Opublikowano Dodaj komentarz

Drogi czy tani sprzęt?

Wielu z nas popełnia błąd na samym wstępie i źle dobierając sprzęt. Wykrywacz powinien być dopasowany bezpośrednio pod warunki które panują na stanowisku pracy jak i oczekiwania odnośnie znalezisk. Pół biedy, kiedy szukamy na zwykłych miejscach bez dużej ilości żelaza czy śmieci cywilizacyjnych. W takich miejscach wystarczy zwykły prosty sprzęt za kilkaset złotych.

Problem zaczyna się w momencie, kiedy gleba jest mocno zmineralizowana i mamy dużą zawartość żelaza, ceramiki, rud darniowych, koksu. Okazuje się, że zwykły sprzęt kompletnie się nie sprawdza. Nie działa. Pół biedy, kiedy jesteśmy to w stanie stwierdzić organoleptycznie i widać to po zachowaniu detektora. Urządzenie się wzbudza, spada głębokość detekcji, sygnalizacja ID po prostu nie działa, a nadmiar żelaza powoduje zapychanie urządzenia i przerzucanie w skali zardzewiałej korozji do zakresu wysokich przewodników takich jak srebro. Pozamiatane. Można odwiesić sprzęt na kołek. Nie ma tematu.

Na szczęście jest kilka sposobów, aby uniknąć problemów. Wiadomo najlepiej kupić wykrywacz z górnej półki typu Tarsacci MDT 8000 czy XP DEUS II… tylko kogo obecnie stać na takie ekstrawagancje?

Zaczynamy od podstaw. Jeśli nasz sprzęcik dysponuje trybem All Metal to od razu go uruchamiamy. Dyskryminacja jest wrogiem każdego Poszukiwacza. Koniec i kropka. W ten sposób poprawiamy osiągi i elektronika ma mniej sygnałów do przefiltrowania, jest szybciej i mniejsza szansa, że coś pominiemy. Zaczynamy też wolniej i dokładniej przemiatać. Prowadzenie sondy to podstawa. Zakładamy na siebie każdy ruch i bezwzględnie równolegle do podłoża.

Za dużo zakłóceń i fałszywych sygnałów? Odstrajamy i zmniejszamy czułość. Warto też podnieść nieco sondę wyżej. Czasami to pomaga, także w przypadku poszukiwania sygnałów na powierzchni – zagubiona obrączka.

Aplikacja. Tak aplikacja. Wściekłych Januszy z syndromem Policji odsyłam do piekła. Aplikacja to nie ewidencja dla służb tylko pomoc dla was. Jaka? Proste, widzimy ile przeszliśmy i jakie sygnały pokazywały się w danym miejscu. Można obserwować koncentrację znalezisk. Nie musicie wrzucać zdjęć wystarczy literowy marker przedmiotu. Na tej podstawie wiadomo, gdzie wrócić z innym sprzętem i lub poprawić przy pomocy wybranego programu czy nowego zestawu ustawień.

Kalibracja do gruntu. Tak samo ważna jak odstrojenie od zakłóceń EMI. Podstawa, esencja pracy z detektorem. Właściwe przeprowadzona to szansa na sukces, spieprzona to stracony czas. Po pierwsze szukamy czystego miejsca, po drugie sprawdzamy dwa razy. Kalibrując patrzymy na wartości, porównujemy, idziemy w inne miejsce i ponawiamy próbę. Od tego zależy poprawna identyfikacja i głębokość detekcji. Wartość pomiaru podpowiada nam z jakimi warunkami mamy możliwość się zmierzyć.

Wskaźnik mineralizacji. Nie każdy wykrywacz metalu go posiada. Sprawdzamy co pokazuje na tej podstawie jesteśmy w stanie przewidzieć na ile utracimy osiągi w tym miejscu i jak dokładnie ustawić sprzęt.

Na koniec pozostaje zawsze gruby portfel. Miejsce produkuje? Są wyniki? Warto zainwestować w lepszy sprzęt! Urządzenie wieloczęstotliwościowe lub w t technologii hybrydowej, impulsowe? Czemu nie! Takie rozwiązania pozwalają przebić się przez warstwę żelaza w bardziej skuteczny sposób. Sprzęt nie musi kosztować fortuny. Cały czas na rynku znajdziemy garażowych producentów, którzy potrafią zdziałać cuda. Obecnie detektory impulsowe PI posiadają dyskryminacje i identyfikację, nie działa to do końca jak w popularnych sprzętach VLF, ale pozwala na nowo otworzyć starem miejsca, które podobno już nic nowego nie produkują!

Nikt by nie uwierzył jeszcze parę lat temu, że tzw. ramy będą w wersji z pełną dyskryminacją i to w technologii IB. Szukasz dużego koloru? Nie ma problemu, dobrym przykładem jest Pathifnder Nexusa, opisany w jednym z artykułów tego bloga.

Jeśli podobał ci się ten artykuł, daj lajka pod nim i pamiętaj o naszych mediach społecznościowych:

Youtube
Sklep Omnitron
Omnitron Metal Detecting Group
Intagram

 

 

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

XP DEUS II PROGRAM OMRELIC

Program RELIC w nowym wykrywaczu XP DEUS II to rodzaj Świętego Grala, bo działa na zupełnie innej zasadzie niż inne programy. Bliżej mu do wersji Gold Field, czyli typowego programu do poszukiwania złotych samorodków znanego także z modelu ORX. Wieloczęstotliwościowa charakterystyka pracy robi robotę, a zwłaszcza w żelazie. Częstotliwość oscyluje w zakresie 24 khz, co jest optymalne nawet na trudniejszym podłożu i nie ma dużej utraty głębokości.

Dyskryminacja IAR działa na zasadzie wielkościowego odrzucania sygnału żelaza, ale o tym możecie poczytać w inny miejscu mojego bloga lub obejrzeć film na moim kanale na Youtube. Polecam playlistę XP DEUS II dla opornych!

YouTube player

Jak zatem dobrze ustawić program RELIC by sięgać naprawdę głęboko? Wiemy, że to najgłębszy program obok DEEP HC, ale jak wycisnąć z niego więcej? Na początek dobieracie REAKTYWNOŚĆ odpowiadającą za separację obiektów. Dla mnie punktem wyjściowym jest wartość 1.5. Na miejsca bardziej zaśmiecone polecam 2 lub nawet 3. Większa wartość oznacza mniejsze osiągi, jeśli chodzi o głębokość, ale lepsze oddzielnie obiektów. Tutaj trzeba dopasować wszystko pod miejsce i ilość – natężenie sygnałów. Po drodze ustawiamy czułość do poziomu stabilnej pracy, robimy skan po kanałach, by urządzenie automatycznie wybrało najstabilniejszy zakres pracy.

Głośność żelaza, sygnał wiodący to już osobiste preferencje, tak jak wzmocnienie słabych sygnałów. Warto zostawić ustawienia fabryczne jako wyjściowe. Sygnał wiodący tzw. TRESHOLD musimy nieco podnieść (wersja softu 0.71).

Dochodzimy do rzeczy najważniejszej dyskryminacja IAR. Tutaj ustawiam maksymalnie wartość 3, aby uniknąć utraty niskich i drobnych przewodników w zakresie złota, powyżej tej wartości więcej ryzykujemy. Wyższy parametr daje mniej niskch sygnałów i gwarantuje bardziej stabilną pracę. Wchodząc w zakładkę EXPERT możemy ustawić NOTCH. W tym wypadku to rodzaj dyskryminacji audio, nie wypływającej na osiągi detektora, ale niestety bardzo głębokie sygnały mogą dawać wartość 00 na wyświetlaczu. Na szczęście stracimy tylko audio, a wartości są wyświetlane nadal. Ważne jest ot o tyle, że 00 to wartość bliska odczytowi gruntu i także ceramiki, która jest świadectwem bytności człowieka na danym obszarze.

Zawsze można użyć NOTCH, podnosi to komfort pracy i przekłada się na efekty. Jeśli sygnały nie dają wam spokoju możecie spróbować ustawić zakres od 00-06. Nie będziecie przeciążani sygnałami od zardzewiałego żelaza i nadmierną odpowiedzią gleby. Zawsze istnieje ryzyko utraty przedmiotów maskowanych obok tej wartości, głębokich bez ID o czym pisałem powyżej. Warto dobierać ustawienia pod dany scenariusz czy opracowaną przez siebie strategię poszukiwania w danym miejscu.

Poniżej program OMNITRONA specjalnie dla was!

 

Pamiętajcie o subskrybcji i możliwości zyskiwania rabatów (kliknij):

Youtube
Sklep Omnitron
Omnitron Metal Detecting Group
Intagram

 

Program OMRELIC:

Wykres XY pomoże w identyfikacji:
Opcje/konfiguracja/profil/XY

Menu:

  • Dyskryminacja IAR 3 (5 w przypadku dużego śmietnika i dużych przedmiotów z żelaza – uwaga ryzyko utraty niskich przewodników powyżej 3) + zakładka EXPERT i ustawiamy NOTCH na 00 lub w zakresie 00-06

  • Głośność żelaza 3

  • Reaktywność bazowa 1.5 ustawić pod warunki (śmietnik 2 w górę)

  • Sygnał akustyczny 5

  • Sygnał wiodący 10 w górę lub pod swoje preferencje

  • Czułość do poziomu stabilnej pracy

Przeskanować kanały przed rozpoczęciem pracy i w trakcie jak straci stabilność. Prawa strzałka panelu u góry przytrzymać. Kalibrować do gruntu w ostateczności w czystym miejscu, jeśli będzie problem ze stabilnością.

 

 

 

 

 

 

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Spalonka czyli pojedynek analoga z telewizorkiem

Czy w ogóle można porównać wykrywacz analogowy jakim jest DeepTech VistaX do XP DEUSA II? Teoretycznie tak, choć w praktyce dysproporcje są naprawdę duże, że nie da się zestawić obu urządzeń bezpośrednio.

Waga, poręczność, kompaktowość i możliwość konfiguracji, jakość wykonania nie do pobicia na korzyść XP. Audio także daje większe możliwości. Inna półka i inna liga sprzętu o cenie nie wspominając. Za jednego XP DEUSA II kupimy dokładnie trzy VistyX!!!

Jeśli chodzi o pracę w terenie zaśmieconym to także będzie nam nieco łatwiej, ale z jednym małym wyjątkiem, mniej się nakopiemy, ale więcej możemy pominąć. W przypadku analoga trzeba sprawdzić i wykopać. Pozorna wada staje się zaletą na bardzo dobrej miejscówce! Niepewny sygnał z kiepskim ID na wyświetlaczu i pominiemy dobry fant, a bez musimy to sprawdzić! Wiele zamaskowanych sygnałów i monet na krawędzi po prosty wykopiemy! To cała analogowa tajemnica. Jest jeszcze coś więcej.

W trudnym terenie z dużą ilością żelaza urządzenia idą łeb w łeb z jednym małym wyjątkiem, analog zawsze jest głębszy i różnica jest naprawdę wyczuwalna, co mogliśmy sprawdzić na przechodzonej miejscówce – tzw. spalonce. Łatwa piaskowa gleba z osadniczym podłożem w postaci żelaza, spalonego węgla, koksu i ceramiki. Tam oba wykrywacze czują się naprawdę dobrze. Kropkę nad i postawiła sama natura w postaci przelotnego deszczu, poprawiając osiągi, ale także zwiększając ryzyko wzbudzania się wykrywaczy na mokrej trawie.

YouTube player

Oba detektory miały 11 calowe sondy. XP DEUS II pracował w programie Deep HC lub Relikt. Urządzenia wykręcone na maksimum czułości. Reaktywność w XP ustawiona na 1.5 wraz bardzo wolnym przemiataniem i sprawdzaniem sygnałów na krzyż robiła robotę.
Różnica jest spora tam, gdzie XP, które naprawdę jest głębokie ma jeszcze 2-3 cm zapasu zanim zgubi sygnał, VistaX spokojnie jest o ponad 5 cm głębsza! Podwójna dyskryminacja daje szansę sprawdzenia przedmiotu pod sondą. W niektórych sytuacjach XP działało już na granicy zasięgu, gdzie analog dawał jeszcze mocny i pewny sygnał. W pewnym momencie, po wykopaniu 50 cm dołka mieliśmy wrażenie, że to będzie kawałek zardzewiałego żelaza, ale nie! Przedmiot wielkości połowy małego palca u dłoni znajdował się w dołku!

Trzeba przyznać jeszcze jedną zaletę obu urządzeniom, dobrze skalibrowane prawie do końca skali sygnalizują – pokazują dobrze rodzaj przewodnika (kolor lub żelazo). Unikamy dylematów z kopaniem zardzewiałego złomu na granicy zasięgu… choć i ten złom często może być wart sprawdzenia!

Pytanie jaka będzie różnica w przypadku VistyX z sondą 14 cali… kolejne 5 cm jest bardzo realne. Niestety są też wady, duża sonda to większa masa, gorsze wyważenie i separacja oraz wolniejsze przemiatanie. Spróbujemy to sprawdzić. Pamiętajcie o subskrypcji i komentarzach pod artykułem!

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Woda

Dzisiaj będzie na mokro. Wodoodporność to najbardziej niedoceniania cecha. Każdemu kojarzy się to z plażą, jeziorem, brzegiem rzeki. Współczesne śmieci. Błąd. Może na kąpieliskach, ale nie w lasach.

Mój świętej pamięci kolega Peter Olszewski, wiele lat temu przerzucił się na zbiorniki wodne. Porzucił pola. Patrzyliśmy na to z pewnym niedowierzaniem. Dorosły chłop zwariował.

Jak się okazało później w tym szaleństwie była metoda! Stawiki, jeziorka i oczka w środku lasu to najbardziej niedoceniane i nieprzeszukane miejsca. Tutaj ludzie od wielu wieków się kąpali, tutaj poili konie, rozbijali obozowiska, zdejmując ubrania gubili bardzo cenne przedmioty. Zbiorniki wodne tego typu często dawały jedyną możliwość odpoczynku i były punktem spotkań na danej trasie. Rycerze, żołnierze, partyzanci deponowali swoje najcenniejsze przedmioty marząc o powrocie, kiedy sytuacja się uspokoi.

To bardzo trudne technicznie miejsca, mokradła i bagnista woda to potencjalne niebezpieczeństwo bez powrotu. Warto się ubezpieczyć w postaci sprzętu i osób do pomocy. Wcześniej wspomniany Piotr działał głównie solo, a efekt jego poszukiwań był naprawdę imponujący. Pamiętam ten dzień, kiedy pokazał mi spore metalowe pudełko pełne ręcznie robionych ozdób (sztuka okopowa), monet i biżuterii. Nie mogłem uwierzyć. Totalny szok! Takie fanty z bagnistego oczka w lesie? Niemożliwe, a jednak!

Trzeba umieć myśleć z zewnątrz pudełka, a nie z jego środka!

Jeśli podobał się wam ten artykuł lub nie piszcie pod nim co o tym sądzicie, z chęcią poznam wasze zdanie na ten temat. Artykuł napisany ku pamięci mojego kolegi Petera Olszewskiego.

Opublikowano Dodaj komentarz

Bateria

W dzisiejszych czasach detektory posiadają zintegrowane baterie, czy to dobrze czy źle i jak dbać o tego typu rozwiązania? Dowiecie się w poniższym artykule.

Współczesne źródła zasilania są już w większości zintegrowane z urządzeniem. Nie ma możliwości wymiany w terenie. Dla niektórych to wada, bo trzeba pamiętać o ładowaniu przed wyjściem, z drugiej strony na totalnym zadupiu jechanie po wymienne baterie często może być kompletnie daremne, a nie zawsze pamiętamy, by zabrać lub sprawdzić zapasowe. Wadą może być także ilość urządzeń do ładowania. Taki XP DEUS posiada ogniwo w sondzie, słuchawkach bezprzewodowych oraz w panelu sterującym RC… to sporo, choć zawsze pozostaje alternatywa, jeśli rozładują się słuchawki mamy panel i głośnik, jeśli odwrotnie to same słuchawki i okrojone możliwości ustawień.

Zawsze można zabrać ze sobą powerbank lub podładować w samochodzie, ale to także zajmuje czas. Oba rozwiązania mają pewne wady, a jak jest z trwałością takich wewnętrznych akumulatorów? Tutaj przychodzi nam z pomocą elektronika. Wewnętrzne układy zarządzają cyklem ładowania. Żywotność to kilkaset lub więcej cykli, więc na pewien czas to starczy, a producent przewiduje wymianę, którą można dokonać we własnym zakresie lub zlecić serwisowi.

Jak ładować? Tak jak wspomniałem wyżej, wszystkim zarządza elektronika, a moc ładowarki wpływa tylko na czas samego procesu. Króluje standard USB, więc sprawa jest prosta, szukamy złącza lub takiej ładowarki. Dla własnego bezpieczeństwa warto zadbać o rozwiązanie dobrej jakości. YouTube jest pełny filmów o spektakularnych pożarach tanich ładowarek USB!

Wykrywacze posiadają wskaźniki ładowania i sam proces zajmuje parę godzin, ale jak najlepiej sprawdzić czy detektor się naładował, kiedy nie ma takiego wskaźnika lub ten nie działa do końca poprawnie? W bardzo prosty sposób. Dotykamy ładowarki. Zimna oznacza zakończenie procesu, ciepła zaś, że musimy jeszcze trochę poczekać.

Jak często ładować nasz wykrywacz? Po każdym wyjściu? Cały czas mieć podłączony? Jak przechowywać?! Zasada jest prosta. Rozładowujemy do 20% nie do końca, by nie obciążać ogniwa termicznie, przegrzanie skraca drastycznie jego żywotność. Należy ładować do 80-100% pojemności. W trakcie przechowywania bateria nie powinna mieć więcej niż 80% stanu i mniej niż 20%. Warto to zawsze sprawdzić. Unikniemy problemów w przyszłości.

Sama wymiana nie jest skomplikowana w przypadku większości rozwiązań, choć są takie które wymagają nieco gimnastyki. Przykładowo XP posiada baterię wbudowaną wewnątrz sondy, co niesie ze sobą problem w postaci wycinania żywicy i jej uzupełniania, po samej zmienia. Na szczęście są zestawy wraz z instrukcją i nie ma się czym przejmować, jeśli mamy minimum zdolności motorycznych.

Na samym końcu rodzaj baterii wymiennych. To nie łatwy temat. Rynek jest przepełniony zamiennikami. Prosta zasada tylko markowe i od sprawdzonych sprzedawców. Tanie ogniwa nie działają lub działają tylko przez chwilę i zawodzą w najgorszym możliwym momencie. Ważne jest też sprawdzenie czy urządzenie będzie dobrze współpracowało z akumulatorkami. Mają one nieco niższe napięcie pracy (starczają na krócej niż alkaiczne) i elektronika może nam płatać figle, źle sygnalizować moment rozładowania. Dziwne zachowanie, brak stabilności pracy i zasięgów też nie należą do rzadkości w takiej sytuacji. Warto sprawdzić to w dokumentacji dołączonej do wykrywacza co można, a co nie.

Jeśli podobał ci się ten artykuł, opublikuj go w mediach społecznościowych i skomentuj poniżej.

YouTube player
Opublikowano 3 komentarze

XP DEUS I i DEUS II który jest lepszy?

Wysyp filmów o przewadze DEUSA I nad DEUSEM II ubawił mnie setnie. Klienci nie wiedzą co robić… czekać czy kupić?! Do tego dochodzą jeszcze update softu, które powodują wysyp skrajnych komentarzy na temat wersji, która działa, a która już nie. Kompletny mętlik i chaos.

Pierwszy wypust to sprawdzona generacja wykrywaczy metalu, znamy wszystkie ich wady i zalety w codziennym użytkowaniu. Model II to wielka niewiadoma, tak by się mogło wydawać, bo przecież technologia wieloczęstotliwościowa w tym modelu występuje po raz pierwszy! Nie do końca. Mamy program MONO w którym możemy używać DEUSA II jak jego poprzednika wybierając tylko pojedyncze częstotliwości pracy. Dostajemy dwa w jednym.

Nowy bóg wykrywaczy działa naprawdę dobrze, a kolejne błędy są stopniowo poprawiane. To nie dotyczy tylko francuskiej firmy XP, konkurencja zmaga się z podobnymi problemami. Nawet rodzimi producenci przekonali się, że zmiana oprogramowania może być kluczem do sukcesu jak i totalnej porażki. Pytanie na ile pozwoli nam hardware – czyli flaki detektora. Jak są dobre, by sprostać wyzwaniu programistów.

Dla mnie jedno jest pewne, DEUS I trafia bynajmniej nie do lamusa, ale na rynek wtórny. Pytanie, kiedy XP wycofa go z produkcji i stanie się ikoną portalów sprzedażowych tak jak stare modele Whitesa? Zobaczymy, tymczasem warto rozważyć zakup tego wykrywacza, niestety na przeszkodzie stoi cena, ponad 7599 zł brutto to polskich realiach kwota dla wielu niedostępna, nawet w sferze marzeń.

Co daje zatem nowa technologia i co zmienia dla statystycznego Poszukiwacza? To proste, urządzenie bardziej stabilnie pracuje, jest głębsze, a w przypadku słonej morskiej plaży jak i mocno zmineralizowanej gliny pozwala sięgnąć głębiej. W przypadku dużej ilości żelaza, sprzęt z Francji błyszczy. Niskie i wysokie przewodniki są sygnalizowane podobnie pewnie i jednoznacznie, czego nie możemy powiedzieć o sprzętach działających na jednej częstotliwości pracy. Powyższe zalety przydadzą się w określonych warunkach i nie każdy tego potrzebuje, większość użytkowników zadowoli się sporo tańszym sprzętem, ale jest jedno, ale… Ergonomia i masa są nie do pobicia, brak kabli także ułatwia życie, choć DEUS II tak jak jego poprzednik wymaga doświadczonego operatora, lub sporego samozaparcia w nauce urządzenia.

W przypadku niespełnienia opisanych wyżej założeń, warto zainteresować się czymś prostszym, gdyż pewne funkcje wymagają pełnego zrozumienia i co gorsze są ze sobą trwale powiązane, co jeszcze bardziej komplikuje sprawę. Tak to wszystko wymaga czasu i cierpliwości, ale na pewno zaprocentuje w przyszłości tam, gdzie inni będą musieli się poddać.

Opublikowano Dodaj komentarz

DeepTech Vista Gold Hound PREMIERA!

DeepTech Vista Gold Hound to tak naprawdę dobra i sprawdzona stara analogowa szkoła w świecie wykrywaczy metali. Tutaj nie ma finezji czy materiałów rodem z kosmosu. Wszystko jest wystarczająco przeciętne…, ale nie osiągi!

YouTube player

Wydajne 30 kHz częstotliwość pracy pozwala pracować w nieco bardziej wymagającym terenie i z bardzo drobnymi przedmiotami. Szukasz cienkich klepanych srebrnych monet lub drobnego złota? Znajdziesz je. Nie pominiesz sygnału i docenisz przewagę dawnych rozwiązań, gdzie chodzi się tylko na słuch, a każdy kolorowy przedmiot sprawdza przez wykopanie. To nie era wyświetlaczy i umownych wskazań ID, gdzie pod tym samym numerkiem kryje się pożądana moneta i puszka!

YouTube player

Trzeba włożyć trochę serca i siły w szpadel i mamy efekty. Nic nie pominiecie, nie ma szans. Kolejny plus to bajecznie prosta obsługa. Dobre słuchawki i w drogę, w której towarzyszą wam tylko dwa tony. Tak to minimalistyczny detektor. Możesz ściszyć niski ton żelaza, ale warto słyszeć co się dziej pod sondą i czy jesteśmy we właściwym miejscu.

Producent firma DeepTech zostawia nam jeszcze jeden mocarny oręż, TRESHOLD. Nie zmniejszając czułości, regulujemy sobie odpowiedź gruntu. Chcemy cichej i łatwiej pracy skręcamy. Pragniemy sygnałów duchów i głęboko położonych przedmiotów? W prawą stronę. Idealne rozwiązanie na przechodzone miejscówki.

Wiele lat temu, chłopcy zrobili film z modelem GOLD. Pokonał wszystkie inne dostępne wtedy sprzęty i wylała się fala hejtu, że test był ustawiany. Nie był. My to wiemy. Wy możecie sami sprawidzić.

YouTube player

Czy to wykrywacz metalu dla każdego i dla początkujących? Tak, ale nie na każde miejsce. Na totalnym śmietniku poradzi sobie świetnie, jest bardzo czuły, piekielnie szybki i wystarczająco głęboki i niestety nie pozwoli pójść na kompromis. Tutaj nie ma leniwego szukania. Nie masz czasu sprawdzić, ryzykuj pominięcie fantów i kup sobie sprzęt z telewizorkiem!

Opublikowano Dodaj komentarz

Nokta Makro The LEGEND kompletne zaskoczenie!

Wykrywacz metalu Nokta Makro The LEGEND zaskoczył mnie kompletnie. Nie zakładałem, że urządzenie jest tak dobrze wykonane i pracuje stabilnie i przyjemnie. Na finalną ocenę jest za wcześnie, ale moi kumple mają podobne zdanie. Urządzenie ma potencjał.

Zacznijmy od początku. Założeniem Nokta Makro było przejęcie specyficznego segmentu zajmowanego przez model Equionx 800 australijskiej firmy Minelab… i mam dziwne wrażenie, że to się po prostu udało!

Poza brakiem wad znany u konkurencji jakość wykonania i cena robią wrażenie. Dostajemy prawdziwy sprzęt wieloczęstotliwościowy, prosty w obsłudze, wodoodporny i naprawdę dobrze wykonany. Karbonowa sztyca czy naprawdę super jakości słuchawki bezprzewodowe z dodatkowym etui to naprawdę miłe gesty i fakt, że ktoś tam na górze nas słucha. Są też wady, takie jak niechlujnie przyklejona folia transportowa, czy klawisze bez podświetlenia lub zabarwienia ikon funkcji dla lepszej widoczności. Pewnie się czepiam, ale lubię kompletne rozwiązania.

Masa i ergonomia znane są z taniego modelu SIMPLEX+ i tego nie można kwestionować, ale nie zapominajmy. To wykrywacz zdecydowanie z wyższej półki! Dlaczego? Technologia pozwala na lepszą sygnalizację niskich i wysokich przewodników, podobnie jak drobnej złotej biżuterii. Mniej pominiemy. Praca w słonej wodzie oraz mocno zmineralizowanej glebie? Bez problemu. To taki trochę szwajcarski scyzoryk i to naprawdę dopracowany. Oczywiście nie jest to XP DEUS II, ale myślę, że Minelab przy tej cenie zacznie liczyć straty dość prędko.

Menu jest proste i przejrzyste, ale możliwość ustawień naprawdę powala! Chcesz zmienić głośność sygnalizacji dla danego ID, jego ton czy zakres? Bez problemu. Chcesz podpiąć słuchawki bezprzewodowe BlueTooth i niekoniecznie fabryczne? Bez problemu.

Ok to już znamy. Konkurencja ma podobnie. To fakt, ale nie w tej cenie!

Funkcja Ferro Check to nic innego jak pasek pokazujący w jaki stopniu przedmiot pod sondą zmierza w kierunku żelaza czy koloru. To naprawdę ułatwia pracę (kapsle i inne śmieci), a jeśli dodamy do tego nowe polifoniczne audio, swoisty multitone do wyboru, to wiemy już znacznie więcej. Puryści mogą pracować w dwóch lub więcej tonach, dowolnie je regulując. Na koniec zapisujemy sobie gotowe ustawiania i po bólu. Sygnał wiodący nam nie pasuje? To też nie problem.

Latarka, wibracje to znamy. Darmowe update? Super też fajnie. Zegarek? Czas jest ważny jak żona czeka w domu to jest ok. Licznik czasu pracy? Rewelacja. Teraz wiemy, ile naprawdę przepracował nasz detektor.

Posiadamy 4 programy, takie jak PARK, POLE, PLAŻA i GOLD FIELD. Mamy wskaźnik głębokości, ustawiamy sobie prędkość separacji obiektów tzw. recovery speed co wpływa także na głębokość. Odstrajamy automatycznie zakłócenia czy wybieramy pojedyncze częstotliwości pracy: 4, 10, 15, 20, 40 kHz.

Bardzo cieszy mnie fakt wyboru wariantu pracy MULTI. Dla programów PARK i POLE to M1 i M2. M1 to zakres wieloczęstotliwościowy uczulony na wysokie przewodniki typu srebro, a M2 na niskie, takie jak złoto. To świetny ruch ze strony producenta pozwalający na precyzyjne dopasowanie do panujących warunków. Program PLAŻA odpowiedni posiada warianty Mw i Md, gdzie W (wet) oznacza morką plażę, a D (dry) suchą.

Testy trwają. Mam nadzieję, że podzielicie się swoją opinią pod tym wpisem, więcej informacji znajdziecie w poniższym filmie:

YouTube player

 

 

 

 

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Tarsaccci MDT 8000 jak ustawić?

Jak poprawnie ustawić wykrywacz Tarsacci MDT 8000? Urządzenie ma przejrzyste i proste menu, bez żadnych ukrytych funkcji, ale mimo to wymaga sporo poświęconego czasu, by wykorzystać nową technologię, której nie stosuje żaden z innych producentów.

Pierwszym i kluczowym wyborem jest częstotliwość pracy naszego detektora. Wybieramy od 6.4 do 18 kHz. Co ciekawe tutaj częstotliwość nawet na niska pozwala nam wykrywać bardzo drobne obiekty rozmiarowo… cóż urok PI (pulse induction) zastosowanego w tej hybrydzie. Niższa częstotliwość to większe osiągi – głębokość, ale także gorsza separacja przedmiotów w zaśmieconym terenie. To także lepsze sygnalizowanie przedmiotów o kształcie monet i posiadających objętość w przeciwieństwie do folii czy kawałków aluminium.

Kolejny problem tryb pracy. Mamy trzy rodzaje: all metal, dyskryminacja i tryb mieszany. All Metal będzie dobry na dziewicze miejscówki, gdzie sygnał pojawia się od święta. Mamy tylko jeden to i musimy patrzeć na ID wyświetlane na ekranie. DISC to jedyne słuszne rozwiązanie na totalny śmietnik. Sygnał jest krótki i jeśli jest powtarzalny trzeba kopać. Tryb mieszany daje nam dodatkową informację na temat wielkości i głębokości przedmiotu. Miejsca czyste lub średnio zaśmiecone.

Zanim zaczniemy, szukamy czystego miejsca i kalibrujemy do gruntu, jeśli dalej mamy sygnał od podłoża, zwiększamy wartość o 50 w górę, to powinno wyciszyć nam urządzenie. Dalej słyszymy odpowiedź podłoża? Możemy spróbować użyć funkcji SALT – poziomu zasolenia. Pompujemy sondą tradycyjnie nad glebą i regulujemy wartość do wyciszenia odpowiedzi. Punkt wyjścia to 29. Na koniec pozostaje nam TRESHOLD – TRH. Tutaj trzeba być ostrożnym. Zbyt duża wartość i tracimy zasięgi i nie będziemy słyszeć drobnych obiektów. Zawsze ustawiamy na granicy. Jeśli przy przemiataniu sondą ID pokazuje niskie wartości, musimy to kompensować właśnie tą funkcją.

Przebijanie żelaza przez skalę i wpadanie w kolor można załatwić używając DISC o wartości – 29 lub +26. Na samym końcu pozostaje regulacja czułości. Nie warto przesadzać. MDT 8000 już przy wartości 4 jest głębsze od większości znanych wykrywaczy. Wszystkie niestabilności i zakłócenia niwelujemy przez zmniejszenie czułości lub zmianę częstotliwości.

Jestem ciekaw waszych opinii na temat wykrywacza Tarsacci MDT 8000 piszcie pod tym postem.

YouTube player
Opublikowano Dodaj komentarz

XP DEUS II program GENERAL

Program GENERAL to podstawowe rozwiązanie dla wykrywacza XP DEUS II. Punkt wyjścia, od którego należy zacząć, ale także dobra baza do samej nauki i późniejszych modyfikacji pod swoje potrzeby.

Nie ma rozwiązań uniwersalnych i jak ktoś w coś takiego wierzy to jest po prostu naiwny. Tak jak w gotowe programy do wszystkiego i niczego. Zawsze zaczynamy od wyboru programu dopasowanego pod przedmiot poszukiwań. W przypadku wersji wieloczęstotliwościowej patrzymy na zakres częstotliwości. Ich rozpiętość powie nam czy obiekt naszych zainteresowań będzie się z nimi lubił. Niskie przewodniki typu złoto kochają wysokie częstotliwości, a srebro odwrotnie. To jest nasz podstawowy wskaźnik. Bardzo trudne warunki i tony żelaza, może warto spróbować na pojedynczej częstotliwości z programem DEUS MONO?

Wracamy do programu podstawowego. Zaczynamy od ustawienia REAKTYWNOŚCI, najważniejszego parametru, który wpływa na osiągi urządzenia takie jak głębokość i separacja położonych obok siebie przedmiotów. Wyższa wartość i wykrywacz staje się płytszy, ale lepiej oddziela obiekty, niższa i mamy większą głębokość, ale musimy i wolniej przemiatać i możemy nie usłyszeć monety położonej obok żelaza np.: gwoździa. Zatem na jakiej zasadzie dobrać ustawienia? Sprawdzamy co się dzieje pod sondą i podejmujemy decyzję. Możemy eksperymentować z różnymi ustawieniami i obserwować, jak to wpływa na sygnalizację i zasięgi.

Następny krok to zakładka GB i dobranie funkcji GROUND STABILIZER, rodzaju filtra, który wpływa na odpowiedź podłoża. Fabryczna wartość to 2, która oznacza średni poziom wyciszenia. Na poziomie ustawionym na 1 można chodzić mając już pewne doświadczenie. Detektor staje się mniej stabilny, ale słychać nieco więcej. Koniec skali to wartość 3, idealny kompromis na gleby, które mają dużo do powiedzenia i uprzykrzają nam życie w postaci zakłóceń. Wracamy do filtra o nazwie SILENCER kolejnego kompromisu pomiędzy osiągami, a komfortem pracy, pozwalającym wyeliminować trzaski spowodowane elementami żelaznymi w podłożu. Wysoka wartość powoduje mniejsze zakłócenia, niższa gwarantuje, że ponowie możemy usłyszeć więcej.

Pozostaje nam wybór rodzaju audio. PWM czy SQUARE to osobista preferencja. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, ile mamy w sobie ortodoksyjnego Deusiarza (PWM), czy miłośnika Minelabów (SQUARE). Ustawienia czułości czy dokalibrowania do gleby w danym miejscu chyba tłumaczyć nie trzeba, pozostaje nam jeszcze audio i wybór ilości tonów. To zależy od miejsca i osobistych preferencji – posiadanego słuchu.

Reszta co ciężki trening i sporo pracy włożonej w ustawienia i zrozumienie. Bez tego nie ma szans na efekty. Macie jakieś pytania komentujcie bezpośrednio pod filmem.

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

XP DEUS II program RELIC

Ostatnią niedzielę spędziłem na testowaniu wykrywacza metalu XP DEUS II. Nie mogę się uwolnić od programu RELIC. Niestety pewnie przyzwyczajenia biorą górę na rozsądkiem, ale po kolei.

Jak wiemy program ten podobnie jak dobrze znany z DEUSa I pod nazwą GOLD FIELD. Tak, to typowe narzędzie do szukania złotych samorodków. Dyskryminacja nazwana IAR (Iron Amplitude Rejection) działa w zupełnie inny sposób niż klasyczne rozwiązanie. Urządzenie odrzuca objętościowo, po sile sygnału żelazo i można to regulować w zakresie od 0 do 5. Ostatnia wartość oznacza najmocniejsze – największe przedmioty/sygnały.

Program nie jest dla wszystkich. Dlaczego? To typowy All Metal, w którym mamy jeden sygnał, choć modulowany na niskie i wysokie przewodniki. Żelazo jest sygnalizowane jest tonem niskim, którego głośność można dodatkowo regulować. Jak wspomniałem wcześniej wartość IAR określa jego objętość – moc sygnału. W praktyce sprawdza się to świetnie, pod warunkiem, że teren nie jest ekstremalnie zaśmiecony i można ustawić niską wartość REACTIVTY – reaktywności, co daje nam jeszcze lepsze osiągi w przypadku głębokości. Fakt, trzeba wolniej przemiatać i podpierać się wykresem XY (link na Youtubie), co dodatkowo wspomaga identyfikację.

Audio w postaci PITCH modulowanego tonu w zależności od siły sygnału z nałożonym profilem PWM (DEUS I) lub SQUARE (nowe audio bliżej Minelaba) także sporo pomaga. Wzmocnienie audio i poziom sygnału wiodącego to także dodatkowe narzędzia sporo usprawniające identyfikację. Warto dobrze je ustawić pod warunki panujące w danym miejscu, dzięki temu mamy większą kontrolę z tym co się dzieje po sondą.

Przy dobrych ustawieniach i niezbyt zmineralizowanej glebie, detektor jest naprawdę bardzo głęboki. Z dobrych 40 cm wytargałem starą ozdobę, a sygnał rozrywał słuchawki. Na pewno w miejscu, gdzie jest sporo kolorowych śmieci i żelaza warto użyć programu FAST czy GENEREAL, wcześniej ustawiają odpowiednio filtry (funkcje) od panujące warunki, lub w przypadku totalnego śmietnika pokusić się o wariant programu DEUS MONO. Niestety na to wszystko potrzeba czasu i warunków, a te ostatnio są bardzo deficytowe.

 

 

Opublikowano Jeden komentarz

Jak ważne jest audio

Jak ważne jest audio w przypadku wykrywacza metalu nie muszę chyba nikogo przekonywać. Ktoś gdzieś napisał to kwestia gustu… i tak i nie. To główny zmysł w tym hobby, a jak to jest ważne przeczytacie w poniższym artykule.

Przykładowy scenariusz. Plaża, wypełniona po brzegi kapslami. Dają one piękny wysoki ton, a ich stado obok siebie? Jak wyłuskać monetę?!
Tutaj przychodzi nam do pomocy mądre audio. Pierwszym pionierem był Garrett stosujący Iron Audio. Jak się mylę, to skomentujcie to pod tym artykułem. Specjalna dodatkowa opcja i na krawędziach naszego nieszczęsnego kapsla pojawia się niski ton, przełamanie. Mamy ton niski, wysoki i niski. Jest też wada. Trzeba wolniej przemiatać, bo dźwięk jest dłuższy w czasie. Na totalnym śmietniku jest ciężko, ale można wyłapać pożądane sygnały.
Kiedy nie dysponujemy taką opcją, nie ma szans na znaleziska, nawet wykres nas nie poratuje, stracimy masę czasu i nerwów. Urządzenie nie wyposażone w takie rozwiązanie stanie się w przypadku powyższego scenariusza kompletnie bezużyteczne. Niektórzy producenci idą dalej i dźwięk kapsla staje się przerywany lub praktycznie znika. Taki pomysł też jest dobry, bo skraca czas emisji sygnału i odciąża operatora.

Dlaczego audio powinno być dobre i co to znaczy? Mózg ludzki ma określoną wytrzymałość na różny rodzaj dźwięku. Przykładowo statyczny szum panujący na hali produkcyjnej zmęczy nas już po paru minutach, podobnie jak dźwięki o różnym natężeniu i częstotliwości. Taki rodzaj obciążenia powoduje, że po pewnym czasie stracimy orientację. Nie będziemy widzieli co jest właściwym sygnałem, a co nie. Efekt zmęczenia i zagubienia odbierze nam kompletnie siły i przyjemność z poszukiwań.
Sam miałem z tym wiele razy problem. Z tego powodu producenci stosują różne wersje dźwięków. Najlepszym przykładem będzie XP DEUS II z nowym audio typu SQUARE. Dźwięki są wyrównane, melodyjne i miękkie dla ucha w przeciwieństwie do starej wersji PWM znanej z modelu XP DEUS I. Niosą może nieco mniej informacji, ale są bardziej przyswajalne w dłuższym okresie czasu.
Kolejna rzecz to zmiana dźwięków w czasie. Powyższe przełamanie mówi nam czy mamy pod sondą kapsel czy zardzewiałe żelazo. Dobre audio oszczędza nam kłopotów. Nie zawsze da się wszystko wykopać i sprawdzić, zwłaszcza kiedy pracujemy na śmietniku, na którym ktoś przez kilkaset lat wyrzucał odpadki i orał to wszystko cyklicznie pługiem. W takim przypadku dźwięk z dodatkowymi informacjami to wybawienie.

Można także pracować w trybie mieszanym, który niesie za sobą dodatkowe informacje, jeśli jest w wersji stereo, to niejako nasz mózg pełni rolę komputera i słyszymy opóźnienia pomiędzy kanałem statycznym i dynamicznym. W ten sposób można się domyślić jaki rodzaj przewodnika jest w dołku. Np.: miedź czy żelazo, a może srebro? Wymaga to nieco wprawy, ale daję sporą satysfakcję.
Wracając do dźwięków polifonicznych lub tzw. multitonów. Dają natychmiastową odpowiedź z jakim przedmiotem mamy się zmierzyć. Po krótkim treningu słyszymy drobne przełamania, niuanse i możemy z dużym prawdopodobieństwem określić, jak bije carski dwuwarstwowy guzik, a jak srebrna moneta obok gwoździa. Przy naprawdę szybkich urządzeniach wyposażonych w dobre audio słychać długość sygnału i wiemy, czy przedmiot to mała moneta, czy coś większego.
Podobnie jest z folią. Przesterowany bzyczący ton i jest szansa, że nie wykopiemy kolejnej pozostałości po paczce od papierosów czy spaloną pozostałość koksu.

Warto spróbować czegoś nowego, bo może się okazać, że nasz stary i wysłużony wykrywacz z dźwiękiem gongu jak dzwonek do drzwi pomijał wiele ciekawych fantów! Podobnie jak sprzęt za mocno wykręcony. Mamy wtedy efekt długich świateł we mgle. Dźwięki nas oślepiają, a raczej ogłuszają, tak jak za wysoko ustawione wzmocnienie audio nie pozwala usłyszeć sygnałów duchów, czyli tych najgłębiej położonych przedmiotów, których tak pożądamy.

Słuchawki o których ciągle wspominam, też pomagają w utrzymaniu koncentracji, szybkiej nauki oraz łatwiejszego rozpoznawania tonów bez walki z szumem wiatru i cywilizacji.

Polecam sprawdzić linię audio innych urządzeń, nawet kilka chwil na sprzęcie pożyczonym od kolegi daje nam jakieś subiektywne porównanie. Warto wybrać detektor, którego audio projektował poszukiwacz, a nie programista, a jak jeszcze ten pierwszy był muzykiem to dobrze trafiliście!

 

 

 

Opublikowano Jeden komentarz

Whites Spectra i sonda DETECH ARROW 18 x 4″

Czym w końcu jest efektywność w terenie? Ilość znalezisk na metr kwadratowy czy ich wartość wg ceny kruszcu, a może czas spędzony na świeżym powietrzu?! Przypomina mi się pewien troll, który cisnął mi, że jestem popierdułka, bo wychodzę na parę godzin raz w tygodniu, a on jak wyjdzie w piątek wraca w niedziele wieczorem. Można i tak. Samotność nie boli mawiają. Jak się ma rodzinę, to takie fantazję nie przejdą. Nie ma szans. Weź i to wytłumacz żonie. Zapomnij. Marek wie o czym mówię…, ale do rzeczy.

Podrapałem się za prawym uchem i mam pomysł, w życiu przecież liczy się podobno wielkość…, a jak by tam mieć dwa w jednym, sondę na śmietnik i na dodatek tak wielką, że przemiata się nią jak czarodziejską miotłą z bajki o Harrym Portierze?

DETECH wypuścił takie cudo, model nazywa się ARROW i pasuje do mojego leciwego staruszka Whitesa Spectry V3i. Sonda ma 18 cali w pionie i 4 na szerokość… czyli dwa razy obecna 9 calowa MARSA, którą używam na co dzień i na dodatek węższa, czyli teoretycznie lepiej separuje.

Powstaje wiele pytań, jak z masą i ergonomią. Tak tu jest źle. Jest cięższa i to na pewno o jakieś 100 do 150 gramów na oko. Dodatkowo nieporęczna, wykrywacz można już kłaść tylko na boku. Pozostaje pytanie jak odporność na zakłócenia i problem z namierzaniem. Co z oddzielaniem wielu sygnałów?

Pierwsze próby w domu nie są zachęcające ilość sygnału przeładowania sondy nie prognozuje nic dobrego, oczywiście w porównaniu do tej małej. Nie jestem fanem DETECHA i nie lubię bardzo dużych sond, wiem ta jest specyficzna, sami zobaczcie, ale zawsze mam wątpliwości. Pozostaje spróbować w terenie. Swego czasu Amerykanie używali takich sond z sukcesem do poszukiwania złota, nazywali je Big Foot. Pamiętajcie o subskrypcji i do zobaczenia.

Niestety, sonda nie działa z Whites Spectra V3i… producent przyznaje się do błędu i zwrócił pieniądze, pod odesłaniu zakupionego egzemplarza. Wielka szkoda. Zapowiadało się ciekawe rozwiązanie. Na szczęście można kupić do innych modeli.

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Starcie Tytanów

Ostatni debiut XP DEUS II dał mi sporo do myślenia. Cały czas czuć dziedzictwo Whitesa Spectry i to w takim wydaniu, że należy to chwalić. Francuska firma całkiem dobrze poradziła sobie z tym wyzwaniem. Cała reszta jest nam dobrze znana i rzeczy typu bezprzewodowość czy piórkowa masa już nas nie szokują. Nowością jest wodoodporność do 20 metrów, co otwiera zupełnie nowe możliwości.

Jak na tym tle wypada TARSACCI MDT 8000? Wiele osób chciało by wiedzieć jaka jest różnica? Jakość wykonania i zastosowane włókno węglowe spowodowały, że jest to naprawdę klasa sama w sobie, ale DEUS II tutaj prowadzi tu o całą długość. Jest dobrze, ale jak wiemy wszyscy są o krok z tyłu i tak jest od wielu lat. Waga 1300 gram jest obecnie standardem w klasie urządzeń profesjonalnych. Technologicznie natomiast mamy dwa różne światy. DEUS II to wykrywacz metalu wieloczęstotliwościowy, natomiast MDT 8000 to hybryda technologii VLF i PI (pulse induction).

Zatem jaka jest zaleta takiego rozwiązania? Technologia jest pionierska i opatentowana w USA i w Europie, ale czy na pewno daje coś więcej by wydać na ten detektor ostatnie grosze?

Wystarczy przeprowadzić prosty test i wszystko staje się jasne. TARSACCI pozwala na utrzymanie stabilnego i niezmiennego ID w przypadku bliskiej obecności drobnych kawałków folii, kamieni magnetycznych czy wysokiego zasolenia lub wysokiej mineralizacji. Zaleta ta powoduje, że urządzenie jest bardziej odporne na maskowanie. Poradzi sobie w trudniejszych warunkach nie zmieniając nam odczytu właśnie przez obecność wyżej wymienionych zakłóceń i nie ograniczając głębokości.

Prosty test daje odpowiedź. Przemiatając kawałkiem folii wielkości monety i monetą 5-10 cm nad nią tuż przed sondą TARSACCI mamy stałe i nie zmienne ID. Folia nie zmienia nam sygnału, podobnie koks i kamienie i żelazo nie mają tak wielkiego wpływu. Dla ścisłości mowa tu o przedmiotach wielkości monety. Ten sam test w przypadku DEUSa II daje już znaczny spadek ID.

Zaletą ostatniego XP jest wieloczęstotliwość, pozwalająca sygnalizować równie czytelnie obiekty z obu końców skali. Równomiernie dla niskich i wysokich przewodników. Tak samo drobne złoto jak i tłuste srebro. Osiągi mogą być nieco gorsze, w przypadku jednej częstotliwości będzie nieco lepiej. Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie co nas interesuje? Dobra sygnalizacja różnych przedmiotów, czy mniejszy efekt maskowania w bardzo trudnych warunkach? Wszystko zależy od miejsca i przedmiotu poszukiwań.

Oba modele wykrywaczy mają możliwość precyzyjnej regulacji ustawień. DEUS II posiada większe możliwości, a MDT 8000 jest uproszczone do takich granic, że jak na profesjonalny sprzęt z najwyższej półki jest to wręcz dziwne. Producent postanowił umieścić wszystko na jednym ekranie. Nie ma rozwijanych podmenu jak to się dzieje w XP. Wszystko widzimy jak na dłoni i nie musimy sprawdzać, czy jeden z wielu filtrów na pewno jest dobrze wybrany i nie wpływa nam na osiągi.

Podsumowując wyścig jest zaciekły i trudno wytypować zwyciężę i porównać oba detektory bezpośrednio. TARSACCI jest bardziej szwajcarskim scyzorykiem, sprzętem na ciężkie i skomplikowane scenariusze, gdzie wysoka mineralizacja czy zasolenie wymagają użycia ciężkiego kalibru. DEUS II to uniwersalny, przyjemny wykrywacz metalu, lekki i wodoodporny z dużą możliwością konfiguracji i bezprzewodowością, która ułatwia życie.

Pamiętajcie proszę o subskrypcji mojego kanału na YouTube i mediów społecznościowych na Facebooku i Instagramie. Linki poniżej.

Youtube:

https://www.youtube.com/channel/UCa7McxkrH2DNavMWcOBFU2g

Facebook:

Omnitron Sklep:

https://www.facebook.com/Omnitron-318061209114734

Omnitron Metal Detecting Group

https://www.facebook.com/groups/340050200024326

Instagram:

Sklep_omnitron

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Efektywność w poszukiwaniach

Efektywność w poszukiwaniach… czy istnieje coś takiego? To raczej szczęście, prawdopodobieństwo. Właśnie ten faktor mnie najbardziej kręci. Wszystko jest losowe i przypadkowe i to jest ok, ale czy musi tak być?

Kluczem jest wiedza. Poza mapami, przydatne są opracowania, naszych braci archeologów. Tak to oni mając odpowiednią wiedzę i doświadczenie zdobytą przez lata nauki i pracy w terenie. Zawsze można skorzystać z gotowych publikacji lub studiować prywatne blogi. Pasjonatów nie brakuje. Historia może wciągająca i działać jak narkotyk. To także wycieczka w czasie, która nic nie kosztuje, no może poza cierpliwością i samozaparciem.
Badania archeologiczne mają to do siebie, że są bardzo szczegółowe i to daje nam spore pole do popisu. Powiedzą nam wiele o terenie, który nas interesuje, o zmianach jakie się dokonały w czasie, ale także o ludziach i ich zwyczajach. Opiszą przedmioty codziennego użytku jak i te bardziej wysublimowane. Cały czas z tyłu głowy pamiętamy, stanowiska archeologiczne są poza naszym zasięgiem, a potencjalne zabytki przez nas odnalezione są własnością państwa i należy je natychmiast zgłaszać, ale tego raczej nikomu nie trzeba tłumaczyć.
Książki to kolejna krynica wiedzy. Na ich podstawie można ustalić pewne fakty i miejsca, które zatarły się w czasie. I najlepsze jest to, że nie muszą to być książki historyczne. Często fabularyzowane opowiadania potrafią nieść w sobie część zatartej prawdy lub być źródłem dodatkowych informacji. Kiedy opracujemy już sobie jakiś cel, przystępujemy do realizacji. Sprawdzamy na mapie lokalizację i udajemy się na rozpoznanie. Może to być rodzinny spacer lub terenowa przeprawa. Wszystko zależy od was. Pamiętajcie o narzędziach ogólnie dostępnych takich jak Google Earth, gdzie sprawdzicie zmiany w czasie, także wegetacji roślin, czy popularny LIDAR, który pokaże wam ukształtowanie terenu.
Po wstępnym sprawdzeniu na mapach i w terenie można udać się na prawdziwy rekonesans. Zawsze staramy się pamiętać o zgodzie właściciela terenu. Nie wchodzimy na teren prywatny bez zgody. To tylko i wyłącznie dla naszego dobra. Kto lubi ryzykować i tak nie posłucha, nie ma się co oszukiwać, a najlepsze jest to, że największe, są te przypadkowe znaleziska.
Na koniec zostaje nam analiza tego co znaleźliśmy i identyfikacja. Warto podchodzić do tego w sposób racjonalny i z pewnym dystansem. Nikt nie posiada pełnej wiedzy na temat wszystkich przedmiotów tkwiących w ziemi. Czasami trzeba udać się do eksperta. Starajcie się nie czyścić przedmiotów znalezionych we własnym zakresie, może się to okazać bardzo zgubne i doprowadzić do ich bezpowrotnego zniszczenia. Nie zawsze się udaje i o tym trzeba pamiętać w tej pasji, to nie bieg na czas, tutaj cierpliwość, pokora i doświadczenie czyni mistrza.

Opublikowano Dodaj komentarz

XP DEUS II Biblia Ustawień

Jak poprawianie ustawić XP DEUSA II w terenie, a może jest jakiś magiczny program? Nie ma i jeśli tak myślisz, to ktoś cię naciągnął jak frajera… nie ma czegoś takiego i dobrze to zapamiętaj, bo to wpłynie na twoje efekty w przyszłości i dotyczy każdego innego wykrywacza metali.

Zacznijmy od tego czy przeczytałeś instrukcję obsługi? Jeśli nie to zrób to dwa razy. Dlaczego dwa razy? Drugi raz jest za karę… a tak poważnie dla zrozumienia i utrwalenia. W dobie urządzeń elektronicznych zawsze możesz ją mieć w swoim smartfonie i sięgać w każdej chwili, kiedy masz wątpliwości.

Pierwsza rzecz to wybór programu. Tutaj musimy się kierować warunkami i przedmiotem poszukiwań. Sięgamy do naszej biblii, czyli instrukcji i wybieramy. Przykładowo szukamy dużych srebrnych monet to nasz wybór jest prosty program DEEP HC. Plaża to dwa programy do wyboru BEACH raczej na suche warunki i większe przedmioty z górną częstotliwością pracy do 24 kHz (program wieloczęstotliwościowy). BEACH SENS do 40khz także do wody i dodatkowo do bardzo drobnej biżuterii i to najlepiej złotej (taki żart dla wodniaków).
Program PARK idealny na miejsca suche, także plaże jak i miejsca mocno zanieczyszczone zwłaszcza folią. Z tego powodu ma ustawioną dyskryminację selektywną tzw. NOTCH w zakresie 23 do 36 ID.
Program FAST na śmietnisko i mocno zmineralizowane warunki z dużą ilością żelaza. Nie jest też bardzo głęboki, o czym warto cały czas pamiętać.  Program SENSITIVE przeznaczony na miejsca także zaśmiecone do szukania bardzo drobnych przedmiotów, np. cienkich i bitych ręcznie monet. Dobry na mokre podłoże pełne kamieni magnetycznych, koksu czy folii. SENSI FT to zmodyfikowana wersja programu dla bardziej doświadczonych użytkowników. Niesie w sobie więcej informacji w linii audio z powodu zastosowania dźwięku typu multitone. Niuanse i szczegóły pozwolą ci na lepszą identyfikację przedmiotów.
Na deser RELIC do szukania większych przedmiotów, ale daje także radę przy artefaktach wielkości monety. Głęboki. Nowatorskim rozwiązaniem jest zastosowanie dyskryminacji typu IAR, polegającej na eliminacji żelaza w zależności od jego wielkości – natężenia sygnału. Program daje świetne efekty, ale jest trudniejszy w obsłudze, poza tym, że to typowy all metal bez dyskryminacji, sygnalizujący jednym modulowanym tonem wszystkie sygnały. Można używać go np. na ścierniskach podnosząc sondę do góry na 15 – 20 cm nad poziom gleby.
Po drodze mijamy MONO wersję jednoczęstotliwościową. To taki stary, poczciwy DEUS I zamknięty w postaci oddzielnego programu w pudełku DEUSA II. Romantycznie? Na pewno! Tutaj można poszaleć i wybrać dowolną częstotliwość pracy. Przykładowo korzystamy z najniższej 4 kHz i możemy takim programem szukać głęboko położnych przedmiotów o wysokiej przewodności. Podobnie w drugą stronę 40 kHz i cienkie drobne niskie przewodniki są nasze. Oczywiście wszystko to wpływa na osiągi i stabilność pracy i wymaga ustawienia innych parametrów pracy.
Powinienem zacząć od GENERAL, bo to program podstawowy… Jeśli mamy wątpliwości wybieram właśnie ten. Dobry na podmokłe tereny, gdzie unikniemy kopania fałszywych sygnałów tzw. duchów związanych z efektem halo. Koks, kamienie magnetyczne są pomijane. Dobrze sygnalizuje głębokie cele.

Przechodzimy do czułości. Ta z reguły jest już wysoko ustawiona w programach fabrycznych, ale jeśli warunki pozwalają ustawiamy ją do poziomu stabilnej pracy, staramy się nie przepałować.
Uff i dopiero teraz przechodzimy do rzeczy równie ważnej. Kalibracja do podłoża. Wybieramy czyste miejsce i używamy funkcji GRAB lub środkowego przycisku z czerwonym kółkiem, tego samego, dzięki któremu aktywujemy PINPOINT. Warto wspomnieć, że PINPOINT to świetna opcja do szukania czystego miejsca do naszej kalibracji jest po prostu łatwo i przyjemnie. Sprawdzamy wartość, która nam mówi jaki rodzaj gleby mamy i czego można się spodziewać. Pasek stopnia mineralizacji też powinien dać nam do myślenia jak to wszystko wpływa na nasze efekty poszukiwań.
Robimy przelot testowy… tak sprawdzamy jaki jest stopień zaśmiecenia oraz występowania żelaza. Mówiąc prosto czy sygnały są częste obok siebie czy raczej sporadycznie co parę metrów. Po wstępnej analizie sięgamy po funkcję REACTIVITY i to jest klucz, bo od tego ustawienia zależy i głębokość, i praca w zaśmieconym terenie. Wartość 0 do 1 to warunki pozbawione żelaza i śmieci. Wtedy zasięgi są najlepsze. Od 2 do 2.5 średnie zaśmiecenie, a 3 do 5 poważny śmietnik, gdzie jest sygnał na sygnale, a przedmioty wykrywane niezbyt głęboko. Przy wysokich wartościach separacja położonych obok siebie obiektów będzie największa, zasięg odwrotnie.
Pozostaje nam jeszcze SILENCER – wyciszasz w miejscach, gdzie duża ilość żelaza powoduje trzaski i zakłócenia. Wtedy sięgamy po tą opcję, ustawiając ją na poziomie zapewniającym nam względny komfort pracy. Trzeba pamiętać, że wysokie filtry to zawsze ryzyko utraty tych najgłębszych i najcichszych sygnałów.
W zależności od programu możemy wybrać poziom dyskryminacji oraz głośność sygnału wiodącego. W obu przypadkach postępujemy podobnie, staramy się odnaleźć najniższy możliwy poziom. Dyskryminacja często wiąże się z utratą głębokości, a w niektórych modelach powoduje problemy z przetwarzaniem sygnałów, kiedy teren jest mocno zaśmiecony. Sygnał wiodący (w zależności od programu np. RELIC) musi działać na poziomie słyszalności. Jego dyskretne zamiany będą nam podpowiadać z jakim rodzaj celu mamy pod sondą.
W przypadku programów na plaże dochodzi nam SALT SENS, czyli kompensacja zakłóceń wynikających z zasolenia i przewodnictwa podłoża oraz MAGNETIC GROUND pozwalający na uniknięcie maskowania głęboko położonych przedmiotów przez ferryt, czarne piaski – czytaj mocno zmineralizowane podłoża takie jak wulkaniczna, czy nawet kamienista plaża.
Sprawdzamy jaki poziom nasycenia żelazem, posiada nasza miejscówka. Tutaj podjęta decyzja będzie miała wpływ na efekty. Za pomocą IRON VOLUME możemy dowolnie ściszać lub zgłośnić dźwięk żelaza. Kiedy żelazo zaczyna nam naprawdę dokuczać warto jego dźwięk ustawić na najbardziej akceptowalnym poziomie. Jestem przeciwnikiem kompletnego wyciszenia. Po pierwsze jest to sygnalizacja, że w tym miejscu musiała być jakaś bytność ludzka, po drugie w moim przypadku przedmioty wykonane z żelaza mogą być nie mniej interesujące niż te, które zawierają w sobie tylko metale kolorowe.
AUDIO RESPONSE, czyli wzmocnienie audio. Warto sprawdzić ustawienie. Wartości powyżej 4 mogą spowodować sytuację, że drobne zakłócenia, czy fałszywe sygnały będą nam maskować, te ciche i głębokie i najbardziej pożądane. Za duża wartość powoduje także nieprzyjemny efekt zmiany proporcji pomiędzy słabymi, a mocnymi sygnałami.
Na koniec filtr globalny GROUND STABILIZER. Z reguły ustawiony na wartość 2 lub 3, gdzie ostatnia liczba powoduje bardzo mocne wyciszenie wpływu gruntu na pracę detektora. Poziom przypisany do wartości 1 to już głośna i niestabilna praca, sygnalizacja, ferrytu, ceramiki (cegieł), powodująca nam dobrze znany ból głowy z DEUSA I, ale pozwalający sięgnąć jeszcze głębiej tam, gdzie wyciszone urządzenia nie docierają!

W zależności od panujących warunków można wybrać audio. PWM lub SQUARE. Pierwsze tradycyjne jest bardziej wyraziste i niesie więcej informacji, niestety w trudniejszych warunkach powoduje zmęczenie. Wersja druga jest miękka i przyjemna idealna na śmietniki, gdzie dzieje się wiele, a my chcemy przetrwać w jak najlepszej kondycji do końca dnia i słyszeć i rozumieć co do nas mówi żona przy kolacji.

Pamiętajcie proszę o subskrypcji mojego kanału na YouTube i mediów społecznościowych na Facebooku i Instagramie. Linki poniżej.

Youtube:

https://www.youtube.com/channel/UCa7McxkrH2DNavMWcOBFU2g

Facebook:

Omnitron Sklep:

https://www.facebook.com/Omnitron-318061209114734

Omnitron Metal Detecting Group

https://www.facebook.com/groups/340050200024326

Instagram:

Sklep_omnitron

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

XP DEUS II program RELIC i IAR

Nowy XP DEUS II zaskakuje. Mówię to poważnie, bo przez ostatnie lata mój DEUS I kurzył się nieco w szafie. Jak widać Francuzi wyciągnęli wnioski i postanowili wiele zmienić na lepsze. Nowe audio robi robotę. Nie męczy, jest miękkie i przyjemne. To ważne, bo detektor powinien dawać radość, a nie zmęczenie. To często ostatni bastion wolności dla wielu z nas. Nasze parę godzin w weekend, oddzielone od rzeczywistości na łonie przyrody.

Dyskryminacja IAR (Iron Amplitude Rejection) i program RELIC postanowiłem przetestować na dobrze znanym mi polu, o wysokiej mineralizacji i dużej zawartości żelaza. Pierwsze uruchomienie i nie słyszę audio. Nerwowa sytuacja. Restartuje sprzęt. Na tym miejscu wszystkie sprzęty pięknie grają… ale nie nowy DEUS II. Jest tak stabilny, że dałem się nabrać jak dziecko na niby nie działający głośnik… Przez pierwsze 20 minut obaj z Mariuszem jesteśmy kompletnie zdziwieni. Nie nic nie znajdujemy, ale nie oto chodzi. Wykrywacz sygnalizuje tylko cele. Audio płynie, technologia multi stabilizuje wredny grunt. Jak z osiągami? Za wcześnie na ocenę.

Żeby było lepiej to jest All metal i słychać także żelazo, choć fabrycznie wyciszone. Na prawdziwe testy przyjedzie czas w sezonie. Zabawa przy temperaturze poniżej zera stopni Celsjusza to lekki masochizm, ale było warto. Pamiętajcie o subskrypcji i spotkamy się niebawem.

Opublikowano Dodaj komentarz

XP DEUS II dlaczego jest lepszy?

Wszyscy wymieniają jednym tchem programy XP DEUSA II, recytują jak mantrę ich nazwy i funkcje, ale nikt nie wspomina o prawdziwych możliwościach i właściwościach! To kompletnie nowy i zbudowany od podstaw wykrywacz metalu, oczywiście jak zwykle bezprzewodowy i ultralekki, ale tym razem także wodoodporny, aż do 20 metrów! Przy okazji wypada pamiętać o nieszczęsnej antenie, którą należy założyć, jeśli chcemy nurkować. Rozwiązanie jest znane dobrze z DEUSA I i to się nie zmieniło. Fizyki nie da się oszukać.

Producent przygotował słuchawki indukcyjne na kablu i dla mnie to jest hit. Co tam nurkowanie. Wystarczy sobie wyobrazić… las i nie muszę już krzyczeć i ściągać słuchawek jak chcę pogadać z kumplem obok. Panel w kieszeni, uszy odkryte wszytko super słychać, dźwięk przenosi się przez kości prosto do nerwu słuchowego. Wszystko idealnie słychać co się dzieje dokoła i to o czym gada ziemia równolegle! Dla mnie bomba. Jak zrobią takie bezprzewodowe i bez opóźnienia, zapłacę każdą cenę!

Tym razem słona woda nie jest problemem, tak jak nie będzie nim drobna mikro biżuteria także złota. Nigdy nie umiałem zrozumieć gości, którzy twierdzą, że to ważne… ok, ale przecież na logikę 2 gramowe złote kolczyki są mniej warte, niż solidna keta czy pierścień, który targał Frodo we Władcy Pierścieni… Trafienie takich drobin ze szlachetnymi kamieniami to jak wygrane pewnego Bolka w Totka, ale co to ja mogę wiedzieć.

Pełna skala ID od 1 do 99 i praca w wieloczęstotliwościowa w zakresach od 4 do 40 khz otwiera całkiem nowe możliwości. Już nie trzeba wybierać czy tylko drobne złoto czy grube srebro. Oba zakresy niskich przewodników są sygnalizowane idealnie. Nie ma kompromisu, który zawsze istnieje w urządzeniach o jednej częstotliwości.

Ukłonem ze strony producenta jest odświeżony, nowy układ menu mocno nawiązujący do poprzedniej wersji. Niech to nikogo nie zwiedzie. Wpakowano cały zestaw nowych combosów w postaci skrótów klawiszowych czy nowych funkcji. Panel RC mimo, że jest bardziej masywny, ma duże i wygodne przyciski. Koniec ze ściąganiem rękawiczek. To naprawę działa!

Ktoś, kto się poczuje przytłoczony tymi wszystkimi bajerami i nowościami, zawsze może użyć programu MONO i w zasadzie mieć namiastkę starego DEUSA… mimo, że to nie jest tak naprawdę do końca stara wersja, ale jest już bardzo blisko.

Stare poczciwe audio jest najlepsze w swojej klasie, lecz może być męczące w zaśmieconym terenie i to na dłuższą metę. Z tego powodu wprowadzono dodatkową nową i uproszczoną wersję, o mocno wygładzonej charakterystyce. Dźwięki są miękkie, przyjemne dla ucha i dziwnie znajome… Tak Minelab ma się dobrze 😉

Stara wersja audio PWM i nowa SQUARE może być używana także z modulacją typu PITCH! To naprawdę otwiera nowe możliwości. Prosty jeden dźwięk modulowany głośnością w sposób płynny zawiera dodatkowe informacje.

Nowość to B.CAPS czyli możliwość odrzucenia audio kapsli. Efekt jest naprawdę ciekawy. Od przerywania tonu, do całkowitego wyciszenia. To otwiera nowe możliwości. Zwłaszcza na sztucznych plażach, gdzie na metrze kwadratowym potrafi leżeć ich kilkanaście sztuk. W ten sposób maskują wartościowe sygnały. Inne urządzenia w takim miejscu po prostu sobie nie radzą. Nie omieszkam tego sprawdzić.

W programie GOLD FIELD i RELIC producent zastosował rozwiązanie zwane IAR DISCRIMINATION. Można w zależności od amplitudy sygnału żelaza – jego odległości od sondy filtrować jego sygnalizację. Dzięki temu rozwiązaniu w programie RELIC i technologia wieloczęstotliwościowa i IAR stają się poważnym narzędziem do szukania przedmiotów głęboko w obecności żelaza. Może to wpłynąć na nowo na efekt maskowania.

SALT SENS to regulacja poziomu zasolenia. Dobrze znany z opatentowanej technologii producenta TARASACCI. Kompensacja zasolenia stabilizuje urządzenie na gruntach podmokłych i zasolonych. Bagna czy słona plaża mogą się okazać na nowo dostępne!

GRAB MOD to kalibracja do gruntu w trybie multi pozwala jeszcze bardziej poprawić osiągi i wyciszyć urządzenie. W starym modelu funkcja tzw. pompowania w zasadzie nie działała.

MAGNETIC GROUND to opcja kompensacji mocno magnetycznych i zmineralizowanych podłoży jak np.: czarne piaski, meteoryty, ferryt etc.

GROUND STABILIZER idealna rzecz pozwalająca, wyciszyć odpowiedź od gruntu na ciężkich podłożach tam, gdzie detektor po prostu nie potrafi cicho pracować i cały czas ziemia zakłóca sygnały celów. Teraz możemy wybrać z pomiędzy 3 wartościami.

Na deser coś dla DJów – EQUALIZER. Dla czterech częstotliwości dźwięków można ustawić korekty. Głośnik ma problemy, przeszkadza nam jakość audio w słuchawkach, dzięki temu można szybko i sprawnie podbijać tony lub je wyciszać. Nie ma potrzeby grzebania w nastawach z każdego z programów i niepotrzebnego tracić czas.

Na koniec FREQUENCY SCAN. Zakłócenia pod liniami? Nie ma problemu. Automat znajdzie nam właściwe częstotliwości i dopasuje bez utraty osiągów.

UPDATE softu to teraz banalna czynność, a zapowiedź aplikacji na telefon GO TERRAIN, która pokazuje nasze wytuptane w polu ślady, ID znalezisk w czasie rzeczywistym w połączeniu z panelem to są rzeczy, o których się nawet nie śniło nawet najbardziej zagorzałym fanatykom starego XP DEUSA!

Do wyboru mamy 3 sondy – klasyka w wydaniu XP!

9 cali:

11 cali:

13 cali:

Jak zwykle 11″ będzie najbardziej uniwersalnym rozwiązaniem, 9tka to las i woda i ciężkie warunki terenowe, a największa 13tka to gładkie i czyste pola, lub polowanie na większe relikty.

Więcej znajdziecie w moich filmach na Youtubie i w mediach społecznościowych. Wspierajcie mnie subskrypcją, łapką w górę i dobrym słowem. Do zobaczenia w terenie!

YouTube player

 

 

 

 

 

Opublikowano Jeden komentarz

Atrex czy Alter II?

Pamiętam swój pierwszy kontakt z Rutusem Alterem 71, miał w tym swój mikroskopijny wkład, testując urządzenie demo jeszcze przed oficjalną premierą. Kompletnie mnie to urządzenie nie przekonało. I takie wątpliwości miał sam producent. Czy ta kopia swoją drogą dobrego Whitesa nie jest zbyt skomplikowana dla zwykłego użytkownika?

Chemia nastąpiła sporo później. Na strasznie zaśmieconej miejscówce. Kompletny brak audio i przechodzone godziny finalnie  zaprocentowały. Nie to nie jest mój ulubiony wykrywacz. Nie jest też najprostszy w obsłudze. To urządzenie dla świadomego użytkownika. Programy typu BASIC tu nic nie pomogą, bo Alter staje się stabilny, ale niestety osiągi nie są oszałamiające. Nie rozumiesz zależności jak ustawić filtry, będziesz miał problemy. Pamiętam jak dziś wypad do pobliskiego lasu z analogiem. Rutus miał spore problemy z kulkami od szrapnela. Były na krańcu zasięgu. Wyglądało to słabo, po przestawieniu wszystko wróciło do normy. Za wysoko ustawione filtry i nie ma tematu. Podobnie ma się problem z drobnymi srebrami. To nie jest domena tego sprzętu.

Tryb mieszany ratuje to urządzenie i wyświetlacz tzw. hodograf. Nie jest to wieloczęstotliwościowy Whites Spectra V3i, ale zwykłe urządzenie VLF. Audio nie ma żadnych niuansów. Można zmieniać częstotliwość dźwięku, ale przypomina to dźwięki zegarków Casio jakie dostawało się na komunię w latach 80-tych. Spory błąd. Choć w trybie mieszanym okazuje się to finalnie zaletą, zwłaszcza, gdy pracujemy z jednym tonem. Dźwięk nie rozprasza, ułatwia zadanie, nie dekoncentruje. Niestety na pustych przestrzeniach jest już gorzej. Użytkownik chciałby dostawać więcej informacji.

Alter II, a raczej Atrex to nowy wypust ze stajni Rutusa. W zasadzie to facelifiting jak to mawia się w branży motoryzacyjnej. Kolorowy wyświetlacz i 3 zmiany w oprogramowaniu to nieco za mało, by konkurować z innymi producentami. Użytkownicy czują się mocno zawiedzeni co widać w komentarzach w mediach społecznościowych. Brak wodoodporności i archaiczna sztyca przeważają w komentarzach. Dla mnie to nie problem, ale wiadomo, po flagowym polskim wykrywaczu metalu oczekiwaliśmy czegoś więcej. Niestety tak się nie stało.

Nie da się podbijać świata tylko kopiując innych, o tym wie każdy wizjoner pokroju Elona Muska. Trzeba myśleć na zewnątrz pudełka. W przypadku Atrexa producent oferuje nam program pracujący z częstotliwością 7khz eliminujący efekt wody. Pracują dwie częstotliwości, ma to na celu poprawienie stabilności pracy oraz wyeliminowanie sygnałów duchów. Szkoda, że tylko dla 7khz…, bo to mocna ogranicza możliwości szukania określonych typów przedmiotów, faworyzuje tylko wysokie przewodniki.

Tryb mieszany jest niestety mono, a nie stereo co dla użytkowników lubiących dostawać więcej danych też jest pewnym minusem, ale nie ma co przesadzać i można z tym żyć.

Kolejna nowość to podgląd zakłóceń i możliwość wyboru odpowiednie częstotliwości. Fajna sprawa, choć konkurencja, ma coś takiego z poziomu automatu lub odstrojenia w kanałach. Wykorzystując płyną zmianę wyboru częstotliwości ma to jeszcze jakiś sens i jest ok.

Największą rewolucją jest multifiltr. To filtr gruntu, który działa w tle i analizując nastawy nanosi korektę na ustawiania. Plusem ma być mniej zakłóceń od gruntu i stabilna praca w trudnych warunkach. W przypadku urządzenia VLF może to być pomocne rozwiązanie.

Na koniec wisienka na torcie, update softu w terenie za pomocą WIFI i numeru IP. Można zrobić to przez przeglądarkę. Średniozaawansowany użytkownik powinien to ogarnąć.

Jak zwykle do wyboru programy BASIC – przeciętne osiągi lub ADVENCED – zaawansowane, gdzie możemy sobie kręcić do woli filtrami i głębiej grzebać w ustawieniach. Wada to możliwość namotania, także że Rutus staje się płytki lub niestabilny, ale to nie jest jego domena po prostu trzeba wiedzieć co się robi i pozostaje nam zadowolić się wersją BASIC jak się pogubiliśmy.

Do wersji ADVENCED pojawiają się cały czas poprawki i update jest darmowy co jest na pewno sporym atutem. ID możemy ustawić tak jak w Alterze 71, mamy dwie opcje do wyboru skala -90 + 90 lub od 1 do 120. To także bardzo fajne rozwiązanie. Pamiętam, jak zostało wprowadzone w którymś z update softu pewien czas temu.

Po premierze Atrexa i przewertowaniu instrukcji poczułem się trochę jak w baśniowym świecie firmy Minelab. Magiczny multifiltr, zagadkowa sonda koloru białego i brak konkretów w opisie. Nie wiadomo jakie są różnice. Za dużo niedomówień i tajemnic. Do tego filmy, na których główny tester testuje opcję audio long… znaną od 10 lat lub więcej w starych urządzeniach konkurencji…

Myślę, że Rutus powinien skupić się na nowej technologii. Odświeżenie Altera było dobrym rozwiązaniem dla fanatyków marki, oni na pewno przesiądą się na tej update i powyższe wady nie będą im przeszkadzać. Ja traktuję to urządzenie jako nową, poprawioną wersję starego modelu z kolorowym wyświetlaczem. Testy w terenie pokażą, czy warto zaryzykować i kupić Atrexa. Z pierwszych prób widać, że problem dławienia się przy ustawionej dyskryminacji został. Trudno się dziwić platforma jest ta sama, zmieniło się oprogramowanie.

To nie jest złe urządzenie. W trybie mieszanym pracuje naprawdę nieźle. Nie jest też idealne, ale niestety rodzimym producentom trzeba stawiać poprzeczkę wysoko. I wszyscy muszą to zrozumieć. Z czego możemy być dumni jak nie z rodzimych produktów?! Konstruktywna krytyka wyjdzie im tylko na dobre!

YouTube player

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Multi czy zwykły wykrywacz jaki wybrać?

Wielu użytkowników wykrywaczy ma dylemat z wyborem. Wersja wieloczęstotliwościowa tzw. multi czy zwykłe urządzenie z jedną częstotliwością pracy?! Często na tej podstawie nie potrafią podjąć decyzji. Nie widzą, też różnicy, a ona jest naprawdę spora.

Każde rozwiązanie ma swoje wady, więc trzeba szukać umownego kompromisu. Podpowiem, wybierz multi, ale takie w którym można wybrać pojedyncze częstotliwości pracy i takie, w którym zakres częstotliwości jest najszerszy. Lepsza też będzie szersza skala ID do 99.

Dlaczego? Niska częstotliwość to w określonych warunkach większa głębokość detekcji, a wysoka to praca z wysoko zmineralizowaną glebą. Tu macie pierwszą podpowiedź. Szukajcie wieloczęstotliwościowych detektorów, bo pozwolą wam na pracę z trudnymi rodzajami podłoża. Tam, gdzie inne urządzenia nie pracują lub tracą drastycznie osiągi.

Słona plaża czy woda mamy zagwarantowaną stabilną i cichą pracę. To spory plus. Praca w dwóch lub więcej częstotliwościach na raz powoduje, że urządzenie jednocześnie dobrze widzi niskie przewodniki takie jak złoto i wysokie jak srebro. W przypadku pojedynczej częstotliwości tak nie jest i musimy ją dobrać odpowiednio pod przedmioty jakich szukamy.

Kolejna rzecz to efekt halo od przedmiotów, często w mokrej glebie. Każdy z nas kopał sygnały duchy, a po sprawdzeniu okazywało się, że nic nie ma. Większość wykrywaczy wieloczęstotliwościowych nie ma z tym najmniejszego problemu.

Prosty przykład sonda pracująca z częstotliwością 10 kHz kiepsko będzie widziała złoto. Jak użyjemy 40 kHz sytuacja drastycznie się poprawia.

Możliwość wyboru pojedynczej częstotliwości pozwala dopasować się pod konkretne warunki czy przedmioty oraz zmniejsza prawdopodobieństwo zakłóceń EMI.

Wracając do szerokiej skali częstotliwości pracy. To prawdziwy atut. Można szukać dużych przedmiotów głęboko, jak i bardzo, bardzo drobnych w przypadku wysokich ustawień takich jak np. 40 kHz. Sprzęt staje się bardziej uniwersalny i poza monetami znajdujemy mikro biżuterię czy samorodki złota.

Atutów jest naprawdę wiele, dlatego wyboru trzeba dokonywać mądrze.