Opublikowano Dodaj komentarz

Minelab Mantiocre i technologia MultiIQ+

Pierwsze wyjście z Minelabem Manticore nie było zaliczone do udanych. Ogarnęły mnie spore wątpliwości. W końcu cena około 10 tys. zł robi swoje i mamy ponadprzeciętne oczekiwania. Wykrywacz straszenie przekłamywał na kolor i żadna zmiana i podniesienie limitów żelaza (FERROUS LIMITS),  czy obniżenia czułości oraz kalibracji do gruntu nic nie dała. Byłem w kropce. Próbowałem poradzić sobie na różne sposoby ze zmianą reaktywności i częstym odstrajaniem, ale nie bardzo przynosiło to oczekiwane efekty. Urządzenie było niestabilne i trudno było się połapać co jest właściwym sygnałem od celu, a co zakłóceniami od gruntu i przekłamującym na kolor żelazem.

Tak miejsce jest bardzo trudne i nie z powodu gleby, która jest łatwa i piaskowa, ale z powodu ilości żelaza w niej zalegającego. Minelab Manticore wymaga od użytkownika nieco szerszej wiedzy i doświadczenia niż urządzenia z niższej półki cenowej. Tutaj trzeba się mocno zastanowić jaki program dobierzemy do panujących warunków i jak go ustawimy. W moim przypadku postanowiłem zmienić program z ustawienia FAST na LOW CONDUCTORS. Tak niskie przewodniki. Dlaczego? Stare i drobne srebra mają bardzo niskie ID i są położone zaraz obok żelaza.

YouTube player

Następnym krokiem było ustalenie zakresów żelaza (FERROUS LIMITS), tu sprawa nie jest taka prosta. Niska wartość większe przekłamywanie na kolor, ale mniejsze maskowanie. Postanowiłem górną wartość odpowiadającą za drobne żelazo – typu gwoździe ustawić na 6. To nieco mniej niż fabryczne 7. Wersja ekstremalna to 4, ale nie polecam na początek, może jak się osłuchacie ze sprzętem. Daje niesamowite efekty.

Recovery speed to parametr odpowiedzialny za separację. Tutaj zostałem przy fabrycznym 5, a czasami używam 6 w miejscu o większym natężeniu ruchu 😉 Wyższa wartość, lepsze oddzielanie obiektów i większa stabilność, mniejszy zasięg. Przy niskich wartościach trzeba wolniej przemiatać i sprzęt staje się mniej stabilny. Na szczęście możemy na to wpływać prędkością przemiatania. Kiedy natrafimy na śmietnik – zwalniamy, a kiedy jest czysto możemy spokojnie przyspieszyć. Cierpliwość i doświadczenie, pokora i będą efekty!

Pozostało ustawić czułość. Zasada zawsze jest taka sama jak w innych wykrywaczach. Jedziemy w górę i patrzymy jak się detektor zachowuje. Niestabilna praca, musimy zejść w dół. Po drodze robimy NOISE CANCEL, czyli skanowanie kanałów w celu poszukiwania tego najlepszego. Możemy to połączyć z regulacją czułości i dobrać właściwe ustawienie. Warto przytrzymać przycisk kasowania zakłóceń dłużej, aż uzyskamy jeden powtarzalny kanał po każdym skanowaniu. W przypadku Manitcora, algorytm analizuje zakłócenia i wybiera najlepszy kanał dla danych częstotliwości pracy wybranych z programem.

Audio. Jakie audio wybrać w miejscu, w którym żelazo i jego naturalna oksydacja powodują, że nawet płytko położone przedmioty są praktycznie niesłyszalne?! Ja wybrałem opcję ENHANCED z redukcją zakłóceń i był to strzał w dziesiątkę. Na koniec ilość tonów. Od dawna wiadomo, że na śmietniku lub wśród żelaza najlepsze jest proste audio. Padło na jeden ton. Modulacja? Wybrałem SIMPLE, czyli najmniejszą różnicę pomiędzy mocnym, a słabym sygnałem. Dlaczego? Duża wartość dla parametru MEDIUM czy RICH powoduje, że łatwo pogubić się przy dużej ilości różnych sygnałów, zwłaszcza wysokich tonów od przebijającego żelaza. Każdym sygnał chcemy sprawdzić i nic nie pominąć!

Kalibracja do gruntu pozostała na 0, choć tracking nie wprowadzał istotnych zmian. Maksymalna skorygowana wartość to 2. W tym miejscu nie da się ręcznie ustawić urządzenia przez proces pompowania – za dużo żelaza!

Wróćmy do uzyskanych efektów, a ten kompletnie zwaliły mnie z nóg! Przechodzona miejscówka odżyła na nowo i zaczęła produkować sygnały, które wcześniej były niesłyszalne dla innych urządzeń, a spędziłem na tym miejscu prawie dwa lata! To dziwne wrażenie wyciągać fanty obok swoich dołków i śladów stóp… Oprogramowania MultiIQ+ Minelaba robi robotę w połączeniu z bardzo szybkim hardwarem. Wrażenie jest szokujące, kiedy wykrywacz rozdziela od siebie zamaskowane sygnały przez żelazo, a wykres 2D staje się narzędziem sprawdzającym. Jak to zrobić? Sprawa jest prosta, bo bardzo łatwo można odróżnić w audio ENHANCED zakłócenia od żelaza i gruntu. W przypadku dodatkowych wątpliwości, spoglądamy na wykres i obracamy się nad celem o 90 stopni. W takim wypadku po obrocie sygnał znacznik obiektu (TARGET TRACE) w osi przewodności, sygnalizujący tzw. kolor wraca do żelaza. Wykres daje nam niesamowite możliwości sprawdzanie sygnału. Przykładowo widać na nim i duże przedmioty żelazne maskujące niskie przewodniki, widać drobne żelazo przebijające na kolor, ale także parę różnych obiektów obok siebie. Dominanta mocniejszego sygnału zmienia się wraz ze zmianą położenia nad przedmiotem. To jest po prostu genialne! Jak dodamy, zakłócenia, mineralizację i różne rodzaje przewodnictwa, to mamy pełny obraz możliwości!

Na koniec czy wykrywacz wart jest 10 tys. zł? Na pewno nie w tym kraju. Nas po prostu na to nie stać i jak dobry by nie był to stosunek naszych zarobków do ceny jest nie do przyjęcia. Szkoda, tylko, że nikt o tym głośno nie mówi!

Oceńcie sami i pamiętajcie o komentowaniu pod tym artykułem i o naszych mediach społecznościowych.

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Nexus kontra reszta świata

Wyścig trwa w najlepsze, darmowe latarki, wibracje, wodoodporność, 50% więcej mocy, wykresy 2D, 3D, 6D… tysiące haseł atakują nas z każdej strony. Co dostajemy w zamian?! Często to samo tylko w nieco innym opakowaniu. Znacie to uczucie? W dobrej restauracji stary sprawdzony schabowy podany w dekoracji z grzybów mun, mchu paproci z marsa jawi się jak egzotycznie i nieznane danie. Po pierwszym kęsie wraca rzeczywistość…

W tym wszystkim firma Nexus Detectors jawi się jak relikt przeszłości. Stare, ale świetnie wykonane gałkowe wykrywacze, przypominają nam lata, które już za nami. Nic bardziej mylnego, bo w środku kryje się elektronika, która o lata świetlne, tak o lata świetlne wyprzedza wszystko co znamy!!

Reklama?! Zaraz się przekonacie, niektórzy zbiorą szczękę z podłogi, albo kupią maść na hemoroidy, takiego pieczenia nie da się wytrzymać bez znieczulenia!!!

Ok spokojnie, czas pracy na dziesięciu akumulatorach nie jest powalający, ale zawsze można je zmienić w terenie, masa w zależności od sondy jest do przeżycia, bo wyważenie jest świetne. Tak to nie sprzęt dla początkujących, choć i oni go opanują przy odrobinie cierpliwości.

Dlaczego tak się jaram jak pedofil w sklepie z zabawkami?! Powód jest prosty – osiągi, o nich mogą pomarzyć inni producenci. Głębokość i stabilność pracy nie osiągalna przez żadne inne urządzenie! Piszę tą z całą odpowiedzialnością! Na końcu tego artykułu znajduje się film, w którym wszystko jest dokładnie pokazane, ale to nic w zestawieniu z pełną odpornością na zakłócenia EMI i praktycznie brakiem maskowania żelazem! Takich możliwości nie posiada żadne inne urządzenie i nie jest to różnica minimalna, to przepaść, której od lat nie mogą pokonać czołowi producenci i nie zbliżają się nawet na metr.

Co zobaczymy w filmie? Bardzo ciekawy test drobnej monety blisko gwoździa, o tyle ciekawy, że nie do powtórzenia na żadnym innym urządzeniu. Moneta z bitego srebra jest jednak niskim przewodnikiem i na osi przewodności leży blisko żelaza, ale nie jest nim maskowana!

Kolejny test to masa aluminiowych zrywek od puszek i moneta także bez problemu. Testy robione nie w powietrzu tylko na podłożu pełnym żelaza w tzw. konfiguracji 3D. Totalny szok, wygląda jak kompletnie nie możliwa rzecz do wykonania na innym, choćby najnowszym wykrywaczu metali!!! Tak to pojedyncza częstotliwość pracy na dodatek.

Pamiętajcie o regularnym śledzeniu tego bloga! Mamy taki wykrywacz i nie zawahamy się go użyć!

Cena i dostępność? Tylko na zamówienie, i przy tych osiągach cena jest uzasadniona, czego nie da się powiedzieć o innych producentach!

YouTube player

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Rewolucja która nie nadchodzi

Mam dziwne wrażenie, że świat wykrywaczy metalu utknął w pewnym punkcie. Od lat czekamy na spektakularne zmiany i one nie nadchodzą… może inaczej nadchodzą, ale w innej skali niż oczekiwaliśmy.

Minelab Manticore czy XP DEUS II to naprawdę dobre urządzenia, ale czy wnoszą coś przełomowego poza dawką dobrze już nam znanych rozwiązań?

Na pewno urządzenia SMF są lepsze od tego co znamy z lat mienionych, ale także niepozbawione swoich wad. Zalety to stabilna praca w trudniejszych warunkach i lepsze ID w stosunku do urządzeń jednoczęstotliwościowych. Dokładniejsze sygnalizowanie przedmiotów z obu końców skali – niskich i wysokich przewodników. To ułatwia detekcje np. takie stare i drobne srebra to początek skali blisko żelaza, natomiast duże to jej drugi koniec w SMF to naprawdę dobrze działa.

Jakie wady? Mniejsza odporność na zakłócenia EMI – w końcu pracujemy w szerszym zakresie częstotliwości oraz minimalnie gorsze osiągi, jeśli chodzi i głębokość.

W moim przypadku zawsze wybieram przewagę w postaci lepszej identyfikacji i separacji w żelazie, a z tym bywa różnie, tu zdania są podzielone.

Trzeba pamiętać, że taki Nexus MPV3 jest kompletnie odporny na zakłócenia EMI przez co znacznie głębszy i po dodaniu adaptacyjnej prędkości oddzielania celu nie do pokonania… niestety za to trzeba zapłacić i jest to urządzenie dla świadomych detektorystów. Nie jest lekkie i zużywa 10 baterii AA w krótkim czasie. Coś za coś jak to mawiają.

Mamy także Tarsacci MDT 8000 w technologii hybrydowej PI i VLF. Mix osiągów urządzenia impulsowego i dyskryminacji VLF. Wykrywacz naprawdę głęboki i świetnie pracujący w żelazie czy z kamieniami magnetycznymi. Niestety sygnalizacja celu i jego interpretacja jest nie trudniejsza niż w urządzeniach VLF i SMF.

Jest lepiej, wieloczęstotliwościowe wykrywacze są bardziej stabilne. Taki stary poczciwy Whites Spectra używający, aż trzech częstotliwości, jest sporo płytszy i bardzo podatny na zakłócenia. Nie będzie tak dobrze separował zwłaszcza w żelazie. Dodatkowo pod liniami wysokiego napięcia nie ma szans na i nic tego nie zmieni, żadna zmiana ustawień.

Pozostaje czekać i dobrze się przyglądać co przyniosą następne lata, wiem, że będzie ciekawie to jest akurat pewne.

Opublikowano Dodaj komentarz

Minelab Manticore Bestia wyszła z klatki

Nowa bestia wykrywacz Minelab Manticore i moje pierwsze wrażenia. Cena zwala z nóg, ale na razie to zostawmy i zacznijmy od słuchawek bezprzewodowych ML 105. Jakość wykonania sama w sobie to górna półka. Można dyskutować czy tak zamknięte i grubo tapicerowane słuchawki to dobry wybór. Kwestia gustu i pory roku.

Do wszystkiego dochodzi spiralny kabel z wtykami jack do podłączenia słuchawek przez złącze wodoodporne w panelu. Inna jakość dźwięku i fajna możliwość. Choć do wody z takim zestawem bym nie wchodził… spadnie i nie ma tematu.

Podłokietnik to kolejny przykład jak można podejść w sposób praktyczny. Regulacja z prostym zatrzaskiem w miejsce problematycznej śruby. Brawo.

Miękki design plastików i pasek z logiem dopełniają całości. Mnie to przekonuje, a wszystko pięknie osadzone na sztycy z włókna węglowego z szybkimi zamkami do rozsuwania. W tylnej części korek do przepłukiwania całości po brodzeniu w zapiaszczonej wodzie. Plus.

Uchwyt z gumowanym gripem i dobry kąt, oraz podcięcie na palec wskazujący dla przeniesienia masy to kolejny plus.

Panel wygląda rewelacyjne i tu wykonanie detektora także nie zaskakuje. Przyciski, wyświetlacz wszystko na swoim miejscu i wykończone materiałami najwyższej jakości.
EDIT: podświetlenie ekranu jest aktywne – czujnik natężenia światła, do tego także podświetlane klawisze i latarka oraz wibracje. Uchwyt ma dodane gumowanie dla lepszego chwytu oraz poprawiony kąt oraz bateria w rękojeści lepiej wyważają całość w porównaniu do Minelaba Equinox’a.

Całość świetnie wyważona i kompaktowa nie można chcieć więcej. Koniec z zalewaniem elektroniki jak w starym modelu Equinox oraz z łamaniem się uszu sondy. Teraz mocowanie zostało przeniesione na dolny element stelaża i nawet jeśli się złamie to nie jest koszt całej sondy. Sonda 11 cali ma dodatkowe wzmocnienia i nie odstaje od całości.

YouTube player
Opublikowano Dodaj komentarz

Minelab Manticore czy XP DEUS II?

XP DEUS II kontra Minelab Manticore kto wygra ten pojedynek? To zależy… tak zależy od tego czego oczekujemy od obu wykrywaczy, bo oba są naprawdę dobre.

DEUS II to król ergonomii, jeśli chodzi o brak kabli, masę – 960 gram oraz kompaktowość i w tej kategorii nie ma od lat konkurencji. Co jeszcze? Audio stworzone przez prawdziwego muzyka. Także niepokonane od lat, mimo, że Minelab stworzył bardziej przyjemne tony i mniej męczące, ale także gorzej opisujące przedmiot. Na czym polega ta różnica? Na niuansach i dodatkowych dźwiękach i ich zmianie oraz ich modulacji i głośności. Kawałek aluminium w postaci puszki inaczej brzmi niż moneta, nawet taka zbliżona w swojej przewodności. To bardzo dużo. Po pewnym czasie wiemy co jest czym. Na tym ma to polegać. Wada? Na dłuższą metę takie audio może powodować zmęczenie, zwłaszcza w terenie zaśmieconym czy pełnym żelaza.  To jest niewielka różnica, ale dla doświadczonego użytkownika kluczowa.

Czy wiemy coś więcej? Tak. Thomas Dankowski z USA jest znanym amerykańskim testerem urządzeń przed wypuszczeniem ich na rynek. Ponad 40 letnie doświadczenie nie podlega dyskusji i jego wkład w opracowanie wielu znanych urządzeń jest kluczowy. Od ponad roku testował Minelaba Manticore i na forum Dankowskiego (link: https://www.dankowskidetectors.com/discussions/index.php) podzielił się z nami swoimi spostrzeżeniami przy okazji porównując do takich urządzeń jak XP DEUS II i Tarsacci MDT 8000 które także testował.

Minelab Manticore był testowany na wybrzeżu i na plaży, testy w głębi lądu po prostu się nie odbyły i według Thomasa nowy Minelab jest wykrywaczem nieco gorzej separującym od XP DEUSA II. Podobne wnioski wyciągnął w swoich testach Calabash Digger co można zobaczyć na jego kanale na YouTube.

Została wymienione jedno ważne spostrzeżenie, Manticore będzie minimalnie głębszy i jest to kwestia cala lub minimalnie więcej (2-3 cm). Co oznacza osiągi na poziomie Tarsacci MDT 8000, które jest urządzeniem hybrydowym PI/VLF a to powoduje, że taki sprzęt jest zawsze głębszy.

Wizualizacja 2D w detektorze Minelaba w czystym terenie pozwala na analizę, celu, coś więcej niż dobrze znany wykres XY z XP DEUSA. Niestety przy dużej ilości żelaza nie działa to już tak perfekcyjnie i może prowadzić do rozczarowania. Jak wiemy wszystko wymaga nauki.

Rzeczą do sprawdzenia jest problem z fałszowaniem na kolor w przypadku dużej kondensacji zardzewiałych przedmiotów, ale to wymaga czasu i pracy w terenie. Pamiętać należy, że pojawią się nowe update softu, które potrafią wiele zmienić w przypadku obu producentów.

 

 

Opublikowano 4 komentarze

Złoto, srebro i diamenty

Patrzę z przerażeniem jak paru znanych Youtuberów kreuje rzeczywistość poszukiwań, co chwila jakiś depozyt, cenna moneta, złota obrączka. Co odcinek nowe znalezisko. Całkiem jak na planie filmowym, gdzie ktoś za kulisami pisze gotowe scenariusze.

Piotruś Pan wychodzi z wykrywaczem i nagle pyk znalezisko za znaleziskiem, wszystko by utrzymać oglądalność i móc nie tyrać w kopalni 24 godziny na dobę.

Pieniądze kuszą. Podrzucona obrączka na kąpielisku i już mamy kolejnych followersów i lajki. Żyć nie umierać wszystko nakręca się samo, a można zainwestować parę złotych i kupić na portalu aukcyjnym monetę, nawet się nie zastanawiając, że będzie ona dla osób z doświadczeniem ewidentnym dowodem oszustwa. Nie potrzeba mieć sporej wiedzy to od razu widać, piękne gładkie srebro lub niepogięte złotko… i jest oglądalność!!!

Dlaczego sam o tym piszę? Mam za małą oglądalność i żal, bo nie podkładam fantów?! Nie, chodzi o zupełnie coś innego. W ten sposób kreujemy fałszywy obraz Poszukiwaczy i poszukiwań i pół biedy, kiedy mamy do czynienia z fikcją zbudowaną w programie TV, gdzie przedmioty są wcześniej zakopywane, bo nikt nie będzie oglądał śmieci przez wiele odcinków. Często także dostajemy lub nie w zamian jakąś fabułę okraszoną przyprawą z wiedzy.

Niestety kanały na YouTube miały pokazywać prawdziwe poszukiwania, a podkładając fanty tak się po prostu nie dzieje. Młodzi adepci dostają fałszywy obraz tej pasji. Wystarczy kupić sprzęt i wyjść w teren – zobaczcie! Nic bardziej mylnego. To zwykłe kłamstwo!

Prawda jest taka, że to ciężka orka na kolanach, często w błocie i w pyle, w zmiennych warunkach atmosferycznych zakończona w większości przypadków nagrodą w postaci zardzewiałej blachy czy pogiętej puszki po piwie, a o kapslach od wódy nie wspomnę. To jest prawdziwy obraz poszukiwań! Niewielu pisze się na takie atrakcje.

W nagrodę po nocach można studiować mapy, czytać książki i opracowania, oglądać filmy na temat ustawiania sprzętu, by ponownie wyjść na parę godzin i wykopać kapsel po piwie. Jeśli ktoś twierdzi i pokazuje, że jest inaczej nie ma pojęcia o poszukiwaniach lub chce od was wyciągnąć kasę.

Kolejny temat to zbiórki na portalach na prowadzenie własnego kanału. Kto przy zdrowych zmysłach żąda czegoś takiego?! Zbiórki są na potrzebujących, na osoby starsze czy chore dzieci, to już powinno otworzyć wam oczy z kim macie do czynienia!

Niestety tak się nie dzieje. Tworzone są fałszywe obrazy postaci i mity, a jak dodamy do tego piekiełka dystrybucję sprzętu i wewnętrzne powiązania ze stowarzyszeniami, to włoska mafia po prostu wymięka.

Przyszły ciężkie czasy w których oszustwa i nieuczciwość pozwalają kosić hajs na stadzie baranów, które na dodatek swoich oprawców będzie jeszcze nosić na rękach i pokornie płacić za możliwość pochodzenia z wykrywaczem.  Głos mniejszości ginie w medialnym szumie, lub za wzorce stawia się tych którzy mają grube kartoteki.

 

 

 

 

Opublikowano 1 komentarz

Jakie akcesoria zabrać w teren?

Jakie akcesoria dodatkowe do poszukiwań z wykrywaczem metali? Na początek dobrej jakości ubranie odporne na czynniki zewnętrzne. Kierujemy się rozsądkiem i własną wygodą. Zaczynamy od dobrych butów i to najlepiej nie przemakalnych, od razu podpowiem mebrana nie zawsze jest dobra. W lecie powoduje nadmierną potliwość. W zimie sprawdza się zdecydowanie lepiej. Na trudne warunki ocieplane kalosze jako ostateczność.

Spodnie muszą być z mocnego materiału i szukamy takich najlepiej z nakolannikami od razu w zestawie. Dlaczego? Prosta sprawa takie przyszyte nie przesuwają się w trakcie przemieszczania. Górne warstwy oddychające i na cebulkę, lepiej móc coś zdjąć, niż nie mieć co założyć.

Szelki to bardzo dobry pomysł z prostej przyczyny, za każdym razem nasza skarbonka jest narażona na powiewy wiatru, a w drugiej kolejności padają nerki. Nie ma na to czasu, trzeba kopać dołki. Polecam te z demobilu są mocne i szybko się nie rozpadają.

Stutputy czyli osłona spodni i butów, tu sprawę załatwi dowolny sklep sportowy lub myśliwski. Muszą być mocne, i dobrze przylegać to pierwsza bariera przed robactwem typu kleszcze oraz dodatkowe zabezpieczenie spodni i butów przed wilgocią. Korzystam od lat i mam spokój – zero nieproszonych gości.

Pasek dowolny jaki kto lubi, choć fajne są nowe rozwiązania z elastycznym włóknem, pracującym przy kucaniu. Tak to dla nas puszystych to rozwiązanie.

Łopata nie musi składana i ze stali nierdzewnej, bo, jest droga, dwa ciężka, a w zimie ręka przymarza. Wystarczy ta z supermarketu. Do lasu musi być pełnowymiarowa, w pole wystarczy mniejsza – krótsza.

Torebka na znaleziska/graty, pudełko na monety to podstawa. Miękka szczoteczka i spryskiwacz i mamy komplet. Plecak na wykrywacz i można zabrać coś więcej.

Przydadzą się także drobne szpeje typu środek na robactwo czy latarka czołowa, zapasowe baterie etc.  Naprawdę nie potrzeba dużo, liczy się zabawa i komfort przemieszczania. Wszystko we własnym zakresie pod swoje potrzeby!

Napiszcie w komentarzach poniżej co sami zabieracie w teren.

Opublikowano Dodaj komentarz

Jaki pinpointer wybrać?

Jaki pinpointer tzw. krecika wybrać. Z reguły odpowiedź jaką usłyszymy to najtańszego, to spory błąd narzędzia powinny być dobrej jakości i taki powinien być także dodatkowy wykrywacz do precyzyjnego namierzania przedmiotów w dołku.

Czy będzie wodoodporny to jest kolejna sprawa, ale przede wszystkim musi być prosty w obsłudze i skuteczny w działaniu.

W tym miejscu można zapomnieć o skutecznych tanich urządzeniach. Chińskie podróbki kluczowych marek jakoś tam działają, ale jest to produkt czekoladopodobny. Utrudnione namierzanie, słabe osiągi, mała ilość funkcji i niska jakość. Szkoda czasu. Ktoś kto używał markowego sprzętu, wie, że to inwestycja na lata i warto dołożyć, żeby później się nie denerwować w terenie.

Temat czy pinpointer jest w ogóle potrzebny można odłożyć. Jest. Ułatwia pracę i skraca czas. Warto mieć takie narzędzie koniec i kropka.

Na co jeszcze zwrócić uwagę? Po pierwsze źródło zasilania. Wbudowany akumulator czy wymienne baterie. Jak wiem z doświadczenia ani pustego akumulatora nie naładujemy w środku lasu, tak jak nie kupimy baterii. Oba rozwiązania mają swoje wady.

Wibracje, dźwięk i latarka to obecnie standard w urządzeniach tego typu, ale już regulacja głośności czy rodzaju dźwięku niekoniecznie. Niektóre modele mają możliwość bezprzewodowej komunikacji z wykrywaczem lub słuchawkami bezprzewodowymi. To bardzo przydatna funkcja. Automatycznie słyszymy dźwięk pinpointera po uruchomieniu, a po wyłączeniu audio wykrywacza metali.

Przydatny jest wskaźnik naładowania baterii by uniknąć problemów i rozczarowania. Z reguły działa to na zasadzie mignięć diody latarki lub zmiany jej koloru.

Nasz krecik powinien też posiadać osłonę części, którą grzebiemy namiętnie w glebie, unikniemy kosztowanej wymiany obudowy, która stanowi większość ceny całego urządzenia.

Czułość, może być naszym wrogiem jak i przyjacielem. Dlaczego? Zbyt duża powoduje zakłócenia i zmniejsza stabilność pracy, za mała powoduje, że detektor jest nieczuły na drobne artefakty – typu mikro biżuteria, co może mieć spore znaczenie w trakcie poszukiwań na plaży.

Dobrej jakości kabura czy smycz mocująca zabezpieczą urządzenie przed zgubieniem, a system powiadomienia o zgubieniu pozwoli w sytuacji patowej spróbować odnaleźć urządzenie.

Na koniec ważna wskazówka niektóre pinpointery potrafią zakłócać dany wykrywacz. Warto sprawdzić to przed zakupem.

Pamiętajcie o naszych mediach społecznościowych i kanale na Youtube!

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Jak wybrać wykrywacz metali?

Jak wybrać wykrywacz metali? Nie każdy posiada wiedzę i umiejętności, zwłaszcza jak się jest kompletnym świeżakiem. Rynek urzdzeń jest bardzo rozbudowany, ilość modeli powoduje natychmiastowy zawrót głowy. Sytuacji nie polepsza doradztwo doświadczonych detekorystów, którzy chwalą tylko swój sprzęt, bo z innym nie mieli do czynienia i gdzieś coś słyszeli.

Zawsze musimy zacząć od budżetu i zobaczyć na co nas stać i ile chcemy wydać. Czy to będzie przelotna pasja czy raczej dłuższe zajęcie. Kolejne pytanie to czego i gdzie chcemy szukać? Duże militaria czy małe monety i relikty?! Nie wszystko da się pogodzić, nie ma urządzeń uniwersalnych.

Kolejne dylemat jak bardzo kompaktowy i ergonomiczny – lekki ma być sprzęt. Pozornie mało ważna sprawa w przypadku wykrywacza może się okazać kluczowa. Dziecko czy osoba starsza lub z problemami aparatu ruchu wybierze wariant najlżejszy i także najlepiej wyważony.

Łatwość składania i małe gabaryty to także ważny aspekt w przypadku detektora. Jeśli ktoś lubi rower czy piesze wycieczki musi mieć urządzenie kompaktowe.

Wodoodporność? Tak wodoodporność, dlaczego taka ważna w przypadku wykrywacza metalu? Prosta sprawa nawet jak nie lubimy się moczyć mamy gwarancję, że zwykła wilgoć nie uszkodzi nam sprzętu w trakcie poszukiwań w trudnych warunkach jak i przechowywania w nieogrzewanym garażu… Tak tutaj gwarancja nam nie pomoże. Czasami wystarczy upuścić urządzenie do większej kałuży i nie ma tematu. Po skończonej zabawie wrzucamy pod prysznic i nie musimy się niczym martwić. Parę sekund i sprawa załatwiona.

Słuchawki czy są w zestawie? Po co komu słuchawki? Prosta sprawa ułatwiają i przyspieszają opanowanie wykrywacza. Znaczenie skracają naukę, a zewnętrzne zakłócenia w postaci wiatru czy trasy szybkiego ruchu mogą zepsuć nam zabawę!

Najlepiej bezprzewodowe, choć te na kablu mogą być wodoodporne i zawsze będą miały lepszą jakość dźwięku. Pamiętamy, że te bez kabla pod wodą nie działają! Nie ma szans!

Osłona sondy to temat dobrze wszystkim znany. Spokojnie, teraz zawsze jest w zestawie.

Akumulator wbudowany czy wymienne baterie? To zależy. Ostatnio każdy wodoodporny wykrywacz ma wewnętrzne źródło zasilania. Wystarczy dowolna ładowarka USB i trzeba pamiętać. Mamy problemy z takimi rzeczami, kupujemy power bank lub bierzemy zapasowe baterie. To wszystko kwestia pracy nad swoimi wadami.

Wykrywacz analogowy z pokrętłami czy telewizorek z wyświetlaczem? Co kto lubi. Gałkowce potrafią być prostsze w obsłudze i sporo głębsze, a poznanie dźwięków i kierowanie się słuchem to podstawa w tym hobby!

Gleba. Tak gleba. Ile w niej śmieci i żelaza, to także ma spore znaczenie. Nie każdy wykrywacz metalu sobie poradzi w takich warunkach. Proste urządzenia bywają z reguły wolniejsze i mają bardzo ograniczone audio. Wszystko zależy od zastosowanej technologii. Tutaj, jeśli macie pytania po prostu napiszcie do nas z chęcią wyjaśnimy wszystkie niuanse. Od tego jesteśmy i z tego powodu długo testujemy każde urządzenie w ternie.

 

 

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Minelab Equinox 700 i 900 ryba psuje się od głowy

Stało się. Minelab ogłosił nowe modele… Equinox 700 i 900. Tak zrobili to… odświeżyli linię. Co zatem dostajemy czym różni się nowy model?!

Doszła latarka, wibracje szersza skala ID, poprawa ergonomii, skala dla żelaza od -1 do 0 i dla wyższych przewodników od 1 do 99. Zaszaleli.

Patrząc trzeźwo zmiany są kosmetyczne poza skalą, ale jak z ceną, bo w naszym kraju to czynnik dominujący. Zobaczmy jaka jest różnica… 799 GPB za wersję 700 i 1099 GPB za wersję 900. Co oznacza wg aktualnego kursu 4354 zł i 5989 zł netto…

Reasumując 5356 zł i 7367 zł. Czy to ma być alternatywa kosztującego prawie 10 000 zł Manticore i odpowiedź dla fanów marki, którzy stwierdzili, że ktoś przesadził z ceną? Tak właśnie sprawnie zamyka się usta. Czysty marketing. Nie stać cię?! Kup sobie tańszy… zobacz co dla ciebie przygotowaliśmy. Lekki lifting i odświeżone urządzenie może być wasze.

Jak to wygląda ceno na tle konkurencji? Odpowiedź jest prosta. Marnie. Jest taniej niż Manticore, ale nadal drogo. Dodanie paru gadżetów nie spowoduje, że uzasadnimy 20% ceny więcej. Nie ma szans, choć na tym założeniu bazował producent.

Może to kwestia uprzedzenia, ale mnie Equinox nigdy nie przekonał i wielu moich kolegów ma podobne zdanie. Po roku używania pozbyłem się urządzenia bez większego żalu. Możliwe, że był to błąd, ale w porównaniu do starego modelu XP DEUSA, Whitesa Spectry czy poczciwych analogów DeepTecha nie widziałem, ani większej głębokości, ani lepszej identyfikacji czy stabilnej pracy.

Możliwe, że nowe modele są o wiele lepsze, ale ja nie widzę powodu, by się nimi interesować. Czy jest to błąd czas pokaże.

Wracając do cen, cóż żyjemy w takich a nie innych warunkach i na drogie urządzenia powyżej 2500 zł mogą pozwolić sobie naprawdę nieliczni. Warto o tym pamiętać i przypominać za każdym razem, bo nie jednostka wskazuje cel tylko większość.

Opublikowano 5 komentarzy

Minelab Manticore marzenie mitomanów

Minelab zapowiedział narodziny nowego wykrywacza zwanego Manticore już jakiś czas temu. Hype jest olbrzymi i oczekiwania jeszcze większe. Co prawda Jankesi śmieją się z nowej nazwy, ale podnoszą poprzeczkę niezwykle wysoko w końcu następca Equinoxa lub jego poprawiona wersja musi spełnić oczekiwania.

Cóż cena na poziomie prawie 10 000 zł to czysta abstrakcja tylko dla nielicznych i śmiać mi się chcę oglądając na YouTubie kiedy to bajkopisarze opowiadają jak urządzenie będzie dobre. Mają pewnie przeczucie… lub karty tak mówią 😉

Prawda jest taka, że kompletnie nic nie wiemy i mimo licznych pokazów objazdowego teamu Minelaba po Europie to wiadomo, jeszcze mniej… W końcu show musi trwać i na tym polega współczesny marketing. Zapowiedź zapowiedzi?! Czemu nie… tak zrobił Minelab i dokładnie 1 grudnia 2022 roku, za chwilę dowiemy się o kolejnej nowości… a co!!! Jak się bawić to na całego! Amerykanie twierdzą, że to zabawa kosztem klienta. Zobaczymy.

Wszyscy jarają się nowym systemem 2D w oparciu o Target Trace znany z modelu Minelab CTX3030, tylko to kompletnie inna sprawa i tu podobieństwo jest czysto marketingowe. Oba detektory to inna technologia i sposób zarządzania i wyświetlania ID. Otworzyła się nowa szansa szerokiej identyfikacji żelaza i to cieszy, ale jak to będzie naprawdę działo i na jakiej podstawie okaże się w terenie. Możliwość rozróżniania dużego i małego żelaza to spory plus, a rozszerzona skala może pozwolić także na lepsze oddzielnie niskich przewodników od wysokich. Pytanie co się stanie, kiedy będzie ich parę pod sondą? Jak zadziała oprogramowanie. Pytania i jeszcze raz pytania.

Spekulacje trwają. Liczni znawcy Equinoxa już robią wspólne zrzutki na sprzęt. Nie będę hipokrytą sam zamówiłem… też jestem ciekaw.

Niestety ta jak w przypadku XP DEUSA II potrzeba paru miesięcy w terenie – inne testy to tylko rojenia bajkopisarzy, którzy jednego dnia kupują sprzęt, by sprzedać go następnego. Co najlepsze nie wkładają żadnego wysiłku w poznanie, zakładają, że tak ma być, a wykrywacz pożyczają na dzień lub dwa, więc o jakiej wiarygodności testów tu mówimy?!

Oglądam liczne porównania w laboratoryjnych warunkach na torze testowym… i śmiać mi się chce. Ludzie wypowiadają się na temat urządzenia, którego nie znają i nie spędzili z nim kilkuset godzin! Zakładają, że wypożyczający ma taką wiedzę, i dobrze ustawił oraz na tej podstawie dokonują oceny! Czyli sami nie znają detektora i nie potrafią nawet ustawić!!! Nie wiedzą nawet jakie ma funkcję i czym się różni od innych!!! O jakich zatem testach i wiarygodności czy rzetelności jest mowa?!

W prosty sposób wprowadzają w życie nieprawdę, dla tych mniej ogarniętych mają opowieść o licznych danych w tabelkach Excela. Czary mary żona babci do zobaczenia w krótce. To w czystej formie traktowanie odbiorcy jak debila nic więcej.

Do wszystkiego dochodzi liczne powtarzanie, jestem mistrzem rozumiem ten sprzęt etc., opanowałem do perfekcji ma utwierdzić samego prowadzącego w jego doskonałości i próżno szukać testów z terenu czy pokazu i wytłumaczenia poszczególnych funkcji jaki i ustawień. Sam Goebbels powiedział, że kłamstwo wielokrotnie powtórzone staje się prawdą. I tak jest w tym wypadku.

Szkoda czasu tak się produkuje bajki i opowiada się bzdury, które inni łykają jak pelikany. Trzeba samemu to przerobić żeby zrozumieć, włożyć czas i pieniądze oraz nieskończoną ilość pracy. Czas jest bezcenny obecnie. Cała reszta jest dodatkiem, na którym żerują różni mniej lub bardziej autystyczni megalomanii i mitomanii… a może to Asperger przenoszony drogą kropelkową? Sam nie wiem.

Poniżej film który naświetli wam nieco więcej, jeszcze gorący!

YouTube player
Opublikowano Dodaj komentarz

Cena wyprzedza Legendę!

Nokta Makro The Legend w cenie 2500 zł? Kompletny obłęd. W tej cenie są dobre analogi, ale nie wodoodporne i nie tak dobrze wykonane, a na dodatek nie mają takiej ergonomii i wyważenia i możliwości. Legend jest dobry, nawet bardzo dobry! Zaraz uruchomią się Janusze, znam ten ból… co ty tam wiesz przecież sprzedajesz… Tak sprzedaje i testuje i używam i porównuje do innych dla zaspokojenia własnej ciekawości i dlatego w moim sklepie nie ma wszystkich wykrywaczy. To proste.

Z takim myśleniem ziemniaki można kupować w sexshopie, a ubrań szukać w hurtowni motoryzacyjnej!  Sprzedawca to złodziej i oszust, ale kolega, który nigdy nie używał to znawca i spec, bo ma parę sztuk innych wykrywaczy. Śmiertelna pułapka, nie idźcie tą drogą! Macie wątpliwości? Jest Internet można poszukać… są jeszcze ogarnięci ludzie z doświadczeniem jak nie wierzycie sprzedawcy!

Nokta Makro The Legend daje proste i dobre urządzenie za nieprzeciętnie małe pieniądze. Nawet rodzimy producent RUTUSA nie ma szans w tej konfrontacji. Rynek rządzi się swoimi prawami i wygrywa najsilniejszy i to wie nawet dziecko.

Dlaczego zatem poza relacją cena do jakości kupić The Legenda? Po pierwsze prostota obsługi i bardzo dobre audio. Wiem co mówię mam od początku XP DEUSA II i mogę to porównać. Nie ma krzywdy i jest bardzo, bardzo dobrze. W trybie pojedynczych częstotliwości osiągi są ponadprzeciętne, jeśli chodzi o głębokość, ale są też wady. W multi w przypadku mocno zmineralizowanej gleby ID potrafi mocno skakać i utrudnić poszukiwania, jest to rzadko spotykany przypadek i na pewno zostanie poprawiony przy następnym update.

W pojedynczych częstotliwościach problem z niestabilnością ID nie występuje. Na koniec wisienka na torcie. Ten SMF (multi) ma najmniejszy efekt maskowania żelazem. Tak Minelab Equniox się chowa. Dlaczego? Można szerzej regulować filtry tzw. Iron Filter. Teraz moneta leżąca przy gwoździu jest lepiej widoczna. Nawet XP DEUS II przegrywa w bezpośrednim porównaniu.

Dobrze wiemy, że to wszystko może się zmienić, bo na to wpływa oprogramowanie i jego kolejne update.

Opublikowano 3 komentarze

Nokta Makro The Legend problem z parowaniem słuchawek BT

Po update softu do 1.09 i update modułu Bluetooth detektor nie widzi fabrycznych słuchawek bezprzewodowych. Co należy zrobić? W pierwszej kolejności wciskamy na włączonych słuchawkach przycisk mode i górny przycisk boczny od regulacji głośności (miejsce, gdzie znajduje się naklejka z napisami i migająca dioda), po 3 sekundach usłyszysz dwa ciche sygnały. Słuchawki są rozparowane.

Następnie wykrywacz, ikonka BT ustawiamy na wartość 1 plus wciskamy przycisk pinpointa, aż pojawią się na ekranie litery: FD. Wtedy wszystkie słuchawki zostały rozparowane. Czekamy, aż połączy jak nie oba urządzenia wyłączamy i włączamy ponowie!

Pamiętaj o naszych mediach społecznościowych na Facebooku, Instagramie, Youtubie i Tweeterze. Zostaw nam także opinię na GOOGLE.

Opublikowano Dodaj komentarz

Zakłócenia EMI

Zakłócenia EMI co to w zasadzie jest? Definicja jest dość rozległa i nieco zagmatwana dla osób nietechnicznych:

Zakłóceniem elektromagnetycznym (EMI) jest dowolny sygnał lub wypromieniowana w przestrzeń albo przesyłana przez przewody zasilania lub sygnałowe emisja, która stanowi zagrożenie dla funkcjonowania nawigacji radiowej bądź innych usług bezpieczeństwa lub poważnie pogarsza, blokuje bądź wielokrotnie przerywa licencjonowaną łączność radiową. Usługi komunikacji radiowej obejmują w szczególności emisję programów telewizyjnych i radiowych, usługi telefonii komórkowej, skanowanie radarowe, kontrolę lotów powietrznych, usługi przywoływania (pagery) oraz usługi komunikacji osobistej PCS (Personal Communication Services). Koncesjonowane usługi radiowe, takie jak stosowane w sieciach WLAN lub technologii Bluetooth, wraz z przypadkowymi nadajnikami, takimi jak urządzenia cyfrowe z systemami komputerowymi włącznie, składają się na środowisko elektromagnetyczne.

W naszym przypadku są to po prostu zakłócenia, które utrudniają, lub nawet uniemożliwiają pracę wykrywacza metali. Pół biedy, kiedy proces jest widoczny i urządzenie charakterystycznie się wzbudza generując sygnał celu i ID numeryczne. Wtedy wiemy, że mamy z nimi do czynienia i możemy podjąć odpowiednie środki. Jakie? Odstrojenie tzw. zmiana kanału, zmniejszenie czułości lub wybór innej częstotliwości pracy, jeśli mamy taką możliwość, bezpośrednie wyeliminowanie źródła zakłóceń takiego jak: telefony, nadajniki, elektryczne ogrodzenia dla zwierząt etc.

W trudnych przypadkach można użyć dyskryminacji i wyciąć zakłócenia, ale to jest tylko półśrodek. Tracimy na osiągach i tak już mocno ograniczonych od zakłóceń EMI. Towarzyszący nam kolega, może skutecznie odebrać nam szansę na znaleziska będąc nawet kilkanaście metrów dalej ze swoim detektorem! Nie dajcie się nabrać na grupowe szukanie, to tylko miłe spędzanie czasu na zlocie, na efekty nie ma co liczyć w takich warunkach. To mało prawdopodobne!

To była ta lepsza sytuacja, a jaka jest gorsza? Ciche zakłócenia. Te których nie widać, a wszystko wydaje się jak by było ok. Tracimy na osiągach, ale wykrywacz tego w żaden sposób nie sygnalizuje. Można położyć pod sondą monetę i urządzenie potrafi być kompletnie ślepe. Jak się przed tym bronić? To zależy od wielu, różnych czynników, a przede wszystkim od rodzaju urządzenia jakie posiadamy.

Prewencyjnie sprawdzamy inne programy i odstrajamy urządzenie co jakiś czas. Sprawdzamy sygnały z osobą obok, czy nasz wykrywacz daje sobie także z nimi radę.  To jedyna opcja. Maszyny typu SMF – mówiąc prosto wieloczęstotliwościowe pracują z reguły w dwóch lub więcej częstotliwościach, obrabianych przez oprogramowanie. W pewnych przypadkach może się okazać, że to co miało być wielką zaletą szeroka rozpiętość częstotliwości staje się wadą!

Przykładowo mamy program pracujący w zakresie od 5 do 40 kHz – idealny do szukania złota, tzn. niski przewodnik uczulony jest na wysoką częstotliwość, a srebro – wysoki przewodnik na niską. Dodatkowo wysoka częstotliwość radzi sobie z drobnymi rzeczami lepiej jaki i z większą mineralizacją podłoża. W przypadku niskiej częstotliwości lepiej sygnalizowane są przedmioty o większej objętości. Bajka. Nic nie pominiemy z tego co nas najbardziej interesuje!

Niestety w tej chwili nadciąga nasz największy wróg i eliminuje nam jedną z częstotliwości. Nie widząc tego tracimy 50% możliwości o tym nie wiedząc. Często programowanie i filtry z nim zaszyte dodatkowo stabilizują pracę detektora. Z tego powodu ważna jest prewencja opisana powyżej. Unikniemy w ten sposób błędnych opinii na temat sprzętu i niemiarodajnych testów zwłaszcza z torów testowych. Zakłócenia mogą nas wprowadzić w błąd i dlatego warto spędzić wiele godzin sprawdzając różne warianty ustawień w terenie w zróżnicowanych warunkach!

Pamiętajcie o komentowaniu pod tym artykułem i o naszych mediach społecznościowych.

YouTube player
Opublikowano Dodaj komentarz

XP z panelem czy bez?

Pytanie jest proste z panelem czy bez? ORX, DEUS, DEUS II występują w wersji lite, gdzie miejsce sterującej elektroniki zajmują słuchawki bezprzewodowe, także z przyciskami i wyświetlaczem. Zatem jaki zestaw wybrać? Na logikę najlepszy i pełny, niestety różnica w cenie jest spora, a z drugiej strony trzeba później więcej dopłacić by dokupić panel. I tak źle i tak niedobrze. Jaką zatem decyzję podjąć?!

Jeśli ma to być pierwszy wykrywacz, to spokojnie możemy zrezygnować z tego dodatku. Dlaczego? Z prostego powodu, musimy chodzić na słuch i nie mamy wyświetlacza z numerami ID czy wykresem. Uczymy się organoleptycznie od zera tak jak trzeba – czyli na słuch! To tylko procentuje i podnosi nasze umiejętności. Takie opanowanie sprzętu sporo daje i pozwala uniknąć błędów na początku drogi. Drugi plus to nie tracenie czasu na przestawianie urządzenia, kiedy nie do końca rozumiemy pewne funkcje i zależności – mniejsza szansa na złe ustawienie i pomijanie przedmiotów. Na koniec ostatnia sprawa to strata masy, możemy żyć świadomością, że nasz sprzęt jest najlżejszy na świecie!

Jesteś zawansowany i chcesz robić update? Kup sobie panel to rozwiązanie jest dla ciebie! Jest jeszcze jedna opcja pracy ze sprzętem, wpierw słuch, a później weryfikacja na wykresie. Tak działają pewne programy i to się sprawdza.

Mamy doświadczenie i rozumiemy, jak działają wykrywacze, wtedy panel to szansa na wyciśnięcie dodatkowych możliwości, zmiany audio czy precyzyjnego dostosowania pod warunki czy własne preferencje.

Opublikowano Dodaj komentarz

Wielka Trójca

Pięć miesięcy intensywnych testów w terenie z nami. Obszar to 6000 m². Trzy urządzenia: Tarsacci MDT 8000, XP DEUS II i Nokta Makro The Legend. Zmienne warunki pogodowe, ale jak w to lecie bywa temperatura w okolicy od 23 do 30 stopni Celsjusza. W przypadku wykrywaczy DEUS II i The Legend promieniowanie UV i ogólne gorąco miało straszny wpływ na osiągi. Nie wiem czy to kwestia technologii SMF, ale oba urządzenia tracą mocno w takich warunkach. Objawia się to niestabilną pracą i trudnością ze znalezieniem celu. W przypadku detektora Tarsacci, który jest urządzeniem hybrydowym, czyli trochę VLF i trochę PI nie ma, aż takiego problemu. Sonda nie dryfuje, nie rozstraja się.

Warunki glebowe były ciężkie nie z powodu samej ziemi, która jest piaskowa, ale ze względu na sporą zawartość żelaza w postaci po osadniczego pyłu, gwoździ i kawałków ceramiki i gruzu. Współczesne śmieci należały w tym miejscu do rzadkości.

Ustawienie i opanowanie Tarsacci wymaga czasu i zrozumienia, nieco lepiej jest w przypadku XP DEUS II i The Legend. Ostatnie dwie maszyny więcej wybaczają i mają lepszą sygnalizację celu oraz zapięcie się na nim. Mówiąc wprost łatwiej się te cele wyłuskuje w trudnych warunkach.

Technologia hybrydowa oznacza mniejsze maskowanie i większą głębokość detekcji i to da się odczuć od razu. Stabilna praca nie osiągalna dla wykrywaczy typu SMF (choć i tak stabilnych) przekłada się na większy komfort poszukiwań dając dłuższy czas i większość ilość znalezisk. MDT 8000 to ten rodzaj sprzętu, który się kocha, albo nienawidzi.

W przypadku XP mamy sporo więcej opcji do wyboru. Audio i ergonomia powodują, że nie chce się tej piszczałki wypuścić z ręki. Po poświęceniu czasu na opanowaniu ustawień jest to świetny detektor do pracy w trudnym technicznie terenie, że sporą możliwością konfiguracji pod siebie.

The Legend nie ustępuję głębokością XP DEUS II i potrafi być czasami głębszy i bardziej przekonujący. Cena jest argumentem, ale ostatni update 1.09 zrobił swoje i mając do wyboru drugie tyle w przypadku produktu XP mocno bym się zastanawiał. Ergonomii już nic nie przebije, ale cała reszta może stać się w takim wypadku umowna.

Turecki producent zrobił niesamowite postępy i w tej chwili daje się wyłuskiwać monety w pobliżu żelaza, co jeszcze wcześniej nie było takie oczywiste! Filtry wraz z regulowaną prędkością tzw. recovery speed pozwalają lepiej i szybciej separować trudne cele. Urządzenie robi robotę, a w połączeniu z nowym audio działa naprawdę świetnie. Osobiście chodzę w trybie dwutonowym, ale Pitch czy 60 tonów to także alternatywa. Sonda 6” cali występująca w zestawie PRO PACK to idealne panaceum na śmietnik i wraz z niską masą kompensuje, że musimy się takim małym krążkiem sporo więcej i ciaśniej się namachać! Taki zestaw powoduje, że pod sondą nie znajduje się parę obiektów na raz i łatwiej namierzyć właściwy cel.

W zwykłych warunkach, bez starego żelaza, Nokta i XP sprawdzają się naprawdę dobrze i nie ustępują Tarsacci. Zabawa zaczyna się dopiero w trudnych warunkach, kiedy spod żelaza wyskakują monety. Wtedy robi się gorąco. Każdy Poszukiwacz dobrze zna taki stan…

Opublikowano Dodaj komentarz

Minelab Manticore nadchodzi!

Najnowszy wykrywacz metalu Minelab Manticroe. Czym zaskoczy nas Australijski producent? Czy to tylko odświeżony Equiniox czy fuzja technologii ze starego, dobrego modelu CTX3030? Czy rzeczywiście okaże się bestią jak deklaruje Minelab?! Dużo pytań i jeszcze mniej odpowiedzi. Możemy posłużyć się metodą dedukcji na podstawie filmu i screenshotów dostępnych w internecie. Zacznijmy od obejrzenia filmu reklamowego:

YouTube player

Jutro może wyjaśnić się więcej producent przewiduje konferencję video, pytanie co na niej będzie? Możliwe, że tylko spot reklamowy, a sama premiera odbędzie się na zlocie Detectival w UK jak co roku we wrześniu. Poniżej parę fotek. Podobieństwo do Equnioxa wydaje się nieprzypadkowe. Pytanie jak z ergonomią, bo ta nie była mocną stroną poprzedniego modelu – zwłaszcza wyważenie. Prosty stelaż teleskopowy to akurat plus.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Poprawiono mocowanie sondy, a w zasadzie zupełnie zmieniono ideę działania. Taki sytem nie będzie miał problemu z łamaniem się mocowań:


Sonda na zdjęciu to M15, ale mam nadzieję, że rozmiar podstawowy to 11 cali. Podłokietnik i stelaż z prawdopodobnie z karbonu prezentują się bardzo dobrze. Pytanie jak masa i wyważenie całego zestawu?

Sam panel sterujący z wyświetlaczem to nieco zmodernizowana wersja Equnioxa, pierwsze, co uderza to graficzny model dyskryminacji znany z modelu CTX3030 oraz rozszerzona skala ID do 99. To już spora zmiana. Cała reszta pozostaje zagadką.

Minelab w ostatnim czasie wprowadził parę nowych patentów w oparciu o technologię znaną z modelu Equniox – MultiIQ. Czy to będzie jej rozwinięcie? Czy może fuzja ze znanym i lubianym z E-traca i CTX3030 FBS? To są tylko nasze pobożne życzenia. Czas pokaże. Miejmy nadzieję, że nie jest to desperacka próba obrony pozycji po premierach XP DEUS II i Nokta Makro The LEGEND, bo i taki scenariusz trzeba mieć z tyłu głowy!

Pamiętajcie o naszych mediach społecznościowych i komentowania pod tym artykułem!

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Nokta Makro The Legend prawdziwy SMF

Słownik Collinsa definiuje słowo „legenda” w następujący sposób: Jeśli odnosisz się do kogoś jako do legendy, oznacza to, że jest bardzo znany i podziwiany przez wiele osób. To definicja, która z pewnością obejmuje wykrywacz metali Nokta – oznacza zarówno sławny, jak i powszechnie podziwiany.

Istnieją detektory wieloczęstotliwościowe (MF) i istnieją jednoczesne detektory wieloczęstotliwościowe (SMF). Obaj mają swoich zwolenników, więc co jest najlepsze? Zależy to całkowicie od tego, gdzie regularnie się szuka i jak się szuka, nie zapominając o innych aspektach zabawy. Obejmą one uwzględnienie wsparcia posprzedażowego, akcesoriów, takich jak sondy, naprawy gwarancyjne, a nawet reputację sprzedawcy.

Detektory MF oferują operatorom szereg częstotliwości od 4kHz do 81kHz, w zależności od marki i modelu. To, czego MF nie robią, to generowanie wielu częstotliwości jednocześnie, w przeciwieństwie do SMF. Ponieważ MF transmitują jedną wybraną częstotliwość na raz, ich elektroniczne systemy analizy celu są mniej złożone, a co za tym idzie tańsze w produkcji. Znajduje to zwykle odzwierciedlenie w ich znacznie niższej cenie. Wielu wytrawnych wielbicieli MF woli dostroić swoje detektory do częstotliwości, która najlepiej odpowiada poszukiwanemu przez nich typowi celu… np.: złoto, bite srebrne monety, miedziane, a nawet przedmioty żelazne.

Nokta Legend to prawdziwy SMF transmitujący synchronicznie częstotliwości 4kHz, 10kHz, 15kHz, 20kHz i 40kHz. Czemu? Prosty. SMF to system typu „catch-all”. Niższe częstotliwości wnikają głębiej w ziemię/mokry piasek, podczas gdy wyższe – choć nieco mniej – są bardziej wrażliwe na drobne przedmioty ze złota. Opcja pojedynczej częstotliwości MF jest również dostępna dla użytkownika.

W cenie około 3835 zł wraz z „ofertami promocyjnymi”, które obejmują dodatkowe sondy i inne akcesoria, trudno się dziwić, że Legend jest tak wysoko ceniony. Nie daj się oszukać, to zaawansowany technologicznie wykrywacz z funkcjami zwykle dostępnymi tylko na rynku detektorów o wartości ponad 7000 zł. To, co go wyróżnia, to fakt, że ma średnią cenę.

Z komercyjnego punktu widzenia jest to cholernie mocna mieszanka. Nokta umieściła elektronikę Legend w tej samej obudowie, co którą posiada model Simplex+. Jakość wykonania i architektura są typowe dla tureckiego producenta. Model wyprodukowano solidne i w oparciu o zdobytym doświadczeniem w produkcji innych wykrywaczy. Jak mówią marynarze o jachtach: „Jeśli wygląda dobrze, to będzie dobrze pływać.”

Tam, gdzie mamy śmieci i żelazo, powinno się używać małej sondy, a każdy, kto przeszukuje linię brzegową, wie o czym mowa. Poszukiwacze plażowi często unikają zaśmieconych obszarów jak zarazy. Inni twardziele pracują w tych warunkach, przesuwając możliwości swoich urządzeń do granic możliwości.

Sondy o dużej średnicy nie są moim idealnym wyborem na zaśmieconych obszarach, ze względu na jedną poważną wadę: podatność na „maskowanie celu”. W przypadku, kiedy mamy dwa obiekty – jeden śmieć, a drugi np.: złoty pierścień – oba wchodzące w pole pracy, a przedmiot będący śmieciem, często jest silniejszym sygnałem z tych dwóch i „maskuje” złoto. Niektóre obszary nie tylko wyładowane po brzegi śmieciami i wszelkiego rodzaju metalowymi przedmiotami, ale także zagubioną biżuterią. Nic dziwnego, że miejsca te są prawie niemożliwe do przeszukania za pomocą sond o dużej średnicy i mam na myśli także sondę 11-calową Legenda. Jak można się spodziewać, wielu Poszukiwaczy omija zaśmiecone tereny szerokim łukiem. Kluczem do odblokowania fantów jest sonda o małej średnicy nie większej niż sześć cali. Prawdopodobieństwo, że dwa cele wpadną w małą średnicę małej sondy, jest znacznie mniej prawdopodobne.

Mam nadzieję, że 6-calowa sonda NM (LG15) będzie się wyróżniać, podobnie jak eliptyczna 9,5″x5″ (SP24) używana w moim Simplex+.

To oczywiste, że elektronika i woda to kiepskie zestawienie. Tak więc, jeśli zabierasz swój drogi wykrywacz metali w dowolne miejsce w pobliżu wody, zwłaszcza tej słonej, to musi być wodoodporny, aby przetrwać przypadkowe zanurzenie. The Legend jest w pełni odporny do trzech metrów. Dla maniaków nurkowania można dokupić słuchawki do nurkowania na kablu. Tak te same co od Simplex+.

Opublikowano 1 komentarz

Szukamy Wunderwaffe Hitlera

Wraz z Trójmiejskimi Odkrywcami mieliśmy okazję szukać prawie 7 tonowego pocisku od Legendarnego działa DORA. Więcej zobaczycie na Polsat Play. Poniżej informacje na temat samego szokującego wynalazku Adolfa Hitlera.

Działo kolejowe “Dora” było jedną z tajnych broni III Rzeszy, największym działem kolejowym, jakie kiedykolwiek powstało w historii. Prace nad tą bronią rozpoczęto w Niemczech w 1937 r. na zlecenie Urzędu Uzbrojenia Wojsk Lądowych. Zadanie skonstruowania działa, którego pociski miały przebijać ściany żelbetonowe grubości kilku m i płyty pancerne o grubości 1 m, powierzono firmie Krupp. Gorącym orędownikiem jego budowy był sam Adolf Hitler, określający broń “Pogromcą Linii Maginota”. Problemy natury technologicznej, szczególnie związane z wykuciem i obróbką lufy działa, spowodowały znaczne opóźnienia. Nierealne stało się dotrzymanie pierwotnego terminu zakończenia prac – na wiosnę 1940 r. Prace nad lufą działa dobiegły końca dopiero latem 1941 r. 25 listopada tego roku na poligonie w Rügenwalde (Darłowo) w pełni ukończone działo oddało swój pierwszy wystrzał. Kierownictwo firmy Krupp dla uczczenia Gustawa Kruppa nadało broni nazwę “Gustav Gerät”.

W styczniu 1942 r. sformowano 672. dywizjon artylerii kolejowej, który został uzbrojony w działo kal. 800 mm. Żołnierze ochrzcili broń nową nazwą “Dora”. Działo o masie całkowitej 1350 t (!) było transportowane na miejsce przewidzianej akcji bojowej drogą kolejową, po uprzednim demontażu. Osobno przewożono zamek, wewnętrzną wkładkę lufy, płaszcz, kołyskę i łoże górne. Na stanowisku ogniowym “Dora” poruszała się po dwóch równoległych do siebie torach kolejowych, przechodzących w pewnym momencie w zakręt. Ponieważ boczne ruch luf nie były możliwe, działo kierowano na cel przetaczając je po zakręcie torów aż do uzyskania odpowiedniego położenia.

Chrztem bojowym monstrualnego działa był udział w operacji “Störfang” – szturmie Sewastopola w czerwcu 1942 r. Stanowisko ogniowe “Dory” pod Sewastopolem znajdowało się 2 km na południe od miejscowości Bachczysaraj. Prace związane z jego przygotowaniem trwały 4 tygodnie. 26 maja działo skierowano na stanowisko i rozpoczęto jego montaż. Od 5 do 17 czerwca wystrzelono w kierunku sowieckich umocnień 48 granatów przeciwpancernych, a pod koniec miesiąca dodatkowo 5 granatów burzących. Największym sukcesem było zniszczenie składów amunicji, ukrytych 30 m pod ziemią w rejonie Zatoki Północnej. Jednak ogólnie rezultaty ostrzału rozczarowały. Wielki rozrzut pocisków uniemożliwiał celne, punkowe niszczenie wybranych żelbetonowych umocnień.
Ostrzał Sewastopola okazał się jedyną akcja bojową “Dory” w latach II wojny światowej. Drugie działo kal. 800 mm, ukończone na początku 1943 r. i noszące nazwę “Schwerer Gustav 2”, również nie oddało już strzału do nieprzyjacielskich obiektów. Rozwój techniki rakietowej spowodował, że ogromne, łatwe do zlokalizowania i zniszczenia przez lotnictwo działa kolejowe, okazały się w końcowych latach II wojny światowej anachronizmem i zasługiwały tylko na miano kosztownej ciekawostki technicznej.

Dane taktyczno-techniczne działa kolejowego “Dora”:
kaliber: 800 mm; długość lufy: 32,48 m; masa granatu ppanc.: 7,1 t; masa ładunku wybuchowego: 250 kg; prędkość początkowa pocisku: 720 m/s; donośność maksymalna granatu ppanc.: 38 km; zdolność przebijania ścian żelbetonowych o grubości 8 m; szybkostrzelność: 3 strz./godz.; masa całkowita działa: 1350 t; obsługa: 500 ludzi.

Opublikowano Dodaj komentarz

Nowe narzędzie do update Nokta Makro The Legend

Nie ma jak firma słuchająca swoich klientów i o nich dbająca. Nowy soft ułatwiający update wykrywacza Nokta Makro The Legend.

YouTube player