pewny sygnał. W pewnym momencie, po wykopaniu 50 cm dołka mieliśmy wrażenie, że to będzie kawałek zardzewiałego żelaza, ale nie! Przedmiot wielkości połowy małego palca u dłoni znajdował się w dołku!

Trzeba przyznać jeszcze jedną zaletę obu urządzeniom, dobrze skalibrowane prawie do końca skali sygnalizują – pokazują dobrze rodzaj przewodnika (kolor lub żelazo). Unikamy dylematów z kopaniem zardzewiałego złomu na granicy zasięgu… choć i ten złom często może być wart sprawdzenia!

Pytanie jaka będzie różnica w przypadku VistyX z sondą 14 cali… kolejne 5 cm jest bardzo realne. Niestety są też wady, duża sonda to większa masa, gorsze wyważenie i separacja oraz wolniejsze przemiatanie. Spróbujemy to sprawdzić. Pamiętajcie o subskrypcji i komentarzach pod artykułem!

 

Opublikowano 3 komentarze

XP DEUS I i DEUS II który jest lepszy?

Wysyp filmów o przewadze DEUSA I nad DEUSEM II ubawił mnie setnie. Klienci nie wiedzą co robić… czekać czy kupić?! Do tego dochodzą jeszcze update softu, które powodują wysyp skrajnych komentarzy na temat wersji, która działa, a która już nie. Kompletny mętlik i chaos.

Pierwszy wypust to sprawdzona generacja wykrywaczy metalu, znamy wszystkie ich wady i zalety w codziennym użytkowaniu. Model II to wielka niewiadoma, tak by się mogło wydawać, bo przecież technologia wieloczęstotliwościowa w tym modelu występuje po raz pierwszy! Nie do końca. Mamy program MONO w którym możemy używać DEUSA II jak jego poprzednika wybierając tylko pojedyncze częstotliwości pracy. Dostajemy dwa w jednym.

Nowy bóg wykrywaczy działa naprawdę dobrze, a kolejne błędy są stopniowo poprawiane. To nie dotyczy tylko francuskiej firmy XP, konkurencja zmaga się z podobnymi problemami. Nawet rodzimi producenci przekonali się, że zmiana oprogramowania może być kluczem do sukcesu jak i totalnej porażki. Pytanie na ile pozwoli nam hardware – czyli flaki detektora. Jak są dobre, by sprostać wyzwaniu programistów.

Dla mnie jedno jest pewne, DEUS I trafia bynajmniej nie do lamusa, ale na rynek wtórny. Pytanie, kiedy XP wycofa go z produkcji i stanie się ikoną portalów sprzedażowych tak jak stare modele Whitesa? Zobaczymy, tymczasem warto rozważyć zakup tego wykrywacza, niestety na przeszkodzie stoi cena, ponad 7599 zł brutto to polskich realiach kwota dla wielu niedostępna, nawet w sferze marzeń.

Co daje zatem nowa technologia i co zmienia dla statystycznego Poszukiwacza? To proste, urządzenie bardziej stabilnie pracuje, jest głębsze, a w przypadku słonej morskiej plaży jak i mocno zmineralizowanej gliny pozwala sięgnąć głębiej. W przypadku dużej ilości żelaza, sprzęt z Francji błyszczy. Niskie i wysokie przewodniki są sygnalizowane podobnie pewnie i jednoznacznie, czego nie możemy powiedzieć o sprzętach działających na jednej częstotliwości pracy. Powyższe zalety przydadzą się w określonych warunkach i nie każdy tego potrzebuje, większość użytkowników zadowoli się sporo tańszym sprzętem, ale jest jedno, ale… Ergonomia i masa są nie do pobicia, brak kabli także ułatwia życie, choć DEUS II tak jak jego poprzednik wymaga doświadczonego operatora, lub sporego samozaparcia w nauce urządzenia.

W przypadku niespełnienia opisanych wyżej założeń, warto zainteresować się czymś prostszym, gdyż pewne funkcje wymagają pełnego zrozumienia i co gorsze są ze sobą trwale powiązane, co jeszcze bardziej komplikuje sprawę. Tak to wszystko wymaga czasu i cierpliwości, ale na pewno zaprocentuje w przyszłości tam, gdzie inni będą musieli się poddać.

Opublikowano Dodaj komentarz

Nokta Makro The Legend vs XP DEUS II

Jak ciężko jest porównać obecnie produkowane wykrywacze nie trzeba nikogo przekonywać. Cena nie jest już jedynym wykładnikiem.

Konkurencja wśród producentów zatoczyła koło, a same dane na niewiele się zdadzą z prostego powodu jakim jest oprogramowanie urządzeń. Na domiar złego popularne update softu potrafi sporo namieszać i z przeciętnego detektora zrobić wilka w owczej skórze. Niestety działa to także w drugą stronę.

Nokta Makro The Legend i XP DEUS II łączy tylko technologia wieloczęstotliwościowa, cała reszta jest diametralnie odmienna, no może poza jakością wykonania, w której turecki producenta stara się gonić konkurencję i wychodzi mu to naprawdę bardzo dobrze. Bezprzewodowy Francuz to klasa sama w sobie i nikt nie pobił 960 gram masy urządzenia do tej pory. W ciężkim terenie takie parametry przemawiają z każdym kolejnym machnięciem, a modułowa budowa pozwala na zmiany konfiguracji.

Znajdą się i tacy, którzy będą narzekać, że nie da się dokupić tradycyjnych baterii i wszystko trzeba ładować oddzielnie. Mnie to nigdy nie spotkało – brak prądu. Naszczęście mnogość modułów pozwala zrezygnować z rozładowanego panelu RC i w jego miejsce użyć samych słuchawek… są jakieś opcje awaryjne.

Zejdźmy na ziemię. The Legend jest także solidnie zbudowany i nie zawiedzie w warunkach terenowych. Nie jest to jakość wykonania XP, ale cena to połowa Boga Wykrywaczy. Sporo? Możliwe. The Legend przekonuje prostotą obsługi i bardzo mocną integracją z użytkownikiem. Już po chwili rozumiemy wszystko, a cicha i stabilna praca to prawdziwa przyjemność. Audio, tak audio wreszcie istnieje i ma się dobrze, zwłaszcza, że możemy sporo zmienić. Nie jest to symfonia z DEUSA II, ale jest już bliżej niż dalej. Wyraźne wykrywacz robi robotę jak należy i to do mnie przemawia. Symbioza i przyjemność. DEUS II to znacznie trudniejsze urządzenie czy zatem gorsze? Nie. Po prostu wymaga zdecydowanie więcej czasu na opanowanie i zrozumienie zależności ustawień. Kiedy to zaprocentuje? W bardzo trudnych i specyficznych warunkach takich jak bardzo duża ilość żelaza. W takim miejscu XP błyszczy i tytuł która nie został mu nadany przypadkiem. Duża ilość ustawień pozwala dopasować sprzęt pod siebie i pod otoczenie. To spora zaleta, ale też rzecz wymagająca sporo zaparcia i czasu. Jak widać na portalach społecznościowych, wielu się poddało i wystawiają naszego Boga Wykrywaczy na sprzedaż.

Zatem jak wybrać? Mądrze, a tak poważnie? Na 90% Nokta Makro The Legend wystarczy w zupełności i sprawi nam naprawdę wiele radości. Na tej samej zaśmieconej łące, chodziło mi się z Turkiem lepiej niż z Francuzem, ale wiem, że to było średnio trudne miejsce, a już na gruzowisko po starej karczmie zabrał bym XP. DEUS II to świetne rozwiązanie, kiedy ktoś potrzebuje lekkiego sprzętu z powodu przybyłych kontuzji lub trudno dostępnego terenu. To także narzędzie do pracy w dużym śmietniku i w ogromnej ilości, żelaza, która powoduje, że inne urządzenia są po prostu nieskuteczne.

Głębokość? Oba detektory mają jej pod dostatkiem. Wszystko w filmie poniżej. Pamiętajcie o subskrybcji!

YouTube player
Opublikowano Dodaj komentarz

DeepTech Vista Gold Hound PREMIERA!

DeepTech Vista Gold Hound to tak naprawdę dobra i sprawdzona stara analogowa szkoła w świecie wykrywaczy metali. Tutaj nie ma finezji czy materiałów rodem z kosmosu. Wszystko jest wystarczająco przeciętne…, ale nie osiągi!

YouTube player

Wydajne 30 kHz częstotliwość pracy pozwala pracować w nieco bardziej wymagającym terenie i z bardzo drobnymi przedmiotami. Szukasz cienkich klepanych srebrnych monet lub drobnego złota? Znajdziesz je. Nie pominiesz sygnału i docenisz przewagę dawnych rozwiązań, gdzie chodzi się tylko na słuch, a każdy kolorowy przedmiot sprawdza przez wykopanie. To nie era wyświetlaczy i umownych wskazań ID, gdzie pod tym samym numerkiem kryje się pożądana moneta i puszka!

YouTube player

Trzeba włożyć trochę serca i siły w szpadel i mamy efekty. Nic nie pominiecie, nie ma szans. Kolejny plus to bajecznie prosta obsługa. Dobre słuchawki i w drogę, w której towarzyszą wam tylko dwa tony. Tak to minimalistyczny detektor. Możesz ściszyć niski ton żelaza, ale warto słyszeć co się dziej pod sondą i czy jesteśmy we właściwym miejscu.

Producent firma DeepTech zostawia nam jeszcze jeden mocarny oręż, TRESHOLD. Nie zmniejszając czułości, regulujemy sobie odpowiedź gruntu. Chcemy cichej i łatwiej pracy skręcamy. Pragniemy sygnałów duchów i głęboko położonych przedmiotów? W prawą stronę. Idealne rozwiązanie na przechodzone miejscówki.

Wiele lat temu, chłopcy zrobili film z modelem GOLD. Pokonał wszystkie inne dostępne wtedy sprzęty i wylała się fala hejtu, że test był ustawiany. Nie był. My to wiemy. Wy możecie sami sprawidzić.

YouTube player

Czy to wykrywacz metalu dla każdego i dla początkujących? Tak, ale nie na każde miejsce. Na totalnym śmietniku poradzi sobie świetnie, jest bardzo czuły, piekielnie szybki i wystarczająco głęboki i niestety nie pozwoli pójść na kompromis. Tutaj nie ma leniwego szukania. Nie masz czasu sprawdzić, ryzykuj pominięcie fantów i kup sobie sprzęt z telewizorkiem!

Opublikowano Dodaj komentarz

Nokta Makro The LEGEND kompletne zaskoczenie!

Wykrywacz metalu Nokta Makro The LEGEND zaskoczył mnie kompletnie. Nie zakładałem, że urządzenie jest tak dobrze wykonane i pracuje stabilnie i przyjemnie. Na finalną ocenę jest za wcześnie, ale moi kumple mają podobne zdanie. Urządzenie ma potencjał.

Zacznijmy od początku. Założeniem Nokta Makro było przejęcie specyficznego segmentu zajmowanego przez model Equionx 800 australijskiej firmy Minelab… i mam dziwne wrażenie, że to się po prostu udało!

Poza brakiem wad znany u konkurencji jakość wykonania i cena robią wrażenie. Dostajemy prawdziwy sprzęt wieloczęstotliwościowy, prosty w obsłudze, wodoodporny i naprawdę dobrze wykonany. Karbonowa sztyca czy naprawdę super jakości słuchawki bezprzewodowe z dodatkowym etui to naprawdę miłe gesty i fakt, że ktoś tam na górze nas słucha. Są też wady, takie jak niechlujnie przyklejona folia transportowa, czy klawisze bez podświetlenia lub zabarwienia ikon funkcji dla lepszej widoczności. Pewnie się czepiam, ale lubię kompletne rozwiązania.

Masa i ergonomia znane są z taniego modelu SIMPLEX+ i tego nie można kwestionować, ale nie zapominajmy. To wykrywacz zdecydowanie z wyższej półki! Dlaczego? Technologia pozwala na lepszą sygnalizację niskich i wysokich przewodników, podobnie jak drobnej złotej biżuterii. Mniej pominiemy. Praca w słonej wodzie oraz mocno zmineralizowanej glebie? Bez problemu. To taki trochę szwajcarski scyzoryk i to naprawdę dopracowany. Oczywiście nie jest to XP DEUS II, ale myślę, że Minelab przy tej cenie zacznie liczyć straty dość prędko.

Menu jest proste i przejrzyste, ale możliwość ustawień naprawdę powala! Chcesz zmienić głośność sygnalizacji dla danego ID, jego ton czy zakres? Bez problemu. Chcesz podpiąć słuchawki bezprzewodowe BlueTooth i niekoniecznie fabryczne? Bez problemu.

Ok to już znamy. Konkurencja ma podobnie. To fakt, ale nie w tej cenie!

Funkcja Ferro Check to nic innego jak pasek pokazujący w jaki stopniu przedmiot pod sondą zmierza w kierunku żelaza czy koloru. To naprawdę ułatwia pracę (kapsle i inne śmieci), a jeśli dodamy do tego nowe polifoniczne audio, swoisty multitone do wyboru, to wiemy już znacznie więcej. Puryści mogą pracować w dwóch lub więcej tonach, dowolnie je regulując. Na koniec zapisujemy sobie gotowe ustawiania i po bólu. Sygnał wiodący nam nie pasuje? To też nie problem.

Latarka, wibracje to znamy. Darmowe update? Super też fajnie. Zegarek? Czas jest ważny jak żona czeka w domu to jest ok. Licznik czasu pracy? Rewelacja. Teraz wiemy, ile naprawdę przepracował nasz detektor.

Posiadamy 4 programy, takie jak PARK, POLE, PLAŻA i GOLD FIELD. Mamy wskaźnik głębokości, ustawiamy sobie prędkość separacji obiektów tzw. recovery speed co wpływa także na głębokość. Odstrajamy automatycznie zakłócenia czy wybieramy pojedyncze częstotliwości pracy: 4, 10, 15, 20, 40 kHz.

Bardzo cieszy mnie fakt wyboru wariantu pracy MULTI. Dla programów PARK i POLE to M1 i M2. M1 to zakres wieloczęstotliwościowy uczulony na wysokie przewodniki typu srebro, a M2 na niskie, takie jak złoto. To świetny ruch ze strony producenta pozwalający na precyzyjne dopasowanie do panujących warunków. Program PLAŻA odpowiedni posiada warianty Mw i Md, gdzie W (wet) oznacza morką plażę, a D (dry) suchą.

Testy trwają. Mam nadzieję, że podzielicie się swoją opinią pod tym wpisem, więcej informacji znajdziecie w poniższym filmie:

YouTube player

 

 

 

 

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Tarsaccci MDT 8000 jak ustawić?

Jak poprawnie ustawić wykrywacz Tarsacci MDT 8000? Urządzenie ma przejrzyste i proste menu, bez żadnych ukrytych funkcji, ale mimo to wymaga sporo poświęconego czasu, by wykorzystać nową technologię, której nie stosuje żaden z innych producentów.

Pierwszym i kluczowym wyborem jest częstotliwość pracy naszego detektora. Wybieramy od 6.4 do 18 kHz. Co ciekawe tutaj częstotliwość nawet na niska pozwala nam wykrywać bardzo drobne obiekty rozmiarowo… cóż urok PI (pulse induction) zastosowanego w tej hybrydzie. Niższa częstotliwość to większe osiągi – głębokość, ale także gorsza separacja przedmiotów w zaśmieconym terenie. To także lepsze sygnalizowanie przedmiotów o kształcie monet i posiadających objętość w przeciwieństwie do folii czy kawałków aluminium.

Kolejny problem tryb pracy. Mamy trzy rodzaje: all metal, dyskryminacja i tryb mieszany. All Metal będzie dobry na dziewicze miejscówki, gdzie sygnał pojawia się od święta. Mamy tylko jeden to i musimy patrzeć na ID wyświetlane na ekranie. DISC to jedyne słuszne rozwiązanie na totalny śmietnik. Sygnał jest krótki i jeśli jest powtarzalny trzeba kopać. Tryb mieszany daje nam dodatkową informację na temat wielkości i głębokości przedmiotu. Miejsca czyste lub średnio zaśmiecone.

Zanim zaczniemy, szukamy czystego miejsca i kalibrujemy do gruntu, jeśli dalej mamy sygnał od podłoża, zwiększamy wartość o 50 w górę, to powinno wyciszyć nam urządzenie. Dalej słyszymy odpowiedź podłoża? Możemy spróbować użyć funkcji SALT – poziomu zasolenia. Pompujemy sondą tradycyjnie nad glebą i regulujemy wartość do wyciszenia odpowiedzi. Punkt wyjścia to 29. Na koniec pozostaje nam TRESHOLD – TRH. Tutaj trzeba być ostrożnym. Zbyt duża wartość i tracimy zasięgi i nie będziemy słyszeć drobnych obiektów. Zawsze ustawiamy na granicy. Jeśli przy przemiataniu sondą ID pokazuje niskie wartości, musimy to kompensować właśnie tą funkcją.

Przebijanie żelaza przez skalę i wpadanie w kolor można załatwić używając DISC o wartości – 29 lub +26. Na samym końcu pozostaje regulacja czułości. Nie warto przesadzać. MDT 8000 już przy wartości 4 jest głębsze od większości znanych wykrywaczy. Wszystkie niestabilności i zakłócenia niwelujemy przez zmniejszenie czułości lub zmianę częstotliwości.

Jestem ciekaw waszych opinii na temat wykrywacza Tarsacci MDT 8000 piszcie pod tym postem.

YouTube player
Opublikowano Jeden komentarz

Jak ważne jest audio

Jak ważne jest audio w przypadku wykrywacza metalu nie muszę chyba nikogo przekonywać. Ktoś gdzieś napisał to kwestia gustu… i tak i nie. To główny zmysł w tym hobby, a jak to jest ważne przeczytacie w poniższym artykule.

Przykładowy scenariusz. Plaża, wypełniona po brzegi kapslami. Dają one piękny wysoki ton, a ich stado obok siebie? Jak wyłuskać monetę?!
Tutaj przychodzi nam do pomocy mądre audio. Pierwszym pionierem był Garrett stosujący Iron Audio. Jak się mylę, to skomentujcie to pod tym artykułem. Specjalna dodatkowa opcja i na krawędziach naszego nieszczęsnego kapsla pojawia się niski ton, przełamanie. Mamy ton niski, wysoki i niski. Jest też wada. Trzeba wolniej przemiatać, bo dźwięk jest dłuższy w czasie. Na totalnym śmietniku jest ciężko, ale można wyłapać pożądane sygnały.
Kiedy nie dysponujemy taką opcją, nie ma szans na znaleziska, nawet wykres nas nie poratuje, stracimy masę czasu i nerwów. Urządzenie nie wyposażone w takie rozwiązanie stanie się w przypadku powyższego scenariusza kompletnie bezużyteczne. Niektórzy producenci idą dalej i dźwięk kapsla staje się przerywany lub praktycznie znika. Taki pomysł też jest dobry, bo skraca czas emisji sygnału i odciąża operatora.

Dlaczego audio powinno być dobre i co to znaczy? Mózg ludzki ma określoną wytrzymałość na różny rodzaj dźwięku. Przykładowo statyczny szum panujący na hali produkcyjnej zmęczy nas już po paru minutach, podobnie jak dźwięki o różnym natężeniu i częstotliwości. Taki rodzaj obciążenia powoduje, że po pewnym czasie stracimy orientację. Nie będziemy widzieli co jest właściwym sygnałem, a co nie. Efekt zmęczenia i zagubienia odbierze nam kompletnie siły i przyjemność z poszukiwań.
Sam miałem z tym wiele razy problem. Z tego powodu producenci stosują różne wersje dźwięków. Najlepszym przykładem będzie XP DEUS II z nowym audio typu SQUARE. Dźwięki są wyrównane, melodyjne i miękkie dla ucha w przeciwieństwie do starej wersji PWM znanej z modelu XP DEUS I. Niosą może nieco mniej informacji, ale są bardziej przyswajalne w dłuższym okresie czasu.
Kolejna rzecz to zmiana dźwięków w czasie. Powyższe przełamanie mówi nam czy mamy pod sondą kapsel czy zardzewiałe żelazo. Dobre audio oszczędza nam kłopotów. Nie zawsze da się wszystko wykopać i sprawdzić, zwłaszcza kiedy pracujemy na śmietniku, na którym ktoś przez kilkaset lat wyrzucał odpadki i orał to wszystko cyklicznie pługiem. W takim przypadku dźwięk z dodatkowymi informacjami to wybawienie.

Można także pracować w trybie mieszanym, który niesie za sobą dodatkowe informacje, jeśli jest w wersji stereo, to niejako nasz mózg pełni rolę komputera i słyszymy opóźnienia pomiędzy kanałem statycznym i dynamicznym. W ten sposób można się domyślić jaki rodzaj przewodnika jest w dołku. Np.: miedź czy żelazo, a może srebro? Wymaga to nieco wprawy, ale daję sporą satysfakcję.
Wracając do dźwięków polifonicznych lub tzw. multitonów. Dają natychmiastową odpowiedź z jakim przedmiotem mamy się zmierzyć. Po krótkim treningu słyszymy drobne przełamania, niuanse i możemy z dużym prawdopodobieństwem określić, jak bije carski dwuwarstwowy guzik, a jak srebrna moneta obok gwoździa. Przy naprawdę szybkich urządzeniach wyposażonych w dobre audio słychać długość sygnału i wiemy, czy przedmiot to mała moneta, czy coś większego.
Podobnie jest z folią. Przesterowany bzyczący ton i jest szansa, że nie wykopiemy kolejnej pozostałości po paczce od papierosów czy spaloną pozostałość koksu.

Warto spróbować czegoś nowego, bo może się okazać, że nasz stary i wysłużony wykrywacz z dźwiękiem gongu jak dzwonek do drzwi pomijał wiele ciekawych fantów! Podobnie jak sprzęt za mocno wykręcony. Mamy wtedy efekt długich świateł we mgle. Dźwięki nas oślepiają, a raczej ogłuszają, tak jak za wysoko ustawione wzmocnienie audio nie pozwala usłyszeć sygnałów duchów, czyli tych najgłębiej położonych przedmiotów, których tak pożądamy.

Słuchawki o których ciągle wspominam, też pomagają w utrzymaniu koncentracji, szybkiej nauki oraz łatwiejszego rozpoznawania tonów bez walki z szumem wiatru i cywilizacji.

Polecam sprawdzić linię audio innych urządzeń, nawet kilka chwil na sprzęcie pożyczonym od kolegi daje nam jakieś subiektywne porównanie. Warto wybrać detektor, którego audio projektował poszukiwacz, a nie programista, a jak jeszcze ten pierwszy był muzykiem to dobrze trafiliście!

 

 

 

Opublikowano Jeden komentarz

Whites Spectra i sonda DETECH ARROW 18 x 4″

Czym w końcu jest efektywność w terenie? Ilość znalezisk na metr kwadratowy czy ich wartość wg ceny kruszcu, a może czas spędzony na świeżym powietrzu?! Przypomina mi się pewien troll, który cisnął mi, że jestem popierdułka, bo wychodzę na parę godzin raz w tygodniu, a on jak wyjdzie w piątek wraca w niedziele wieczorem. Można i tak. Samotność nie boli mawiają. Jak się ma rodzinę, to takie fantazję nie przejdą. Nie ma szans. Weź i to wytłumacz żonie. Zapomnij. Marek wie o czym mówię…, ale do rzeczy.

Podrapałem się za prawym uchem i mam pomysł, w życiu przecież liczy się podobno wielkość…, a jak by tam mieć dwa w jednym, sondę na śmietnik i na dodatek tak wielką, że przemiata się nią jak czarodziejską miotłą z bajki o Harrym Portierze?

DETECH wypuścił takie cudo, model nazywa się ARROW i pasuje do mojego leciwego staruszka Whitesa Spectry V3i. Sonda ma 18 cali w pionie i 4 na szerokość… czyli dwa razy obecna 9 calowa MARSA, którą używam na co dzień i na dodatek węższa, czyli teoretycznie lepiej separuje.

Powstaje wiele pytań, jak z masą i ergonomią. Tak tu jest źle. Jest cięższa i to na pewno o jakieś 100 do 150 gramów na oko. Dodatkowo nieporęczna, wykrywacz można już kłaść tylko na boku. Pozostaje pytanie jak odporność na zakłócenia i problem z namierzaniem. Co z oddzielaniem wielu sygnałów?

Pierwsze próby w domu nie są zachęcające ilość sygnału przeładowania sondy nie prognozuje nic dobrego, oczywiście w porównaniu do tej małej. Nie jestem fanem DETECHA i nie lubię bardzo dużych sond, wiem ta jest specyficzna, sami zobaczcie, ale zawsze mam wątpliwości. Pozostaje spróbować w terenie. Swego czasu Amerykanie używali takich sond z sukcesem do poszukiwania złota, nazywali je Big Foot. Pamiętajcie o subskrypcji i do zobaczenia.

Niestety, sonda nie działa z Whites Spectra V3i… producent przyznaje się do błędu i zwrócił pieniądze, pod odesłaniu zakupionego egzemplarza. Wielka szkoda. Zapowiadało się ciekawe rozwiązanie. Na szczęście można kupić do innych modeli.

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Starcie Tytanów

Ostatni debiut XP DEUS II dał mi sporo do myślenia. Cały czas czuć dziedzictwo Whitesa Spectry i to w takim wydaniu, że należy to chwalić. Francuska firma całkiem dobrze poradziła sobie z tym wyzwaniem. Cała reszta jest nam dobrze znana i rzeczy typu bezprzewodowość czy piórkowa masa już nas nie szokują. Nowością jest wodoodporność do 20 metrów, co otwiera zupełnie nowe możliwości.

Jak na tym tle wypada TARSACCI MDT 8000? Wiele osób chciało by wiedzieć jaka jest różnica? Jakość wykonania i zastosowane włókno węglowe spowodowały, że jest to naprawdę klasa sama w sobie, ale DEUS II tutaj prowadzi tu o całą długość. Jest dobrze, ale jak wiemy wszyscy są o krok z tyłu i tak jest od wielu lat. Waga 1300 gram jest obecnie standardem w klasie urządzeń profesjonalnych. Technologicznie natomiast mamy dwa różne światy. DEUS II to wykrywacz metalu wieloczęstotliwościowy, natomiast MDT 8000 to hybryda technologii VLF i PI (pulse induction).

Zatem jaka jest zaleta takiego rozwiązania? Technologia jest pionierska i opatentowana w USA i w Europie, ale czy na pewno daje coś więcej by wydać na ten detektor ostatnie grosze?

Wystarczy przeprowadzić prosty test i wszystko staje się jasne. TARSACCI pozwala na utrzymanie stabilnego i niezmiennego ID w przypadku bliskiej obecności drobnych kawałków folii, kamieni magnetycznych czy wysokiego zasolenia lub wysokiej mineralizacji. Zaleta ta powoduje, że urządzenie jest bardziej odporne na maskowanie. Poradzi sobie w trudniejszych warunkach nie zmieniając nam odczytu właśnie przez obecność wyżej wymienionych zakłóceń i nie ograniczając głębokości.

Prosty test daje odpowiedź. Przemiatając kawałkiem folii wielkości monety i monetą 5-10 cm nad nią tuż przed sondą TARSACCI mamy stałe i nie zmienne ID. Folia nie zmienia nam sygnału, podobnie koks i kamienie i żelazo nie mają tak wielkiego wpływu. Dla ścisłości mowa tu o przedmiotach wielkości monety. Ten sam test w przypadku DEUSa II daje już znaczny spadek ID.

Zaletą ostatniego XP jest wieloczęstotliwość, pozwalająca sygnalizować równie czytelnie obiekty z obu końców skali. Równomiernie dla niskich i wysokich przewodników. Tak samo drobne złoto jak i tłuste srebro. Osiągi mogą być nieco gorsze, w przypadku jednej częstotliwości będzie nieco lepiej. Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie co nas interesuje? Dobra sygnalizacja różnych przedmiotów, czy mniejszy efekt maskowania w bardzo trudnych warunkach? Wszystko zależy od miejsca i przedmiotu poszukiwań.

Oba modele wykrywaczy mają możliwość precyzyjnej regulacji ustawień. DEUS II posiada większe możliwości, a MDT 8000 jest uproszczone do takich granic, że jak na profesjonalny sprzęt z najwyższej półki jest to wręcz dziwne. Producent postanowił umieścić wszystko na jednym ekranie. Nie ma rozwijanych podmenu jak to się dzieje w XP. Wszystko widzimy jak na dłoni i nie musimy sprawdzać, czy jeden z wielu filtrów na pewno jest dobrze wybrany i nie wpływa nam na osiągi.

Podsumowując wyścig jest zaciekły i trudno wytypować zwyciężę i porównać oba detektory bezpośrednio. TARSACCI jest bardziej szwajcarskim scyzorykiem, sprzętem na ciężkie i skomplikowane scenariusze, gdzie wysoka mineralizacja czy zasolenie wymagają użycia ciężkiego kalibru. DEUS II to uniwersalny, przyjemny wykrywacz metalu, lekki i wodoodporny z dużą możliwością konfiguracji i bezprzewodowością, która ułatwia życie.

Pamiętajcie proszę o subskrypcji mojego kanału na YouTube i mediów społecznościowych na Facebooku i Instagramie. Linki poniżej.

Youtube:

https://www.youtube.com/channel/UCa7McxkrH2DNavMWcOBFU2g

Facebook:

Omnitron Sklep:

https://www.facebook.com/Omnitron-318061209114734

Omnitron Metal Detecting Group

https://www.facebook.com/groups/340050200024326

Instagram:

Sklep_omnitron

 

Opublikowano Jeden komentarz

Nowe akcesoria do XP DEUSA

Mam zaszczyt przedstawić wam nowe akcesoria do XP DEUSA I i II, zaprojektowane i wykonane przez nas. Jest to specjalna podstawka o masie 21 gram zapobiegająca wywracaniu się wykrywacza w terenie oraz osłona na ścierający się czubek pinpointera z rodzin Mi 4 i 6.

Opublikowano Dodaj komentarz

Efektywność w poszukiwaniach

Efektywność w poszukiwaniach… czy istnieje coś takiego? To raczej szczęście, prawdopodobieństwo. Właśnie ten faktor mnie najbardziej kręci. Wszystko jest losowe i przypadkowe i to jest ok, ale czy musi tak być?

Kluczem jest wiedza. Poza mapami, przydatne są opracowania, naszych braci archeologów. Tak to oni mając odpowiednią wiedzę i doświadczenie zdobytą przez lata nauki i pracy w terenie. Zawsze można skorzystać z gotowych publikacji lub studiować prywatne blogi. Pasjonatów nie brakuje. Historia może wciągająca i działać jak narkotyk. To także wycieczka w czasie, która nic nie kosztuje, no może poza cierpliwością i samozaparciem.
Badania archeologiczne mają to do siebie, że są bardzo szczegółowe i to daje nam spore pole do popisu. Powiedzą nam wiele o terenie, który nas interesuje, o zmianach jakie się dokonały w czasie, ale także o ludziach i ich zwyczajach. Opiszą przedmioty codziennego użytku jak i te bardziej wysublimowane. Cały czas z tyłu głowy pamiętamy, stanowiska archeologiczne są poza naszym zasięgiem, a potencjalne zabytki przez nas odnalezione są własnością państwa i należy je natychmiast zgłaszać, ale tego raczej nikomu nie trzeba tłumaczyć.
Książki to kolejna krynica wiedzy. Na ich podstawie można ustalić pewne fakty i miejsca, które zatarły się w czasie. I najlepsze jest to, że nie muszą to być książki historyczne. Często fabularyzowane opowiadania potrafią nieść w sobie część zatartej prawdy lub być źródłem dodatkowych informacji. Kiedy opracujemy już sobie jakiś cel, przystępujemy do realizacji. Sprawdzamy na mapie lokalizację i udajemy się na rozpoznanie. Może to być rodzinny spacer lub terenowa przeprawa. Wszystko zależy od was. Pamiętajcie o narzędziach ogólnie dostępnych takich jak Google Earth, gdzie sprawdzicie zmiany w czasie, także wegetacji roślin, czy popularny LIDAR, który pokaże wam ukształtowanie terenu.
Po wstępnym sprawdzeniu na mapach i w terenie można udać się na prawdziwy rekonesans. Zawsze staramy się pamiętać o zgodzie właściciela terenu. Nie wchodzimy na teren prywatny bez zgody. To tylko i wyłącznie dla naszego dobra. Kto lubi ryzykować i tak nie posłucha, nie ma się co oszukiwać, a najlepsze jest to, że największe, są te przypadkowe znaleziska.
Na koniec zostaje nam analiza tego co znaleźliśmy i identyfikacja. Warto podchodzić do tego w sposób racjonalny i z pewnym dystansem. Nikt nie posiada pełnej wiedzy na temat wszystkich przedmiotów tkwiących w ziemi. Czasami trzeba udać się do eksperta. Starajcie się nie czyścić przedmiotów znalezionych we własnym zakresie, może się to okazać bardzo zgubne i doprowadzić do ich bezpowrotnego zniszczenia. Nie zawsze się udaje i o tym trzeba pamiętać w tej pasji, to nie bieg na czas, tutaj cierpliwość, pokora i doświadczenie czyni mistrza.

Opublikowano Dodaj komentarz

XP DEUS II Biblia Ustawień

Jak poprawianie ustawić XP DEUSA II w terenie, a może jest jakiś magiczny program? Nie ma i jeśli tak myślisz, to ktoś cię naciągnął jak frajera… nie ma czegoś takiego i dobrze to zapamiętaj, bo to wpłynie na twoje efekty w przyszłości i dotyczy każdego innego wykrywacza metali.

Zacznijmy od tego czy przeczytałeś instrukcję obsługi? Jeśli nie to zrób to dwa razy. Dlaczego dwa razy? Drugi raz jest za karę… a tak poważnie dla zrozumienia i utrwalenia. W dobie urządzeń elektronicznych zawsze możesz ją mieć w swoim smartfonie i sięgać w każdej chwili, kiedy masz wątpliwości.

Pierwsza rzecz to wybór programu. Tutaj musimy się kierować warunkami i przedmiotem poszukiwań. Sięgamy do naszej biblii, czyli instrukcji i wybieramy. Przykładowo szukamy dużych srebrnych monet to nasz wybór jest prosty program DEEP HC. Plaża to dwa programy do wyboru BEACH raczej na suche warunki i większe przedmioty z górną częstotliwością pracy do 24 kHz (program wieloczęstotliwościowy). BEACH SENS do 40khz także do wody i dodatkowo do bardzo drobnej biżuterii i to najlepiej złotej (taki żart dla wodniaków).
Program PARK idealny na miejsca suche, także plaże jak i miejsca mocno zanieczyszczone zwłaszcza folią. Z tego powodu ma ustawioną dyskryminację selektywną tzw. NOTCH w zakresie 23 do 36 ID.
Program FAST na śmietnisko i mocno zmineralizowane warunki z dużą ilością żelaza. Nie jest też bardzo głęboki, o czym warto cały czas pamiętać.  Program SENSITIVE przeznaczony na miejsca także zaśmiecone do szukania bardzo drobnych przedmiotów, np. cienkich i bitych ręcznie monet. Dobry na mokre podłoże pełne kamieni magnetycznych, koksu czy folii. SENSI FT to zmodyfikowana wersja programu dla bardziej doświadczonych użytkowników. Niesie w sobie więcej informacji w linii audio z powodu zastosowania dźwięku typu multitone. Niuanse i szczegóły pozwolą ci na lepszą identyfikację przedmiotów.
Na deser RELIC do szukania większych przedmiotów, ale daje także radę przy artefaktach wielkości monety. Głęboki. Nowatorskim rozwiązaniem jest zastosowanie dyskryminacji typu IAR, polegającej na eliminacji żelaza w zależności od jego wielkości – natężenia sygnału. Program daje świetne efekty, ale jest trudniejszy w obsłudze, poza tym, że to typowy all metal bez dyskryminacji, sygnalizujący jednym modulowanym tonem wszystkie sygnały. Można używać go np. na ścierniskach podnosząc sondę do góry na 15 – 20 cm nad poziom gleby.
Po drodze mijamy MONO wersję jednoczęstotliwościową. To taki stary, poczciwy DEUS I zamknięty w postaci oddzielnego programu w pudełku DEUSA II. Romantycznie? Na pewno! Tutaj można poszaleć i wybrać dowolną częstotliwość pracy. Przykładowo korzystamy z najniższej 4 kHz i możemy takim programem szukać głęboko położnych przedmiotów o wysokiej przewodności. Podobnie w drugą stronę 40 kHz i cienkie drobne niskie przewodniki są nasze. Oczywiście wszystko to wpływa na osiągi i stabilność pracy i wymaga ustawienia innych parametrów pracy.
Powinienem zacząć od GENERAL, bo to program podstawowy… Jeśli mamy wątpliwości wybieram właśnie ten. Dobry na podmokłe tereny, gdzie unikniemy kopania fałszywych sygnałów tzw. duchów związanych z efektem halo. Koks, kamienie magnetyczne są pomijane. Dobrze sygnalizuje głębokie cele.

Przechodzimy do czułości. Ta z reguły jest już wysoko ustawiona w programach fabrycznych, ale jeśli warunki pozwalają ustawiamy ją do poziomu stabilnej pracy, staramy się nie przepałować.
Uff i dopiero teraz przechodzimy do rzeczy równie ważnej. Kalibracja do podłoża. Wybieramy czyste miejsce i używamy funkcji GRAB lub środkowego przycisku z czerwonym kółkiem, tego samego, dzięki któremu aktywujemy PINPOINT. Warto wspomnieć, że PINPOINT to świetna opcja do szukania czystego miejsca do naszej kalibracji jest po prostu łatwo i przyjemnie. Sprawdzamy wartość, która nam mówi jaki rodzaj gleby mamy i czego można się spodziewać. Pasek stopnia mineralizacji też powinien dać nam do myślenia jak to wszystko wpływa na nasze efekty poszukiwań.
Robimy przelot testowy… tak sprawdzamy jaki jest stopień zaśmiecenia oraz występowania żelaza. Mówiąc prosto czy sygnały są częste obok siebie czy raczej sporadycznie co parę metrów. Po wstępnej analizie sięgamy po funkcję REACTIVITY i to jest klucz, bo od tego ustawienia zależy i głębokość, i praca w zaśmieconym terenie. Wartość 0 do 1 to warunki pozbawione żelaza i śmieci. Wtedy zasięgi są najlepsze. Od 2 do 2.5 średnie zaśmiecenie, a 3 do 5 poważny śmietnik, gdzie jest sygnał na sygnale, a przedmioty wykrywane niezbyt głęboko. Przy wysokich wartościach separacja położonych obok siebie obiektów będzie największa, zasięg odwrotnie.
Pozostaje nam jeszcze SILENCER – wyciszasz w miejscach, gdzie duża ilość żelaza powoduje trzaski i zakłócenia. Wtedy sięgamy po tą opcję, ustawiając ją na poziomie zapewniającym nam względny komfort pracy. Trzeba pamiętać, że wysokie filtry to zawsze ryzyko utraty tych najgłębszych i najcichszych sygnałów.
W zależności od programu możemy wybrać poziom dyskryminacji oraz głośność sygnału wiodącego. W obu przypadkach postępujemy podobnie, staramy się odnaleźć najniższy możliwy poziom. Dyskryminacja często wiąże się z utratą głębokości, a w niektórych modelach powoduje problemy z przetwarzaniem sygnałów, kiedy teren jest mocno zaśmiecony. Sygnał wiodący (w zależności od programu np. RELIC) musi działać na poziomie słyszalności. Jego dyskretne zamiany będą nam podpowiadać z jakim rodzaj celu mamy pod sondą.
W przypadku programów na plaże dochodzi nam SALT SENS, czyli kompensacja zakłóceń wynikających z zasolenia i przewodnictwa podłoża oraz MAGNETIC GROUND pozwalający na uniknięcie maskowania głęboko położonych przedmiotów przez ferryt, czarne piaski – czytaj mocno zmineralizowane podłoża takie jak wulkaniczna, czy nawet kamienista plaża.
Sprawdzamy jaki poziom nasycenia żelazem, posiada nasza miejscówka. Tutaj podjęta decyzja będzie miała wpływ na efekty. Za pomocą IRON VOLUME możemy dowolnie ściszać lub zgłośnić dźwięk żelaza. Kiedy żelazo zaczyna nam naprawdę dokuczać warto jego dźwięk ustawić na najbardziej akceptowalnym poziomie. Jestem przeciwnikiem kompletnego wyciszenia. Po pierwsze jest to sygnalizacja, że w tym miejscu musiała być jakaś bytność ludzka, po drugie w moim przypadku przedmioty wykonane z żelaza mogą być nie mniej interesujące niż te, które zawierają w sobie tylko metale kolorowe.
AUDIO RESPONSE, czyli wzmocnienie audio. Warto sprawdzić ustawienie. Wartości powyżej 4 mogą spowodować sytuację, że drobne zakłócenia, czy fałszywe sygnały będą nam maskować, te ciche i głębokie i najbardziej pożądane. Za duża wartość powoduje także nieprzyjemny efekt zmiany proporcji pomiędzy słabymi, a mocnymi sygnałami.
Na koniec filtr globalny GROUND STABILIZER. Z reguły ustawiony na wartość 2 lub 3, gdzie ostatnia liczba powoduje bardzo mocne wyciszenie wpływu gruntu na pracę detektora. Poziom przypisany do wartości 1 to już głośna i niestabilna praca, sygnalizacja, ferrytu, ceramiki (cegieł), powodująca nam dobrze znany ból głowy z DEUSA I, ale pozwalający sięgnąć jeszcze głębiej tam, gdzie wyciszone urządzenia nie docierają!

W zależności od panujących warunków można wybrać audio. PWM lub SQUARE. Pierwsze tradycyjne jest bardziej wyraziste i niesie więcej informacji, niestety w trudniejszych warunkach powoduje zmęczenie. Wersja druga jest miękka i przyjemna idealna na śmietniki, gdzie dzieje się wiele, a my chcemy przetrwać w jak najlepszej kondycji do końca dnia i słyszeć i rozumieć co do nas mówi żona przy kolacji.

Pamiętajcie proszę o subskrypcji mojego kanału na YouTube i mediów społecznościowych na Facebooku i Instagramie. Linki poniżej.

Youtube:

https://www.youtube.com/channel/UCa7McxkrH2DNavMWcOBFU2g

Facebook:

Omnitron Sklep:

https://www.facebook.com/Omnitron-318061209114734

Omnitron Metal Detecting Group

https://www.facebook.com/groups/340050200024326

Instagram:

Sklep_omnitron

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

XP DEUS II program RELIC i IAR

Nowy XP DEUS II zaskakuje. Mówię to poważnie, bo przez ostatnie lata mój DEUS I kurzył się nieco w szafie. Jak widać Francuzi wyciągnęli wnioski i postanowili wiele zmienić na lepsze. Nowe audio robi robotę. Nie męczy, jest miękkie i przyjemne. To ważne, bo detektor powinien dawać radość, a nie zmęczenie. To często ostatni bastion wolności dla wielu z nas. Nasze parę godzin w weekend, oddzielone od rzeczywistości na łonie przyrody.

Dyskryminacja IAR (Iron Amplitude Rejection) i program RELIC postanowiłem przetestować na dobrze znanym mi polu, o wysokiej mineralizacji i dużej zawartości żelaza. Pierwsze uruchomienie i nie słyszę audio. Nerwowa sytuacja. Restartuje sprzęt. Na tym miejscu wszystkie sprzęty pięknie grają… ale nie nowy DEUS II. Jest tak stabilny, że dałem się nabrać jak dziecko na niby nie działający głośnik… Przez pierwsze 20 minut obaj z Mariuszem jesteśmy kompletnie zdziwieni. Nie nic nie znajdujemy, ale nie oto chodzi. Wykrywacz sygnalizuje tylko cele. Audio płynie, technologia multi stabilizuje wredny grunt. Jak z osiągami? Za wcześnie na ocenę.

Żeby było lepiej to jest All metal i słychać także żelazo, choć fabrycznie wyciszone. Na prawdziwe testy przyjedzie czas w sezonie. Zabawa przy temperaturze poniżej zera stopni Celsjusza to lekki masochizm, ale było warto. Pamiętajcie o subskrypcji i spotkamy się niebawem.

Opublikowano Dodaj komentarz

XP DEUS II dlaczego jest lepszy?

Wszyscy wymieniają jednym tchem programy XP DEUSA II, recytują jak mantrę ich nazwy i funkcje, ale nikt nie wspomina o prawdziwych możliwościach i właściwościach! To kompletnie nowy i zbudowany od podstaw wykrywacz metalu, oczywiście jak zwykle bezprzewodowy i ultralekki, ale tym razem także wodoodporny, aż do 20 metrów! Przy okazji wypada pamiętać o nieszczęsnej antenie, którą należy założyć, jeśli chcemy nurkować. Rozwiązanie jest znane dobrze z DEUSA I i to się nie zmieniło. Fizyki nie da się oszukać.

Producent przygotował słuchawki indukcyjne na kablu i dla mnie to jest hit. Co tam nurkowanie. Wystarczy sobie wyobrazić… las i nie muszę już krzyczeć i ściągać słuchawek jak chcę pogadać z kumplem obok. Panel w kieszeni, uszy odkryte wszytko super słychać, dźwięk przenosi się przez kości prosto do nerwu słuchowego. Wszystko idealnie słychać co się dzieje dokoła i to o czym gada ziemia równolegle! Dla mnie bomba. Jak zrobią takie bezprzewodowe i bez opóźnienia, zapłacę każdą cenę!

Tym razem słona woda nie jest problemem, tak jak nie będzie nim drobna mikro biżuteria także złota. Nigdy nie umiałem zrozumieć gości, którzy twierdzą, że to ważne… ok, ale przecież na logikę 2 gramowe złote kolczyki są mniej warte, niż solidna keta czy pierścień, który targał Frodo we Władcy Pierścieni… Trafienie takich drobin ze szlachetnymi kamieniami to jak wygrane pewnego Bolka w Totka, ale co to ja mogę wiedzieć.

Pełna skala ID od 1 do 99 i praca w wieloczęstotliwościowa w zakresach od 4 do 40 khz otwiera całkiem nowe możliwości. Już nie trzeba wybierać czy tylko drobne złoto czy grube srebro. Oba zakresy niskich przewodników są sygnalizowane idealnie. Nie ma kompromisu, który zawsze istnieje w urządzeniach o jednej częstotliwości.

Ukłonem ze strony producenta jest odświeżony, nowy układ menu mocno nawiązujący do poprzedniej wersji. Niech to nikogo nie zwiedzie. Wpakowano cały zestaw nowych combosów w postaci skrótów klawiszowych czy nowych funkcji. Panel RC mimo, że jest bardziej masywny, ma duże i wygodne przyciski. Koniec ze ściąganiem rękawiczek. To naprawę działa!

Ktoś, kto się poczuje przytłoczony tymi wszystkimi bajerami i nowościami, zawsze może użyć programu MONO i w zasadzie mieć namiastkę starego DEUSA… mimo, że to nie jest tak naprawdę do końca stara wersja, ale jest już bardzo blisko.

Stare poczciwe audio jest najlepsze w swojej klasie, lecz może być męczące w zaśmieconym terenie i to na dłuższą metę. Z tego powodu wprowadzono dodatkową nową i uproszczoną wersję, o mocno wygładzonej charakterystyce. Dźwięki są miękkie, przyjemne dla ucha i dziwnie znajome… Tak Minelab ma się dobrze 😉

Stara wersja audio PWM i nowa SQUARE może być używana także z modulacją typu PITCH! To naprawdę otwiera nowe możliwości. Prosty jeden dźwięk modulowany głośnością w sposób płynny zawiera dodatkowe informacje.

Nowość to B.CAPS czyli możliwość odrzucenia audio kapsli. Efekt jest naprawdę ciekawy. Od przerywania tonu, do całkowitego wyciszenia. To otwiera nowe możliwości. Zwłaszcza na sztucznych plażach, gdzie na metrze kwadratowym potrafi leżeć ich kilkanaście sztuk. W ten sposób maskują wartościowe sygnały. Inne urządzenia w takim miejscu po prostu sobie nie radzą. Nie omieszkam tego sprawdzić.

W programie GOLD FIELD i RELIC producent zastosował rozwiązanie zwane IAR DISCRIMINATION. Można w zależności od amplitudy sygnału żelaza – jego odległości od sondy filtrować jego sygnalizację. Dzięki temu rozwiązaniu w programie RELIC i technologia wieloczęstotliwościowa i IAR stają się poważnym narzędziem do szukania przedmiotów głęboko w obecności żelaza. Może to wpłynąć na nowo na efekt maskowania.

SALT SENS to regulacja poziomu zasolenia. Dobrze znany z opatentowanej technologii producenta TARASACCI. Kompensacja zasolenia stabilizuje urządzenie na gruntach podmokłych i zasolonych. Bagna czy słona plaża mogą się okazać na nowo dostępne!

GRAB MOD to kalibracja do gruntu w trybie multi pozwala jeszcze bardziej poprawić osiągi i wyciszyć urządzenie. W starym modelu funkcja tzw. pompowania w zasadzie nie działała.

MAGNETIC GROUND to opcja kompensacji mocno magnetycznych i zmineralizowanych podłoży jak np.: czarne piaski, meteoryty, ferryt etc.

GROUND STABILIZER idealna rzecz pozwalająca, wyciszyć odpowiedź od gruntu na ciężkich podłożach tam, gdzie detektor po prostu nie potrafi cicho pracować i cały czas ziemia zakłóca sygnały celów. Teraz możemy wybrać z pomiędzy 3 wartościami.

Na deser coś dla DJów – EQUALIZER. Dla czterech częstotliwości dźwięków można ustawić korekty. Głośnik ma problemy, przeszkadza nam jakość audio w słuchawkach, dzięki temu można szybko i sprawnie podbijać tony lub je wyciszać. Nie ma potrzeby grzebania w nastawach z każdego z programów i niepotrzebnego tracić czas.

Na koniec FREQUENCY SCAN. Zakłócenia pod liniami? Nie ma problemu. Automat znajdzie nam właściwe częstotliwości i dopasuje bez utraty osiągów.

UPDATE softu to teraz banalna czynność, a zapowiedź aplikacji na telefon GO TERRAIN, która pokazuje nasze wytuptane w polu ślady, ID znalezisk w czasie rzeczywistym w połączeniu z panelem to są rzeczy, o których się nawet nie śniło nawet najbardziej zagorzałym fanatykom starego XP DEUSA!

Do wyboru mamy 3 sondy – klasyka w wydaniu XP!

9 cali:

11 cali:

13 cali:

Jak zwykle 11″ będzie najbardziej uniwersalnym rozwiązaniem, 9tka to las i woda i ciężkie warunki terenowe, a największa 13tka to gładkie i czyste pola, lub polowanie na większe relikty.

Więcej znajdziecie w moich filmach na Youtubie i w mediach społecznościowych. Wspierajcie mnie subskrypcją, łapką w górę i dobrym słowem. Do zobaczenia w terenie!

YouTube player

 

 

 

 

 

Opublikowano Jeden komentarz

Atrex czy Alter II?

Pamiętam swój pierwszy kontakt z Rutusem Alterem 71, miał w tym swój mikroskopijny wkład, testując urządzenie demo jeszcze przed oficjalną premierą. Kompletnie mnie to urządzenie nie przekonało. I takie wątpliwości miał sam producent. Czy ta kopia swoją drogą dobrego Whitesa nie jest zbyt skomplikowana dla zwykłego użytkownika?

Chemia nastąpiła sporo później. Na strasznie zaśmieconej miejscówce. Kompletny brak audio i przechodzone godziny finalnie  zaprocentowały. Nie to nie jest mój ulubiony wykrywacz. Nie jest też najprostszy w obsłudze. To urządzenie dla świadomego użytkownika. Programy typu BASIC tu nic nie pomogą, bo Alter staje się stabilny, ale niestety osiągi nie są oszałamiające. Nie rozumiesz zależności jak ustawić filtry, będziesz miał problemy. Pamiętam jak dziś wypad do pobliskiego lasu z analogiem. Rutus miał spore problemy z kulkami od szrapnela. Były na krańcu zasięgu. Wyglądało to słabo, po przestawieniu wszystko wróciło do normy. Za wysoko ustawione filtry i nie ma tematu. Podobnie ma się problem z drobnymi srebrami. To nie jest domena tego sprzętu.

Tryb mieszany ratuje to urządzenie i wyświetlacz tzw. hodograf. Nie jest to wieloczęstotliwościowy Whites Spectra V3i, ale zwykłe urządzenie VLF. Audio nie ma żadnych niuansów. Można zmieniać częstotliwość dźwięku, ale przypomina to dźwięki zegarków Casio jakie dostawało się na komunię w latach 80-tych. Spory błąd. Choć w trybie mieszanym okazuje się to finalnie zaletą, zwłaszcza, gdy pracujemy z jednym tonem. Dźwięk nie rozprasza, ułatwia zadanie, nie dekoncentruje. Niestety na pustych przestrzeniach jest już gorzej. Użytkownik chciałby dostawać więcej informacji.

Alter II, a raczej Atrex to nowy wypust ze stajni Rutusa. W zasadzie to facelifiting jak to mawia się w branży motoryzacyjnej. Kolorowy wyświetlacz i 3 zmiany w oprogramowaniu to nieco za mało, by konkurować z innymi producentami. Użytkownicy czują się mocno zawiedzeni co widać w komentarzach w mediach społecznościowych. Brak wodoodporności i archaiczna sztyca przeważają w komentarzach. Dla mnie to nie problem, ale wiadomo, po flagowym polskim wykrywaczu metalu oczekiwaliśmy czegoś więcej. Niestety tak się nie stało.

Nie da się podbijać świata tylko kopiując innych, o tym wie każdy wizjoner pokroju Elona Muska. Trzeba myśleć na zewnątrz pudełka. W przypadku Atrexa producent oferuje nam program pracujący z częstotliwością 7khz eliminujący efekt wody. Pracują dwie częstotliwości, ma to na celu poprawienie stabilności pracy oraz wyeliminowanie sygnałów duchów. Szkoda, że tylko dla 7khz…, bo to mocna ogranicza możliwości szukania określonych typów przedmiotów, faworyzuje tylko wysokie przewodniki.

Tryb mieszany jest niestety mono, a nie stereo co dla użytkowników lubiących dostawać więcej danych też jest pewnym minusem, ale nie ma co przesadzać i można z tym żyć.

Kolejna nowość to podgląd zakłóceń i możliwość wyboru odpowiednie częstotliwości. Fajna sprawa, choć konkurencja, ma coś takiego z poziomu automatu lub odstrojenia w kanałach. Wykorzystując płyną zmianę wyboru częstotliwości ma to jeszcze jakiś sens i jest ok.

Największą rewolucją jest multifiltr. To filtr gruntu, który działa w tle i analizując nastawy nanosi korektę na ustawiania. Plusem ma być mniej zakłóceń od gruntu i stabilna praca w trudnych warunkach. W przypadku urządzenia VLF może to być pomocne rozwiązanie.

Na koniec wisienka na torcie, update softu w terenie za pomocą WIFI i numeru IP. Można zrobić to przez przeglądarkę. Średniozaawansowany użytkownik powinien to ogarnąć.

Jak zwykle do wyboru programy BASIC – przeciętne osiągi lub ADVENCED – zaawansowane, gdzie możemy sobie kręcić do woli filtrami i głębiej grzebać w ustawieniach. Wada to możliwość namotania, także że Rutus staje się płytki lub niestabilny, ale to nie jest jego domena po prostu trzeba wiedzieć co się robi i pozostaje nam zadowolić się wersją BASIC jak się pogubiliśmy.

Do wersji ADVENCED pojawiają się cały czas poprawki i update jest darmowy co jest na pewno sporym atutem. ID możemy ustawić tak jak w Alterze 71, mamy dwie opcje do wyboru skala -90 + 90 lub od 1 do 120. To także bardzo fajne rozwiązanie. Pamiętam, jak zostało wprowadzone w którymś z update softu pewien czas temu.

Po premierze Atrexa i przewertowaniu instrukcji poczułem się trochę jak w baśniowym świecie firmy Minelab. Magiczny multifiltr, zagadkowa sonda koloru białego i brak konkretów w opisie. Nie wiadomo jakie są różnice. Za dużo niedomówień i tajemnic. Do tego filmy, na których główny tester testuje opcję audio long… znaną od 10 lat lub więcej w starych urządzeniach konkurencji…

Myślę, że Rutus powinien skupić się na nowej technologii. Odświeżenie Altera było dobrym rozwiązaniem dla fanatyków marki, oni na pewno przesiądą się na tej update i powyższe wady nie będą im przeszkadzać. Ja traktuję to urządzenie jako nową, poprawioną wersję starego modelu z kolorowym wyświetlaczem. Testy w terenie pokażą, czy warto zaryzykować i kupić Atrexa. Z pierwszych prób widać, że problem dławienia się przy ustawionej dyskryminacji został. Trudno się dziwić platforma jest ta sama, zmieniło się oprogramowanie.

To nie jest złe urządzenie. W trybie mieszanym pracuje naprawdę nieźle. Nie jest też idealne, ale niestety rodzimym producentom trzeba stawiać poprzeczkę wysoko. I wszyscy muszą to zrozumieć. Z czego możemy być dumni jak nie z rodzimych produktów?! Konstruktywna krytyka wyjdzie im tylko na dobre!

YouTube player

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Multi czy zwykły wykrywacz jaki wybrać?

Wielu użytkowników wykrywaczy ma dylemat z wyborem. Wersja wieloczęstotliwościowa tzw. multi czy zwykłe urządzenie z jedną częstotliwością pracy?! Często na tej podstawie nie potrafią podjąć decyzji. Nie widzą, też różnicy, a ona jest naprawdę spora.

Każde rozwiązanie ma swoje wady, więc trzeba szukać umownego kompromisu. Podpowiem, wybierz multi, ale takie w którym można wybrać pojedyncze częstotliwości pracy i takie, w którym zakres częstotliwości jest najszerszy. Lepsza też będzie szersza skala ID do 99.

Dlaczego? Niska częstotliwość to w określonych warunkach większa głębokość detekcji, a wysoka to praca z wysoko zmineralizowaną glebą. Tu macie pierwszą podpowiedź. Szukajcie wieloczęstotliwościowych detektorów, bo pozwolą wam na pracę z trudnymi rodzajami podłoża. Tam, gdzie inne urządzenia nie pracują lub tracą drastycznie osiągi.

Słona plaża czy woda mamy zagwarantowaną stabilną i cichą pracę. To spory plus. Praca w dwóch lub więcej częstotliwościach na raz powoduje, że urządzenie jednocześnie dobrze widzi niskie przewodniki takie jak złoto i wysokie jak srebro. W przypadku pojedynczej częstotliwości tak nie jest i musimy ją dobrać odpowiednio pod przedmioty jakich szukamy.

Kolejna rzecz to efekt halo od przedmiotów, często w mokrej glebie. Każdy z nas kopał sygnały duchy, a po sprawdzeniu okazywało się, że nic nie ma. Większość wykrywaczy wieloczęstotliwościowych nie ma z tym najmniejszego problemu.

Prosty przykład sonda pracująca z częstotliwością 10 kHz kiepsko będzie widziała złoto. Jak użyjemy 40 kHz sytuacja drastycznie się poprawia.

Możliwość wyboru pojedynczej częstotliwości pozwala dopasować się pod konkretne warunki czy przedmioty oraz zmniejsza prawdopodobieństwo zakłóceń EMI.

Wracając do szerokiej skali częstotliwości pracy. To prawdziwy atut. Można szukać dużych przedmiotów głęboko, jak i bardzo, bardzo drobnych w przypadku wysokich ustawień takich jak np. 40 kHz. Sprzęt staje się bardziej uniwersalny i poza monetami znajdujemy mikro biżuterię czy samorodki złota.

Atutów jest naprawdę wiele, dlatego wyboru trzeba dokonywać mądrze.

Opublikowano 5 komentarzy

Tory Testowy patologia naszych czasów

Wysyp pól testowych i znawców obsługi wykrywaczy metali zaskakuje. Gościnne występy i mamy paradę atrakcji rodem z filmu Monty Pythona. Tylko nie jest to wcale śmieszne. Dziwi fakt, że ludzie nie mający wychodzonych godzin w terenie z różnymi urządzeniami w ciągu jednego testu stawiają opinie. Groźne to i niebezpieczne i szalenie nie profesjonalne. Na szczęście stanowią margines i to globalny. Spójrzmy na rynek światowy. Żadna szanująca firma tego nie robi… no może na zlotach w ramach atrakcji dla gawiedzi. Popatrzmy na takiego Garrego z XP. Wszystko pokazane w terenie. To człowiek z wiedzą tak przepastną, że żaden nawet gruby amator negować tego nie może.

Dlaczego tor jest zły… nie jest, trzeba zawsze podkreślać, że to tylko miejsce do poglądowej oceny urządzenia… tak samo miarodajny jak test w powietrzu… Zaskoczeni? Sprawa jest prosta na torze panują takie same warunki. Jeden określony skład ziemi. Zmienia się temperatura i wilgotność. Problem polega na tym, że każdy z nas pracuje w innych warunkach i jak dodamy do tego umiejętności i doświadczenie w ustawieniu urządzenia to zmienia wszystko. Wykrywacz pracujący idealnie na piaskowej glebie staje się bezużyteczny na gliniastym podłożu. Tak was właśnie nabijają w butelkę specjaliści od torów testowych, nic o tym nie mówiąc.

To nie wszystko. Często gościnnie występuje przedstawiciel producenta, dający sprzęt na testy. O jakiejkolwiek wiarygodności można zapomnieć?! Zresztą jak wspomniałem wcześniej po przejściu toru zostaje wystawiona opinia na temat urządzenia. To jest przerażające. Ktoś kto ma trochę oleju w głowie widzi, że to jest ściema!

Cały czas powtarzane jak mantra są frazesy: robimy to najlepiej, opanowałem to urządzenie do perfekcji, mimo, że tak naprawdę człowiek nie używał tego nigdy i bazuje na opinii innych. Goscinnie występują inni megalomani, bo sam prowadzący nie łapie i nie ogarnia, ale pokazuje tabelki… Czy to nie przypomina reżimowej TV? Pomijam fakt ciągłego podkreślania swojej profesjonalności. Pycha level PRO! Skąd się biorą tacy zakompleksieni ludzie?

Parę dni temu mój dobry kolega, archeolog i uznany poszukiwacz wykonał test na dwóch urządzeniach, zmieniając wartość filtrów. Tysiące godzin w terenie. Uznane znaleziska. Udowodnił na obu filtrach im mniejsza wartość filtra tym lepszy zasięg i to tyczy się wielu urządzeń. To wiedzą wszyscy. Spotkało się to z hejtem ze strony pseudo specjalistów, testy złe, brak wiedzy etc. Skąd się biorą tacy ludzie, którzy widząc na postawie faktów nie do podważenia dalej ciągną temat?! Może to za mała ilość subskrypcji lub brak pomysłu na siebie? Zamiast zająć się sobą zbijają kapitał. Złota zasada: jebać hejterów i konfidentów i tego się trzymajmy! Szkoda, że mamy takie czasy, że tego typu działalność cieszy się atencją i poważaniem. Może dlatego, że występują anonimowo, jak koleś, który uważa się, za specjalistę i na video ciągnie kabel po ziemi? Przydał by się psychiatra i garść tabletek. Inaczej tego wytłumaczyć się nie da.

Po wielu latach z Whitesem Spectrą V3i nie umiem powiedzieć, że opanowałem ten sprzęt do perfekcji. Grubasek z video z lekkim uśmiechem wyrzuca, że jest wirtuozem, a jego kumpel pisze do mnie: wiesz on go sprzedał pierwszego dnia, bo uznał, że sprzęt jest za ciężki… Dom wariatów.

Wszystko zaczęło się od jednej rzeczy i jednego wpisu… zwróciłem uwagę testerowi, że nie sprawdza się urządzenia w domu, a nie trzyma się sondy pomiędzy dwoma głośnikami od komputera. Od tej pory zaczęła się fala hejtu i oskarżeń i robienia lewych testów z mojej dystrybucji.

Opublikowano Dodaj komentarz

Air Metal Detectors co dalej?

Air Metal Detectors postanowiło podnieść poprzeczkę w urządzeniach bezprzewodowych i rzucić wyzwanie XP Metal Detectors i na dodatek wykorzystując w roli kontrolera detektora nasz własny telefon komórkowy. Niestety musieliśmy długo czekać na efekty… zbyt długo. Terminy były odsuwane, a firma traciła kontakt z klientami, powoli tracąc także wiarygodność.

W końcu udało się. Paczka prosto z Chin dotarła także do mnie. Zanim nastąpią testy w ternie podzielę się z Wami moim pierwszymi wrażeniami. Materiał i wykonanie są na przeciętnym poziomie. Łatwość rozkładania podłokietnika i sztycy nieco problematyczna. Nie wszystko działa intuicyjnie. Poraża duża masa i brak sztywności, wszystko wygina się tragicznie. Sonda jest piekielnie ciężka. Ergonomia podłokietnika nie istnieje. Wszystko jest zbyt umowne i chyba design przerósł praktyczne aspekty projektu. Cóż bywa i tak. Postanowiłem uruchomić urządzenie na szybko w domu. Aplikacja do ściągnięcia z App Stora czy sklepu Androidowego instaluje się w parę sekund. Jest prosta i w miarę przejrzysta. Tutaj plus. Obsługa z poziomu ekranu dotykowego telefonu także intuicyjna, funkcje dobrze rozlokowane. Reakcje w powietrzu szybkie. Audio i ID w miarę spójne. Koledzy, którzy testowali przede mną to urządzenie twierdzą, że wykrywacz jest płytki. Spróbuje to sprawdzić. Mam szczerą nadzieję, że Air Metal Detectors wyciągnie wnioski i poprawi wady. Jeśli nie to klienci to bezlitośnie zweryfikują.

Opublikowano Dodaj komentarz

Nokta Makro LEGEND moimi oczami

Dziś 19 listopada 2021 firma Nokta Makro przedstawiła nowy wykrywacz, który przejdzie z całą pewnością do legendy… model LEGEND. Wykrywacz metalu bazujący na platformie SIMPLEX+, ale będący kompletnie nowym urządzeniem.

Szybko składana sztyca, tym razem jest z karbonu i temat giętkości dolnej części mamy już za sobą. Cieszy kompaktowość po złożeniu jak i sama, nowa 11 calowa sonda. Detektor jest w pełni wieloczęstotliwościowy. Co to oznacza? Stabilność pracy w trudnych warunkach i miejmy nadzieję upragniona cisza w słuchawkach… Słona woda, wysoka mineralizacja nie będą problemem, i także utrata osiągów. Wszystko w wodoodpornej do 3 metrów odbudowie.
Konkurencja dla Equinoxa 800?! Oczywiście i na dodatek bez wszystkich jego wad i mankamentów. Niższa cena i jak mantra powtarzane stwierdzenie: Więcej za mniej!
Do wyboru mamy pojedyncze częstotliwości jak całą gamę multi pracujących równocześnie. Wybrać możemy: 5, 10, 15, 20 i 40kHz. Poszukiwanie mikro biżuterii w słonej wodzie? Proszę bardzo.
Słuchawki bezprzewodowe w technologii Bluetooth Low Latency są w najtańszej wersji WHP, w PRO PACKU dostaniemy dodatkowo sondę snajperkę (6 cali) plus zewnętrzną i także wodoodporną baterię Litowo-jonową.

YouTube player

 

Śledzenie gruntu tzw. tracking, możliwość pominięcia odpowiedzi podłoża, regulacja sygnału progowego tzw. tresholdu i tzw. pitch, wibracje czy wreszcie długo oczekiwane polifoniczne audio z pełną możliwością ustawień  ilości tonów oraz częstotliwości każdego z nich.
Nokta Makro nie poprzestała i na tym… dodali coś czego nie zrobił żaden producent wykrywaczy do tej pory. Tak dodali zegarek i licznik pracy wykrywacza. Pokazujący nawet ilość dni… błaha rzecz, a cieszy!
Na koniec regulacja prędkości tzw. recovery speed pozwalająca dopasować możliwości urządzenia do zaśmiecenia panującego w miejscu poszukiwań.
Coś co także wyróżnia nowy model LEGEND to dodatkowy pasek identyfikacji pozwalający odróżnić, czy przedmiot jest naprawdę żelazny czy nieżelazny. Koniec z kopaniem rdzy i kapsli. Widać zawartość żelaza w przedmiocie pod sondą.
Zapowiada się bardzo ciekawe urządzenie. Oczywiście tylko test w terenie pomogą zweryfikować te informacje. Nie dajcie się nabrać na tory testowe. Dlaczego? Z prostego powodu, na torze panują jednakowe i te same warunki, a tylko test w zróżnicowanym terenie przyniesie efekty, nikt z nas nie szuka tylko na jednym rodzaju podłoża!

Pierwsze sztuki urządzenia pojawią się w grudniu. Na naszej stronie zacznie się niebawem preorder. Do zobaczenia w lesie czy na polu!