Opublikowano Jeden komentarz

Atrex czy Alter II?

Pamiętam swój pierwszy kontakt z Rutusem Alterem 71, miał w tym swój mikroskopijny wkład, testując urządzenie demo jeszcze przed oficjalną premierą. Kompletnie mnie to urządzenie nie przekonało. I takie wątpliwości miał sam producent. Czy ta kopia swoją drogą dobrego Whitesa nie jest zbyt skomplikowana dla zwykłego użytkownika?

Chemia nastąpiła sporo później. Na strasznie zaśmieconej miejscówce. Kompletny brak audio i przechodzone godziny finalnie  zaprocentowały. Nie to nie jest mój ulubiony wykrywacz. Nie jest też najprostszy w obsłudze. To urządzenie dla świadomego użytkownika. Programy typu BASIC tu nic nie pomogą, bo Alter staje się stabilny, ale niestety osiągi nie są oszałamiające. Nie rozumiesz zależności jak ustawić filtry, będziesz miał problemy. Pamiętam jak dziś wypad do pobliskiego lasu z analogiem. Rutus miał spore problemy z kulkami od szrapnela. Były na krańcu zasięgu. Wyglądało to słabo, po przestawieniu wszystko wróciło do normy. Za wysoko ustawione filtry i nie ma tematu. Podobnie ma się problem z drobnymi srebrami. To nie jest domena tego sprzętu.

Tryb mieszany ratuje to urządzenie i wyświetlacz tzw. hodograf. Nie jest to wieloczęstotliwościowy Whites Spectra V3i, ale zwykłe urządzenie VLF. Audio nie ma żadnych niuansów. Można zmieniać częstotliwość dźwięku, ale przypomina to dźwięki zegarków Casio jakie dostawało się na komunię w latach 80-tych. Spory błąd. Choć w trybie mieszanym okazuje się to finalnie zaletą, zwłaszcza, gdy pracujemy z jednym tonem. Dźwięk nie rozprasza, ułatwia zadanie, nie dekoncentruje. Niestety na pustych przestrzeniach jest już gorzej. Użytkownik chciałby dostawać więcej informacji.

Alter II, a raczej Atrex to nowy wypust ze stajni Rutusa. W zasadzie to facelifiting jak to mawia się w branży motoryzacyjnej. Kolorowy wyświetlacz i 3 zmiany w oprogramowaniu to nieco za mało, by konkurować z innymi producentami. Użytkownicy czują się mocno zawiedzeni co widać w komentarzach w mediach społecznościowych. Brak wodoodporności i archaiczna sztyca przeważają w komentarzach. Dla mnie to nie problem, ale wiadomo, po flagowym polskim wykrywaczu metalu oczekiwaliśmy czegoś więcej. Niestety tak się nie stało.

Nie da się podbijać świata tylko kopiując innych, o tym wie każdy wizjoner pokroju Elona Muska. Trzeba myśleć na zewnątrz pudełka. W przypadku Atrexa producent oferuje nam program pracujący z częstotliwością 7khz eliminujący efekt wody. Pracują dwie częstotliwości, ma to na celu poprawienie stabilności pracy oraz wyeliminowanie sygnałów duchów. Szkoda, że tylko dla 7khz…, bo to mocna ogranicza możliwości szukania określonych typów przedmiotów, faworyzuje tylko wysokie przewodniki.

Tryb mieszany jest niestety mono, a nie stereo co dla użytkowników lubiących dostawać więcej danych też jest pewnym minusem, ale nie ma co przesadzać i można z tym żyć.

Kolejna nowość to podgląd zakłóceń i możliwość wyboru odpowiednie częstotliwości. Fajna sprawa, choć konkurencja, ma coś takiego z poziomu automatu lub odstrojenia w kanałach. Wykorzystując płyną zmianę wyboru częstotliwości ma to jeszcze jakiś sens i jest ok.

Największą rewolucją jest multifiltr. To filtr gruntu, który działa w tle i analizując nastawy nanosi korektę na ustawiania. Plusem ma być mniej zakłóceń od gruntu i stabilna praca w trudnych warunkach. W przypadku urządzenia VLF może to być pomocne rozwiązanie.

Na koniec wisienka na torcie, update softu w terenie za pomocą WIFI i numeru IP. Można zrobić to przez przeglądarkę. Średniozaawansowany użytkownik powinien to ogarnąć.

Jak zwykle do wyboru programy BASIC – przeciętne osiągi lub ADVENCED – zaawansowane, gdzie możemy sobie kręcić do woli filtrami i głębiej grzebać w ustawieniach. Wada to możliwość namotania, także że Rutus staje się płytki lub niestabilny, ale to nie jest jego domena po prostu trzeba wiedzieć co się robi i pozostaje nam zadowolić się wersją BASIC jak się pogubiliśmy.

Do wersji ADVENCED pojawiają się cały czas poprawki i update jest darmowy co jest na pewno sporym atutem. ID możemy ustawić tak jak w Alterze 71, mamy dwie opcje do wyboru skala -90 + 90 lub od 1 do 120. To także bardzo fajne rozwiązanie. Pamiętam, jak zostało wprowadzone w którymś z update softu pewien czas temu.

Po premierze Atrexa i przewertowaniu instrukcji poczułem się trochę jak w baśniowym świecie firmy Minelab. Magiczny multifiltr, zagadkowa sonda koloru białego i brak konkretów w opisie. Nie wiadomo jakie są różnice. Za dużo niedomówień i tajemnic. Do tego filmy, na których główny tester testuje opcję audio long… znaną od 10 lat lub więcej w starych urządzeniach konkurencji…

Myślę, że Rutus powinien skupić się na nowej technologii. Odświeżenie Altera było dobrym rozwiązaniem dla fanatyków marki, oni na pewno przesiądą się na tej update i powyższe wady nie będą im przeszkadzać. Ja traktuję to urządzenie jako nową, poprawioną wersję starego modelu z kolorowym wyświetlaczem. Testy w terenie pokażą, czy warto zaryzykować i kupić Atrexa. Z pierwszych prób widać, że problem dławienia się przy ustawionej dyskryminacji został. Trudno się dziwić platforma jest ta sama, zmieniło się oprogramowanie.

To nie jest złe urządzenie. W trybie mieszanym pracuje naprawdę nieźle. Nie jest też idealne, ale niestety rodzimym producentom trzeba stawiać poprzeczkę wysoko. I wszyscy muszą to zrozumieć. Z czego możemy być dumni jak nie z rodzimych produktów?! Konstruktywna krytyka wyjdzie im tylko na dobre!

YouTube player

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Multi czy zwykły wykrywacz jaki wybrać?

Wielu użytkowników wykrywaczy ma dylemat z wyborem. Wersja wieloczęstotliwościowa tzw. multi czy zwykłe urządzenie z jedną częstotliwością pracy?! Często na tej podstawie nie potrafią podjąć decyzji. Nie widzą, też różnicy, a ona jest naprawdę spora.

Każde rozwiązanie ma swoje wady, więc trzeba szukać umownego kompromisu. Podpowiem, wybierz multi, ale takie w którym można wybrać pojedyncze częstotliwości pracy i takie, w którym zakres częstotliwości jest najszerszy. Lepsza też będzie szersza skala ID do 99.

Dlaczego? Niska częstotliwość to w określonych warunkach większa głębokość detekcji, a wysoka to praca z wysoko zmineralizowaną glebą. Tu macie pierwszą podpowiedź. Szukajcie wieloczęstotliwościowych detektorów, bo pozwolą wam na pracę z trudnymi rodzajami podłoża. Tam, gdzie inne urządzenia nie pracują lub tracą drastycznie osiągi.

Słona plaża czy woda mamy zagwarantowaną stabilną i cichą pracę. To spory plus. Praca w dwóch lub więcej częstotliwościach na raz powoduje, że urządzenie jednocześnie dobrze widzi niskie przewodniki takie jak złoto i wysokie jak srebro. W przypadku pojedynczej częstotliwości tak nie jest i musimy ją dobrać odpowiednio pod przedmioty jakich szukamy.

Kolejna rzecz to efekt halo od przedmiotów, często w mokrej glebie. Każdy z nas kopał sygnały duchy, a po sprawdzeniu okazywało się, że nic nie ma. Większość wykrywaczy wieloczęstotliwościowych nie ma z tym najmniejszego problemu.

Prosty przykład sonda pracująca z częstotliwością 10 kHz kiepsko będzie widziała złoto. Jak użyjemy 40 kHz sytuacja drastycznie się poprawia.

Możliwość wyboru pojedynczej częstotliwości pozwala dopasować się pod konkretne warunki czy przedmioty oraz zmniejsza prawdopodobieństwo zakłóceń EMI.

Wracając do szerokiej skali częstotliwości pracy. To prawdziwy atut. Można szukać dużych przedmiotów głęboko, jak i bardzo, bardzo drobnych w przypadku wysokich ustawień takich jak np. 40 kHz. Sprzęt staje się bardziej uniwersalny i poza monetami znajdujemy mikro biżuterię czy samorodki złota.

Atutów jest naprawdę wiele, dlatego wyboru trzeba dokonywać mądrze.

Opublikowano 5 komentarzy

Tory Testowy patologia naszych czasów

Wysyp pól testowych i znawców obsługi wykrywaczy metali zaskakuje. Gościnne występy i mamy paradę atrakcji rodem z filmu Monty Pythona. Tylko nie jest to wcale śmieszne. Dziwi fakt, że ludzie nie mający wychodzonych godzin w terenie z różnymi urządzeniami w ciągu jednego testu stawiają opinie. Groźne to i niebezpieczne i szalenie nie profesjonalne. Na szczęście stanowią margines i to globalny. Spójrzmy na rynek światowy. Żadna szanująca firma tego nie robi… no może na zlotach w ramach atrakcji dla gawiedzi. Popatrzmy na takiego Garrego z XP. Wszystko pokazane w terenie. To człowiek z wiedzą tak przepastną, że żaden nawet gruby amator negować tego nie może.

Dlaczego tor jest zły… nie jest, trzeba zawsze podkreślać, że to tylko miejsce do poglądowej oceny urządzenia… tak samo miarodajny jak test w powietrzu… Zaskoczeni? Sprawa jest prosta na torze panują takie same warunki. Jeden określony skład ziemi. Zmienia się temperatura i wilgotność. Problem polega na tym, że każdy z nas pracuje w innych warunkach i jak dodamy do tego umiejętności i doświadczenie w ustawieniu urządzenia to zmienia wszystko. Wykrywacz pracujący idealnie na piaskowej glebie staje się bezużyteczny na gliniastym podłożu. Tak was właśnie nabijają w butelkę specjaliści od torów testowych, nic o tym nie mówiąc.

To nie wszystko. Często gościnnie występuje przedstawiciel producenta, dający sprzęt na testy. O jakiejkolwiek wiarygodności można zapomnieć?! Zresztą jak wspomniałem wcześniej po przejściu toru zostaje wystawiona opinia na temat urządzenia. To jest przerażające. Ktoś kto ma trochę oleju w głowie widzi, że to jest ściema!

Cały czas powtarzane jak mantra są frazesy: robimy to najlepiej, opanowałem to urządzenie do perfekcji, mimo, że tak naprawdę człowiek nie używał tego nigdy i bazuje na opinii innych. Goscinnie występują inni megalomani, bo sam prowadzący nie łapie i nie ogarnia, ale pokazuje tabelki… Czy to nie przypomina reżimowej TV? Pomijam fakt ciągłego podkreślania swojej profesjonalności. Pycha level PRO! Skąd się biorą tacy zakompleksieni ludzie?

Parę dni temu mój dobry kolega, archeolog i uznany poszukiwacz wykonał test na dwóch urządzeniach, zmieniając wartość filtrów. Tysiące godzin w terenie. Uznane znaleziska. Udowodnił na obu filtrach im mniejsza wartość filtra tym lepszy zasięg i to tyczy się wielu urządzeń. To wiedzą wszyscy. Spotkało się to z hejtem ze strony pseudo specjalistów, testy złe, brak wiedzy etc. Skąd się biorą tacy ludzie, którzy widząc na postawie faktów nie do podważenia dalej ciągną temat?! Może to za mała ilość subskrypcji lub brak pomysłu na siebie? Zamiast zająć się sobą zbijają kapitał. Złota zasada: jebać hejterów i konfidentów i tego się trzymajmy! Szkoda, że mamy takie czasy, że tego typu działalność cieszy się atencją i poważaniem. Może dlatego, że występują anonimowo, jak koleś, który uważa się, za specjalistę i na video ciągnie kabel po ziemi? Przydał by się psychiatra i garść tabletek. Inaczej tego wytłumaczyć się nie da.

Po wielu latach z Whitesem Spectrą V3i nie umiem powiedzieć, że opanowałem ten sprzęt do perfekcji. Grubasek z video z lekkim uśmiechem wyrzuca, że jest wirtuozem, a jego kumpel pisze do mnie: wiesz on go sprzedał pierwszego dnia, bo uznał, że sprzęt jest za ciężki… Dom wariatów.

Wszystko zaczęło się od jednej rzeczy i jednego wpisu… zwróciłem uwagę testerowi, że nie sprawdza się urządzenia w domu, a nie trzyma się sondy pomiędzy dwoma głośnikami od komputera. Od tej pory zaczęła się fala hejtu i oskarżeń i robienia lewych testów z mojej dystrybucji.

Opublikowano Dodaj komentarz

Air Metal Detectors co dalej?

Air Metal Detectors postanowiło podnieść poprzeczkę w urządzeniach bezprzewodowych i rzucić wyzwanie XP Metal Detectors i na dodatek wykorzystując w roli kontrolera detektora nasz własny telefon komórkowy. Niestety musieliśmy długo czekać na efekty… zbyt długo. Terminy były odsuwane, a firma traciła kontakt z klientami, powoli tracąc także wiarygodność.

W końcu udało się. Paczka prosto z Chin dotarła także do mnie. Zanim nastąpią testy w ternie podzielę się z Wami moim pierwszymi wrażeniami. Materiał i wykonanie są na przeciętnym poziomie. Łatwość rozkładania podłokietnika i sztycy nieco problematyczna. Nie wszystko działa intuicyjnie. Poraża duża masa i brak sztywności, wszystko wygina się tragicznie. Sonda jest piekielnie ciężka. Ergonomia podłokietnika nie istnieje. Wszystko jest zbyt umowne i chyba design przerósł praktyczne aspekty projektu. Cóż bywa i tak. Postanowiłem uruchomić urządzenie na szybko w domu. Aplikacja do ściągnięcia z App Stora czy sklepu Androidowego instaluje się w parę sekund. Jest prosta i w miarę przejrzysta. Tutaj plus. Obsługa z poziomu ekranu dotykowego telefonu także intuicyjna, funkcje dobrze rozlokowane. Reakcje w powietrzu szybkie. Audio i ID w miarę spójne. Koledzy, którzy testowali przede mną to urządzenie twierdzą, że wykrywacz jest płytki. Spróbuje to sprawdzić. Mam szczerą nadzieję, że Air Metal Detectors wyciągnie wnioski i poprawi wady. Jeśli nie to klienci to bezlitośnie zweryfikują.

Opublikowano Dodaj komentarz

Nokta Makro LEGEND moimi oczami

Dziś 19 listopada 2021 firma Nokta Makro przedstawiła nowy wykrywacz, który przejdzie z całą pewnością do legendy… model LEGEND. Wykrywacz metalu bazujący na platformie SIMPLEX+, ale będący kompletnie nowym urządzeniem.

Szybko składana sztyca, tym razem jest z karbonu i temat giętkości dolnej części mamy już za sobą. Cieszy kompaktowość po złożeniu jak i sama, nowa 11 calowa sonda. Detektor jest w pełni wieloczęstotliwościowy. Co to oznacza? Stabilność pracy w trudnych warunkach i miejmy nadzieję upragniona cisza w słuchawkach… Słona woda, wysoka mineralizacja nie będą problemem, i także utrata osiągów. Wszystko w wodoodpornej do 3 metrów odbudowie.
Konkurencja dla Equinoxa 800?! Oczywiście i na dodatek bez wszystkich jego wad i mankamentów. Niższa cena i jak mantra powtarzane stwierdzenie: Więcej za mniej!
Do wyboru mamy pojedyncze częstotliwości jak całą gamę multi pracujących równocześnie. Wybrać możemy: 5, 10, 15, 20 i 40kHz. Poszukiwanie mikro biżuterii w słonej wodzie? Proszę bardzo.
Słuchawki bezprzewodowe w technologii Bluetooth Low Latency są w najtańszej wersji WHP, w PRO PACKU dostaniemy dodatkowo sondę snajperkę (6 cali) plus zewnętrzną i także wodoodporną baterię Litowo-jonową.

YouTube player

 

Śledzenie gruntu tzw. tracking, możliwość pominięcia odpowiedzi podłoża, regulacja sygnału progowego tzw. tresholdu i tzw. pitch, wibracje czy wreszcie długo oczekiwane polifoniczne audio z pełną możliwością ustawień  ilości tonów oraz częstotliwości każdego z nich.
Nokta Makro nie poprzestała i na tym… dodali coś czego nie zrobił żaden producent wykrywaczy do tej pory. Tak dodali zegarek i licznik pracy wykrywacza. Pokazujący nawet ilość dni… błaha rzecz, a cieszy!
Na koniec regulacja prędkości tzw. recovery speed pozwalająca dopasować możliwości urządzenia do zaśmiecenia panującego w miejscu poszukiwań.
Coś co także wyróżnia nowy model LEGEND to dodatkowy pasek identyfikacji pozwalający odróżnić, czy przedmiot jest naprawdę żelazny czy nieżelazny. Koniec z kopaniem rdzy i kapsli. Widać zawartość żelaza w przedmiocie pod sondą.
Zapowiada się bardzo ciekawe urządzenie. Oczywiście tylko test w terenie pomogą zweryfikować te informacje. Nie dajcie się nabrać na tory testowe. Dlaczego? Z prostego powodu, na torze panują jednakowe i te same warunki, a tylko test w zróżnicowanym terenie przyniesie efekty, nikt z nas nie szuka tylko na jednym rodzaju podłoża!

Pierwsze sztuki urządzenia pojawią się w grudniu. Na naszej stronie zacznie się niebawem preorder. Do zobaczenia w lesie czy na polu!

Opublikowano 16 komentarzy

Nowy XP Deus II

XP Metal Detector zawsze było prekursorem nowych technologii. I nawet jeśli coś kopiowali robili to po swojemu i perfekcyjnie dobrze. Tak będzie też tym razem. Nowy model do 20 metrów wodoodporny i w wersji wieloczęstotliwościowej. Słuchawki indukcyjne do wody? Rewelacja, nawet na lądzie, kiedy chcemy słyszeć otoczenie. Nic dodać nic ująć. Wszystko jak zwykle lekkie i kompaktowe. Klasa sama w sobie. Minusy? Cena. To wiemy, za nowatorskie rozwiązania trzeba płacić i koniec, i kropka To nie sprzęt dla każdego i nie taki był cel producenta. Nie można mieć żalu.

Poprzednia wersja słynęła z nieosiągalnej ergonomii dla innych producentów i świetnego audio. Miała też pewne wady. Jakie? Urządzenie nigdy nie było demonem głębokości i wymagało w wersji z panelem pewnej wiedzy. Ustawienie filtrów czy gruntu determinowało wyniki. Podobnie jak RUTUS. Jeden błąd lub za mocne grzebanie i są problemy.

Plus dla doświadczonego użytkownika dopasowanie pod dowolne warunki panujące w danym miejscu. Multiton pozwala po pewnym czasie odróżnić monetę od guzika czy widelca… tak to działa. Niestety jest też minus długo nie da się tak chodzić. Wykręcony stary model powodował ból głowy od nadmiaru dźwięków.

W nowym stabilność pracy dzięki trybowi wieloczęstotliwościowemu, może się okazać rewelacyjnym rozwiązaniem. Pozostaje zatem czekać i zbierać… cena w okolicach 8000 zł wymaga poświęceń…

YouTube player
Opublikowano Dodaj komentarz

Jak wybrać pierwszy wykrywacz metalu?

Jak wybrać pierwszy wykrywacz metalu? Na czym się skupić? Zainwestować większe pieniądze, czy skorzystać z ekonomicznego wariantu? Te i tysiące pytań towarzyszą nam w codziennych wyborach. Dylematy i rozterki. W niniejszym artykule postaram się ulżyć wam w cierpieniach.

Pierwsza odpowiedź to czego i gdzie chcemy szukać. W jakich warunkach? Nie ma rozwiązań idealnych i uniwersalnych, są tylko kompromisy. Militarka i duże przedmioty to zupełnie inna liga detektorów, warto o tym pamiętać. Nie da się szukać czołgów w jeziorze i zarazem monet w lesie. Musimy wybrać to co nas interesuje i bardziej nam pasuje. Duże gabaryty to urządzenia impulsowe tzw. PI (Pulse Induction), także wolne, nieporęczne, posiadające spore wymiary i wymagające obsługi przez więcej niż jedną osobę. Na dodatek nie uświadczysz w nich dyskryminacji, co najwyżej magnetometr do zgrubnej kontroli tego co pod ramą sondy. Zaleta to możliwość omijania mniejszych przedmiotów.

Ground Pionieer 4500

 

Zostają w temacie dużych znalezisk warto zwrócić uwagę także na inne technologie oraz urządzenia z wizualizacją przedmiotów takie jak np.: Nokta Makro INVENIO. Proste urządzenie w obsłudze, dostarczające w postaci kształtu i modelu 3D rozmiar i rodzaj metalu – przewodność. Skala ID jest obrazowana w postaci zmieniającego się koloru. Idealne rozwiązanie do szukania pustych przestrzeni, depozytów czy nieinwazyjnego badania stanowisk archeologicznych – oczywiście zgodnie z obowiązującym prawem!

Nokta Marko Invenio PRO

 

Porzućmy temat potworów z bagien i lasu, powracając na pola i łąki obfitujące w tzw. drobnice. W przypadku, kiedy szukamy monet, odznaczeń i małych przedmiotów takie urządzenia będą dla nas najbardziej odpowiednie. Pierwsza rzecz w doborze takiego monetkowca to wodoodporność. Rzeki i stawy, bagna to miejsca w których zwykły sprzęt po prostu ulegnie uszkodzeniu. Już duży deszcz stanowi zagrożenie.  Znam przypadki, gdzie wilgotna piwnica potrafiła skutecznie zepsuć detektor. Kolejne istotne kryterium to masa urządzenia i szybko składana sztyca. Wiele osób ma problemy z aparatem ruchu i sprzęt musi być lekki. Kompaktowa budowa to gwarancja zabrania zabawki do plecaka. Ktoś lubi być włóczykijem na własnych nogach czy kołach roweru doceni tą zaletę.

Plecak na wykrywacz metalu OMNITRON

 

Wykrywacz metalu wieloczęstotliwościowy czy jednoczęstotliwościowy? Z reguły jedna częstotliwość pracy można się okazać za wąskim oknem na świat… tak niestety, to wszystko jest bardzo złożone. W dużym uproszczeniu możliwość wyboru pozwala nam skoncentrować się na danym rodzaju metalu – przewodnictwa i gwarantuje lepsze osiągi oraz stabilność pracy. Unikamy też zakłóceń EMI i mamy szansę na bardziej zrównoważoną pracę. Wieloczęstotliwościowa budowa pozwala na szukanie w trudniejszych warunkach glebowych takich jak glina, słona morska plaża, woda czy ciężko zmineralizowane magnetyczne gleby. To się przekłada na stabilność i poprawia osiągi czy identyfikacje celu.

Kwestia najważniejsza to jakie zdolności manualne posiadamy. Jeśli interesuje nas samo poszukiwanie, a nie grzebanie i nauka obsługi, zaczynamy od urządzeń najprostszych. Np.: Nokta Makro SIMPLEX+ to bazowe i sprawdzone rozwiązanie. Proste do opanowania. W innym przypadku możemy wybrać urządzenia analogowe np.: Deeptech Vista X, które na pewno zapewni lepsze osiągi, ale wymaga więcej doświadczenia i zaangażowania w zrozumienie ustawień. Skomplikowane urządzenia nie wybaczają błędów, ale dają nam szanse na lepsze dopasowanie do trudnych warunków w terenie.

DeepTech Vista Smart+

 

Rozmiar sondy ma spore znaczenie, ale umownie zakładajmy, że około 11 cali to najlepsze wyważenie głębokości do masy i możliwości pracy w zaśmieconym terenie. Z czasem warto dokupić sobie inną sondę. Mniejszą na śmietnik czy trudne warunki terenowe, większą na czyste tereny w celu poprawienia wydajności.

Słuchawki to podstawowy element każdego urządzenia. Pozwala na szybszą naukę i opanowanie detektora oraz mniejszy poziom frustracji, kiedy w okolicy jest rzeka czy morze lub inne źródło dźwięku, który nie pozwala się skupić. Tak wiatr i autostrada podobnie. Bezprzewodowe, przewodowe czy wodoodporne tutaj wybieramy pod swoje preferencje. Kabel jest niemodny, ciężki i niewygodny, ale zarazem daje najlepszą jakość dźwięku.

Nokta Makro SIMPLEX+ WHP

 

Kiedy już wszystko wiemy pozostaje nam ostatnia rzecz – linia audio. Warto wybrać rozwiązanie, które będzie nam odpowiadało. Dźwięki nie mogą nas męczyć i muszą dawać jak najwięcej informacji zwrotnych. W ten sposób lepiej rozróżnimy kapsel od monety.

Teraz wystarczy rozkoszować się przyrodą i zadumać się nad starą łuską – byle by ze zbitą spłonką, pochylić się nad guzikiem od gaci tzw. gaciakiem, czy podnieść kolejny kawałek folii po papierosach lub kapsel po wódce. Jak wiemy nie od dziś to Polmos jest królem polskich pól i lasów! Płytkich dołków i sukcesów! Nigdy się nie poddawajcie!

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Tarsacci MDT 8000 i złoty strzał życia!

Niesamowite znalezisko Liana Corazzy z UK za pomocą Tarsacci MDT 8000, którego jesteśmy oficjalnym dealerem w Europie.  Szczerze gratulujemy tej celtyckiej i złotej monety. Ustawienia dla maniaków:

Disc mode 

12khz
Trh-2
Disc – 30
Sens 7
Salt 20
GB 550 – 600

Opublikowano Dodaj komentarz

Nokta Makro Kruzer czy Anfibio który wybrać?

Nokta Makro pnie się do góry i każdy, kto mógł mieć jeszcze parę lat temu wątpliwości, musi posypać popiołem głowę. W ciągu dwóch ostatnich lat nadrobili tyle, ile nie udało się konkurencji przez dwa razy dłuższy okres. Kluczem do sukcesu poza ceną i niezłą jakością jest świetny marketing i wychodzenie naprzeciw oczekiwaniom klienta.

Nokta Makro Multi Kruzer i Anfibio stanowią czołówkę wykrywaczy metali średniego i wyższego segmentu. Konstrukcje zostały mocno przemyślane i przetestowane przed oddaniem do produkcji. Osiągi satysfakcją i nie jest to opinia sprzedawcy, tylko samych Poszukiwaczy. Ergonomia wykonania i wodoodporność do 3 metrów gwarantuje przyjemność użytkowania.

Wersje Multi posiadają pojedyncze częstotliwości pracy do wyboru. Pozwala to uniknąć problemu w przypadku zakłóceń EMI lub dostosować urządzenie do warunków poszukiwań.

Przykładowo niska częstotliwość pracy w mniejszym zaśmieceniu na większe przedmioty, wyższa w śmietniku na drobniejsze. Niższe częstotliwości faworyzują takie metale jak srebro czy miedź, wyższe złoto. Wybór należy do was.

Oba modele posiadają program EUD do szukania pod kamieniami – idealne rozwiązanie na stare trakty czy brukowane drogi.

Różnica pomiędzy modelami opiera się na paru istotnych szczegółach. Anfibio posiada szybko rozkładaną teleskopową sztycę, lepiej wyprofilowany uchwyt i minimalnie bardziej wyważone rozłożenie mas. Bardziej podszlifowane programy i dodany program CASH pozwalają szukać większych przedmiotów głębiej i z pominięciem śmieci powierzchniowych.

Jeśli jest nas stać to warto dopłacić. Znam paru Poszukiwaczy, którzy przesiedli się z wykrywacza XP Deus i są bardzo zadowoleni, oczywiście nic nie pobije ergonomii i audio XP, ale pamiętajmy też o cenie, która za pełny zestaw z panelem jest o ponad 30% większa.

Pierwsze modele zwłaszcza Kruzera miały problem ze szczelnością, warto na to zwrócić uwagę przy zakupie urządzenia z drugiej ręki. Awarie sond czy elektroniki były marginalne i sporadyczne. Szczerze polecamy ten detektor!

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Profesjonalne wykrywacze do głębokich wykopków

Depozyty, relikty czy skarby spędzają sen z powiek wielu osobą. To jest marzenie każdego Poszukiwacza. Trafić coś takiego. Nie wszystkim jest to dane.

Głębokie zakopki, są obecnie rzadkością. To niełatwy temat. Sprawa jest skomplikowana i złożona. Co więc stosować na dużego zwierza? Wiele osób słyszało, ale nie kojarzy. Wykrywacz ramowy, detektor impulsowy, do tego dochodzą pojęcia data logger czy obrazowanie graficzne.

Urządzenie INVENIO

Wybór jest szeroki, a ceny mogą przyprawić o zawrót głowy. Z oferty Nokta Makro można wybrać najlepszy detektor metali INVENIO. Urządzenie w prosty i łatwy sposób świetnie obrazuje zakopane przedmioty choć wymaga uwagi i pewnego reżimu pracy. Niestety nie jest dla wszystkich osiągalne. Cena na poziomie 35 000 zł oznacza, że pozostaje w sferze marzeń. Pamiętać trzeba, że do codziennych poszukiwań sprzęt tego typu to słaby wybór. Poza włożoną wiedzą, rozwiązanie potrzebuje czasu na interpretację danych – ich przetwarzanie. Bardziej sprawdzi się na badaniach archeologicznych, pomiarach terenowych czy przy szukaniu konkretnych rzeczy.

Wykrywacze impulsowe

Z czym zatem udać się na dużego zwierza? Polecam wykrywacz impulsowy tzw. ramę i to najlepiej z magnetometrem. Z doświadczenia wiem, że na duże militaria rozmiar sondy to 1 x 1 metr lub więcej. Mniejsze rozwiązania są zbyt czułe na małe przedmioty i niesie to za sobą różne problemy w terenie.

W naszej ofercie znajdziecie DeepTech Ground Pionieer 4500. Pozycja o tyle ciekawa, ponieważ w zestawie możecie zamówić dowolny rozmiar ramy i dostajecie sondę 11 cali plus stelaż. Można szukać drobnych przedmiotów w niezaśmieconym terenie, typu monety, a to już spora pomoc. Jeśli jest czysto, osiągi będą większe niż w klasycznych detektorach w technologii VLF. Urządzenia impulsowe typu PI nie posiadają dyskryminacji. Magnetometr pomaga w zgrubnym odróżnienia tzw. koloru od żelaza. To bardzo pomocne rozwiązanie.

Ciekawostką w ofercie jest sonda do sprawdzania szybów wentylacyjnych czy studni. Można ją zamówić oddzielnie, podobnie jak data logger, który pomaga nam w obrazowaniu znalezisk.

Działanie wykrywaczy

Na koniec porozmawiajmy sobie o osiągach. Puszka po napoju to głębokość do koło 2 metrów przy wielkości ramy 1 x 1 metr.  W przypadku pojazdu można mówić o osiągach do 8 metrów. Nie ma się co martwić czołgu nie pomniemy. Obiekty poniżej rozmiaru puszki nie są wykrywane, co w przypadku śmieci powierzchniowych – drobnych może nam pomóc.

Dodatkowy atut, to możliwość pracy w przypadku mocno zmineralizowanego podłoża. Wadą tego typu urządzeń jest prędkość działania, brak dyskryminacji czy potrzeba pomocy w przypadku używania. Dwie osoby powinny nieść sondę, trzecia obsługuje panel sterujący, jeśli dodamy do tego data logger, to całość wymaga cierpliwości, koordynacji i zrozumienia zasad działania.

Kto zatem powinien wybrać takie urządzenie? Poszukiwacze, Łowcy Depozytów to do nich skierowana jest tego typu oferta. Archeolodzy, czy geolodzy do dokumentowania miejsc i szukania także pustych przestrzenni. Jak sami widzicie możliwość zastosowań jest dość szeroka.

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Wykrywacz metali DeepTech – spadkobierca Tesoro

Detektor metali Tesoro był synonimem trwałości i jakości wykonania, prostoty i nieprzeciętnych osiągów. Niestety podobnie jak Whites Electronics przepadł w odmętach historii. To już nie wróci więcej. DeepTech wykorzystał spuściznę Tesoro dodając wiele od siebie i o ile można mieć zastrzeżenia co do jakości wykonania, to już do osiągów i audio absolutnie nie.

Analogowe urządzenia

Prostota analogowych gałkowców i dwutonowe audio nie przemawia do każdego Poszukiwacza czy Detektorysty. Z tym się trzeba urodzić lub to pokochać. Nie ma wodotrysków i bajerów, nie uświadczysz wyświetlacza i numerycznej identyfikacji celu. Kalibracja do gruntu jest manualna. W ten sposób poznajemy korzenie detektorystyki, przygoda z wykrywaczem metalu staje się pełna. Uczymy się sprzętu i zasady działania, rozumiemy wiele czynników, które normalnie przegapiamy.

Taka analogowa organiczność w świecie detektorów metali. Brak skali numerków zmusza nas do nieustającej pracy, trudniej jest pominąć przedmioty, bo trzeba to sprawdzić. Naszym sprzymierzeńcem w poszukiwaniach staj się nasz słuch, a komputerem nie płytka w obudowie wykrywacza, ale nasz mózg. Nie ma szybszego i lepszego komputera.

Pamiętam moje i Mariusza zdziwienie, kiedy testując sondę 14 cali do wykrywacza Vista X zakopaliśmy Kopiejkę na 67 cm w ornym polu. Nie mogliśmy uwierzyć, że urządzenie, będzie ją sygnalizować. Sprawdzaliśmy parę razy. Mieliśmy wątpliwości, czy coś nie zostało przez nas przeoczone. Następna była cienka srebrna moneta na 47 cm, podobnie – głośno i wyraźnie. Ostatnia była podstawa zapalnika z IWŚ, bagatela 1 metr i 20 centymetrów. Nie ma złudzeń.

Do wszystkiego dochodzi podwójna dyskryminacja, która pozwala nie tracić osiągów w terenie. Tego co najważniejsze głębokości. W innych wykrywaczach metali nie ma takiego wyboru. Ustawiamy dyskryminację i tracimy osiągi. Tutaj możemy sprawdzać przedmioty. W modelu DeepTech Vista X dochodzi jeszcze tzw. Treshold, czyli regulacja sygnału progowego, w tym wypadku jest to raczej filtr gruntu, pozwalający na płynną regulację jego odpowiedzi. Chcemy pracować cicho, bez sygnałów duchów i zakłóceń po prostu skręcamy i kopiemy tylko pewne sygnały. Chcemy sięgnąć głęboko, wykręcamy Treshold i szukamy sygnałów duchów. Kopiemy tylko ciche najgłębsze cele.

Alternatywa od SMART PRO+

Każdy kto ceni sobie prostotę może wybrać model SMART PRO+. Dlaczego? Nie ma on podwójnej dyskryminacji czy Tresholdu, za to posiada Pinpoint za pomocą którego możemy precyzyjnie namierzać cele i przy odrobinie wprawy sprawdzać ich rodzaj. Proste i intuicyjne urządzenie, które wg zapewnień producenta nie ustępuje modelowi Vista X.

Podsumowanie

Na koniec pozostaje wykrywacz metalu Vista Gold Gain II. Wysoka częstotliwość pracy pozwala na poszukiwania w cięższych warunkach glebowych i przy większym zanieczyszczeniu żelazem oraz uwypukla drobne i cienkie przedmioty. Złota biżuteria, czy srebrne monety nie są już problemem.

Każdy znajdzie coś dla siebie i to jest akurat pewne. Chcesz się skoncentrować na wynikach i nie na sprzęcie zaryzykuj i wybierz DeepTecha.

Opublikowano 3 komentarze

Najlepszy wykrywacz Tarsacci MDT 8000 rewolucja okiem użytkownika

Jeszcze pół roku temu jak by mi ktoś powiedział, że dostanę w swoje ręce taki  profesjonalny wykrywacz jak Tarsacci MDT 8000 to bym w to zupełnie nie uwierzył… i nie wierzyłem czekając na urządzenie prosto z USA. Miałem wątpliwości stojąc z nim na polu. Teraz mam pewność. To najlepsze urządzenie jakie miałem w swoich rękach od ponad 10 lat… niestety też nie najtańsze.

Plusy i minusy wykrywacza

Rozumiem, że tu będą dwa obozy. Jeden mówiący, że rzecz dobra musi kosztować i drugi, gdzie za 1/2 ceny można kupić już naprawdę świetny sprzęt. Obie strony mają swoje racje, ale jak wiemy diabeł tkwi w szczegółach.

Wykonanie jakościowe powala. Zero luzów, fuszerki czy reklamacji… jest jedna wada karbonowej sztycy detektora… podobno gwiżdże na wietrze… tak wyczytałem na forum Tarsacci na Facebooku.

Tarsaccci Polska:

https://www.facebook.com/groups/363009768484651

Tarsacci UK:

https://www.facebook.com/groups/795633577904679

Cała reszta to majstersztyk, ale nie dziwi mnie to wcale. Wystarczy sprawdzić, kto jest odpowiedzialny za stworzenie tego sprzętu. Dimitar Gargov – były inżynier firmy Fisher Labs, której nikomu przedstawiać nie trzeba, jak ich wykrywaczy metali, które znane są na całym świecie. Na koniec wystarczy dodać nazwisko i imię: Thomas Dankowski i mamy jeden z najlepszych duetów w tej dziedzinie na świecie. Ponad dwa lata testów i mamy Tarsacci MDT 8000.

Wodoodporność to spora zaleta, ale żeby zaskoczyć w dzisiejszych czasach poza wykonaniem trzeba dać coś jeszcze. W tym wypadku dostajemy niesamowite, miękkie audio, które stworzył ktoś naprawdę mający do czynienia z prawdziwymi poszukiwaniami w terenie. Dźwięki nie męczą przez wiele godzin, dają precyzyjny opis przedmiotu i szereg dodatkowych informacji. Kiedy dołożymy do tego ponadprzeciętne osiągi nawet z pierwszą sondą 11×9 cala to jesteśmy w szoku. Nie ma co się oszukiwać. Polska ikona RUTUS Alter 71 jest o ponad 7 do 10 cm płytsza w trybie mieszanym co można zobaczyć na poniższym filmach.

Szybkie poglądowe porównanie Tarsacci MDT 800 i Rutusa Alter 71 w ciężkiej, gliniastej glebie.

Radość z profesjonalnego detektora

Popularna Boratynka z 30 cm? Nie ma problemu. Głośno i wyraźnie, nie do przeoczenia. Maszyna pewnie zapina się na dobrych obiektach i daje deskryptywną odpowiedź w postaci dźwięku. Śmieć i sygnatura się zmienia, dźwięk jest dłuższy i rozmazany. Nie ma wątpliwości. Tutaj przykładowy film z poszukiwań. Mariusz nie może się od paru tygodni pozbyć poczucia, że powinien zbierać na ten wykrywacz pieniądze. Niestety finansowo jest od poza jego zasięgiem.

YouTube player

Z jaką częstotliwością szukać metali

Na koniec nokaut w zaśmieconym terenie czy pod liniami. Stabilność pracy. Panuje kompletna cisza. Czasami sprawdzam łopatą czy Tarsacci jeszcze działa. Masz problem? Coś się wzbudza? Zmieniasz częstotliwość pracy do wyboru: 6.4Khz, 9Khz, 12Khz i 18Khz. W ten sposób można wpływać na osiągi lub dopasowywać częstotliwość pracy pod panujące warunki czy poszukiwane przedmioty. Przykładowo interesuje nas duże i głębokie stare żelazo, używamy 6.4Khz. Potrzebujemy ogarnąć się w śmietniku i poszukać czegoś drobnego 12 czy 18Khz będzie świetnym wyborem.

Producent nas rozpieszcza dając olbrzymi Litowo-jonowy akumulator w zestawie i ładowarkę, w zasadzie dwa akumulatory o pojemności 5000 mAh każdy. Nie pamiętam, jeszcze, żeby udało chodząc na 9Khz kompletnie go rozładować. Po 4-5 godzinach nie spada żadna kreska, a mamy jeszcze zapas.

Intuicyjna obsługa urządzenia Tarsacci

Prostota obsługi przywodzi ma myśl urządzenia z najniższego segmentu cenowego. Żadnych rozwijanych menu czy ukrytych funkcji czy filtrów, o których istnieniu musimy pamiętać. To niesamowita zaleta. Nie stoimy i nie grzebiemy w sprzęcie, kiedy inni wykopują fanty.

Elastyczność pracy w różnych warunkach od skrajnie zasolonej plaży po bardzo zmineralizowane grunty stawia Tarsacci w pierwszym szeregu najlepszych urządzeń tego typu. Mamy możliwość kompensacji piasków wulkanicznych i magnetycznych gleb w postaci funkcji BLK (Black Sand). Wpływamy też na zasolenie za pomocą ustawień ST. I wcale nie mam na myśli oceanicznej plaży… tylko pól na których znajdują się tony nawozów. W ten sposób poza wspomnianą na wstępnie stabilnością dostajemy spokój w postaci braku maskowania od koksu czy folii. To spora przewaga nad innymi urządzeniami, które najzwyczajniej w świecie sobie nie radzą.

Można wrócić na przechodzone miejsca i cieszyć się nimi na nowo. W połączeniu z nową 12 calową sondą dostajemy kolejne do 10 cm więcej. Na koniec wypowiedź użytkownika:

☘️ Pół roku z Tersacci i 2 miesiące z cewką 12”. Przelatale mam mnóstwo godzin zużyłem chyba z 10 baterii a jedna starcza na bardzo ale to bardzo długo 18 godzin przy 6.4khz i ponad 30 przy 18khz. Wad konstrukcji raczej brak jedyne to dziurki w sztycy wyją przy wietrze ? ale są już owinięte. Ślady zużycia maszyny znikome. Co do nowej cewki i bez osłony wydawało mi się ze będzie się zużywać bardzo szybko ale nic bardziej mylnego tylko drobne rysy wyszły i to wszystko a tereny były orane pola łąki i kamienie.

Co do obsługi to jest bardzo dziwny bo nie spotkałem się jeszcze z wykrywaczem który chodził by na maksymalnej czułość cały czas i był tak stabilny..! Jak ze wszystkimi wykrywaczami trzeba sie nachodzić i nakopać aby zrozumieć co i gdzie.

Każdy kto ma wątpliwości i stwierdzi, że to zwykły marketing może skorzystać z forum na którym w języku angielskim użytkownicy opisują swoje doświadczenia z tym wykrywaczem:

https://www.dankowskidetectors.com/discussions/read.php?2,152652

Do zobaczenia w terenie!

Opublikowano Dodaj komentarz

Wynalazek, który uratował wiele istnień

Ręczny wykrywacz min – bo o nim mowa – został wymyślony przez Józefa Kosackiego w 1941 r. Prototyp powstał zaledwie w trzy miesiące, po czym szybko trafił do produkcji seryjnej, by “w istotny sposób przyczynić się do wygrania przez aliantów II wojny światowej”.

Kosackiemu w uznaniu zasług list gratulacyjny wysłał swego czasu nawet król Jerzy VI, a mimo to dziś o polskim wynalazcy nadal wie niewielu. Podobnie jak i o okolicznościach powstania prototypu.

A wszystko zaczęło się od tragedii. 1 czerwca 1941 r. kilkuosobowy zespół ze słynnej potem 10. Brygady Kawalerii Pancernej wysłano z zadaniem przeczesania szkockiej plaży koło Arbroath. Rutynowy patrol trafił na wybrzeże, która wcześniej jednak zostało zaminowane przed Brytyjczyków – z obawy przed niemiecki desantem. O minach jednak nikt nie wiedział. Z misji nie wrócił żaden z polskich żołnierzy, co wstrząsnęło tak brytyjskimi, jak i polskimi dowódcami. Jednym z nich był porucznik Józef Kosacki, który czym prędzej postanowił powrócić do pomysłu, nad którym pracował jeszcze w przedwojennej Polsce.

Puntem wyjścia było dla Kosackiego odkrycie, że wzmacniacze telegraficzne reagują buczeniem na obecność metalu. Dlatego wykorzystał to zjawisko konstruując wykrywacz min – nad prototypem pracował zaledwie trzy miesiące, wykorzystując właśnie zjawisko pola elektromagnetycznego.

Jak wyglądał wymyślony przez niego wykrywacz?

“Był lekki, ważył ok. 14 kg, a przy tym stosunkowo prosty, możliwy do przenoszenia i używania przez jednego żołnierza” – przypominają w książce “Królewski dar. Co Polska i Polacy dali światu” Teresa Kowalik i Przemysław Słowiński. Składał się z drewnianego tornistra z oscylatorem częstotliwości akustycznej, wzmacniaczem i bateriami zasilającymi – zakładane na plecy. A także z bambusowego drążka z cewkami i wariometrem (to nic innego jak zmiennik indukcyjności). Mały, nieskomplikowany i poręczny (“wcześniejsze urządzenia nie nadawały się do zastosowania na polu walki. Mogły pomagać służbom inżynieryjnym podczas oczyszczania pobojowiska, ale nie żołnierzom przedzierającym się przez pole minowe”). A co najważniejsze: bardzo skuteczny.

Na plaży rozrzucono garść monet o nominale 1 pensa. Zadaniem było znalezienie ich wszystkich. Do konkursu, który zaledwie kilka dni po tragicznych wydarzeniach koło Arbroath ogłosiło brytyjskie ministerstwo, stanęło 7 chętnych. Zwycięzcą okazał się Kosacki – jego wykrywacz namierzył wszystkie monety. Bardzo szybko, deklasując tym samym konkurencję.

Urządzenie otrzymało oficjalną nazwę “Mine Detector, Polish Type No. 1” i szybko trafiło do produkcji seryjnej. Potem weszło do wyposażenia armii brytyjskiej, a z czasem wykorzystywane było przez inne armie sojusznicze. Po raz pierwszy wykrywacz został użyty w II bitwie pod El Alamein w 1942 r., gdzie znacznie przyczynił się do zwycięstwa aliantów.

“W kolejnych latach udoskonalany i modyfikowany; wykrywacz min trafił na pola bitew całego świata. Prosty, a zarazem skuteczny, okazał się wyjątkowo długowiecznym sprzętem – był używany aż do lat 90., oczywiście w wersji zmodyfikowanej. Liczbę ocalonych przez niego ludzi można szacować w tysiącach”. To dlatego dziś o Kosackim mówi się najczęściej “człowiek, który przyczynił się do wygrania II wojny światowej”. Albo krócej: “Polak, który zatrzymał śmierć”.

Opublikowano Dodaj komentarz

Tarsacci MDT 8000 wersja specjalnie uszczelniona

Nowa wersja Tarsacci MDT 8000 uszczelniona przez producenta. 3 metry głębokość brodzenia. Wersja bez zewnętrznego głośnika.

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Tarsacci MDT 8000

Kolejne parę ciekawych znalezisk z przechodzonej miejscówki z Tarsacci MDT 8000.

Kula kartacz
50 groszy aluminium PRL
Czekają na nas w uśpieniu…