Opublikowano Dodaj komentarz

Minelab Manticore czy XP DEUS II?

XP DEUS II kontra Minelab Manticore kto wygra ten pojedynek? To zależy… tak zależy od tego czego oczekujemy od obu wykrywaczy, bo oba są naprawdę dobre.

DEUS II to król ergonomii, jeśli chodzi o brak kabli, masę – 960 gram oraz kompaktowość i w tej kategorii nie ma od lat konkurencji. Co jeszcze? Audio stworzone przez prawdziwego muzyka. Także niepokonane od lat, mimo, że Minelab stworzył bardziej przyjemne tony i mniej męczące, ale także gorzej opisujące przedmiot. Na czym polega ta różnica? Na niuansach i dodatkowych dźwiękach i ich zmianie oraz ich modulacji i głośności. Kawałek aluminium w postaci puszki inaczej brzmi niż moneta, nawet taka zbliżona w swojej przewodności. To bardzo dużo. Po pewnym czasie wiemy co jest czym. Na tym ma to polegać. Wada? Na dłuższą metę takie audio może powodować zmęczenie, zwłaszcza w terenie zaśmieconym czy pełnym żelaza.  To jest niewielka różnica, ale dla doświadczonego użytkownika kluczowa.

Czy wiemy coś więcej? Tak. Thomas Dankowski z USA jest znanym amerykańskim testerem urządzeń przed wypuszczeniem ich na rynek. Ponad 40 letnie doświadczenie nie podlega dyskusji i jego wkład w opracowanie wielu znanych urządzeń jest kluczowy. Od ponad roku testował Minelaba Manticore i na forum Dankowskiego (link: https://www.dankowskidetectors.com/discussions/index.php) podzielił się z nami swoimi spostrzeżeniami przy okazji porównując do takich urządzeń jak XP DEUS II i Tarsacci MDT 8000 które także testował.

Minelab Manticore był testowany na wybrzeżu i na plaży, testy w głębi lądu po prostu się nie odbyły i według Thomasa nowy Minelab jest wykrywaczem nieco gorzej separującym od XP DEUSA II. Podobne wnioski wyciągnął w swoich testach Calabash Digger co można zobaczyć na jego kanale na YouTube.

Została wymienione jedno ważne spostrzeżenie, Manticore będzie minimalnie głębszy i jest to kwestia cala lub minimalnie więcej (2-3 cm). Co oznacza osiągi na poziomie Tarsacci MDT 8000, które jest urządzeniem hybrydowym PI/VLF a to powoduje, że taki sprzęt jest zawsze głębszy.

Wizualizacja 2D w detektorze Minelaba w czystym terenie pozwala na analizę, celu, coś więcej niż dobrze znany wykres XY z XP DEUSA. Niestety przy dużej ilości żelaza nie działa to już tak perfekcyjnie i może prowadzić do rozczarowania. Jak wiemy wszystko wymaga nauki.

Rzeczą do sprawdzenia jest problem z fałszowaniem na kolor w przypadku dużej kondensacji zardzewiałych przedmiotów, ale to wymaga czasu i pracy w terenie. Pamiętać należy, że pojawią się nowe update softu, które potrafią wiele zmienić w przypadku obu producentów.

 

 

Opublikowano 4 komentarze

Złoto, srebro i diamenty

Patrzę z przerażeniem jak paru znanych Youtuberów kreuje rzeczywistość poszukiwań, co chwila jakiś depozyt, cenna moneta, złota obrączka. Co odcinek nowe znalezisko. Całkiem jak na planie filmowym, gdzie ktoś za kulisami pisze gotowe scenariusze.

Piotruś Pan wychodzi z wykrywaczem i nagle pyk znalezisko za znaleziskiem, wszystko by utrzymać oglądalność i móc nie tyrać w kopalni 24 godziny na dobę.

Pieniądze kuszą. Podrzucona obrączka na kąpielisku i już mamy kolejnych followersów i lajki. Żyć nie umierać wszystko nakręca się samo, a można zainwestować parę złotych i kupić na portalu aukcyjnym monetę, nawet się nie zastanawiając, że będzie ona dla osób z doświadczeniem ewidentnym dowodem oszustwa. Nie potrzeba mieć sporej wiedzy to od razu widać, piękne gładkie srebro lub niepogięte złotko… i jest oglądalność!!!

Dlaczego sam o tym piszę? Mam za małą oglądalność i żal, bo nie podkładam fantów?! Nie, chodzi o zupełnie coś innego. W ten sposób kreujemy fałszywy obraz Poszukiwaczy i poszukiwań i pół biedy, kiedy mamy do czynienia z fikcją zbudowaną w programie TV, gdzie przedmioty są wcześniej zakopywane, bo nikt nie będzie oglądał śmieci przez wiele odcinków. Często także dostajemy lub nie w zamian jakąś fabułę okraszoną przyprawą z wiedzy.

Niestety kanały na YouTube miały pokazywać prawdziwe poszukiwania, a podkładając fanty tak się po prostu nie dzieje. Młodzi adepci dostają fałszywy obraz tej pasji. Wystarczy kupić sprzęt i wyjść w teren – zobaczcie! Nic bardziej mylnego. To zwykłe kłamstwo!

Prawda jest taka, że to ciężka orka na kolanach, często w błocie i w pyle, w zmiennych warunkach atmosferycznych zakończona w większości przypadków nagrodą w postaci zardzewiałej blachy czy pogiętej puszki po piwie, a o kapslach od wódy nie wspomnę. To jest prawdziwy obraz poszukiwań! Niewielu pisze się na takie atrakcje.

W nagrodę po nocach można studiować mapy, czytać książki i opracowania, oglądać filmy na temat ustawiania sprzętu, by ponownie wyjść na parę godzin i wykopać kapsel po piwie. Jeśli ktoś twierdzi i pokazuje, że jest inaczej nie ma pojęcia o poszukiwaniach lub chce od was wyciągnąć kasę.

Kolejny temat to zbiórki na portalach na prowadzenie własnego kanału. Kto przy zdrowych zmysłach żąda czegoś takiego?! Zbiórki są na potrzebujących, na osoby starsze czy chore dzieci, to już powinno otworzyć wam oczy z kim macie do czynienia!

Niestety tak się nie dzieje. Tworzone są fałszywe obrazy postaci i mity, a jak dodamy do tego piekiełka dystrybucję sprzętu i wewnętrzne powiązania ze stowarzyszeniami, to włoska mafia po prostu wymięka.

Przyszły ciężkie czasy w których oszustwa i nieuczciwość pozwalają kosić hajs na stadzie baranów, które na dodatek swoich oprawców będzie jeszcze nosić na rękach i pokornie płacić za możliwość pochodzenia z wykrywaczem.  Głos mniejszości ginie w medialnym szumie, lub za wzorce stawia się tych którzy mają grube kartoteki.

 

 

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Jak wybrać wykrywacz metali?

Jak wybrać wykrywacz metali? Nie każdy posiada wiedzę i umiejętności, zwłaszcza jak się jest kompletnym świeżakiem. Rynek urzdzeń jest bardzo rozbudowany, ilość modeli powoduje natychmiastowy zawrót głowy. Sytuacji nie polepsza doradztwo doświadczonych detekorystów, którzy chwalą tylko swój sprzęt, bo z innym nie mieli do czynienia i gdzieś coś słyszeli.

Zawsze musimy zacząć od budżetu i zobaczyć na co nas stać i ile chcemy wydać. Czy to będzie przelotna pasja czy raczej dłuższe zajęcie. Kolejne pytanie to czego i gdzie chcemy szukać? Duże militaria czy małe monety i relikty?! Nie wszystko da się pogodzić, nie ma urządzeń uniwersalnych.

Kolejne dylemat jak bardzo kompaktowy i ergonomiczny – lekki ma być sprzęt. Pozornie mało ważna sprawa w przypadku wykrywacza może się okazać kluczowa. Dziecko czy osoba starsza lub z problemami aparatu ruchu wybierze wariant najlżejszy i także najlepiej wyważony.

Łatwość składania i małe gabaryty to także ważny aspekt w przypadku detektora. Jeśli ktoś lubi rower czy piesze wycieczki musi mieć urządzenie kompaktowe.

Wodoodporność? Tak wodoodporność, dlaczego taka ważna w przypadku wykrywacza metalu? Prosta sprawa nawet jak nie lubimy się moczyć mamy gwarancję, że zwykła wilgoć nie uszkodzi nam sprzętu w trakcie poszukiwań w trudnych warunkach jak i przechowywania w nieogrzewanym garażu… Tak tutaj gwarancja nam nie pomoże. Czasami wystarczy upuścić urządzenie do większej kałuży i nie ma tematu. Po skończonej zabawie wrzucamy pod prysznic i nie musimy się niczym martwić. Parę sekund i sprawa załatwiona.

Słuchawki czy są w zestawie? Po co komu słuchawki? Prosta sprawa ułatwiają i przyspieszają opanowanie wykrywacza. Znaczenie skracają naukę, a zewnętrzne zakłócenia w postaci wiatru czy trasy szybkiego ruchu mogą zepsuć nam zabawę!

Najlepiej bezprzewodowe, choć te na kablu mogą być wodoodporne i zawsze będą miały lepszą jakość dźwięku. Pamiętamy, że te bez kabla pod wodą nie działają! Nie ma szans!

Osłona sondy to temat dobrze wszystkim znany. Spokojnie, teraz zawsze jest w zestawie.

Akumulator wbudowany czy wymienne baterie? To zależy. Ostatnio każdy wodoodporny wykrywacz ma wewnętrzne źródło zasilania. Wystarczy dowolna ładowarka USB i trzeba pamiętać. Mamy problemy z takimi rzeczami, kupujemy power bank lub bierzemy zapasowe baterie. To wszystko kwestia pracy nad swoimi wadami.

Wykrywacz analogowy z pokrętłami czy telewizorek z wyświetlaczem? Co kto lubi. Gałkowce potrafią być prostsze w obsłudze i sporo głębsze, a poznanie dźwięków i kierowanie się słuchem to podstawa w tym hobby!

Gleba. Tak gleba. Ile w niej śmieci i żelaza, to także ma spore znaczenie. Nie każdy wykrywacz metalu sobie poradzi w takich warunkach. Proste urządzenia bywają z reguły wolniejsze i mają bardzo ograniczone audio. Wszystko zależy od zastosowanej technologii. Tutaj, jeśli macie pytania po prostu napiszcie do nas z chęcią wyjaśnimy wszystkie niuanse. Od tego jesteśmy i z tego powodu długo testujemy każde urządzenie w ternie.

 

 

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Minelab Equinox 700 i 900 ryba psuje się od głowy

Stało się. Minelab ogłosił nowe modele… Equinox 700 i 900. Tak zrobili to… odświeżyli linię. Co zatem dostajemy czym różni się nowy model?!

Doszła latarka, wibracje szersza skala ID, poprawa ergonomii, skala dla żelaza od -1 do 0 i dla wyższych przewodników od 1 do 99. Zaszaleli.

Patrząc trzeźwo zmiany są kosmetyczne poza skalą, ale jak z ceną, bo w naszym kraju to czynnik dominujący. Zobaczmy jaka jest różnica… 799 GPB za wersję 700 i 1099 GPB za wersję 900. Co oznacza wg aktualnego kursu 4354 zł i 5989 zł netto…

Reasumując 5356 zł i 7367 zł. Czy to ma być alternatywa kosztującego prawie 10 000 zł Manticore i odpowiedź dla fanów marki, którzy stwierdzili, że ktoś przesadził z ceną? Tak właśnie sprawnie zamyka się usta. Czysty marketing. Nie stać cię?! Kup sobie tańszy… zobacz co dla ciebie przygotowaliśmy. Lekki lifting i odświeżone urządzenie może być wasze.

Jak to wygląda ceno na tle konkurencji? Odpowiedź jest prosta. Marnie. Jest taniej niż Manticore, ale nadal drogo. Dodanie paru gadżetów nie spowoduje, że uzasadnimy 20% ceny więcej. Nie ma szans, choć na tym założeniu bazował producent.

Może to kwestia uprzedzenia, ale mnie Equinox nigdy nie przekonał i wielu moich kolegów ma podobne zdanie. Po roku używania pozbyłem się urządzenia bez większego żalu. Możliwe, że był to błąd, ale w porównaniu do starego modelu XP DEUSA, Whitesa Spectry czy poczciwych analogów DeepTecha nie widziałem, ani większej głębokości, ani lepszej identyfikacji czy stabilnej pracy.

Możliwe, że nowe modele są o wiele lepsze, ale ja nie widzę powodu, by się nimi interesować. Czy jest to błąd czas pokaże.

Wracając do cen, cóż żyjemy w takich a nie innych warunkach i na drogie urządzenia powyżej 2500 zł mogą pozwolić sobie naprawdę nieliczni. Warto o tym pamiętać i przypominać za każdym razem, bo nie jednostka wskazuje cel tylko większość.

Opublikowano 5 komentarzy

Minelab Manticore marzenie mitomanów

Minelab zapowiedział narodziny nowego wykrywacza zwanego Manticore już jakiś czas temu. Hype jest olbrzymi i oczekiwania jeszcze większe. Co prawda Jankesi śmieją się z nowej nazwy, ale podnoszą poprzeczkę niezwykle wysoko w końcu następca Equinoxa lub jego poprawiona wersja musi spełnić oczekiwania.

Cóż cena na poziomie prawie 10 000 zł to czysta abstrakcja tylko dla nielicznych i śmiać mi się chcę oglądając na YouTubie kiedy to bajkopisarze opowiadają jak urządzenie będzie dobre. Mają pewnie przeczucie… lub karty tak mówią 😉

Prawda jest taka, że kompletnie nic nie wiemy i mimo licznych pokazów objazdowego teamu Minelaba po Europie to wiadomo, jeszcze mniej… W końcu show musi trwać i na tym polega współczesny marketing. Zapowiedź zapowiedzi?! Czemu nie… tak zrobił Minelab i dokładnie 1 grudnia 2022 roku, za chwilę dowiemy się o kolejnej nowości… a co!!! Jak się bawić to na całego! Amerykanie twierdzą, że to zabawa kosztem klienta. Zobaczymy.

Wszyscy jarają się nowym systemem 2D w oparciu o Target Trace znany z modelu Minelab CTX3030, tylko to kompletnie inna sprawa i tu podobieństwo jest czysto marketingowe. Oba detektory to inna technologia i sposób zarządzania i wyświetlania ID. Otworzyła się nowa szansa szerokiej identyfikacji żelaza i to cieszy, ale jak to będzie naprawdę działo i na jakiej podstawie okaże się w terenie. Możliwość rozróżniania dużego i małego żelaza to spory plus, a rozszerzona skala może pozwolić także na lepsze oddzielnie niskich przewodników od wysokich. Pytanie co się stanie, kiedy będzie ich parę pod sondą? Jak zadziała oprogramowanie. Pytania i jeszcze raz pytania.

Spekulacje trwają. Liczni znawcy Equinoxa już robią wspólne zrzutki na sprzęt. Nie będę hipokrytą sam zamówiłem… też jestem ciekaw.

Niestety ta jak w przypadku XP DEUSA II potrzeba paru miesięcy w terenie – inne testy to tylko rojenia bajkopisarzy, którzy jednego dnia kupują sprzęt, by sprzedać go następnego. Co najlepsze nie wkładają żadnego wysiłku w poznanie, zakładają, że tak ma być, a wykrywacz pożyczają na dzień lub dwa, więc o jakiej wiarygodności testów tu mówimy?!

Oglądam liczne porównania w laboratoryjnych warunkach na torze testowym… i śmiać mi się chce. Ludzie wypowiadają się na temat urządzenia, którego nie znają i nie spędzili z nim kilkuset godzin! Zakładają, że wypożyczający ma taką wiedzę, i dobrze ustawił oraz na tej podstawie dokonują oceny! Czyli sami nie znają detektora i nie potrafią nawet ustawić!!! Nie wiedzą nawet jakie ma funkcję i czym się różni od innych!!! O jakich zatem testach i wiarygodności czy rzetelności jest mowa?!

W prosty sposób wprowadzają w życie nieprawdę, dla tych mniej ogarniętych mają opowieść o licznych danych w tabelkach Excela. Czary mary żona babci do zobaczenia w krótce. To w czystej formie traktowanie odbiorcy jak debila nic więcej.

Do wszystkiego dochodzi liczne powtarzanie, jestem mistrzem rozumiem ten sprzęt etc., opanowałem do perfekcji ma utwierdzić samego prowadzącego w jego doskonałości i próżno szukać testów z terenu czy pokazu i wytłumaczenia poszczególnych funkcji jaki i ustawień. Sam Goebbels powiedział, że kłamstwo wielokrotnie powtórzone staje się prawdą. I tak jest w tym wypadku.

Szkoda czasu tak się produkuje bajki i opowiada się bzdury, które inni łykają jak pelikany. Trzeba samemu to przerobić żeby zrozumieć, włożyć czas i pieniądze oraz nieskończoną ilość pracy. Czas jest bezcenny obecnie. Cała reszta jest dodatkiem, na którym żerują różni mniej lub bardziej autystyczni megalomanii i mitomanii… a może to Asperger przenoszony drogą kropelkową? Sam nie wiem.

Poniżej film który naświetli wam nieco więcej, jeszcze gorący!

YouTube player
Opublikowano Dodaj komentarz

Cena wyprzedza Legendę!

Nokta Makro The Legend w cenie 2500 zł? Kompletny obłęd. W tej cenie są dobre analogi, ale nie wodoodporne i nie tak dobrze wykonane, a na dodatek nie mają takiej ergonomii i wyważenia i możliwości. Legend jest dobry, nawet bardzo dobry! Zaraz uruchomią się Janusze, znam ten ból… co ty tam wiesz przecież sprzedajesz… Tak sprzedaje i testuje i używam i porównuje do innych dla zaspokojenia własnej ciekawości i dlatego w moim sklepie nie ma wszystkich wykrywaczy. To proste.

Z takim myśleniem ziemniaki można kupować w sexshopie, a ubrań szukać w hurtowni motoryzacyjnej!  Sprzedawca to złodziej i oszust, ale kolega, który nigdy nie używał to znawca i spec, bo ma parę sztuk innych wykrywaczy. Śmiertelna pułapka, nie idźcie tą drogą! Macie wątpliwości? Jest Internet można poszukać… są jeszcze ogarnięci ludzie z doświadczeniem jak nie wierzycie sprzedawcy!

Nokta Makro The Legend daje proste i dobre urządzenie za nieprzeciętnie małe pieniądze. Nawet rodzimy producent RUTUSA nie ma szans w tej konfrontacji. Rynek rządzi się swoimi prawami i wygrywa najsilniejszy i to wie nawet dziecko.

Dlaczego zatem poza relacją cena do jakości kupić The Legenda? Po pierwsze prostota obsługi i bardzo dobre audio. Wiem co mówię mam od początku XP DEUSA II i mogę to porównać. Nie ma krzywdy i jest bardzo, bardzo dobrze. W trybie pojedynczych częstotliwości osiągi są ponadprzeciętne, jeśli chodzi o głębokość, ale są też wady. W multi w przypadku mocno zmineralizowanej gleby ID potrafi mocno skakać i utrudnić poszukiwania, jest to rzadko spotykany przypadek i na pewno zostanie poprawiony przy następnym update.

W pojedynczych częstotliwościach problem z niestabilnością ID nie występuje. Na koniec wisienka na torcie. Ten SMF (multi) ma najmniejszy efekt maskowania żelazem. Tak Minelab Equniox się chowa. Dlaczego? Można szerzej regulować filtry tzw. Iron Filter. Teraz moneta leżąca przy gwoździu jest lepiej widoczna. Nawet XP DEUS II przegrywa w bezpośrednim porównaniu.

Dobrze wiemy, że to wszystko może się zmienić, bo na to wpływa oprogramowanie i jego kolejne update.

Opublikowano 3 komentarze

Nokta Makro The Legend problem z parowaniem słuchawek BT

Po update softu do 1.09 i update modułu Bluetooth detektor nie widzi fabrycznych słuchawek bezprzewodowych. Co należy zrobić? W pierwszej kolejności wciskamy na włączonych słuchawkach przycisk mode i górny przycisk boczny od regulacji głośności (miejsce, gdzie znajduje się naklejka z napisami i migająca dioda), po 3 sekundach usłyszysz dwa ciche sygnały. Słuchawki są rozparowane.

Następnie wykrywacz, ikonka BT ustawiamy na wartość 1 plus wciskamy przycisk pinpointa, aż pojawią się na ekranie litery: FD. Wtedy wszystkie słuchawki zostały rozparowane. Czekamy, aż połączy jak nie oba urządzenia wyłączamy i włączamy ponowie!

Pamiętaj o naszych mediach społecznościowych na Facebooku, Instagramie, Youtubie i Tweeterze. Zostaw nam także opinię na GOOGLE.

Opublikowano Dodaj komentarz

Zgoda na poszukiwania

Zgoda na poszukiwania z WKZ, a może list od papieża i certyfikat komendanta policji i oczywiście niezbędny podpis żony babci?! Nic z tych rzeczy!!! Nie ma takiej potrzeby, jeśli ktoś twierdzi, że jest inaczej to najnormalniej kłamie i chce od was wyciągnąć kasę, lub ma układy na górze i może sobie zarabiać na was i samych poszukiwaniach.

Zgoda właściciela gruntu, czy ustna czy na piśmie tego tylko potrzebujecie. Oczywiście wszystko zależy od stopnia zaufania do zgadzającego się na naszą obecność. Lasy Państwowe? Szukajcie najbliższego nadleśnictwa. Tam też są ludzie. Brak empatii oznacza brak zgód na poszukiwania. Jakie mamy zatem obowiązki w świetle obowiązującego prawa?

Zgłaszać wszelkie niewybuchy i broń, zabytki i nie kopać na stanowiskach archeologicznych oraz w ich pobliżu i tylko dla swojego dobra, bo ustawa bubel nie określa odległości.

Zaraz nastąpi gówno burza, że trzeba mieć papier z WKZ i odcisk stopy samego prezesa. Nie trzeba, chyba, że to świadome poszukiwania konkretnych artefaktów w oparciu o wiedzę, doświadczenie i w okolicy, która w takie rzeczy obfituje! Czy na spacer z psem też bierzecie zgodę WKZ i państwowego archeologa?!? Podobnie trzeba pamiętać o grzybach, bo tam się dzieją istne cuda, jeśli chodzi o znalezione artefakty!!!

Policja? Wystarczy być miłym i rozmawiać i wspomnieć, że wszystkie rzeczy, które podlegają pod ustawę po prostu zgłosimy. Nic więcej!

No ale przecież słychać o ludziach, którzy za łuskę czy stary guzik idą do więzienia… Tak, są takie przypadki, ale teraz zadajcie sobie pytanie, ile jest takich osób w roku? Ile naprawdę niewinnych i nieposiadających zabytków i nimi nie handlujących zostało skazanych? Ktoś robi was w balona? Straszy? Używa takich metod… Skąd my to znamy? Covid, wojna, inflacja…. Ten sam sprawdzony schemat tresury. Działa to jeszcze na was?!

Nic bardziej prostego wystarczy sprawdzić statystyki sądowe i policyjne! To są promile w skali roku! Kilka osób skazanych i większość uwierzcie nie jest niewinnych. Są też tacy którzy mieli pecha, bo prawo dotyczące zabytków i poszukiwań w RP po prostu nie istnieje!

W mętnej wodzie można kręcić niezłe wałki i nie mam tu na myśli deweloperów czy archeologów, bo oni to od dawna robią i na szczęście nie wszyscy, ale także wśród nas są ludzie i organizacje, które z tego żyją. Wystarczy dobrze poszukać. Pozdrowienia dla konfidentów. Kiedyś się spotkamy.

Opublikowano Dodaj komentarz

Głębokość czy separacja?

Głębokość czy separacja? Odwieczne pytanie i nieprzespane noce. Ja wybieram oddzielanie obiektów, bo to jest najbardziej kluczowa sprawa na miejscówkach na których dane mi jest szukać. Wyścig o parę centymetrów nie prowadzi do niczego konstruktywnego, ale możliwość widzenia w żelazie już tak.  Złom mocno maskuje cele, i to nie są duże przedmioty i gwoździe, ale także pył po rozkładzie – jego skondensowane tlenki!

Elektronika wykrywacza musi przetworzyć w ciągu chwili masę sygnałów, a jeśli dodamy do tego inne przewodniki, czas na wygenerowanie sygnału jest bardzo krótki. Większe sygnały skutecznie przykrywają odpowiedź drobnych przedmiotów – wyższych przewodników.

Ważny jest poziom mineralizacji podłoża, kąt przemiatania, prowadzenie sondy, częstotliwość pracy. To wszystko ma dramatyczny wpływ na efekty. Źle dobrany detektor i niewłaściwie ustawiony i nie ma szans na żadne efekty. Nie raz się o tym przekonałem i to bardzo boleśnie. Zmiana w podejściu, poprawienie prowadzenia sondy, wyższa częstotliwość pracy i zaczynamy słyszeć sygnały wcześniej niedostępne.

Jaka zatem jest moja recepta na dużą ilość żelaza? To zależy od wielu parametrów, ale upraszczając… wyższa prędkość separacji tzw. recovery speed, wyższa częstotliwość pracy, niższa czułość pod warunki oraz niższa dyskryminacja. Wolniejsze przemiatanie, cały czas równolegle do podłoża. Można też podnieść sondę minimalnie w górę… tak jeśli walczymy z dużymi zakłóceniami od gruntu. Tak będzie płycej, ale usłyszymy przedmioty, o których istnieniu wcześniej nie mieliśmy pojęcia.

Na koniec można użyć pojedynczej, wysokiej częstotliwości pracy, urządzenia z adaptacyjną prędkością odświeżania (Nexus MP V3) lub wykrywacza hybrydowego PI/VLF (Tarsacci MDT), ale kogo na to stać?!

Więcej znajdziecie na tym BLOGu oraz na kanale Youtube i w mediach społecznościowych na Facebooku. Do usłyszenia. Komentujcie pod artykułem.

Opublikowano Jeden komentarz

Szukamy Wunderwaffe Hitlera

Wraz z Trójmiejskimi Odkrywcami mieliśmy okazję szukać prawie 7 tonowego pocisku od Legendarnego działa DORA. Więcej zobaczycie na Polsat Play. Poniżej informacje na temat samego szokującego wynalazku Adolfa Hitlera.

Działo kolejowe “Dora” było jedną z tajnych broni III Rzeszy, największym działem kolejowym, jakie kiedykolwiek powstało w historii. Prace nad tą bronią rozpoczęto w Niemczech w 1937 r. na zlecenie Urzędu Uzbrojenia Wojsk Lądowych. Zadanie skonstruowania działa, którego pociski miały przebijać ściany żelbetonowe grubości kilku m i płyty pancerne o grubości 1 m, powierzono firmie Krupp. Gorącym orędownikiem jego budowy był sam Adolf Hitler, określający broń “Pogromcą Linii Maginota”. Problemy natury technologicznej, szczególnie związane z wykuciem i obróbką lufy działa, spowodowały znaczne opóźnienia. Nierealne stało się dotrzymanie pierwotnego terminu zakończenia prac – na wiosnę 1940 r. Prace nad lufą działa dobiegły końca dopiero latem 1941 r. 25 listopada tego roku na poligonie w Rügenwalde (Darłowo) w pełni ukończone działo oddało swój pierwszy wystrzał. Kierownictwo firmy Krupp dla uczczenia Gustawa Kruppa nadało broni nazwę “Gustav Gerät”.

W styczniu 1942 r. sformowano 672. dywizjon artylerii kolejowej, który został uzbrojony w działo kal. 800 mm. Żołnierze ochrzcili broń nową nazwą “Dora”. Działo o masie całkowitej 1350 t (!) było transportowane na miejsce przewidzianej akcji bojowej drogą kolejową, po uprzednim demontażu. Osobno przewożono zamek, wewnętrzną wkładkę lufy, płaszcz, kołyskę i łoże górne. Na stanowisku ogniowym “Dora” poruszała się po dwóch równoległych do siebie torach kolejowych, przechodzących w pewnym momencie w zakręt. Ponieważ boczne ruch luf nie były możliwe, działo kierowano na cel przetaczając je po zakręcie torów aż do uzyskania odpowiedniego położenia.

Chrztem bojowym monstrualnego działa był udział w operacji “Störfang” – szturmie Sewastopola w czerwcu 1942 r. Stanowisko ogniowe “Dory” pod Sewastopolem znajdowało się 2 km na południe od miejscowości Bachczysaraj. Prace związane z jego przygotowaniem trwały 4 tygodnie. 26 maja działo skierowano na stanowisko i rozpoczęto jego montaż. Od 5 do 17 czerwca wystrzelono w kierunku sowieckich umocnień 48 granatów przeciwpancernych, a pod koniec miesiąca dodatkowo 5 granatów burzących. Największym sukcesem było zniszczenie składów amunicji, ukrytych 30 m pod ziemią w rejonie Zatoki Północnej. Jednak ogólnie rezultaty ostrzału rozczarowały. Wielki rozrzut pocisków uniemożliwiał celne, punkowe niszczenie wybranych żelbetonowych umocnień.
Ostrzał Sewastopola okazał się jedyną akcja bojową “Dory” w latach II wojny światowej. Drugie działo kal. 800 mm, ukończone na początku 1943 r. i noszące nazwę “Schwerer Gustav 2”, również nie oddało już strzału do nieprzyjacielskich obiektów. Rozwój techniki rakietowej spowodował, że ogromne, łatwe do zlokalizowania i zniszczenia przez lotnictwo działa kolejowe, okazały się w końcowych latach II wojny światowej anachronizmem i zasługiwały tylko na miano kosztownej ciekawostki technicznej.

Dane taktyczno-techniczne działa kolejowego “Dora”:
kaliber: 800 mm; długość lufy: 32,48 m; masa granatu ppanc.: 7,1 t; masa ładunku wybuchowego: 250 kg; prędkość początkowa pocisku: 720 m/s; donośność maksymalna granatu ppanc.: 38 km; zdolność przebijania ścian żelbetonowych o grubości 8 m; szybkostrzelność: 3 strz./godz.; masa całkowita działa: 1350 t; obsługa: 500 ludzi.

Opublikowano Dodaj komentarz

Nowe narzędzie do update Nokta Makro The Legend

Nie ma jak firma słuchająca swoich klientów i o nich dbająca. Nowy soft ułatwiający update wykrywacza Nokta Makro The Legend.

YouTube player
Opublikowano Jeden komentarz

Tor testowy czy wiedza praktyczna?

Swego czasu miałem masę zapytań, dlaczego nie mam toru testowego. Z prostego powodu to nie działa. Tak nie działa. Można porównać razem tego samego dnia wykrawacze i będzie to nadal test poglądowy nie porównawczy. Z prostego powodu, czynniki zewnętrzne mają wpływ na to co się dzieje z detektorem. Temperatura i promieniowanie UV zmienia wszystko, jak do tego dodamy procesy zachodzące w glebie pod wypływem tych czynników mamy pełny obraz.

Pamiętam jak pewnego dnia udaliśmy się na starą miejscówkę po deszczu. Temperatura spadła poniżej 20 stopni Celsjusza i ziemia była wilgotna. Monety zaczęły wyskakiwać jak grzyby po deszczu. Tydzień później przy około 28 stopniach nie wyszło nic, ale w kolejnym tygodniu przy 23 stopniach wyszły kolejne!

Chodziliśmy po swoich śladach. Do tego dochodzą zakłócenia EMI, te ciche i te które możemy zaobserwować. Wystarczy, że jakiś nadajnik będzie wysyłał pakiety danych i można wracać do domu. Pół biedy jak widać to i słychać po zachowaniu urządzenia, niestety ciche EMI po prostu odcina możliwość detekcji o czym nawet nie wiem. W takiej chwili wystarczyłoby położyć monetę na powierzchni i urządzenie jej po prostu nie widzi.

Ciepło powoduje dryft sondy mimo licznych patentów kompensujących ten stan od malowania na kolor biały, po zmiany w elektronice czy oprogramowaniu. Najlepiej słychać to po sygnale wiodącym, jeśli taką opcję posiadamy.

Kolejny przykład. XP DEUS II. Program RELIC wszystko ustawione pod miejscówkę. Pierwsze 20 minut rewelacja. Stabilne audio, sygnał wiodący. Po 20 minutach mimo odstrajania zakłóceń co 20 minut już ni jest fajnie. Czuję wyraźnie pogorszenie osiągów i stabilności pracy. Widać to po sygnale wiodącym, który wyraźnie faluje przy przemiataniu po czystym obszarze… znaczy umownie czystym, bo pełnym żelaza.

Także tylko praca w zróżnicowanych warunkach daje pełny obraz urządzenia, nie dajcie się nabrać na sztuczki testerów, którzy nie poświęcili urządzeniu minimum 200 godzin w różnych warunkach. Prawdziwa wiedza przychodzi po 2000 godzin i wtedy też powstają pytania co jest procesem naturalnym.

Zachęcam do pytań pod tym artykułem.

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Dlaczego skarby giną?

Z goła trywialne pytanie, ale odpowiedź jest bardziej skomplikowana. Zawiedli ludzie i system, pokutuje mentalność ukształtowana przez lata zamordyzmu. Bardziej niż empatia liczy się cwaniactwo, spryt i nieuczciwość. Wszystko dla zysku można by powiedzieć.

Ostatnia sprawa z Torunia pokazuje w jakiej kondycji znajduje się nasze dziedzictwo i ustalona ochrona nad nim. Sami sobie jesteśmy winni. To nasze wybory i nasze decyzje doprowadziły do tej sytuacji.

Kwestią dyskusyjną jest możliwość samego decydowania, a stąd krótka droga do paranoi, bo przecież jak byśmy nie wybrali będzie i tak źle! Ludzie są tylko ludźmi i warto o tym pamiętać.

Zatem nie tylko urzędnicy kradną. Umoczeni są kompletnie wszyscy od poszukiwaczy, przez policjantów, archeologów, konserwatorów. Wszyscy. Każdy kradnie i oszukuje, bo system został tak ukształtowany na przestrzeni stuleci i nie pozostawia złudzeń. Nikt już nie zna normalności, nie wie co to znaczy. To tak jak w surrealistycznej opowieści Franza Kafki – Proces, gdzie główny bohater Józef K., kawaler, prokurent bankowy, mieszkający w mieście, określanym jako „stolica”. Pewnego dnia budzi się w swoim mieszkaniu i zostaje zaskoczony najściem urzędników, którzy oświadczają mu, że zostaje aresztowany, mimo iż nic złego nie popełnił. Mimo aresztowania może prowadzić normalne życie, musi jedynie pozostać do dyspozycji sądu. Pomimo pozorów normalności w życiu K. następuje seria absurdalnych, niezrozumiałych wydarzeń.

Skąd to znamy? Tak zawsze płacą pasjonaci i ludzie nie patrzący na zyski. Można by cytować klasyków takich jak Michaił Bułhakow: “(…) wszelka władza jest gwałtem zadanym ludziom i że nadejdzie czas, kiedy nie będzie władzy ani cesarskiej, ani żadnej innej. Człowiek wejdzie do królestwa prawdy i sprawiedliwości, w którym niepotrzebna będzie już żadna władza.”

Lub najlepiej oddający sytuację, w której się znajdujemy: “Skoro nie ma dokumentu, to nie ma również człowieka.”

Brakuje dobrej woli i chęci zmian. Nikt nie odda pieniędzy w imię idei, acz trzeba pić i jeść. W obliczy rzeczy ważnych i ważniejszych, kultura i historia przegrywają z kretesem. Brak szacunku dla naszych poprzedników, którzy ścierali ręce przy maszynach budując ten kraj poszedł w zapomnienie. Kolejne pokolenia wychowane w epoce agresywnego konsumpcjonizmu po prostu się tym nie interesują. Wpadliśmy w nisze. Jesteśmy mniejszością i każda mniejszość prędzej czy później jest skazana na wyginięcie. Amerykanie nazywają to dźwięcznie: extinction.

Co zatem pozostaje garstce ocalałych? Czekać na nieuchronny koniec czy robić swoje? Sztuka balansu jest bardzo trudna, bo to istny taniec na linie. Myślę, że nie należy się za siebie oglądać i iść naprzód.

 

Zbigniew Herbert dawno temu napisał:

“bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to sie liczy

a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych

niech nie opuszcza cię twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy – oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzuca grude”

Opublikowano Dodaj komentarz

Niewygodni

Dlaczego jesteśmy niewygodni? Prosta sprawa, dotykamy tematów wrażliwych i trudnych. Przypadkowe znaleziska, tak przypadkowe powodują, że lata pracy tęgich głów zamieniają się w pył. Życie zweryfikuje wszystko.

Tematów jest wiele od coraz mniej pewnej hegemonii Piastów po Vikingów i Celtów, którzy nie tylko pustoszyli nasze ziemie, a nieśli tu cywilizacje i oświecenie. Dowody są w ziemi i wielu chciałoby by tam zostały.

Pewne dowody mogą być niewygodne, jak obecnie narracja o Rzezi Wołyńskiej. Mnie ta tragedia dotknęła osobiście, mój ojciec był świadkiem, i przeniósł to w moje życie mniej lub bardziej świadomie. To mnie ukształtowało, dlatego historia jest taka ważna, to nie zbiór zakurzonych dat. To nas dotyka bezpośrednio.

Tymczasem w TV wojna i zmienia się polaryzacja. Ofiary są nieme i nie mają prawa głosu. Podobnie Poszukiwacze – Detektoryści. To co znajdą może być niewygodne do lansowanej wersji prawdy, która kształtuje byt stada owiec. Pozostaje kaganiec, represje i tłamszenie wszelkich przejawy wolności.

To współczesny cyfrowy świat czy się wam podoba czy nie. Wystarczy tylko odpowiedni przekaz. Nie bez powodu Joseph Goebbels powtarzał, że 1000 razy powtórzone kłamstwo staje się prawdą, gdyby miał współczesne narzędzia, mówilibyśmy zapewne po niemiecku.

Ostatni faktor to pieniądze, bóg kształtujący nasz byt. Są wszędzie, w każdej reklamie, w ubiorach na ulicy czy w przejeżdżających samochodach. Niewielu z nas wytrzymuje to porównanie. To także dotyczy tej pasji. Wielu sławnych reprezentantów umazanych jest tym gównem. Wyroki za handel zabytkami, często słuszne, konfidencja, oszustwa drobne i te większe. Wszystko przekłada się na wymiar finansowy.

Prawdziwa wolność i szacunek dane są tylko istotą dojrzałym i wszechstronnie wykształconym. Tacy nie jesteśmy i to nie nasza wina. Jak kamień toczony przez nurt rzeki, jesteśmy obdarci z godności, pozbawieni sumienia. Potykamy się często, pytanie czy pozwala nam to być takim samymi jak ci którzy narzucili nam to kiepskie prawo?

Czy jak prezesi ugrupowań pozornie nam sprzyjającym mamy odcinać kupony i jakoś to będzie? Ktoś musi być juhasem i doić owce. Tak się dzieje, ale nie wszystkie owce są naiwne i nie wszystkie są do szpiku kości złe.

Pewnego dnia wszystko może się zmienić i tak jak w Budapeszcie pod koniec wojny nie było ani jednej wolnej latarni wzdłuż Dunaju.

Opublikowano Dodaj komentarz

Co z tym prawem?

Pytacie się co z tym prawem i jak będzie? Nie znam odpowiedzi, ale wiem, że prawo własności to jedyna słuszna droga. Mówcie, środowisko jest zbyt podzielone i to jest główny powód. Prawda jest nieco inna. Tu nie o podziały chodzi tylko o pieniądze, które wielu czerpie i będzie czerpać z tej pięknej pasji jaką jest miłość do historii swojego kraju. Oni mają na to wywalone. Interesuje ich czysty zysk. Dlatego w pięknie słowa ubierają swoje czyny. Wiecie o kogo chodzi? Wystarczy się obejrzeć. Konfidenci i złodzieje, drobni oszuści i prawdziwi duzi gracze ciągnący do kasy. Trzeba sobie zadać pytanie jaka jest przyczyna? Sprawa jest prosta to złe prawo. Czy da się to zmienić w kraju, gdzie pokutuje roszczeniowa postawa i wszystko jest przeliczane na pieniądze? Bardzo ciężko, ale jest to możliwe. Wystarczy uwolnić rynek.

Tak uwolnić rynek! Tak się już stało wiele lat temu, kiedy wychodziliśmy z komunizmu i wszystkie zachodnie produkty były w strefie marzeń. Rzeczy się załatwiało nie kupowało! Koniki, cinkciarze, sekretarze oraz układy i układziki. Wiele się zmieniło, kiedy wszystko trafiło do sklepów, choć zmienia się tylko scenografia. Starych cwaniaków zastępują inni. Grubas wymienia grubasa, wystarczy być perłą i błyszczeć. To jak gra w trzy kubki. Ciągle patrzymy na niewłaściwy i dajemy się ograć. Jedyna słuszna metoda to wolność i czyste zasady i możliwość uczestniczenia wszystkich stron w tym dzianiu! Jak to widzę? Wolny rynek zabytków dla wszystkich. Jak to? Zwariowałem?! Bynajmniej nie!

Każdy zabytek zostaję pod kuratelą – nadzorem państwa. Ojczyzna sprawuje nad nim pieczę i tu się nic nie zmienia. Zmienia się własność. Ten kto znalazł zabytek lub wszedł w legalne posiadanie, także drogą kupna czy wymiany ma pełne do prawo cieszyć się własnością! W przypadku znalezisk państwo decyduje czy ma dokona pierwokupu, czy tylko wyceny pobierając opłatę skarbową. Zostawia przedmiot szczęśliwemu właścicielowi. Po drodze archeolodzy przygotowują wyceny i ekspertyzy, ba nawet pozostaje otwarta kwestia konserwacji. W ten sposób muzea wzbogacają się o zabytki, których świat nie widział, prywatni kolekcjonerzy obrastają w piórka, a czarny rynek umiera w konwulsjach. Ceny są rynkowe, dostępność nie ograniczona. Badacze mogą oddawać się nauce, dzięki uprzejmości prywatnych kolekcjonerów. Nie mam sensu kraść i oszukiwać. Wszystko jest legalne i dostępne. Wizja science fiction? Obecnie tak, dopóki złodzieje wśród poszukiwaczy, archeologów, policjantów i miejscowych włodarzy będą w tej mętnej wodzie kręcić swoje lody. Nic się nie zmieni. Komuno trwaj! System, który panuje obecnie wtłacza zwykłego człowieka na siłę w kajdanki przestępcy, czasami także kompletnie nieświadomie.

Prosty mechanizm i proste rozwiązanie, to także i koniec tekturowego państwa prawa, gdzie dekret papy Józefa Stalina pozwala tłamsić obywatela i gnoić, odbierając mu godność i prawo do posiadania. Przecież zbrodniarz i satrapa dawno został pogrzebany! Bierzcie taczki w swoje dłonie i wywoźcie prezesów, którzy wciskają wam kity, że się nie da, że rejestracja, że zapisy i że legislacje. To się wam należy! To wasza spuścizna! To krew waszych ojców i dziadków przelewana na wojnach i w fabrykach. Pora ukrócić tą patologię. Nie dajcie sobie powiedzieć, że się nie da!

Opublikowano Dodaj komentarz

XP DEUS II Biblia Ustawień

Jak poprawianie ustawić XP DEUSA II w terenie, a może jest jakiś magiczny program? Nie ma i jeśli tak myślisz, to ktoś cię naciągnął jak frajera… nie ma czegoś takiego i dobrze to zapamiętaj, bo to wpłynie na twoje efekty w przyszłości i dotyczy każdego innego wykrywacza metali.

Zacznijmy od tego czy przeczytałeś instrukcję obsługi? Jeśli nie to zrób to dwa razy. Dlaczego dwa razy? Drugi raz jest za karę… a tak poważnie dla zrozumienia i utrwalenia. W dobie urządzeń elektronicznych zawsze możesz ją mieć w swoim smartfonie i sięgać w każdej chwili, kiedy masz wątpliwości.

Pierwsza rzecz to wybór programu. Tutaj musimy się kierować warunkami i przedmiotem poszukiwań. Sięgamy do naszej biblii, czyli instrukcji i wybieramy. Przykładowo szukamy dużych srebrnych monet to nasz wybór jest prosty program DEEP HC. Plaża to dwa programy do wyboru BEACH raczej na suche warunki i większe przedmioty z górną częstotliwością pracy do 24 kHz (program wieloczęstotliwościowy). BEACH SENS do 40khz także do wody i dodatkowo do bardzo drobnej biżuterii i to najlepiej złotej (taki żart dla wodniaków).
Program PARK idealny na miejsca suche, także plaże jak i miejsca mocno zanieczyszczone zwłaszcza folią. Z tego powodu ma ustawioną dyskryminację selektywną tzw. NOTCH w zakresie 23 do 36 ID.
Program FAST na śmietnisko i mocno zmineralizowane warunki z dużą ilością żelaza. Nie jest też bardzo głęboki, o czym warto cały czas pamiętać.  Program SENSITIVE przeznaczony na miejsca także zaśmiecone do szukania bardzo drobnych przedmiotów, np. cienkich i bitych ręcznie monet. Dobry na mokre podłoże pełne kamieni magnetycznych, koksu czy folii. SENSI FT to zmodyfikowana wersja programu dla bardziej doświadczonych użytkowników. Niesie w sobie więcej informacji w linii audio z powodu zastosowania dźwięku typu multitone. Niuanse i szczegóły pozwolą ci na lepszą identyfikację przedmiotów.
Na deser RELIC do szukania większych przedmiotów, ale daje także radę przy artefaktach wielkości monety. Głęboki. Nowatorskim rozwiązaniem jest zastosowanie dyskryminacji typu IAR, polegającej na eliminacji żelaza w zależności od jego wielkości – natężenia sygnału. Program daje świetne efekty, ale jest trudniejszy w obsłudze, poza tym, że to typowy all metal bez dyskryminacji, sygnalizujący jednym modulowanym tonem wszystkie sygnały. Można używać go np. na ścierniskach podnosząc sondę do góry na 15 – 20 cm nad poziom gleby.
Po drodze mijamy MONO wersję jednoczęstotliwościową. To taki stary, poczciwy DEUS I zamknięty w postaci oddzielnego programu w pudełku DEUSA II. Romantycznie? Na pewno! Tutaj można poszaleć i wybrać dowolną częstotliwość pracy. Przykładowo korzystamy z najniższej 4 kHz i możemy takim programem szukać głęboko położnych przedmiotów o wysokiej przewodności. Podobnie w drugą stronę 40 kHz i cienkie drobne niskie przewodniki są nasze. Oczywiście wszystko to wpływa na osiągi i stabilność pracy i wymaga ustawienia innych parametrów pracy.
Powinienem zacząć od GENERAL, bo to program podstawowy… Jeśli mamy wątpliwości wybieram właśnie ten. Dobry na podmokłe tereny, gdzie unikniemy kopania fałszywych sygnałów tzw. duchów związanych z efektem halo. Koks, kamienie magnetyczne są pomijane. Dobrze sygnalizuje głębokie cele.

Przechodzimy do czułości. Ta z reguły jest już wysoko ustawiona w programach fabrycznych, ale jeśli warunki pozwalają ustawiamy ją do poziomu stabilnej pracy, staramy się nie przepałować.
Uff i dopiero teraz przechodzimy do rzeczy równie ważnej. Kalibracja do podłoża. Wybieramy czyste miejsce i używamy funkcji GRAB lub środkowego przycisku z czerwonym kółkiem, tego samego, dzięki któremu aktywujemy PINPOINT. Warto wspomnieć, że PINPOINT to świetna opcja do szukania czystego miejsca do naszej kalibracji jest po prostu łatwo i przyjemnie. Sprawdzamy wartość, która nam mówi jaki rodzaj gleby mamy i czego można się spodziewać. Pasek stopnia mineralizacji też powinien dać nam do myślenia jak to wszystko wpływa na nasze efekty poszukiwań.
Robimy przelot testowy… tak sprawdzamy jaki jest stopień zaśmiecenia oraz występowania żelaza. Mówiąc prosto czy sygnały są częste obok siebie czy raczej sporadycznie co parę metrów. Po wstępnej analizie sięgamy po funkcję REACTIVITY i to jest klucz, bo od tego ustawienia zależy i głębokość, i praca w zaśmieconym terenie. Wartość 0 do 1 to warunki pozbawione żelaza i śmieci. Wtedy zasięgi są najlepsze. Od 2 do 2.5 średnie zaśmiecenie, a 3 do 5 poważny śmietnik, gdzie jest sygnał na sygnale, a przedmioty wykrywane niezbyt głęboko. Przy wysokich wartościach separacja położonych obok siebie obiektów będzie największa, zasięg odwrotnie.
Pozostaje nam jeszcze SILENCER – wyciszasz w miejscach, gdzie duża ilość żelaza powoduje trzaski i zakłócenia. Wtedy sięgamy po tą opcję, ustawiając ją na poziomie zapewniającym nam względny komfort pracy. Trzeba pamiętać, że wysokie filtry to zawsze ryzyko utraty tych najgłębszych i najcichszych sygnałów.
W zależności od programu możemy wybrać poziom dyskryminacji oraz głośność sygnału wiodącego. W obu przypadkach postępujemy podobnie, staramy się odnaleźć najniższy możliwy poziom. Dyskryminacja często wiąże się z utratą głębokości, a w niektórych modelach powoduje problemy z przetwarzaniem sygnałów, kiedy teren jest mocno zaśmiecony. Sygnał wiodący (w zależności od programu np. RELIC) musi działać na poziomie słyszalności. Jego dyskretne zamiany będą nam podpowiadać z jakim rodzaj celu mamy pod sondą.
W przypadku programów na plaże dochodzi nam SALT SENS, czyli kompensacja zakłóceń wynikających z zasolenia i przewodnictwa podłoża oraz MAGNETIC GROUND pozwalający na uniknięcie maskowania głęboko położonych przedmiotów przez ferryt, czarne piaski – czytaj mocno zmineralizowane podłoża takie jak wulkaniczna, czy nawet kamienista plaża.
Sprawdzamy jaki poziom nasycenia żelazem, posiada nasza miejscówka. Tutaj podjęta decyzja będzie miała wpływ na efekty. Za pomocą IRON VOLUME możemy dowolnie ściszać lub zgłośnić dźwięk żelaza. Kiedy żelazo zaczyna nam naprawdę dokuczać warto jego dźwięk ustawić na najbardziej akceptowalnym poziomie. Jestem przeciwnikiem kompletnego wyciszenia. Po pierwsze jest to sygnalizacja, że w tym miejscu musiała być jakaś bytność ludzka, po drugie w moim przypadku przedmioty wykonane z żelaza mogą być nie mniej interesujące niż te, które zawierają w sobie tylko metale kolorowe.
AUDIO RESPONSE, czyli wzmocnienie audio. Warto sprawdzić ustawienie. Wartości powyżej 4 mogą spowodować sytuację, że drobne zakłócenia, czy fałszywe sygnały będą nam maskować, te ciche i głębokie i najbardziej pożądane. Za duża wartość powoduje także nieprzyjemny efekt zmiany proporcji pomiędzy słabymi, a mocnymi sygnałami.
Na koniec filtr globalny GROUND STABILIZER. Z reguły ustawiony na wartość 2 lub 3, gdzie ostatnia liczba powoduje bardzo mocne wyciszenie wpływu gruntu na pracę detektora. Poziom przypisany do wartości 1 to już głośna i niestabilna praca, sygnalizacja, ferrytu, ceramiki (cegieł), powodująca nam dobrze znany ból głowy z DEUSA I, ale pozwalający sięgnąć jeszcze głębiej tam, gdzie wyciszone urządzenia nie docierają!

W zależności od panujących warunków można wybrać audio. PWM lub SQUARE. Pierwsze tradycyjne jest bardziej wyraziste i niesie więcej informacji, niestety w trudniejszych warunkach powoduje zmęczenie. Wersja druga jest miękka i przyjemna idealna na śmietniki, gdzie dzieje się wiele, a my chcemy przetrwać w jak najlepszej kondycji do końca dnia i słyszeć i rozumieć co do nas mówi żona przy kolacji.

Pamiętajcie proszę o subskrypcji mojego kanału na YouTube i mediów społecznościowych na Facebooku i Instagramie. Linki poniżej.

Youtube:

https://www.youtube.com/channel/UCa7McxkrH2DNavMWcOBFU2g

Facebook:

Omnitron Sklep:

https://www.facebook.com/Omnitron-318061209114734

Omnitron Metal Detecting Group

https://www.facebook.com/groups/340050200024326

Instagram:

Sklep_omnitron

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

XP DEUS II program RELIC i IAR

Nowy XP DEUS II zaskakuje. Mówię to poważnie, bo przez ostatnie lata mój DEUS I kurzył się nieco w szafie. Jak widać Francuzi wyciągnęli wnioski i postanowili wiele zmienić na lepsze. Nowe audio robi robotę. Nie męczy, jest miękkie i przyjemne. To ważne, bo detektor powinien dawać radość, a nie zmęczenie. To często ostatni bastion wolności dla wielu z nas. Nasze parę godzin w weekend, oddzielone od rzeczywistości na łonie przyrody.

Dyskryminacja IAR (Iron Amplitude Rejection) i program RELIC postanowiłem przetestować na dobrze znanym mi polu, o wysokiej mineralizacji i dużej zawartości żelaza. Pierwsze uruchomienie i nie słyszę audio. Nerwowa sytuacja. Restartuje sprzęt. Na tym miejscu wszystkie sprzęty pięknie grają… ale nie nowy DEUS II. Jest tak stabilny, że dałem się nabrać jak dziecko na niby nie działający głośnik… Przez pierwsze 20 minut obaj z Mariuszem jesteśmy kompletnie zdziwieni. Nie nic nie znajdujemy, ale nie oto chodzi. Wykrywacz sygnalizuje tylko cele. Audio płynie, technologia multi stabilizuje wredny grunt. Jak z osiągami? Za wcześnie na ocenę.

Żeby było lepiej to jest All metal i słychać także żelazo, choć fabrycznie wyciszone. Na prawdziwe testy przyjedzie czas w sezonie. Zabawa przy temperaturze poniżej zera stopni Celsjusza to lekki masochizm, ale było warto. Pamiętajcie o subskrypcji i spotkamy się niebawem.

Opublikowano Jeden komentarz

Atrex czy Alter II?

Pamiętam swój pierwszy kontakt z Rutusem Alterem 71, miał w tym swój mikroskopijny wkład, testując urządzenie demo jeszcze przed oficjalną premierą. Kompletnie mnie to urządzenie nie przekonało. I takie wątpliwości miał sam producent. Czy ta kopia swoją drogą dobrego Whitesa nie jest zbyt skomplikowana dla zwykłego użytkownika?

Chemia nastąpiła sporo później. Na strasznie zaśmieconej miejscówce. Kompletny brak audio i przechodzone godziny finalnie  zaprocentowały. Nie to nie jest mój ulubiony wykrywacz. Nie jest też najprostszy w obsłudze. To urządzenie dla świadomego użytkownika. Programy typu BASIC tu nic nie pomogą, bo Alter staje się stabilny, ale niestety osiągi nie są oszałamiające. Nie rozumiesz zależności jak ustawić filtry, będziesz miał problemy. Pamiętam jak dziś wypad do pobliskiego lasu z analogiem. Rutus miał spore problemy z kulkami od szrapnela. Były na krańcu zasięgu. Wyglądało to słabo, po przestawieniu wszystko wróciło do normy. Za wysoko ustawione filtry i nie ma tematu. Podobnie ma się problem z drobnymi srebrami. To nie jest domena tego sprzętu.

Tryb mieszany ratuje to urządzenie i wyświetlacz tzw. hodograf. Nie jest to wieloczęstotliwościowy Whites Spectra V3i, ale zwykłe urządzenie VLF. Audio nie ma żadnych niuansów. Można zmieniać częstotliwość dźwięku, ale przypomina to dźwięki zegarków Casio jakie dostawało się na komunię w latach 80-tych. Spory błąd. Choć w trybie mieszanym okazuje się to finalnie zaletą, zwłaszcza, gdy pracujemy z jednym tonem. Dźwięk nie rozprasza, ułatwia zadanie, nie dekoncentruje. Niestety na pustych przestrzeniach jest już gorzej. Użytkownik chciałby dostawać więcej informacji.

Alter II, a raczej Atrex to nowy wypust ze stajni Rutusa. W zasadzie to facelifiting jak to mawia się w branży motoryzacyjnej. Kolorowy wyświetlacz i 3 zmiany w oprogramowaniu to nieco za mało, by konkurować z innymi producentami. Użytkownicy czują się mocno zawiedzeni co widać w komentarzach w mediach społecznościowych. Brak wodoodporności i archaiczna sztyca przeważają w komentarzach. Dla mnie to nie problem, ale wiadomo, po flagowym polskim wykrywaczu metalu oczekiwaliśmy czegoś więcej. Niestety tak się nie stało.

Nie da się podbijać świata tylko kopiując innych, o tym wie każdy wizjoner pokroju Elona Muska. Trzeba myśleć na zewnątrz pudełka. W przypadku Atrexa producent oferuje nam program pracujący z częstotliwością 7khz eliminujący efekt wody. Pracują dwie częstotliwości, ma to na celu poprawienie stabilności pracy oraz wyeliminowanie sygnałów duchów. Szkoda, że tylko dla 7khz…, bo to mocna ogranicza możliwości szukania określonych typów przedmiotów, faworyzuje tylko wysokie przewodniki.

Tryb mieszany jest niestety mono, a nie stereo co dla użytkowników lubiących dostawać więcej danych też jest pewnym minusem, ale nie ma co przesadzać i można z tym żyć.

Kolejna nowość to podgląd zakłóceń i możliwość wyboru odpowiednie częstotliwości. Fajna sprawa, choć konkurencja, ma coś takiego z poziomu automatu lub odstrojenia w kanałach. Wykorzystując płyną zmianę wyboru częstotliwości ma to jeszcze jakiś sens i jest ok.

Największą rewolucją jest multifiltr. To filtr gruntu, który działa w tle i analizując nastawy nanosi korektę na ustawiania. Plusem ma być mniej zakłóceń od gruntu i stabilna praca w trudnych warunkach. W przypadku urządzenia VLF może to być pomocne rozwiązanie.

Na koniec wisienka na torcie, update softu w terenie za pomocą WIFI i numeru IP. Można zrobić to przez przeglądarkę. Średniozaawansowany użytkownik powinien to ogarnąć.

Jak zwykle do wyboru programy BASIC – przeciętne osiągi lub ADVENCED – zaawansowane, gdzie możemy sobie kręcić do woli filtrami i głębiej grzebać w ustawieniach. Wada to możliwość namotania, także że Rutus staje się płytki lub niestabilny, ale to nie jest jego domena po prostu trzeba wiedzieć co się robi i pozostaje nam zadowolić się wersją BASIC jak się pogubiliśmy.

Do wersji ADVENCED pojawiają się cały czas poprawki i update jest darmowy co jest na pewno sporym atutem. ID możemy ustawić tak jak w Alterze 71, mamy dwie opcje do wyboru skala -90 + 90 lub od 1 do 120. To także bardzo fajne rozwiązanie. Pamiętam, jak zostało wprowadzone w którymś z update softu pewien czas temu.

Po premierze Atrexa i przewertowaniu instrukcji poczułem się trochę jak w baśniowym świecie firmy Minelab. Magiczny multifiltr, zagadkowa sonda koloru białego i brak konkretów w opisie. Nie wiadomo jakie są różnice. Za dużo niedomówień i tajemnic. Do tego filmy, na których główny tester testuje opcję audio long… znaną od 10 lat lub więcej w starych urządzeniach konkurencji…

Myślę, że Rutus powinien skupić się na nowej technologii. Odświeżenie Altera było dobrym rozwiązaniem dla fanatyków marki, oni na pewno przesiądą się na tej update i powyższe wady nie będą im przeszkadzać. Ja traktuję to urządzenie jako nową, poprawioną wersję starego modelu z kolorowym wyświetlaczem. Testy w terenie pokażą, czy warto zaryzykować i kupić Atrexa. Z pierwszych prób widać, że problem dławienia się przy ustawionej dyskryminacji został. Trudno się dziwić platforma jest ta sama, zmieniło się oprogramowanie.

To nie jest złe urządzenie. W trybie mieszanym pracuje naprawdę nieźle. Nie jest też idealne, ale niestety rodzimym producentom trzeba stawiać poprzeczkę wysoko. I wszyscy muszą to zrozumieć. Z czego możemy być dumni jak nie z rodzimych produktów?! Konstruktywna krytyka wyjdzie im tylko na dobre!

YouTube player

 

Opublikowano 8 komentarzy

Można szukać czy nie?

Jak jest naprawdę? Wolno czy nie wolno? Zgoda czy bez? Jakie papiery trzeba posiadać, a może nie są potrzebne? Co z nagrodami? Jakie konsekwencje? A może gdzieś się najlepiej zapisać i mieć legitymacje?! Można kupić wykrywacz metalu czy będzie to nas kosztować utratę wolności i pieniędzy?

Koszty poniesiemy na pewno, głównie na zakup sprzętu. Hobby zawsze kosztuje i tego nie unikniemy. Nie ma szans. Masz zaborczego partnera/żonę /męża czy problemy finansowe – może być ciężko. Czytaj ten artykuł najlepiej w samotności i przy zgaszonym świetle, ale mimo to pamiętaj nigdy się nie poddawaj!

Sprawa zmian prawa wprowadziła pewne zamieszenie i zmianę kwalifikacji czynu…tylko nas to nie dotyczy. Dlaczego? Z prostego powodu, nie szukamy zabytków, a nawet jeśli je znajdziemy, to naszym obowiązkiem jest to zgłosić czy szukamy ze zgodami WKZ czy samą zgodą właściciela gruntu.Zgłosić należy również niewybuchy. Zabytki są własnością państwa czy to się nam podoba czy nie.

Zatem jedyna rzecz to zgoda właściciela gruntu, czy pisemna, czy ustna zależy od stopnia znajomości i zaufania. Na to musicie sobie odpowiedzieć sami. Wiem, że można dywagować na ten temat w nieskończoność co będzie, jeśli… ale to nie ma znaczenia. Prawo mówi jasno, jeśli nie szukasz zabytków potrzebujesz tylko zgody właściciela gruntu. Nie mając zgody narażamy się sytuacje które do przyjemnych nie należą np. obciążenie kosztami za szkody jakie zrobimy na nie swoim terenie. Kultura osobista wymaga pytać tak jak zakopywać po sobie dołki o śmieceniu nie wspomnę, to się wynosi z domu.

W przypadku Lasów Państwowych występujemy o zgodę z danego nadleśnictwa. Zasada numer jeden: asertywność, rozmowa i pozytywne nastawienie, bo kto odmówi wariatowi, który słucha ziemi?! Taka postawa otworzy nam każde drzwi i oszczędzi przejażdżki na tylnym siedzeniu radiowozu. Archeolodzy, policjanci czy rolnicy to też ludzie. Za 5 minut przyjemnej konwersacji jeszcze nam pomogą i pokażą, gdzie szukać.

Jeśli chodzi o plaże i zbiorniki wodne to pierwszą podpowiedzią jest regulamin kąpieliska, z niego dowiadujemy się czy można czy nie. W przypadku prywatnych miejsc pozostaje zawsze sprawdzić u właściciela.

Ostatni temat to stowarzyszenia. Jeśli się chcesz integrować i działać w grupie to rób to. Powyższe zasady są dla stowarzyszeń identyczne, oczywiście, zawsze istnieją układy i możliwości. Pytanie czy chcesz za to płacić wpisowe, czy wolisz być Samotnym Wilkiem? Jeśli popełnisz błąd stowarzyszenie cię nie uratuje. Pamiętaj o tym i nie wierz we wszystko co chcą ci sprzedać sprzedawcy marzeń.

Zgoda z WKZ (Wojewódzki Konserwator Zabytków) potrzebna jest w przypadku poszukiwania zabytków archeologicznych. Świadomego poszukiwania. Dodatkowo jest pewien haczyk, o którym nie powie wam przed zapisaniem się do stowarzyszenia żaden prezes… nie ma nagrody… w przeciwieństwie do przypadkowego znaleziska… choćby na grzybach czy rowerze. Kumaci zrozumieją.

Pozostaje też furtka formalna na firmę. Możecie wykonać usługę na umowę i fakturę, w której podejmujecie się sprzątania. Obowiązują was wszystkie powyższe zasady, ale macie podparcie w postaci dokumentów. To kolejna luka w naszym dziurawym i nietolerancyjnym prawie. Jakoś sobie trzeba radzić.

Stanowiska archeologiczne są kompletnie wyjęte spod naszych możliwości. Na nich nie wolno nam poszukiwać, chyba że pomagając archeologom w ich pracy co się też dzieje w świecie realnym. Nie dajcie się wciągnąć w podziały na Archeologów i Poszukiwaczy to jest świat, który nie może bez siebie istnieć. Tak jak przypadkowe odkrycia. Jeśli ktoś wam mówi, że jest inaczej to po prostu czerpie z tego zyski i nie znosi konkurencji.