Opublikowano Dodaj komentarz

Monety jak grzyby po deszczu

Pogoda zawsze wpływa na efekt poszukiwań i nie ma co się oszukiwać. Deszcze, temperatura zmieniają zachowanie urządzeń. Sony mają tendencję do dryftu i mówiąc wprost, tracą swoje właściwości. Efektem jest spadek zasięgów oraz fałszywe sygnały i zakłócenia od podłoża. Mam na myśli ekstremalne letnie temperatury, bo niektórzy producenci już od jakiegoś czasu stosują kompensację wpływy temperatury na pracę sondy detektora.

Jak zatem się bronić w takiej sytuacji? Najlepiej zmniejszyć czułość, lub spróbować ponownie dostroić do gruntu, nawet ręcznie dla zwiększenia pewności ustawień. Pozostaje jeszcze stary trik… podnosimy sondę nad glebę i nie prowadzimy jej nisko. Powiedzmy, że 5 cm – 10 cm to absolutne minimum. Może się okazać, że jest znacznie ciszej i stabilniej, a cele lepiej zapinają się w skali ID i nie skaczą.

Odstrojenie czy zmiana częstotliwości też może być rozwiązaniem w takiej sytuacji. Na koniec pozostaje czekać na deszcz, tak jak grzyby po deszczu zaczynają się pojawiać wcześniej niesłyszane lub niemierzalne przedmioty.

Jeśli podobał ci się ten artykuł, opublikuj go w mediach społecznościowych i skomentuj na tej stronie.

Opublikowano Dodaj komentarz

Drogi czy tani sprzęt?

Wielu z nas popełnia błąd na samym wstępie i źle dobierając sprzęt. Wykrywacz powinien być dopasowany bezpośrednio pod warunki które panują na stanowisku pracy jak i oczekiwania odnośnie znalezisk. Pół biedy, kiedy szukamy na zwykłych miejscach bez dużej ilości żelaza czy śmieci cywilizacyjnych. W takich miejscach wystarczy zwykły prosty sprzęt za kilkaset złotych.

Problem zaczyna się w momencie, kiedy gleba jest mocno zmineralizowana i mamy dużą zawartość żelaza, ceramiki, rud darniowych, koksu. Okazuje się, że zwykły sprzęt kompletnie się nie sprawdza. Nie działa. Pół biedy, kiedy jesteśmy to w stanie stwierdzić organoleptycznie i widać to po zachowaniu detektora. Urządzenie się wzbudza, spada głębokość detekcji, sygnalizacja ID po prostu nie działa, a nadmiar żelaza powoduje zapychanie urządzenia i przerzucanie w skali zardzewiałej korozji do zakresu wysokich przewodników takich jak srebro. Pozamiatane. Można odwiesić sprzęt na kołek. Nie ma tematu.

Na szczęście jest kilka sposobów, aby uniknąć problemów. Wiadomo najlepiej kupić wykrywacz z górnej półki typu Tarsacci MDT 8000 czy XP DEUS II… tylko kogo obecnie stać na takie ekstrawagancje?

Zaczynamy od podstaw. Jeśli nasz sprzęcik dysponuje trybem All Metal to od razu go uruchamiamy. Dyskryminacja jest wrogiem każdego Poszukiwacza. Koniec i kropka. W ten sposób poprawiamy osiągi i elektronika ma mniej sygnałów do przefiltrowania, jest szybciej i mniejsza szansa, że coś pominiemy. Zaczynamy też wolniej i dokładniej przemiatać. Prowadzenie sondy to podstawa. Zakładamy na siebie każdy ruch i bezwzględnie równolegle do podłoża.

Za dużo zakłóceń i fałszywych sygnałów? Odstrajamy i zmniejszamy czułość. Warto też podnieść nieco sondę wyżej. Czasami to pomaga, także w przypadku poszukiwania sygnałów na powierzchni – zagubiona obrączka.

Aplikacja. Tak aplikacja. Wściekłych Januszy z syndromem Policji odsyłam do piekła. Aplikacja to nie ewidencja dla służb tylko pomoc dla was. Jaka? Proste, widzimy ile przeszliśmy i jakie sygnały pokazywały się w danym miejscu. Można obserwować koncentrację znalezisk. Nie musicie wrzucać zdjęć wystarczy literowy marker przedmiotu. Na tej podstawie wiadomo, gdzie wrócić z innym sprzętem i lub poprawić przy pomocy wybranego programu czy nowego zestawu ustawień.

Kalibracja do gruntu. Tak samo ważna jak odstrojenie od zakłóceń EMI. Podstawa, esencja pracy z detektorem. Właściwe przeprowadzona to szansa na sukces, spieprzona to stracony czas. Po pierwsze szukamy czystego miejsca, po drugie sprawdzamy dwa razy. Kalibrując patrzymy na wartości, porównujemy, idziemy w inne miejsce i ponawiamy próbę. Od tego zależy poprawna identyfikacja i głębokość detekcji. Wartość pomiaru podpowiada nam z jakimi warunkami mamy możliwość się zmierzyć.

Wskaźnik mineralizacji. Nie każdy wykrywacz metalu go posiada. Sprawdzamy co pokazuje na tej podstawie jesteśmy w stanie przewidzieć na ile utracimy osiągi w tym miejscu i jak dokładnie ustawić sprzęt.

Na koniec pozostaje zawsze gruby portfel. Miejsce produkuje? Są wyniki? Warto zainwestować w lepszy sprzęt! Urządzenie wieloczęstotliwościowe lub w t technologii hybrydowej, impulsowe? Czemu nie! Takie rozwiązania pozwalają przebić się przez warstwę żelaza w bardziej skuteczny sposób. Sprzęt nie musi kosztować fortuny. Cały czas na rynku znajdziemy garażowych producentów, którzy potrafią zdziałać cuda. Obecnie detektory impulsowe PI posiadają dyskryminacje i identyfikację, nie działa to do końca jak w popularnych sprzętach VLF, ale pozwala na nowo otworzyć starem miejsca, które podobno już nic nowego nie produkują!

Nikt by nie uwierzył jeszcze parę lat temu, że tzw. ramy będą w wersji z pełną dyskryminacją i to w technologii IB. Szukasz dużego koloru? Nie ma problemu, dobrym przykładem jest Pathifnder Nexusa, opisany w jednym z artykułów tego bloga.

Jeśli podobał ci się ten artykuł, daj lajka pod nim i pamiętaj o naszych mediach społecznościowych:

Youtube
Sklep Omnitron
Omnitron Metal Detecting Group
Intagram

 

 

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

NEXUS Pathfinder V2 piekielna rama z dyskryminacją

Wykrywacz ramowy lub popularnie zwana rama to naprawdę świetne rozwiązanie na grubego zwierza, niestety także bardzo wymagające, jeśli chodzi o samo zastosowanie. Wszystko trzeba mocno przemyśleć, bo wybór jest szeroki i możliwości praktycznie nieograniczone.

Firmy NEXUS nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. To świat wykrywaczy analogowych, irracjonalnie drogich, skomplikowanych i w technologii IB.

Czym zatem poza jakością wykonania różnią się produkty NEXUSA od innych? Poza osiągami, twobox tego typu umożliwia szybkie przemieszczanie w trudnym terenie i może być obsługiwany tylko przez jedną osobę. Posiada dyskryminację i możemy swobodnie wybrać rodzaj przewodnika, którego szukamy! Kolor czy żelazo i płynna regulacja. Bajka!

YouTube player

Genialne rozwiązanie, zważywszy, że przy sondzie o rozmiarze 20 cali, widzimy obiekty wielkości puszki po napoju i większe! Nie ma problemu drobnych śmieci, które potrafią nieznośnie uprzykrzyć życie. Do tego dodamy jeszcze wybór trybu pracy: statyczny i dynamiczny, kalibrację do gruntu i kompensację mineralizacji. Ekstremalna ilość żelaza nie jest przeszkodą, a urządzenie wykonane zostało z aluminium i włókna węglowego i można je szybko składać. Masa to około 4.5 kg, całkiem znośnie.

Na koniec szybkość pracy i mamy naprawdę niezłego demona, który jest poręczny i prosty w obsłudze. Jakie jest napięcie na sondach strach zapytać, a spory radiator poniżej panelu sterującego robi wrażenie. Poniżej tabelka przestawiająca możliwości Nexus Pathfindera V2.

Opublikowano Dodaj komentarz

Dorzynanie miejscówki

Dorzynanie miejscówki. Jak to zrobić? Nowy sprzęt sporo kosztuje i z reguły nie każdego stać na spore inwestycje. Zaczynamy od sprawdzenia czym dysponujemy i co mają nasi koledzy. Robimy podsumowanie.

  • Częstotliwość – w przypadku kiedy detektor metalu ma zmienne częstotliwości do wyboru, szukamy tej najniższej. Ustawiamy. Następnie dyskryminacja – wróg każdego Detektorysty, w dół jak najniżej lub zmiana na tryby All Metal, zyskaliśmy na zasięgu.
  • Filtry  -reaktywność, im niższa wartość tym urządzenie głębsze, ale gorzej separuje obiekty. Z tym także będziemy sobie radzić po prostu wolniej przemiatając. Inne od ID czy kamieni magnetycznych czy identyfikacji kapsli warto wyłączyć.
  • Sonda przemiatanie – może warto popracować nad lepszym prowadzeniem nad powierzchnią gruntu? Ruchy powinny być wolne – około 2 sekundy od położeń skrajnych oraz płynne i równoległe cały czas do poziomu ziemi.
  • Sztyca – regulujemy tak by sonda znajdowała się 3 do 5 cm nad jej powierzchnią. Kolejne centymetry są nasze.
  • Czułość – czas ustawić ją do poziomu stabilnej pracy i pozbyć się zakłóceń. To największy nasz wróg skracający nasze zasięgi. Używamy zawsze automatycznego odstrojenia lub ręcznie szukamy najbardziej stabilnego kanału lub częstotliwości pracy.
  • Kalibracja do gruntu – rzecz często zaniedbana. Warto przeprowadzić ją precyzyjnie w czystym miejscu. W trakcie pracy sprawdzamy i powtarzamy. Śledzimy wartości i w razie potrzeby i możliwości ręcznie korygujemy pod warunki. Od tego zależą kolejne centymetry!
  • Sonda wielkość – ma znacznie, mimo obiegowych opinii, choć prawda jest taka, że liczy się technika. Na miejsca zaśmiecone, mniejsza będzie ok, na duże i czyste i w miarę równe obszary przyda się większa co poprawi efektywność i zasięgi.
  • Sama miejscówka – rzecz najbardziej kuriozalna kierunek przejścia. Trzeba zmieniać najście na obiekty. W poprzek, wzdłuż po skosie. Każdy sygnał obchodzimy na około. Proponuje użyć aplikacji Tect O Trak bazującej na danych z GPS naszego telefonu. To spory komfort i organizacja pracy, zwłaszcza jak wracamy na nasze ulubione miejsce.
  • Siła przyrody – można wykorzystać opady deszczu oraz wiatr, które powodują opuszczanie się gleby w czasie. Często monety potrafią leżeć wypłukane na powierzchni. Prognoza meteo to aplikacje Windy i Meteo.
  • Wunderwaffe – warto jest także pożyczyć wykrywacz ramowy PI i przejść to samo miejsce z urządzeniem, które widzi tylko większe przedmioty i na większej głębokości, pominiemy powierzchniowe śmieci.

Jeśli podobał ci się ten artykuł, daj lajka pod nim i pamiętaj o naszych mediach społecznościowych:

Youtube
Sklep Omnitron
Omnitron Metal Detecting Group
Intagram

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Spalonka czyli pojedynek analoga z telewizorkiem

Czy w ogóle można porównać wykrywacz analogowy jakim jest DeepTech VistaX do XP DEUSA II? Teoretycznie tak, choć w praktyce dysproporcje są naprawdę duże, że nie da się zestawić obu urządzeń bezpośrednio.

Waga, poręczność, kompaktowość i możliwość konfiguracji, jakość wykonania nie do pobicia na korzyść XP. Audio także daje większe możliwości. Inna półka i inna liga sprzętu o cenie nie wspominając. Za jednego XP DEUSA II kupimy dokładnie trzy VistyX!!!

Jeśli chodzi o pracę w terenie zaśmieconym to także będzie nam nieco łatwiej, ale z jednym małym wyjątkiem, mniej się nakopiemy, ale więcej możemy pominąć. W przypadku analoga trzeba sprawdzić i wykopać. Pozorna wada staje się zaletą na bardzo dobrej miejscówce! Niepewny sygnał z kiepskim ID na wyświetlaczu i pominiemy dobry fant, a bez musimy to sprawdzić! Wiele zamaskowanych sygnałów i monet na krawędzi po prosty wykopiemy! To cała analogowa tajemnica. Jest jeszcze coś więcej.

W trudnym terenie z dużą ilością żelaza urządzenia idą łeb w łeb z jednym małym wyjątkiem, analog zawsze jest głębszy i różnica jest naprawdę wyczuwalna, co mogliśmy sprawdzić na przechodzonej miejscówce – tzw. spalonce. Łatwa piaskowa gleba z osadniczym podłożem w postaci żelaza, spalonego węgla, koksu i ceramiki. Tam oba wykrywacze czują się naprawdę dobrze. Kropkę nad i postawiła sama natura w postaci przelotnego deszczu, poprawiając osiągi, ale także zwiększając ryzyko wzbudzania się wykrywaczy na mokrej trawie.

YouTube player

Oba detektory miały 11 calowe sondy. XP DEUS II pracował w programie Deep HC lub Relikt. Urządzenia wykręcone na maksimum czułości. Reaktywność w XP ustawiona na 1.5 wraz bardzo wolnym przemiataniem i sprawdzaniem sygnałów na krzyż robiła robotę.
Różnica jest spora tam, gdzie XP, które naprawdę jest głębokie ma jeszcze 2-3 cm zapasu zanim zgubi sygnał, VistaX spokojnie jest o ponad 5 cm głębsza! Podwójna dyskryminacja daje szansę sprawdzenia przedmiotu pod sondą. W niektórych sytuacjach XP działało już na granicy zasięgu, gdzie analog dawał jeszcze mocny i pewny sygnał. W pewnym momencie, po wykopaniu 50 cm dołka mieliśmy wrażenie, że to będzie kawałek zardzewiałego żelaza, ale nie! Przedmiot wielkości połowy małego palca u dłoni znajdował się w dołku!

Trzeba przyznać jeszcze jedną zaletę obu urządzeniom, dobrze skalibrowane prawie do końca skali sygnalizują – pokazują dobrze rodzaj przewodnika (kolor lub żelazo). Unikamy dylematów z kopaniem zardzewiałego złomu na granicy zasięgu… choć i ten złom często może być wart sprawdzenia!

Pytanie jaka będzie różnica w przypadku VistyX z sondą 14 cali… kolejne 5 cm jest bardzo realne. Niestety są też wady, duża sonda to większa masa, gorsze wyważenie i separacja oraz wolniejsze przemiatanie. Spróbujemy to sprawdzić. Pamiętajcie o subskrypcji i komentarzach pod artykułem!

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Obrazowanie 3D po co to komu?

Po co komu obrazowanie 3D? Czy to się w ogóle przydaje w normalnych poszukiwaniach?

I tak i nie… Powód jest prosty to spore utrudnienie, które wymaga już pewnej wiedzy i narzuca reżim pracy. Po pierwsze musimy odpowiednio skonfigurować zestaw data logger i wykrywacz metalu, a nie każdy się do tego nadaje. Najlepiej mieć urządzenie pracujące w trybie statycznym z modulacją VCO. Co to oznacza? Ton się zmienia – nasila i osłabia nad celem, coś jak funkcja namierzania tzw. Pinpoint w detektorze dynamicznym. Do wszystkiego dochodzi podłączenie – okablowanie oraz kalibracja sygnału.

Dobre urządzenie to sprzęt pracujący jako PI czyli pulse induction – wykrywacz impulsowy. Plusem są osiągi i stabilna praca na trudnym podłożu, a minusem brak dyskryminacji. Trzeba pamiętać, że obrazowanie będzie dotyczyło raczej większych przedmiotów. To zależy oczywiście od sondy, ale wyrysowywanie kształtów monet raczej nie ma sensu. Interesują nas większe przedmioty i takie sygnalizują tego typu urządzenia. Plusem jest pomijanie właśnie tych drobnych śmieci. Śmiało można założyć, że sonda ramowa 2×2 metry dobrze sygnalizuje przedmioty o wielkości puszki lub większe.

Kształt, przybliżona wielkość oraz głębokość to już naprawdę dobre informacje. W terenie zurbanizowanym praca z tego typu urządzeniem jest trudniejsza, przez zalegające świadectwa bytności ludzkiej oraz infrastrukturę, typu rury czy przewody.  Atutem jest także wizualizacja pustych przestrzeni, typu piwnice, jamy etc. Świetne rozwiązanie do bezinwazyjnego badania, sprawdzania terenu oraz do komercyjnej dokumentacji miejsc.

Obecnie produkowane urządzenia takiej jak oferowany przez nas GDI Icon 3D data logger to w pełni bezprzewodowe rozwiązanie, do którego wystarczy prosty tablet oparty na systemie Android. Jeśli porównany taki zestaw nawet z gotowym produktem Nokta Makro Invenio PRO, to mieścimy się w 1/3 ceny i mamy możliwość wyboru wykrywacza, z który, współpracuje data logger i co za tym idzie nieco lepsze osiągi choć okupione brakiem dyskryminacji.

Na końcu zostaje reżim pracy, należy po ustawieniach związanych z rodzajem detektora i sondy wybrać wzór przemiatania terenu. Oprogramowanie podaje komunikaty głosowe, a my wykonujemy polecenia, czyli przesuwamy się w określonym czasie na określonym dystansie. Warto wyznaczyć trasę za pomocą taśmy lub markerów z tworzywa.

Na koniec pozostaje analiza danych w postaci wykresu 3D i cieszenie się rezultatami naszej pracy!

YouTube player

 

 

Opublikowano 2 komentarze

Zamknięte pole

Zamknięte pole, to teren, do którego dostęp jest utrudniony. Stara jednostka wojskowa, poligon, obszar zamknięty i przez wiele lat niedostępny to prawdziwa gratka i szansa dla Poszukiwaczy.

To co było zastrzeżone dla wybranych zawsze kusi, oczywiście nie zwalania nas z odpowiedzialności i pozyskania wszelkich zgód. Prywatna działka i las mogą być dla nas prawdziwą okazją na niebanalne znaleziska, ale zawsze są czyjąś własnością i czy się to nam podoba czy nie warto to uszanować.

W pierwszej kolejności udajemy się do właściciela z odpowiednim załącznikiem jak mawia mój kolega Marek z Gdańska. To sprawdzona metoda i prawie zawsze działa. Bezpośrednia konfrontacja przełamuje lody, a my pozyskujemy szereg dodatkowych informacji na temat otoczenia, które nas interesuje. Często można dowiedzieć się więcej o sąsiadującym polu oraz jego właścicielu, o czym możemy zapomnieć próbując pozyskać takie informacje formalnie przez urząd. Sorry mamy RODO i nie ma tematu. Dobrą zasadą jest odwiedzenie sąsiadów i poinformowanie o naszej bytności. Unikniemy problemów i tłumaczenia się bez sensu.

Empatia to klucz to sukcesu, zawsze warto rozmawiać i być życzliwym. Z własnego doświadczenia wiem, że właściciel pozwoli nam kopać w świeżo zrobionym trawniku, bo sam jest ciekaw tego co wyjdzie… to dobra zabawa. Wiele osób interesuje się historią.

Warto także być kulturalnym i zakopywać dołki i zabierać śmieci. Sprzątanie i ekologia są na topie i jeśli nawet kogoś nie interesują zbytnio wykrywacze metalu to zostawimy po sobie miłe wspomnienie i otworzymy szansę na kolejne poszukiwania.

Opublikowano Dodaj komentarz

DeepTech Vista Gold Hound PREMIERA!

DeepTech Vista Gold Hound to tak naprawdę dobra i sprawdzona stara analogowa szkoła w świecie wykrywaczy metali. Tutaj nie ma finezji czy materiałów rodem z kosmosu. Wszystko jest wystarczająco przeciętne…, ale nie osiągi!

YouTube player

Wydajne 30 kHz częstotliwość pracy pozwala pracować w nieco bardziej wymagającym terenie i z bardzo drobnymi przedmiotami. Szukasz cienkich klepanych srebrnych monet lub drobnego złota? Znajdziesz je. Nie pominiesz sygnału i docenisz przewagę dawnych rozwiązań, gdzie chodzi się tylko na słuch, a każdy kolorowy przedmiot sprawdza przez wykopanie. To nie era wyświetlaczy i umownych wskazań ID, gdzie pod tym samym numerkiem kryje się pożądana moneta i puszka!

YouTube player

Trzeba włożyć trochę serca i siły w szpadel i mamy efekty. Nic nie pominiecie, nie ma szans. Kolejny plus to bajecznie prosta obsługa. Dobre słuchawki i w drogę, w której towarzyszą wam tylko dwa tony. Tak to minimalistyczny detektor. Możesz ściszyć niski ton żelaza, ale warto słyszeć co się dziej pod sondą i czy jesteśmy we właściwym miejscu.

Producent firma DeepTech zostawia nam jeszcze jeden mocarny oręż, TRESHOLD. Nie zmniejszając czułości, regulujemy sobie odpowiedź gruntu. Chcemy cichej i łatwiej pracy skręcamy. Pragniemy sygnałów duchów i głęboko położonych przedmiotów? W prawą stronę. Idealne rozwiązanie na przechodzone miejscówki.

Wiele lat temu, chłopcy zrobili film z modelem GOLD. Pokonał wszystkie inne dostępne wtedy sprzęty i wylała się fala hejtu, że test był ustawiany. Nie był. My to wiemy. Wy możecie sami sprawidzić.

YouTube player

Czy to wykrywacz metalu dla każdego i dla początkujących? Tak, ale nie na każde miejsce. Na totalnym śmietniku poradzi sobie świetnie, jest bardzo czuły, piekielnie szybki i wystarczająco głęboki i niestety nie pozwoli pójść na kompromis. Tutaj nie ma leniwego szukania. Nie masz czasu sprawdzić, ryzykuj pominięcie fantów i kup sobie sprzęt z telewizorkiem!

Opublikowano Dodaj komentarz

Nokta Makro The LEGEND kompletne zaskoczenie!

Wykrywacz metalu Nokta Makro The LEGEND zaskoczył mnie kompletnie. Nie zakładałem, że urządzenie jest tak dobrze wykonane i pracuje stabilnie i przyjemnie. Na finalną ocenę jest za wcześnie, ale moi kumple mają podobne zdanie. Urządzenie ma potencjał.

Zacznijmy od początku. Założeniem Nokta Makro było przejęcie specyficznego segmentu zajmowanego przez model Equionx 800 australijskiej firmy Minelab… i mam dziwne wrażenie, że to się po prostu udało!

Poza brakiem wad znany u konkurencji jakość wykonania i cena robią wrażenie. Dostajemy prawdziwy sprzęt wieloczęstotliwościowy, prosty w obsłudze, wodoodporny i naprawdę dobrze wykonany. Karbonowa sztyca czy naprawdę super jakości słuchawki bezprzewodowe z dodatkowym etui to naprawdę miłe gesty i fakt, że ktoś tam na górze nas słucha. Są też wady, takie jak niechlujnie przyklejona folia transportowa, czy klawisze bez podświetlenia lub zabarwienia ikon funkcji dla lepszej widoczności. Pewnie się czepiam, ale lubię kompletne rozwiązania.

Masa i ergonomia znane są z taniego modelu SIMPLEX+ i tego nie można kwestionować, ale nie zapominajmy. To wykrywacz zdecydowanie z wyższej półki! Dlaczego? Technologia pozwala na lepszą sygnalizację niskich i wysokich przewodników, podobnie jak drobnej złotej biżuterii. Mniej pominiemy. Praca w słonej wodzie oraz mocno zmineralizowanej glebie? Bez problemu. To taki trochę szwajcarski scyzoryk i to naprawdę dopracowany. Oczywiście nie jest to XP DEUS II, ale myślę, że Minelab przy tej cenie zacznie liczyć straty dość prędko.

Menu jest proste i przejrzyste, ale możliwość ustawień naprawdę powala! Chcesz zmienić głośność sygnalizacji dla danego ID, jego ton czy zakres? Bez problemu. Chcesz podpiąć słuchawki bezprzewodowe BlueTooth i niekoniecznie fabryczne? Bez problemu.

Ok to już znamy. Konkurencja ma podobnie. To fakt, ale nie w tej cenie!

Funkcja Ferro Check to nic innego jak pasek pokazujący w jaki stopniu przedmiot pod sondą zmierza w kierunku żelaza czy koloru. To naprawdę ułatwia pracę (kapsle i inne śmieci), a jeśli dodamy do tego nowe polifoniczne audio, swoisty multitone do wyboru, to wiemy już znacznie więcej. Puryści mogą pracować w dwóch lub więcej tonach, dowolnie je regulując. Na koniec zapisujemy sobie gotowe ustawiania i po bólu. Sygnał wiodący nam nie pasuje? To też nie problem.

Latarka, wibracje to znamy. Darmowe update? Super też fajnie. Zegarek? Czas jest ważny jak żona czeka w domu to jest ok. Licznik czasu pracy? Rewelacja. Teraz wiemy, ile naprawdę przepracował nasz detektor.

Posiadamy 4 programy, takie jak PARK, POLE, PLAŻA i GOLD FIELD. Mamy wskaźnik głębokości, ustawiamy sobie prędkość separacji obiektów tzw. recovery speed co wpływa także na głębokość. Odstrajamy automatycznie zakłócenia czy wybieramy pojedyncze częstotliwości pracy: 4, 10, 15, 20, 40 kHz.

Bardzo cieszy mnie fakt wyboru wariantu pracy MULTI. Dla programów PARK i POLE to M1 i M2. M1 to zakres wieloczęstotliwościowy uczulony na wysokie przewodniki typu srebro, a M2 na niskie, takie jak złoto. To świetny ruch ze strony producenta pozwalający na precyzyjne dopasowanie do panujących warunków. Program PLAŻA odpowiedni posiada warianty Mw i Md, gdzie W (wet) oznacza morką plażę, a D (dry) suchą.

Testy trwają. Mam nadzieję, że podzielicie się swoją opinią pod tym wpisem, więcej informacji znajdziecie w poniższym filmie:

YouTube player

 

 

 

 

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Tarsaccci MDT 8000 jak ustawić?

Jak poprawnie ustawić wykrywacz Tarsacci MDT 8000? Urządzenie ma przejrzyste i proste menu, bez żadnych ukrytych funkcji, ale mimo to wymaga sporo poświęconego czasu, by wykorzystać nową technologię, której nie stosuje żaden z innych producentów.

Pierwszym i kluczowym wyborem jest częstotliwość pracy naszego detektora. Wybieramy od 6.4 do 18 kHz. Co ciekawe tutaj częstotliwość nawet na niska pozwala nam wykrywać bardzo drobne obiekty rozmiarowo… cóż urok PI (pulse induction) zastosowanego w tej hybrydzie. Niższa częstotliwość to większe osiągi – głębokość, ale także gorsza separacja przedmiotów w zaśmieconym terenie. To także lepsze sygnalizowanie przedmiotów o kształcie monet i posiadających objętość w przeciwieństwie do folii czy kawałków aluminium.

Kolejny problem tryb pracy. Mamy trzy rodzaje: all metal, dyskryminacja i tryb mieszany. All Metal będzie dobry na dziewicze miejscówki, gdzie sygnał pojawia się od święta. Mamy tylko jeden to i musimy patrzeć na ID wyświetlane na ekranie. DISC to jedyne słuszne rozwiązanie na totalny śmietnik. Sygnał jest krótki i jeśli jest powtarzalny trzeba kopać. Tryb mieszany daje nam dodatkową informację na temat wielkości i głębokości przedmiotu. Miejsca czyste lub średnio zaśmiecone.

Zanim zaczniemy, szukamy czystego miejsca i kalibrujemy do gruntu, jeśli dalej mamy sygnał od podłoża, zwiększamy wartość o 50 w górę, to powinno wyciszyć nam urządzenie. Dalej słyszymy odpowiedź podłoża? Możemy spróbować użyć funkcji SALT – poziomu zasolenia. Pompujemy sondą tradycyjnie nad glebą i regulujemy wartość do wyciszenia odpowiedzi. Punkt wyjścia to 29. Na koniec pozostaje nam TRESHOLD – TRH. Tutaj trzeba być ostrożnym. Zbyt duża wartość i tracimy zasięgi i nie będziemy słyszeć drobnych obiektów. Zawsze ustawiamy na granicy. Jeśli przy przemiataniu sondą ID pokazuje niskie wartości, musimy to kompensować właśnie tą funkcją.

Przebijanie żelaza przez skalę i wpadanie w kolor można załatwić używając DISC o wartości – 29 lub +26. Na samym końcu pozostaje regulacja czułości. Nie warto przesadzać. MDT 8000 już przy wartości 4 jest głębsze od większości znanych wykrywaczy. Wszystkie niestabilności i zakłócenia niwelujemy przez zmniejszenie czułości lub zmianę częstotliwości.

Jestem ciekaw waszych opinii na temat wykrywacza Tarsacci MDT 8000 piszcie pod tym postem.

YouTube player
Opublikowano Dodaj komentarz

XP DEUS II program RELIC

Ostatnią niedzielę spędziłem na testowaniu wykrywacza metalu XP DEUS II. Nie mogę się uwolnić od programu RELIC. Niestety pewnie przyzwyczajenia biorą górę na rozsądkiem, ale po kolei.

Jak wiemy program ten podobnie jak dobrze znany z DEUSa I pod nazwą GOLD FIELD. Tak, to typowe narzędzie do szukania złotych samorodków. Dyskryminacja nazwana IAR (Iron Amplitude Rejection) działa w zupełnie inny sposób niż klasyczne rozwiązanie. Urządzenie odrzuca objętościowo, po sile sygnału żelazo i można to regulować w zakresie od 0 do 5. Ostatnia wartość oznacza najmocniejsze – największe przedmioty/sygnały.

Program nie jest dla wszystkich. Dlaczego? To typowy All Metal, w którym mamy jeden sygnał, choć modulowany na niskie i wysokie przewodniki. Żelazo jest sygnalizowane jest tonem niskim, którego głośność można dodatkowo regulować. Jak wspomniałem wcześniej wartość IAR określa jego objętość – moc sygnału. W praktyce sprawdza się to świetnie, pod warunkiem, że teren nie jest ekstremalnie zaśmiecony i można ustawić niską wartość REACTIVTY – reaktywności, co daje nam jeszcze lepsze osiągi w przypadku głębokości. Fakt, trzeba wolniej przemiatać i podpierać się wykresem XY (link na Youtubie), co dodatkowo wspomaga identyfikację.

Audio w postaci PITCH modulowanego tonu w zależności od siły sygnału z nałożonym profilem PWM (DEUS I) lub SQUARE (nowe audio bliżej Minelaba) także sporo pomaga. Wzmocnienie audio i poziom sygnału wiodącego to także dodatkowe narzędzia sporo usprawniające identyfikację. Warto dobrze je ustawić pod warunki panujące w danym miejscu, dzięki temu mamy większą kontrolę z tym co się dzieje po sondą.

Przy dobrych ustawieniach i niezbyt zmineralizowanej glebie, detektor jest naprawdę bardzo głęboki. Z dobrych 40 cm wytargałem starą ozdobę, a sygnał rozrywał słuchawki. Na pewno w miejscu, gdzie jest sporo kolorowych śmieci i żelaza warto użyć programu FAST czy GENEREAL, wcześniej ustawiają odpowiednio filtry (funkcje) od panujące warunki, lub w przypadku totalnego śmietnika pokusić się o wariant programu DEUS MONO. Niestety na to wszystko potrzeba czasu i warunków, a te ostatnio są bardzo deficytowe.

 

 

Opublikowano Jeden komentarz

Jak ważne jest audio

Jak ważne jest audio w przypadku wykrywacza metalu nie muszę chyba nikogo przekonywać. Ktoś gdzieś napisał to kwestia gustu… i tak i nie. To główny zmysł w tym hobby, a jak to jest ważne przeczytacie w poniższym artykule.

Przykładowy scenariusz. Plaża, wypełniona po brzegi kapslami. Dają one piękny wysoki ton, a ich stado obok siebie? Jak wyłuskać monetę?!
Tutaj przychodzi nam do pomocy mądre audio. Pierwszym pionierem był Garrett stosujący Iron Audio. Jak się mylę, to skomentujcie to pod tym artykułem. Specjalna dodatkowa opcja i na krawędziach naszego nieszczęsnego kapsla pojawia się niski ton, przełamanie. Mamy ton niski, wysoki i niski. Jest też wada. Trzeba wolniej przemiatać, bo dźwięk jest dłuższy w czasie. Na totalnym śmietniku jest ciężko, ale można wyłapać pożądane sygnały.
Kiedy nie dysponujemy taką opcją, nie ma szans na znaleziska, nawet wykres nas nie poratuje, stracimy masę czasu i nerwów. Urządzenie nie wyposażone w takie rozwiązanie stanie się w przypadku powyższego scenariusza kompletnie bezużyteczne. Niektórzy producenci idą dalej i dźwięk kapsla staje się przerywany lub praktycznie znika. Taki pomysł też jest dobry, bo skraca czas emisji sygnału i odciąża operatora.

Dlaczego audio powinno być dobre i co to znaczy? Mózg ludzki ma określoną wytrzymałość na różny rodzaj dźwięku. Przykładowo statyczny szum panujący na hali produkcyjnej zmęczy nas już po paru minutach, podobnie jak dźwięki o różnym natężeniu i częstotliwości. Taki rodzaj obciążenia powoduje, że po pewnym czasie stracimy orientację. Nie będziemy widzieli co jest właściwym sygnałem, a co nie. Efekt zmęczenia i zagubienia odbierze nam kompletnie siły i przyjemność z poszukiwań.
Sam miałem z tym wiele razy problem. Z tego powodu producenci stosują różne wersje dźwięków. Najlepszym przykładem będzie XP DEUS II z nowym audio typu SQUARE. Dźwięki są wyrównane, melodyjne i miękkie dla ucha w przeciwieństwie do starej wersji PWM znanej z modelu XP DEUS I. Niosą może nieco mniej informacji, ale są bardziej przyswajalne w dłuższym okresie czasu.
Kolejna rzecz to zmiana dźwięków w czasie. Powyższe przełamanie mówi nam czy mamy pod sondą kapsel czy zardzewiałe żelazo. Dobre audio oszczędza nam kłopotów. Nie zawsze da się wszystko wykopać i sprawdzić, zwłaszcza kiedy pracujemy na śmietniku, na którym ktoś przez kilkaset lat wyrzucał odpadki i orał to wszystko cyklicznie pługiem. W takim przypadku dźwięk z dodatkowymi informacjami to wybawienie.

Można także pracować w trybie mieszanym, który niesie za sobą dodatkowe informacje, jeśli jest w wersji stereo, to niejako nasz mózg pełni rolę komputera i słyszymy opóźnienia pomiędzy kanałem statycznym i dynamicznym. W ten sposób można się domyślić jaki rodzaj przewodnika jest w dołku. Np.: miedź czy żelazo, a może srebro? Wymaga to nieco wprawy, ale daję sporą satysfakcję.
Wracając do dźwięków polifonicznych lub tzw. multitonów. Dają natychmiastową odpowiedź z jakim przedmiotem mamy się zmierzyć. Po krótkim treningu słyszymy drobne przełamania, niuanse i możemy z dużym prawdopodobieństwem określić, jak bije carski dwuwarstwowy guzik, a jak srebrna moneta obok gwoździa. Przy naprawdę szybkich urządzeniach wyposażonych w dobre audio słychać długość sygnału i wiemy, czy przedmiot to mała moneta, czy coś większego.
Podobnie jest z folią. Przesterowany bzyczący ton i jest szansa, że nie wykopiemy kolejnej pozostałości po paczce od papierosów czy spaloną pozostałość koksu.

Warto spróbować czegoś nowego, bo może się okazać, że nasz stary i wysłużony wykrywacz z dźwiękiem gongu jak dzwonek do drzwi pomijał wiele ciekawych fantów! Podobnie jak sprzęt za mocno wykręcony. Mamy wtedy efekt długich świateł we mgle. Dźwięki nas oślepiają, a raczej ogłuszają, tak jak za wysoko ustawione wzmocnienie audio nie pozwala usłyszeć sygnałów duchów, czyli tych najgłębiej położonych przedmiotów, których tak pożądamy.

Słuchawki o których ciągle wspominam, też pomagają w utrzymaniu koncentracji, szybkiej nauki oraz łatwiejszego rozpoznawania tonów bez walki z szumem wiatru i cywilizacji.

Polecam sprawdzić linię audio innych urządzeń, nawet kilka chwil na sprzęcie pożyczonym od kolegi daje nam jakieś subiektywne porównanie. Warto wybrać detektor, którego audio projektował poszukiwacz, a nie programista, a jak jeszcze ten pierwszy był muzykiem to dobrze trafiliście!

 

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Starcie Tytanów

Ostatni debiut XP DEUS II dał mi sporo do myślenia. Cały czas czuć dziedzictwo Whitesa Spectry i to w takim wydaniu, że należy to chwalić. Francuska firma całkiem dobrze poradziła sobie z tym wyzwaniem. Cała reszta jest nam dobrze znana i rzeczy typu bezprzewodowość czy piórkowa masa już nas nie szokują. Nowością jest wodoodporność do 20 metrów, co otwiera zupełnie nowe możliwości.

Jak na tym tle wypada TARSACCI MDT 8000? Wiele osób chciało by wiedzieć jaka jest różnica? Jakość wykonania i zastosowane włókno węglowe spowodowały, że jest to naprawdę klasa sama w sobie, ale DEUS II tutaj prowadzi tu o całą długość. Jest dobrze, ale jak wiemy wszyscy są o krok z tyłu i tak jest od wielu lat. Waga 1300 gram jest obecnie standardem w klasie urządzeń profesjonalnych. Technologicznie natomiast mamy dwa różne światy. DEUS II to wykrywacz metalu wieloczęstotliwościowy, natomiast MDT 8000 to hybryda technologii VLF i PI (pulse induction).

Zatem jaka jest zaleta takiego rozwiązania? Technologia jest pionierska i opatentowana w USA i w Europie, ale czy na pewno daje coś więcej by wydać na ten detektor ostatnie grosze?

Wystarczy przeprowadzić prosty test i wszystko staje się jasne. TARSACCI pozwala na utrzymanie stabilnego i niezmiennego ID w przypadku bliskiej obecności drobnych kawałków folii, kamieni magnetycznych czy wysokiego zasolenia lub wysokiej mineralizacji. Zaleta ta powoduje, że urządzenie jest bardziej odporne na maskowanie. Poradzi sobie w trudniejszych warunkach nie zmieniając nam odczytu właśnie przez obecność wyżej wymienionych zakłóceń i nie ograniczając głębokości.

Prosty test daje odpowiedź. Przemiatając kawałkiem folii wielkości monety i monetą 5-10 cm nad nią tuż przed sondą TARSACCI mamy stałe i nie zmienne ID. Folia nie zmienia nam sygnału, podobnie koks i kamienie i żelazo nie mają tak wielkiego wpływu. Dla ścisłości mowa tu o przedmiotach wielkości monety. Ten sam test w przypadku DEUSa II daje już znaczny spadek ID.

Zaletą ostatniego XP jest wieloczęstotliwość, pozwalająca sygnalizować równie czytelnie obiekty z obu końców skali. Równomiernie dla niskich i wysokich przewodników. Tak samo drobne złoto jak i tłuste srebro. Osiągi mogą być nieco gorsze, w przypadku jednej częstotliwości będzie nieco lepiej. Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie co nas interesuje? Dobra sygnalizacja różnych przedmiotów, czy mniejszy efekt maskowania w bardzo trudnych warunkach? Wszystko zależy od miejsca i przedmiotu poszukiwań.

Oba modele wykrywaczy mają możliwość precyzyjnej regulacji ustawień. DEUS II posiada większe możliwości, a MDT 8000 jest uproszczone do takich granic, że jak na profesjonalny sprzęt z najwyższej półki jest to wręcz dziwne. Producent postanowił umieścić wszystko na jednym ekranie. Nie ma rozwijanych podmenu jak to się dzieje w XP. Wszystko widzimy jak na dłoni i nie musimy sprawdzać, czy jeden z wielu filtrów na pewno jest dobrze wybrany i nie wpływa nam na osiągi.

Podsumowując wyścig jest zaciekły i trudno wytypować zwyciężę i porównać oba detektory bezpośrednio. TARSACCI jest bardziej szwajcarskim scyzorykiem, sprzętem na ciężkie i skomplikowane scenariusze, gdzie wysoka mineralizacja czy zasolenie wymagają użycia ciężkiego kalibru. DEUS II to uniwersalny, przyjemny wykrywacz metalu, lekki i wodoodporny z dużą możliwością konfiguracji i bezprzewodowością, która ułatwia życie.

Pamiętajcie proszę o subskrypcji mojego kanału na YouTube i mediów społecznościowych na Facebooku i Instagramie. Linki poniżej.

Youtube:

https://www.youtube.com/channel/UCa7McxkrH2DNavMWcOBFU2g

Facebook:

Omnitron Sklep:

https://www.facebook.com/Omnitron-318061209114734

Omnitron Metal Detecting Group

https://www.facebook.com/groups/340050200024326

Instagram:

Sklep_omnitron

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Efektywność w poszukiwaniach

Efektywność w poszukiwaniach… czy istnieje coś takiego? To raczej szczęście, prawdopodobieństwo. Właśnie ten faktor mnie najbardziej kręci. Wszystko jest losowe i przypadkowe i to jest ok, ale czy musi tak być?

Kluczem jest wiedza. Poza mapami, przydatne są opracowania, naszych braci archeologów. Tak to oni mając odpowiednią wiedzę i doświadczenie zdobytą przez lata nauki i pracy w terenie. Zawsze można skorzystać z gotowych publikacji lub studiować prywatne blogi. Pasjonatów nie brakuje. Historia może wciągająca i działać jak narkotyk. To także wycieczka w czasie, która nic nie kosztuje, no może poza cierpliwością i samozaparciem.
Badania archeologiczne mają to do siebie, że są bardzo szczegółowe i to daje nam spore pole do popisu. Powiedzą nam wiele o terenie, który nas interesuje, o zmianach jakie się dokonały w czasie, ale także o ludziach i ich zwyczajach. Opiszą przedmioty codziennego użytku jak i te bardziej wysublimowane. Cały czas z tyłu głowy pamiętamy, stanowiska archeologiczne są poza naszym zasięgiem, a potencjalne zabytki przez nas odnalezione są własnością państwa i należy je natychmiast zgłaszać, ale tego raczej nikomu nie trzeba tłumaczyć.
Książki to kolejna krynica wiedzy. Na ich podstawie można ustalić pewne fakty i miejsca, które zatarły się w czasie. I najlepsze jest to, że nie muszą to być książki historyczne. Często fabularyzowane opowiadania potrafią nieść w sobie część zatartej prawdy lub być źródłem dodatkowych informacji. Kiedy opracujemy już sobie jakiś cel, przystępujemy do realizacji. Sprawdzamy na mapie lokalizację i udajemy się na rozpoznanie. Może to być rodzinny spacer lub terenowa przeprawa. Wszystko zależy od was. Pamiętajcie o narzędziach ogólnie dostępnych takich jak Google Earth, gdzie sprawdzicie zmiany w czasie, także wegetacji roślin, czy popularny LIDAR, który pokaże wam ukształtowanie terenu.
Po wstępnym sprawdzeniu na mapach i w terenie można udać się na prawdziwy rekonesans. Zawsze staramy się pamiętać o zgodzie właściciela terenu. Nie wchodzimy na teren prywatny bez zgody. To tylko i wyłącznie dla naszego dobra. Kto lubi ryzykować i tak nie posłucha, nie ma się co oszukiwać, a najlepsze jest to, że największe, są te przypadkowe znaleziska.
Na koniec zostaje nam analiza tego co znaleźliśmy i identyfikacja. Warto podchodzić do tego w sposób racjonalny i z pewnym dystansem. Nikt nie posiada pełnej wiedzy na temat wszystkich przedmiotów tkwiących w ziemi. Czasami trzeba udać się do eksperta. Starajcie się nie czyścić przedmiotów znalezionych we własnym zakresie, może się to okazać bardzo zgubne i doprowadzić do ich bezpowrotnego zniszczenia. Nie zawsze się udaje i o tym trzeba pamiętać w tej pasji, to nie bieg na czas, tutaj cierpliwość, pokora i doświadczenie czyni mistrza.

Opublikowano Dodaj komentarz

XP DEUS II Biblia Ustawień

Jak poprawianie ustawić XP DEUSA II w terenie, a może jest jakiś magiczny program? Nie ma i jeśli tak myślisz, to ktoś cię naciągnął jak frajera… nie ma czegoś takiego i dobrze to zapamiętaj, bo to wpłynie na twoje efekty w przyszłości i dotyczy każdego innego wykrywacza metali.

Zacznijmy od tego czy przeczytałeś instrukcję obsługi? Jeśli nie to zrób to dwa razy. Dlaczego dwa razy? Drugi raz jest za karę… a tak poważnie dla zrozumienia i utrwalenia. W dobie urządzeń elektronicznych zawsze możesz ją mieć w swoim smartfonie i sięgać w każdej chwili, kiedy masz wątpliwości.

Pierwsza rzecz to wybór programu. Tutaj musimy się kierować warunkami i przedmiotem poszukiwań. Sięgamy do naszej biblii, czyli instrukcji i wybieramy. Przykładowo szukamy dużych srebrnych monet to nasz wybór jest prosty program DEEP HC. Plaża to dwa programy do wyboru BEACH raczej na suche warunki i większe przedmioty z górną częstotliwością pracy do 24 kHz (program wieloczęstotliwościowy). BEACH SENS do 40khz także do wody i dodatkowo do bardzo drobnej biżuterii i to najlepiej złotej (taki żart dla wodniaków).
Program PARK idealny na miejsca suche, także plaże jak i miejsca mocno zanieczyszczone zwłaszcza folią. Z tego powodu ma ustawioną dyskryminację selektywną tzw. NOTCH w zakresie 23 do 36 ID.
Program FAST na śmietnisko i mocno zmineralizowane warunki z dużą ilością żelaza. Nie jest też bardzo głęboki, o czym warto cały czas pamiętać.  Program SENSITIVE przeznaczony na miejsca także zaśmiecone do szukania bardzo drobnych przedmiotów, np. cienkich i bitych ręcznie monet. Dobry na mokre podłoże pełne kamieni magnetycznych, koksu czy folii. SENSI FT to zmodyfikowana wersja programu dla bardziej doświadczonych użytkowników. Niesie w sobie więcej informacji w linii audio z powodu zastosowania dźwięku typu multitone. Niuanse i szczegóły pozwolą ci na lepszą identyfikację przedmiotów.
Na deser RELIC do szukania większych przedmiotów, ale daje także radę przy artefaktach wielkości monety. Głęboki. Nowatorskim rozwiązaniem jest zastosowanie dyskryminacji typu IAR, polegającej na eliminacji żelaza w zależności od jego wielkości – natężenia sygnału. Program daje świetne efekty, ale jest trudniejszy w obsłudze, poza tym, że to typowy all metal bez dyskryminacji, sygnalizujący jednym modulowanym tonem wszystkie sygnały. Można używać go np. na ścierniskach podnosząc sondę do góry na 15 – 20 cm nad poziom gleby.
Po drodze mijamy MONO wersję jednoczęstotliwościową. To taki stary, poczciwy DEUS I zamknięty w postaci oddzielnego programu w pudełku DEUSA II. Romantycznie? Na pewno! Tutaj można poszaleć i wybrać dowolną częstotliwość pracy. Przykładowo korzystamy z najniższej 4 kHz i możemy takim programem szukać głęboko położnych przedmiotów o wysokiej przewodności. Podobnie w drugą stronę 40 kHz i cienkie drobne niskie przewodniki są nasze. Oczywiście wszystko to wpływa na osiągi i stabilność pracy i wymaga ustawienia innych parametrów pracy.
Powinienem zacząć od GENERAL, bo to program podstawowy… Jeśli mamy wątpliwości wybieram właśnie ten. Dobry na podmokłe tereny, gdzie unikniemy kopania fałszywych sygnałów tzw. duchów związanych z efektem halo. Koks, kamienie magnetyczne są pomijane. Dobrze sygnalizuje głębokie cele.

Przechodzimy do czułości. Ta z reguły jest już wysoko ustawiona w programach fabrycznych, ale jeśli warunki pozwalają ustawiamy ją do poziomu stabilnej pracy, staramy się nie przepałować.
Uff i dopiero teraz przechodzimy do rzeczy równie ważnej. Kalibracja do podłoża. Wybieramy czyste miejsce i używamy funkcji GRAB lub środkowego przycisku z czerwonym kółkiem, tego samego, dzięki któremu aktywujemy PINPOINT. Warto wspomnieć, że PINPOINT to świetna opcja do szukania czystego miejsca do naszej kalibracji jest po prostu łatwo i przyjemnie. Sprawdzamy wartość, która nam mówi jaki rodzaj gleby mamy i czego można się spodziewać. Pasek stopnia mineralizacji też powinien dać nam do myślenia jak to wszystko wpływa na nasze efekty poszukiwań.
Robimy przelot testowy… tak sprawdzamy jaki jest stopień zaśmiecenia oraz występowania żelaza. Mówiąc prosto czy sygnały są częste obok siebie czy raczej sporadycznie co parę metrów. Po wstępnej analizie sięgamy po funkcję REACTIVITY i to jest klucz, bo od tego ustawienia zależy i głębokość, i praca w zaśmieconym terenie. Wartość 0 do 1 to warunki pozbawione żelaza i śmieci. Wtedy zasięgi są najlepsze. Od 2 do 2.5 średnie zaśmiecenie, a 3 do 5 poważny śmietnik, gdzie jest sygnał na sygnale, a przedmioty wykrywane niezbyt głęboko. Przy wysokich wartościach separacja położonych obok siebie obiektów będzie największa, zasięg odwrotnie.
Pozostaje nam jeszcze SILENCER – wyciszasz w miejscach, gdzie duża ilość żelaza powoduje trzaski i zakłócenia. Wtedy sięgamy po tą opcję, ustawiając ją na poziomie zapewniającym nam względny komfort pracy. Trzeba pamiętać, że wysokie filtry to zawsze ryzyko utraty tych najgłębszych i najcichszych sygnałów.
W zależności od programu możemy wybrać poziom dyskryminacji oraz głośność sygnału wiodącego. W obu przypadkach postępujemy podobnie, staramy się odnaleźć najniższy możliwy poziom. Dyskryminacja często wiąże się z utratą głębokości, a w niektórych modelach powoduje problemy z przetwarzaniem sygnałów, kiedy teren jest mocno zaśmiecony. Sygnał wiodący (w zależności od programu np. RELIC) musi działać na poziomie słyszalności. Jego dyskretne zamiany będą nam podpowiadać z jakim rodzaj celu mamy pod sondą.
W przypadku programów na plaże dochodzi nam SALT SENS, czyli kompensacja zakłóceń wynikających z zasolenia i przewodnictwa podłoża oraz MAGNETIC GROUND pozwalający na uniknięcie maskowania głęboko położonych przedmiotów przez ferryt, czarne piaski – czytaj mocno zmineralizowane podłoża takie jak wulkaniczna, czy nawet kamienista plaża.
Sprawdzamy jaki poziom nasycenia żelazem, posiada nasza miejscówka. Tutaj podjęta decyzja będzie miała wpływ na efekty. Za pomocą IRON VOLUME możemy dowolnie ściszać lub zgłośnić dźwięk żelaza. Kiedy żelazo zaczyna nam naprawdę dokuczać warto jego dźwięk ustawić na najbardziej akceptowalnym poziomie. Jestem przeciwnikiem kompletnego wyciszenia. Po pierwsze jest to sygnalizacja, że w tym miejscu musiała być jakaś bytność ludzka, po drugie w moim przypadku przedmioty wykonane z żelaza mogą być nie mniej interesujące niż te, które zawierają w sobie tylko metale kolorowe.
AUDIO RESPONSE, czyli wzmocnienie audio. Warto sprawdzić ustawienie. Wartości powyżej 4 mogą spowodować sytuację, że drobne zakłócenia, czy fałszywe sygnały będą nam maskować, te ciche i głębokie i najbardziej pożądane. Za duża wartość powoduje także nieprzyjemny efekt zmiany proporcji pomiędzy słabymi, a mocnymi sygnałami.
Na koniec filtr globalny GROUND STABILIZER. Z reguły ustawiony na wartość 2 lub 3, gdzie ostatnia liczba powoduje bardzo mocne wyciszenie wpływu gruntu na pracę detektora. Poziom przypisany do wartości 1 to już głośna i niestabilna praca, sygnalizacja, ferrytu, ceramiki (cegieł), powodująca nam dobrze znany ból głowy z DEUSA I, ale pozwalający sięgnąć jeszcze głębiej tam, gdzie wyciszone urządzenia nie docierają!

W zależności od panujących warunków można wybrać audio. PWM lub SQUARE. Pierwsze tradycyjne jest bardziej wyraziste i niesie więcej informacji, niestety w trudniejszych warunkach powoduje zmęczenie. Wersja druga jest miękka i przyjemna idealna na śmietniki, gdzie dzieje się wiele, a my chcemy przetrwać w jak najlepszej kondycji do końca dnia i słyszeć i rozumieć co do nas mówi żona przy kolacji.

Pamiętajcie proszę o subskrypcji mojego kanału na YouTube i mediów społecznościowych na Facebooku i Instagramie. Linki poniżej.

Youtube:

https://www.youtube.com/channel/UCa7McxkrH2DNavMWcOBFU2g

Facebook:

Omnitron Sklep:

https://www.facebook.com/Omnitron-318061209114734

Omnitron Metal Detecting Group

https://www.facebook.com/groups/340050200024326

Instagram:

Sklep_omnitron

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Opublikowano 2 komentarze

Kij w mrowisko!

Przychodzi taki moment, że trzeba włożyć kij w mrowisko i powiedzieć dosyć! Czasy są podłe, sytuacja napięta, a ludzie są nietolerancyjni. I mam na myśli nas samych. Tak!

Z wielkim zdziwieniem obserwuje testy na YouTubie nowych wykrywaczy metalu, mam na myśli te topowe modele od naprawdę sprawdzonych producentów i widzę dziwną tendencję. Człowiek uruchamia urządzenie bez zapoznania się z instrukcją obsługi i wygłasza swoją opinię, kompletnie nie ogarniając podstaw obsługi. Nie mam tu na myśli drobnych błędów. To oczywiście przypomina mi moje początki, i to naturalna kolej rzeczy, ale z drugiej strony, masowy przekaz psuje obraz rzeczywistości, deformuje ją. Pięknie opracowane kanały i ton nieomylności i profesjonalności.

Wiele osób bez doświadczenia zaczyna się gubić, nie wie jaką podjąć decyzję, bo dostają fałszywą informację o tym nie wiedząc! Jeszcze w gorszej sytuacji są ci co kupili detektor i z przerażeniem po obejrzeniu tego typu filmu biegną go sprzedać! Robią to bez żadnej refleksji. Ta pasja wymaga czasu i cierpliwości warto o tym pamiętać, a pokora kształtuje najlepszych, chyba muszę to sobie częściej powtarzać, by nadrobić braki.

Zawsze mamy wolność wyboru i trzeba przyjąć, że nie należy brać tego wszystkiego do siebie, trzeba robić swoje. Każdy ma prawo być tym kim chce. Niestety dyletanctwo i cwaniactwo widać już na pierwszy rzut oka. Początkujący, którzy tej wiedzy nie mają nie są w stanie tego zweryfikować. Nikt nie jest nieomylny i nigdy nie jest obiektywny w 100%. To także tyczy się mojej osoby. Próbuje zawsze minimalizować błędy i staram się oddać całą prawdę w możliwy do przyswojenia dla innych sposób. Cóż nie zawsze się udaje. Błądzić to rzecz ludzka, a świat to nie naukowe laboratorium.

Myślę, że to kwestia otoczenia i czasów, w których żyjemy. Roszczeniowa postawa i brak szacunku dla autorytetów, których ubywa. Nie ma wzorów. Wszystko jest miałkie. Człowiek człowiekowi wilkiem. Może, to kwestia mediów społecznościowych, które są krzywym zwierciadłem rzeczywistości. Wystarczy wyjść, przez to drzwi na łąkę czy do lasu i wszystko się zmienia. Posłuchać ziemi i historii, o której opowiada. Czego wam wszystkim serdecznie życzę.

Zapraszam do komentarza pod tym postem. Z chęcią wysłucham waszego zdania.

Opublikowano Dodaj komentarz

XP DEUS II program RELIC i IAR

Nowy XP DEUS II zaskakuje. Mówię to poważnie, bo przez ostatnie lata mój DEUS I kurzył się nieco w szafie. Jak widać Francuzi wyciągnęli wnioski i postanowili wiele zmienić na lepsze. Nowe audio robi robotę. Nie męczy, jest miękkie i przyjemne. To ważne, bo detektor powinien dawać radość, a nie zmęczenie. To często ostatni bastion wolności dla wielu z nas. Nasze parę godzin w weekend, oddzielone od rzeczywistości na łonie przyrody.

Dyskryminacja IAR (Iron Amplitude Rejection) i program RELIC postanowiłem przetestować na dobrze znanym mi polu, o wysokiej mineralizacji i dużej zawartości żelaza. Pierwsze uruchomienie i nie słyszę audio. Nerwowa sytuacja. Restartuje sprzęt. Na tym miejscu wszystkie sprzęty pięknie grają… ale nie nowy DEUS II. Jest tak stabilny, że dałem się nabrać jak dziecko na niby nie działający głośnik… Przez pierwsze 20 minut obaj z Mariuszem jesteśmy kompletnie zdziwieni. Nie nic nie znajdujemy, ale nie oto chodzi. Wykrywacz sygnalizuje tylko cele. Audio płynie, technologia multi stabilizuje wredny grunt. Jak z osiągami? Za wcześnie na ocenę.

Żeby było lepiej to jest All metal i słychać także żelazo, choć fabrycznie wyciszone. Na prawdziwe testy przyjedzie czas w sezonie. Zabawa przy temperaturze poniżej zera stopni Celsjusza to lekki masochizm, ale było warto. Pamiętajcie o subskrypcji i spotkamy się niebawem.

Opublikowano Dodaj komentarz

Pogoda w terenie – nie daj się zaskoczyć!

Żyjemy w trudnych czasach, ale mamy spore możliwości, które wcześniej nie były dane naszym poprzednikom. Technologia dostępna jest obecnie wszędzie. W kieszeni nosimy superkomputery w postaci smartfonów, ale na szczęście z przyrodą musimy żyć w zgodzie, a zagonieni często o tym zapominamy.

Pogoda potrafi pokrzyżować nawet najlepsze plany. Burze, deszcze, śnieg czy wiatr i spadki temperatury niszczą nawet najlepsze plany. Na szczęście jest na to rozwiązanie. Dwie dobre aplikacje w telefonie i unikamy problemów. Zastosowanie jest naprawdę nieograniczone.

Pierwsze rozwiązanie to METEO ICM. Dostajemy wykres dla wybranego miasta. Temperatura powietrza, gruntu, wilgotność, prędkość wiatru, czy zachmurzenie, opady z ich ilością i rodzajem, a wszystko w pokazane w czasie. Prognoza bazuje na danych meteorologicznych zbieranych ze stacji oraz danych statystycznych. Jest bardzo, bardzo dokładna, a zarazem przejrzysta i zawiera masę informacji. W ciągu paru sekund wiemy co nas czeka.

WINDY to zupełnie nowa szkoła. Wszystko jest na wypasie. Zdjęcia satelitarne z pełną animacją w czasie, symulacje burz, temperatura, wiatr. Bardzo przejrzyście i dokładnie i podane w czasie rzeczywistym. Widzimy, jak przesuwają się opady i ile deszczu spadnie. Na mapie mamy legendę i nasycenie w postaci zmiany koloru. Działa bardzo precyzyjnie i jest dopełnieniem METEO ICM. W pierwszej możemy planować, a w drugiej sprawdzać, np. za ile skończy się deszcz.

W okresie letnim ważne są burze. Otwarta przestrzeń niesie ze sobą pewne ryzyko, a poza tym kto chciałby się zmoczyć ze sprzętem, który nie koniecznie tą wodę lubi.

Prognoza długoterminowa WINDY:

Radar pogodowy WINDY:
Satelita WINDY:

Opady WINDY:

Wiatr WINDY:

Opublikowano Dodaj komentarz

XP DEUS II dlaczego jest lepszy?

Wszyscy wymieniają jednym tchem programy XP DEUSA II, recytują jak mantrę ich nazwy i funkcje, ale nikt nie wspomina o prawdziwych możliwościach i właściwościach! To kompletnie nowy i zbudowany od podstaw wykrywacz metalu, oczywiście jak zwykle bezprzewodowy i ultralekki, ale tym razem także wodoodporny, aż do 20 metrów! Przy okazji wypada pamiętać o nieszczęsnej antenie, którą należy założyć, jeśli chcemy nurkować. Rozwiązanie jest znane dobrze z DEUSA I i to się nie zmieniło. Fizyki nie da się oszukać.

Producent przygotował słuchawki indukcyjne na kablu i dla mnie to jest hit. Co tam nurkowanie. Wystarczy sobie wyobrazić… las i nie muszę już krzyczeć i ściągać słuchawek jak chcę pogadać z kumplem obok. Panel w kieszeni, uszy odkryte wszytko super słychać, dźwięk przenosi się przez kości prosto do nerwu słuchowego. Wszystko idealnie słychać co się dzieje dokoła i to o czym gada ziemia równolegle! Dla mnie bomba. Jak zrobią takie bezprzewodowe i bez opóźnienia, zapłacę każdą cenę!

Tym razem słona woda nie jest problemem, tak jak nie będzie nim drobna mikro biżuteria także złota. Nigdy nie umiałem zrozumieć gości, którzy twierdzą, że to ważne… ok, ale przecież na logikę 2 gramowe złote kolczyki są mniej warte, niż solidna keta czy pierścień, który targał Frodo we Władcy Pierścieni… Trafienie takich drobin ze szlachetnymi kamieniami to jak wygrane pewnego Bolka w Totka, ale co to ja mogę wiedzieć.

Pełna skala ID od 1 do 99 i praca w wieloczęstotliwościowa w zakresach od 4 do 40 khz otwiera całkiem nowe możliwości. Już nie trzeba wybierać czy tylko drobne złoto czy grube srebro. Oba zakresy niskich przewodników są sygnalizowane idealnie. Nie ma kompromisu, który zawsze istnieje w urządzeniach o jednej częstotliwości.

Ukłonem ze strony producenta jest odświeżony, nowy układ menu mocno nawiązujący do poprzedniej wersji. Niech to nikogo nie zwiedzie. Wpakowano cały zestaw nowych combosów w postaci skrótów klawiszowych czy nowych funkcji. Panel RC mimo, że jest bardziej masywny, ma duże i wygodne przyciski. Koniec ze ściąganiem rękawiczek. To naprawę działa!

Ktoś, kto się poczuje przytłoczony tymi wszystkimi bajerami i nowościami, zawsze może użyć programu MONO i w zasadzie mieć namiastkę starego DEUSA… mimo, że to nie jest tak naprawdę do końca stara wersja, ale jest już bardzo blisko.

Stare poczciwe audio jest najlepsze w swojej klasie, lecz może być męczące w zaśmieconym terenie i to na dłuższą metę. Z tego powodu wprowadzono dodatkową nową i uproszczoną wersję, o mocno wygładzonej charakterystyce. Dźwięki są miękkie, przyjemne dla ucha i dziwnie znajome… Tak Minelab ma się dobrze 😉

Stara wersja audio PWM i nowa SQUARE może być używana także z modulacją typu PITCH! To naprawdę otwiera nowe możliwości. Prosty jeden dźwięk modulowany głośnością w sposób płynny zawiera dodatkowe informacje.

Nowość to B.CAPS czyli możliwość odrzucenia audio kapsli. Efekt jest naprawdę ciekawy. Od przerywania tonu, do całkowitego wyciszenia. To otwiera nowe możliwości. Zwłaszcza na sztucznych plażach, gdzie na metrze kwadratowym potrafi leżeć ich kilkanaście sztuk. W ten sposób maskują wartościowe sygnały. Inne urządzenia w takim miejscu po prostu sobie nie radzą. Nie omieszkam tego sprawdzić.

W programie GOLD FIELD i RELIC producent zastosował rozwiązanie zwane IAR DISCRIMINATION. Można w zależności od amplitudy sygnału żelaza – jego odległości od sondy filtrować jego sygnalizację. Dzięki temu rozwiązaniu w programie RELIC i technologia wieloczęstotliwościowa i IAR stają się poważnym narzędziem do szukania przedmiotów głęboko w obecności żelaza. Może to wpłynąć na nowo na efekt maskowania.

SALT SENS to regulacja poziomu zasolenia. Dobrze znany z opatentowanej technologii producenta TARASACCI. Kompensacja zasolenia stabilizuje urządzenie na gruntach podmokłych i zasolonych. Bagna czy słona plaża mogą się okazać na nowo dostępne!

GRAB MOD to kalibracja do gruntu w trybie multi pozwala jeszcze bardziej poprawić osiągi i wyciszyć urządzenie. W starym modelu funkcja tzw. pompowania w zasadzie nie działała.

MAGNETIC GROUND to opcja kompensacji mocno magnetycznych i zmineralizowanych podłoży jak np.: czarne piaski, meteoryty, ferryt etc.

GROUND STABILIZER idealna rzecz pozwalająca, wyciszyć odpowiedź od gruntu na ciężkich podłożach tam, gdzie detektor po prostu nie potrafi cicho pracować i cały czas ziemia zakłóca sygnały celów. Teraz możemy wybrać z pomiędzy 3 wartościami.

Na deser coś dla DJów – EQUALIZER. Dla czterech częstotliwości dźwięków można ustawić korekty. Głośnik ma problemy, przeszkadza nam jakość audio w słuchawkach, dzięki temu można szybko i sprawnie podbijać tony lub je wyciszać. Nie ma potrzeby grzebania w nastawach z każdego z programów i niepotrzebnego tracić czas.

Na koniec FREQUENCY SCAN. Zakłócenia pod liniami? Nie ma problemu. Automat znajdzie nam właściwe częstotliwości i dopasuje bez utraty osiągów.

UPDATE softu to teraz banalna czynność, a zapowiedź aplikacji na telefon GO TERRAIN, która pokazuje nasze wytuptane w polu ślady, ID znalezisk w czasie rzeczywistym w połączeniu z panelem to są rzeczy, o których się nawet nie śniło nawet najbardziej zagorzałym fanatykom starego XP DEUSA!

Do wyboru mamy 3 sondy – klasyka w wydaniu XP!

9 cali:

11 cali:

13 cali:

Jak zwykle 11″ będzie najbardziej uniwersalnym rozwiązaniem, 9tka to las i woda i ciężkie warunki terenowe, a największa 13tka to gładkie i czyste pola, lub polowanie na większe relikty.

Więcej znajdziecie w moich filmach na Youtubie i w mediach społecznościowych. Wspierajcie mnie subskrypcją, łapką w górę i dobrym słowem. Do zobaczenia w terenie!

YouTube player

 

 

 

 

 

Opublikowano Jeden komentarz

Atrex czy Alter II?

Pamiętam swój pierwszy kontakt z Rutusem Alterem 71, miał w tym swój mikroskopijny wkład, testując urządzenie demo jeszcze przed oficjalną premierą. Kompletnie mnie to urządzenie nie przekonało. I takie wątpliwości miał sam producent. Czy ta kopia swoją drogą dobrego Whitesa nie jest zbyt skomplikowana dla zwykłego użytkownika?

Chemia nastąpiła sporo później. Na strasznie zaśmieconej miejscówce. Kompletny brak audio i przechodzone godziny finalnie  zaprocentowały. Nie to nie jest mój ulubiony wykrywacz. Nie jest też najprostszy w obsłudze. To urządzenie dla świadomego użytkownika. Programy typu BASIC tu nic nie pomogą, bo Alter staje się stabilny, ale niestety osiągi nie są oszałamiające. Nie rozumiesz zależności jak ustawić filtry, będziesz miał problemy. Pamiętam jak dziś wypad do pobliskiego lasu z analogiem. Rutus miał spore problemy z kulkami od szrapnela. Były na krańcu zasięgu. Wyglądało to słabo, po przestawieniu wszystko wróciło do normy. Za wysoko ustawione filtry i nie ma tematu. Podobnie ma się problem z drobnymi srebrami. To nie jest domena tego sprzętu.

Tryb mieszany ratuje to urządzenie i wyświetlacz tzw. hodograf. Nie jest to wieloczęstotliwościowy Whites Spectra V3i, ale zwykłe urządzenie VLF. Audio nie ma żadnych niuansów. Można zmieniać częstotliwość dźwięku, ale przypomina to dźwięki zegarków Casio jakie dostawało się na komunię w latach 80-tych. Spory błąd. Choć w trybie mieszanym okazuje się to finalnie zaletą, zwłaszcza, gdy pracujemy z jednym tonem. Dźwięk nie rozprasza, ułatwia zadanie, nie dekoncentruje. Niestety na pustych przestrzeniach jest już gorzej. Użytkownik chciałby dostawać więcej informacji.

Alter II, a raczej Atrex to nowy wypust ze stajni Rutusa. W zasadzie to facelifiting jak to mawia się w branży motoryzacyjnej. Kolorowy wyświetlacz i 3 zmiany w oprogramowaniu to nieco za mało, by konkurować z innymi producentami. Użytkownicy czują się mocno zawiedzeni co widać w komentarzach w mediach społecznościowych. Brak wodoodporności i archaiczna sztyca przeważają w komentarzach. Dla mnie to nie problem, ale wiadomo, po flagowym polskim wykrywaczu metalu oczekiwaliśmy czegoś więcej. Niestety tak się nie stało.

Nie da się podbijać świata tylko kopiując innych, o tym wie każdy wizjoner pokroju Elona Muska. Trzeba myśleć na zewnątrz pudełka. W przypadku Atrexa producent oferuje nam program pracujący z częstotliwością 7khz eliminujący efekt wody. Pracują dwie częstotliwości, ma to na celu poprawienie stabilności pracy oraz wyeliminowanie sygnałów duchów. Szkoda, że tylko dla 7khz…, bo to mocna ogranicza możliwości szukania określonych typów przedmiotów, faworyzuje tylko wysokie przewodniki.

Tryb mieszany jest niestety mono, a nie stereo co dla użytkowników lubiących dostawać więcej danych też jest pewnym minusem, ale nie ma co przesadzać i można z tym żyć.

Kolejna nowość to podgląd zakłóceń i możliwość wyboru odpowiednie częstotliwości. Fajna sprawa, choć konkurencja, ma coś takiego z poziomu automatu lub odstrojenia w kanałach. Wykorzystując płyną zmianę wyboru częstotliwości ma to jeszcze jakiś sens i jest ok.

Największą rewolucją jest multifiltr. To filtr gruntu, który działa w tle i analizując nastawy nanosi korektę na ustawiania. Plusem ma być mniej zakłóceń od gruntu i stabilna praca w trudnych warunkach. W przypadku urządzenia VLF może to być pomocne rozwiązanie.

Na koniec wisienka na torcie, update softu w terenie za pomocą WIFI i numeru IP. Można zrobić to przez przeglądarkę. Średniozaawansowany użytkownik powinien to ogarnąć.

Jak zwykle do wyboru programy BASIC – przeciętne osiągi lub ADVENCED – zaawansowane, gdzie możemy sobie kręcić do woli filtrami i głębiej grzebać w ustawieniach. Wada to możliwość namotania, także że Rutus staje się płytki lub niestabilny, ale to nie jest jego domena po prostu trzeba wiedzieć co się robi i pozostaje nam zadowolić się wersją BASIC jak się pogubiliśmy.

Do wersji ADVENCED pojawiają się cały czas poprawki i update jest darmowy co jest na pewno sporym atutem. ID możemy ustawić tak jak w Alterze 71, mamy dwie opcje do wyboru skala -90 + 90 lub od 1 do 120. To także bardzo fajne rozwiązanie. Pamiętam, jak zostało wprowadzone w którymś z update softu pewien czas temu.

Po premierze Atrexa i przewertowaniu instrukcji poczułem się trochę jak w baśniowym świecie firmy Minelab. Magiczny multifiltr, zagadkowa sonda koloru białego i brak konkretów w opisie. Nie wiadomo jakie są różnice. Za dużo niedomówień i tajemnic. Do tego filmy, na których główny tester testuje opcję audio long… znaną od 10 lat lub więcej w starych urządzeniach konkurencji…

Myślę, że Rutus powinien skupić się na nowej technologii. Odświeżenie Altera było dobrym rozwiązaniem dla fanatyków marki, oni na pewno przesiądą się na tej update i powyższe wady nie będą im przeszkadzać. Ja traktuję to urządzenie jako nową, poprawioną wersję starego modelu z kolorowym wyświetlaczem. Testy w terenie pokażą, czy warto zaryzykować i kupić Atrexa. Z pierwszych prób widać, że problem dławienia się przy ustawionej dyskryminacji został. Trudno się dziwić platforma jest ta sama, zmieniło się oprogramowanie.

To nie jest złe urządzenie. W trybie mieszanym pracuje naprawdę nieźle. Nie jest też idealne, ale niestety rodzimym producentom trzeba stawiać poprzeczkę wysoko. I wszyscy muszą to zrozumieć. Z czego możemy być dumni jak nie z rodzimych produktów?! Konstruktywna krytyka wyjdzie im tylko na dobre!

YouTube player