Opublikowano Dodaj komentarz

Czyścić czy nie czyścić?!

Czy warto czyścić monety i relikty i jak to robić? Odpowiedź jest prosta, nie czyścić. I mógłby być to koniec tego artykułu, ale nie oto przecież chodzi?

Pierwsza zasada, pewne sprawy powierzamy zawsze specjaliście lub swojemu doświadczeniu. Nieumiejętne czyszczenie oznacza bezpowrotne zniszczenie przedmiotu. Jest masa technik od wyspecjalizowanej chemii po elektrolizę czy myjki ultradźwiękowe i specjalne ołówki. Wszystko zależy od masy szczegółów. Przykładowo ołówki sprawdzą się przy przedmiotach mosiężnych czy miedzianych, ale stare srebro można łatwo podrapać. Wełna stalowa powoduje także zbyt mocne wygładzenie detali. Z tego powodu warto używać tylko odtłuszczaczy. Moczenie plus waciki i jak nie ma efektu, to albo fachowiec, albo zostawiamy tak jak jest i zabezpieczamy za pomocą wosku.

Mocniejsza chemia to przepis na porażkę, warto przeprowadzić wpierw próby. Utlenienie powierzchni i przedmioty są do wyrzucenia. Dobrze zachowana patyna jest więcej warta niż błyszcząca jak lustro moneta! Warto o tym pamiętać i nie przesadzać z czyszczeniem!

Elektroliza pasywna i aktywna także wymaga sporej wiedzy i doświadczenia i nie polecam jej na początek. Raczej większe przedmioty i warto porobić próby na jakimś złomie. Trzeba po takich procesach zabezpieczyć przedmiot odpowiednim preparatem np.: Paraloidem B72, żeby nie spowodować ponownego i to nadmiernego utlenienia.

Myjka ultradźwiękowa? Pięknie rozpuszcza popękaną patynę… tak jak chemia jak wejdzie pod utlenione srebro. Wszystkie metody mają pewne wady i wymagają pełnej wiedzy, z tego powodu najlepiej przemyć wodą z mydłem nawet bez użycia szczotki i zabezpieczyć Paraloidem lub woskiem do monet. Niech resztą zajmie się wytrenowany specjalista!

Opublikowano Dodaj komentarz

Bateria

W dzisiejszych czasach detektory posiadają zintegrowane baterie, czy to dobrze czy źle i jak dbać o tego typu rozwiązania? Dowiecie się w poniższym artykule.

Współczesne źródła zasilania są już w większości zintegrowane z urządzeniem. Nie ma możliwości wymiany w terenie. Dla niektórych to wada, bo trzeba pamiętać o ładowaniu przed wyjściem, z drugiej strony na totalnym zadupiu jechanie po wymienne baterie często może być kompletnie daremne, a nie zawsze pamiętamy, by zabrać lub sprawdzić zapasowe. Wadą może być także ilość urządzeń do ładowania. Taki XP DEUS posiada ogniwo w sondzie, słuchawkach bezprzewodowych oraz w panelu sterującym RC… to sporo, choć zawsze pozostaje alternatywa, jeśli rozładują się słuchawki mamy panel i głośnik, jeśli odwrotnie to same słuchawki i okrojone możliwości ustawień.

Zawsze można zabrać ze sobą powerbank lub podładować w samochodzie, ale to także zajmuje czas. Oba rozwiązania mają pewne wady, a jak jest z trwałością takich wewnętrznych akumulatorów? Tutaj przychodzi nam z pomocą elektronika. Wewnętrzne układy zarządzają cyklem ładowania. Żywotność to kilkaset lub więcej cykli, więc na pewien czas to starczy, a producent przewiduje wymianę, którą można dokonać we własnym zakresie lub zlecić serwisowi.

Jak ładować? Tak jak wspomniałem wyżej, wszystkim zarządza elektronika, a moc ładowarki wpływa tylko na czas samego procesu. Króluje standard USB, więc sprawa jest prosta, szukamy złącza lub takiej ładowarki. Dla własnego bezpieczeństwa warto zadbać o rozwiązanie dobrej jakości. YouTube jest pełny filmów o spektakularnych pożarach tanich ładowarek USB!

Wykrywacze posiadają wskaźniki ładowania i sam proces zajmuje parę godzin, ale jak najlepiej sprawdzić czy detektor się naładował, kiedy nie ma takiego wskaźnika lub ten nie działa do końca poprawnie? W bardzo prosty sposób. Dotykamy ładowarki. Zimna oznacza zakończenie procesu, ciepła zaś, że musimy jeszcze trochę poczekać.

Jak często ładować nasz wykrywacz? Po każdym wyjściu? Cały czas mieć podłączony? Jak przechowywać?! Zasada jest prosta. Rozładowujemy do 20% nie do końca, by nie obciążać ogniwa termicznie, przegrzanie skraca drastycznie jego żywotność. Należy ładować do 80-100% pojemności. W trakcie przechowywania bateria nie powinna mieć więcej niż 80% stanu i mniej niż 20%. Warto to zawsze sprawdzić. Unikniemy problemów w przyszłości.

Sama wymiana nie jest skomplikowana w przypadku większości rozwiązań, choć są takie które wymagają nieco gimnastyki. Przykładowo XP posiada baterię wbudowaną wewnątrz sondy, co niesie ze sobą problem w postaci wycinania żywicy i jej uzupełniania, po samej zmienia. Na szczęście są zestawy wraz z instrukcją i nie ma się czym przejmować, jeśli mamy minimum zdolności motorycznych.

Na samym końcu rodzaj baterii wymiennych. To nie łatwy temat. Rynek jest przepełniony zamiennikami. Prosta zasada tylko markowe i od sprawdzonych sprzedawców. Tanie ogniwa nie działają lub działają tylko przez chwilę i zawodzą w najgorszym możliwym momencie. Ważne jest też sprawdzenie czy urządzenie będzie dobrze współpracowało z akumulatorkami. Mają one nieco niższe napięcie pracy (starczają na krócej niż alkaiczne) i elektronika może nam płatać figle, źle sygnalizować moment rozładowania. Dziwne zachowanie, brak stabilności pracy i zasięgów też nie należą do rzadkości w takiej sytuacji. Warto sprawdzić to w dokumentacji dołączonej do wykrywacza co można, a co nie.

Jeśli podobał ci się ten artykuł, opublikuj go w mediach społecznościowych i skomentuj poniżej.

YouTube player
Opublikowano Dodaj komentarz

Obrazowanie 3D po co to komu?

Po co komu obrazowanie 3D? Czy to się w ogóle przydaje w normalnych poszukiwaniach?

I tak i nie… Powód jest prosty to spore utrudnienie, które wymaga już pewnej wiedzy i narzuca reżim pracy. Po pierwsze musimy odpowiednio skonfigurować zestaw data logger i wykrywacz metalu, a nie każdy się do tego nadaje. Najlepiej mieć urządzenie pracujące w trybie statycznym z modulacją VCO. Co to oznacza? Ton się zmienia – nasila i osłabia nad celem, coś jak funkcja namierzania tzw. Pinpoint w detektorze dynamicznym. Do wszystkiego dochodzi podłączenie – okablowanie oraz kalibracja sygnału.

Dobre urządzenie to sprzęt pracujący jako PI czyli pulse induction – wykrywacz impulsowy. Plusem są osiągi i stabilna praca na trudnym podłożu, a minusem brak dyskryminacji. Trzeba pamiętać, że obrazowanie będzie dotyczyło raczej większych przedmiotów. To zależy oczywiście od sondy, ale wyrysowywanie kształtów monet raczej nie ma sensu. Interesują nas większe przedmioty i takie sygnalizują tego typu urządzenia. Plusem jest pomijanie właśnie tych drobnych śmieci. Śmiało można założyć, że sonda ramowa 2×2 metry dobrze sygnalizuje przedmioty o wielkości puszki lub większe.

Kształt, przybliżona wielkość oraz głębokość to już naprawdę dobre informacje. W terenie zurbanizowanym praca z tego typu urządzeniem jest trudniejsza, przez zalegające świadectwa bytności ludzkiej oraz infrastrukturę, typu rury czy przewody.  Atutem jest także wizualizacja pustych przestrzeni, typu piwnice, jamy etc. Świetne rozwiązanie do bezinwazyjnego badania, sprawdzania terenu oraz do komercyjnej dokumentacji miejsc.

Obecnie produkowane urządzenia takiej jak oferowany przez nas GDI Icon 3D data logger to w pełni bezprzewodowe rozwiązanie, do którego wystarczy prosty tablet oparty na systemie Android. Jeśli porównany taki zestaw nawet z gotowym produktem Nokta Makro Invenio PRO, to mieścimy się w 1/3 ceny i mamy możliwość wyboru wykrywacza, z który, współpracuje data logger i co za tym idzie nieco lepsze osiągi choć okupione brakiem dyskryminacji.

Na końcu zostaje reżim pracy, należy po ustawieniach związanych z rodzajem detektora i sondy wybrać wzór przemiatania terenu. Oprogramowanie podaje komunikaty głosowe, a my wykonujemy polecenia, czyli przesuwamy się w określonym czasie na określonym dystansie. Warto wyznaczyć trasę za pomocą taśmy lub markerów z tworzywa.

Na koniec pozostaje analiza danych w postaci wykresu 3D i cieszenie się rezultatami naszej pracy!

YouTube player

 

 

Opublikowano 2 komentarze

Zamknięte pole

Zamknięte pole, to teren, do którego dostęp jest utrudniony. Stara jednostka wojskowa, poligon, obszar zamknięty i przez wiele lat niedostępny to prawdziwa gratka i szansa dla Poszukiwaczy.

To co było zastrzeżone dla wybranych zawsze kusi, oczywiście nie zwalania nas z odpowiedzialności i pozyskania wszelkich zgód. Prywatna działka i las mogą być dla nas prawdziwą okazją na niebanalne znaleziska, ale zawsze są czyjąś własnością i czy się to nam podoba czy nie warto to uszanować.

W pierwszej kolejności udajemy się do właściciela z odpowiednim załącznikiem jak mawia mój kolega Marek z Gdańska. To sprawdzona metoda i prawie zawsze działa. Bezpośrednia konfrontacja przełamuje lody, a my pozyskujemy szereg dodatkowych informacji na temat otoczenia, które nas interesuje. Często można dowiedzieć się więcej o sąsiadującym polu oraz jego właścicielu, o czym możemy zapomnieć próbując pozyskać takie informacje formalnie przez urząd. Sorry mamy RODO i nie ma tematu. Dobrą zasadą jest odwiedzenie sąsiadów i poinformowanie o naszej bytności. Unikniemy problemów i tłumaczenia się bez sensu.

Empatia to klucz to sukcesu, zawsze warto rozmawiać i być życzliwym. Z własnego doświadczenia wiem, że właściciel pozwoli nam kopać w świeżo zrobionym trawniku, bo sam jest ciekaw tego co wyjdzie… to dobra zabawa. Wiele osób interesuje się historią.

Warto także być kulturalnym i zakopywać dołki i zabierać śmieci. Sprzątanie i ekologia są na topie i jeśli nawet kogoś nie interesują zbytnio wykrywacze metalu to zostawimy po sobie miłe wspomnienie i otworzymy szansę na kolejne poszukiwania.

Opublikowano 3 komentarze

XP DEUS I i DEUS II który jest lepszy?

Wysyp filmów o przewadze DEUSA I nad DEUSEM II ubawił mnie setnie. Klienci nie wiedzą co robić… czekać czy kupić?! Do tego dochodzą jeszcze update softu, które powodują wysyp skrajnych komentarzy na temat wersji, która działa, a która już nie. Kompletny mętlik i chaos.

Pierwszy wypust to sprawdzona generacja wykrywaczy metalu, znamy wszystkie ich wady i zalety w codziennym użytkowaniu. Model II to wielka niewiadoma, tak by się mogło wydawać, bo przecież technologia wieloczęstotliwościowa w tym modelu występuje po raz pierwszy! Nie do końca. Mamy program MONO w którym możemy używać DEUSA II jak jego poprzednika wybierając tylko pojedyncze częstotliwości pracy. Dostajemy dwa w jednym.

Nowy bóg wykrywaczy działa naprawdę dobrze, a kolejne błędy są stopniowo poprawiane. To nie dotyczy tylko francuskiej firmy XP, konkurencja zmaga się z podobnymi problemami. Nawet rodzimi producenci przekonali się, że zmiana oprogramowania może być kluczem do sukcesu jak i totalnej porażki. Pytanie na ile pozwoli nam hardware – czyli flaki detektora. Jak są dobre, by sprostać wyzwaniu programistów.

Dla mnie jedno jest pewne, DEUS I trafia bynajmniej nie do lamusa, ale na rynek wtórny. Pytanie, kiedy XP wycofa go z produkcji i stanie się ikoną portalów sprzedażowych tak jak stare modele Whitesa? Zobaczymy, tymczasem warto rozważyć zakup tego wykrywacza, niestety na przeszkodzie stoi cena, ponad 7599 zł brutto to polskich realiach kwota dla wielu niedostępna, nawet w sferze marzeń.

Co daje zatem nowa technologia i co zmienia dla statystycznego Poszukiwacza? To proste, urządzenie bardziej stabilnie pracuje, jest głębsze, a w przypadku słonej morskiej plaży jak i mocno zmineralizowanej gliny pozwala sięgnąć głębiej. W przypadku dużej ilości żelaza, sprzęt z Francji błyszczy. Niskie i wysokie przewodniki są sygnalizowane podobnie pewnie i jednoznacznie, czego nie możemy powiedzieć o sprzętach działających na jednej częstotliwości pracy. Powyższe zalety przydadzą się w określonych warunkach i nie każdy tego potrzebuje, większość użytkowników zadowoli się sporo tańszym sprzętem, ale jest jedno, ale… Ergonomia i masa są nie do pobicia, brak kabli także ułatwia życie, choć DEUS II tak jak jego poprzednik wymaga doświadczonego operatora, lub sporego samozaparcia w nauce urządzenia.

W przypadku niespełnienia opisanych wyżej założeń, warto zainteresować się czymś prostszym, gdyż pewne funkcje wymagają pełnego zrozumienia i co gorsze są ze sobą trwale powiązane, co jeszcze bardziej komplikuje sprawę. Tak to wszystko wymaga czasu i cierpliwości, ale na pewno zaprocentuje w przyszłości tam, gdzie inni będą musieli się poddać.

Opublikowano Dodaj komentarz

Nokta Makro The Legend vs XP DEUS II

Jak ciężko jest porównać obecnie produkowane wykrywacze nie trzeba nikogo przekonywać. Cena nie jest już jedynym wykładnikiem.

Konkurencja wśród producentów zatoczyła koło, a same dane na niewiele się zdadzą z prostego powodu jakim jest oprogramowanie urządzeń. Na domiar złego popularne update softu potrafi sporo namieszać i z przeciętnego detektora zrobić wilka w owczej skórze. Niestety działa to także w drugą stronę.

Nokta Makro The Legend i XP DEUS II łączy tylko technologia wieloczęstotliwościowa, cała reszta jest diametralnie odmienna, no może poza jakością wykonania, w której turecki producenta stara się gonić konkurencję i wychodzi mu to naprawdę bardzo dobrze. Bezprzewodowy Francuz to klasa sama w sobie i nikt nie pobił 960 gram masy urządzenia do tej pory. W ciężkim terenie takie parametry przemawiają z każdym kolejnym machnięciem, a modułowa budowa pozwala na zmiany konfiguracji.

Znajdą się i tacy, którzy będą narzekać, że nie da się dokupić tradycyjnych baterii i wszystko trzeba ładować oddzielnie. Mnie to nigdy nie spotkało – brak prądu. Naszczęście mnogość modułów pozwala zrezygnować z rozładowanego panelu RC i w jego miejsce użyć samych słuchawek… są jakieś opcje awaryjne.

Zejdźmy na ziemię. The Legend jest także solidnie zbudowany i nie zawiedzie w warunkach terenowych. Nie jest to jakość wykonania XP, ale cena to połowa Boga Wykrywaczy. Sporo? Możliwe. The Legend przekonuje prostotą obsługi i bardzo mocną integracją z użytkownikiem. Już po chwili rozumiemy wszystko, a cicha i stabilna praca to prawdziwa przyjemność. Audio, tak audio wreszcie istnieje i ma się dobrze, zwłaszcza, że możemy sporo zmienić. Nie jest to symfonia z DEUSA II, ale jest już bliżej niż dalej. Wyraźne wykrywacz robi robotę jak należy i to do mnie przemawia. Symbioza i przyjemność. DEUS II to znacznie trudniejsze urządzenie czy zatem gorsze? Nie. Po prostu wymaga zdecydowanie więcej czasu na opanowanie i zrozumienie zależności ustawień. Kiedy to zaprocentuje? W bardzo trudnych i specyficznych warunkach takich jak bardzo duża ilość żelaza. W takim miejscu XP błyszczy i tytuł która nie został mu nadany przypadkiem. Duża ilość ustawień pozwala dopasować sprzęt pod siebie i pod otoczenie. To spora zaleta, ale też rzecz wymagająca sporo zaparcia i czasu. Jak widać na portalach społecznościowych, wielu się poddało i wystawiają naszego Boga Wykrywaczy na sprzedaż.

Zatem jak wybrać? Mądrze, a tak poważnie? Na 90% Nokta Makro The Legend wystarczy w zupełności i sprawi nam naprawdę wiele radości. Na tej samej zaśmieconej łące, chodziło mi się z Turkiem lepiej niż z Francuzem, ale wiem, że to było średnio trudne miejsce, a już na gruzowisko po starej karczmie zabrał bym XP. DEUS II to świetne rozwiązanie, kiedy ktoś potrzebuje lekkiego sprzętu z powodu przybyłych kontuzji lub trudno dostępnego terenu. To także narzędzie do pracy w dużym śmietniku i w ogromnej ilości, żelaza, która powoduje, że inne urządzenia są po prostu nieskuteczne.

Głębokość? Oba detektory mają jej pod dostatkiem. Wszystko w filmie poniżej. Pamiętajcie o subskrybcji!

YouTube player
Opublikowano Dodaj komentarz

DeepTech Vista Gold Hound PREMIERA!

DeepTech Vista Gold Hound to tak naprawdę dobra i sprawdzona stara analogowa szkoła w świecie wykrywaczy metali. Tutaj nie ma finezji czy materiałów rodem z kosmosu. Wszystko jest wystarczająco przeciętne…, ale nie osiągi!

YouTube player

Wydajne 30 kHz częstotliwość pracy pozwala pracować w nieco bardziej wymagającym terenie i z bardzo drobnymi przedmiotami. Szukasz cienkich klepanych srebrnych monet lub drobnego złota? Znajdziesz je. Nie pominiesz sygnału i docenisz przewagę dawnych rozwiązań, gdzie chodzi się tylko na słuch, a każdy kolorowy przedmiot sprawdza przez wykopanie. To nie era wyświetlaczy i umownych wskazań ID, gdzie pod tym samym numerkiem kryje się pożądana moneta i puszka!

YouTube player

Trzeba włożyć trochę serca i siły w szpadel i mamy efekty. Nic nie pominiecie, nie ma szans. Kolejny plus to bajecznie prosta obsługa. Dobre słuchawki i w drogę, w której towarzyszą wam tylko dwa tony. Tak to minimalistyczny detektor. Możesz ściszyć niski ton żelaza, ale warto słyszeć co się dziej pod sondą i czy jesteśmy we właściwym miejscu.

Producent firma DeepTech zostawia nam jeszcze jeden mocarny oręż, TRESHOLD. Nie zmniejszając czułości, regulujemy sobie odpowiedź gruntu. Chcemy cichej i łatwiej pracy skręcamy. Pragniemy sygnałów duchów i głęboko położonych przedmiotów? W prawą stronę. Idealne rozwiązanie na przechodzone miejscówki.

Wiele lat temu, chłopcy zrobili film z modelem GOLD. Pokonał wszystkie inne dostępne wtedy sprzęty i wylała się fala hejtu, że test był ustawiany. Nie był. My to wiemy. Wy możecie sami sprawidzić.

YouTube player

Czy to wykrywacz metalu dla każdego i dla początkujących? Tak, ale nie na każde miejsce. Na totalnym śmietniku poradzi sobie świetnie, jest bardzo czuły, piekielnie szybki i wystarczająco głęboki i niestety nie pozwoli pójść na kompromis. Tutaj nie ma leniwego szukania. Nie masz czasu sprawdzić, ryzykuj pominięcie fantów i kup sobie sprzęt z telewizorkiem!

Opublikowano Dodaj komentarz

Nokta Makro The LEGEND kompletne zaskoczenie!

Wykrywacz metalu Nokta Makro The LEGEND zaskoczył mnie kompletnie. Nie zakładałem, że urządzenie jest tak dobrze wykonane i pracuje stabilnie i przyjemnie. Na finalną ocenę jest za wcześnie, ale moi kumple mają podobne zdanie. Urządzenie ma potencjał.

Zacznijmy od początku. Założeniem Nokta Makro było przejęcie specyficznego segmentu zajmowanego przez model Equionx 800 australijskiej firmy Minelab… i mam dziwne wrażenie, że to się po prostu udało!

Poza brakiem wad znany u konkurencji jakość wykonania i cena robią wrażenie. Dostajemy prawdziwy sprzęt wieloczęstotliwościowy, prosty w obsłudze, wodoodporny i naprawdę dobrze wykonany. Karbonowa sztyca czy naprawdę super jakości słuchawki bezprzewodowe z dodatkowym etui to naprawdę miłe gesty i fakt, że ktoś tam na górze nas słucha. Są też wady, takie jak niechlujnie przyklejona folia transportowa, czy klawisze bez podświetlenia lub zabarwienia ikon funkcji dla lepszej widoczności. Pewnie się czepiam, ale lubię kompletne rozwiązania.

Masa i ergonomia znane są z taniego modelu SIMPLEX+ i tego nie można kwestionować, ale nie zapominajmy. To wykrywacz zdecydowanie z wyższej półki! Dlaczego? Technologia pozwala na lepszą sygnalizację niskich i wysokich przewodników, podobnie jak drobnej złotej biżuterii. Mniej pominiemy. Praca w słonej wodzie oraz mocno zmineralizowanej glebie? Bez problemu. To taki trochę szwajcarski scyzoryk i to naprawdę dopracowany. Oczywiście nie jest to XP DEUS II, ale myślę, że Minelab przy tej cenie zacznie liczyć straty dość prędko.

Menu jest proste i przejrzyste, ale możliwość ustawień naprawdę powala! Chcesz zmienić głośność sygnalizacji dla danego ID, jego ton czy zakres? Bez problemu. Chcesz podpiąć słuchawki bezprzewodowe BlueTooth i niekoniecznie fabryczne? Bez problemu.

Ok to już znamy. Konkurencja ma podobnie. To fakt, ale nie w tej cenie!

Funkcja Ferro Check to nic innego jak pasek pokazujący w jaki stopniu przedmiot pod sondą zmierza w kierunku żelaza czy koloru. To naprawdę ułatwia pracę (kapsle i inne śmieci), a jeśli dodamy do tego nowe polifoniczne audio, swoisty multitone do wyboru, to wiemy już znacznie więcej. Puryści mogą pracować w dwóch lub więcej tonach, dowolnie je regulując. Na koniec zapisujemy sobie gotowe ustawiania i po bólu. Sygnał wiodący nam nie pasuje? To też nie problem.

Latarka, wibracje to znamy. Darmowe update? Super też fajnie. Zegarek? Czas jest ważny jak żona czeka w domu to jest ok. Licznik czasu pracy? Rewelacja. Teraz wiemy, ile naprawdę przepracował nasz detektor.

Posiadamy 4 programy, takie jak PARK, POLE, PLAŻA i GOLD FIELD. Mamy wskaźnik głębokości, ustawiamy sobie prędkość separacji obiektów tzw. recovery speed co wpływa także na głębokość. Odstrajamy automatycznie zakłócenia czy wybieramy pojedyncze częstotliwości pracy: 4, 10, 15, 20, 40 kHz.

Bardzo cieszy mnie fakt wyboru wariantu pracy MULTI. Dla programów PARK i POLE to M1 i M2. M1 to zakres wieloczęstotliwościowy uczulony na wysokie przewodniki typu srebro, a M2 na niskie, takie jak złoto. To świetny ruch ze strony producenta pozwalający na precyzyjne dopasowanie do panujących warunków. Program PLAŻA odpowiedni posiada warianty Mw i Md, gdzie W (wet) oznacza morką plażę, a D (dry) suchą.

Testy trwają. Mam nadzieję, że podzielicie się swoją opinią pod tym wpisem, więcej informacji znajdziecie w poniższym filmie:

YouTube player

 

 

 

 

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Tarsaccci MDT 8000 jak ustawić?

Jak poprawnie ustawić wykrywacz Tarsacci MDT 8000? Urządzenie ma przejrzyste i proste menu, bez żadnych ukrytych funkcji, ale mimo to wymaga sporo poświęconego czasu, by wykorzystać nową technologię, której nie stosuje żaden z innych producentów.

Pierwszym i kluczowym wyborem jest częstotliwość pracy naszego detektora. Wybieramy od 6.4 do 18 kHz. Co ciekawe tutaj częstotliwość nawet na niska pozwala nam wykrywać bardzo drobne obiekty rozmiarowo… cóż urok PI (pulse induction) zastosowanego w tej hybrydzie. Niższa częstotliwość to większe osiągi – głębokość, ale także gorsza separacja przedmiotów w zaśmieconym terenie. To także lepsze sygnalizowanie przedmiotów o kształcie monet i posiadających objętość w przeciwieństwie do folii czy kawałków aluminium.

Kolejny problem tryb pracy. Mamy trzy rodzaje: all metal, dyskryminacja i tryb mieszany. All Metal będzie dobry na dziewicze miejscówki, gdzie sygnał pojawia się od święta. Mamy tylko jeden to i musimy patrzeć na ID wyświetlane na ekranie. DISC to jedyne słuszne rozwiązanie na totalny śmietnik. Sygnał jest krótki i jeśli jest powtarzalny trzeba kopać. Tryb mieszany daje nam dodatkową informację na temat wielkości i głębokości przedmiotu. Miejsca czyste lub średnio zaśmiecone.

Zanim zaczniemy, szukamy czystego miejsca i kalibrujemy do gruntu, jeśli dalej mamy sygnał od podłoża, zwiększamy wartość o 50 w górę, to powinno wyciszyć nam urządzenie. Dalej słyszymy odpowiedź podłoża? Możemy spróbować użyć funkcji SALT – poziomu zasolenia. Pompujemy sondą tradycyjnie nad glebą i regulujemy wartość do wyciszenia odpowiedzi. Punkt wyjścia to 29. Na koniec pozostaje nam TRESHOLD – TRH. Tutaj trzeba być ostrożnym. Zbyt duża wartość i tracimy zasięgi i nie będziemy słyszeć drobnych obiektów. Zawsze ustawiamy na granicy. Jeśli przy przemiataniu sondą ID pokazuje niskie wartości, musimy to kompensować właśnie tą funkcją.

Przebijanie żelaza przez skalę i wpadanie w kolor można załatwić używając DISC o wartości – 29 lub +26. Na samym końcu pozostaje regulacja czułości. Nie warto przesadzać. MDT 8000 już przy wartości 4 jest głębsze od większości znanych wykrywaczy. Wszystkie niestabilności i zakłócenia niwelujemy przez zmniejszenie czułości lub zmianę częstotliwości.

Jestem ciekaw waszych opinii na temat wykrywacza Tarsacci MDT 8000 piszcie pod tym postem.

YouTube player
Opublikowano Jeden komentarz

Torba Poszukiwacza recenzja

Uważam, że Torba Poszukiwacza 2.0 to naprawdę świetny pomysł. Jest dopracowana pod każdym względem i myślę, że z przyjemnością będę jej używał, dopóki nie kupię następnej 🙂 Za jej nietypową zaletę można też uznać podatność na modyfikacje. Jeśli ktoś korzysta z nietypowego sprzętu albo lubi kombinować, Torba Poszukiwacza 2.0 daje się świetnie dostosować. Znakomity produkt! W załączniku przesyłam zdjęcia.
Pozdrawiam serdecznie,
Tomasz Szreniawa
Opublikowano Dodaj komentarz

XP DEUS II program GENERAL

Program GENERAL to podstawowe rozwiązanie dla wykrywacza XP DEUS II. Punkt wyjścia, od którego należy zacząć, ale także dobra baza do samej nauki i późniejszych modyfikacji pod swoje potrzeby.

Nie ma rozwiązań uniwersalnych i jak ktoś w coś takiego wierzy to jest po prostu naiwny. Tak jak w gotowe programy do wszystkiego i niczego. Zawsze zaczynamy od wyboru programu dopasowanego pod przedmiot poszukiwań. W przypadku wersji wieloczęstotliwościowej patrzymy na zakres częstotliwości. Ich rozpiętość powie nam czy obiekt naszych zainteresowań będzie się z nimi lubił. Niskie przewodniki typu złoto kochają wysokie częstotliwości, a srebro odwrotnie. To jest nasz podstawowy wskaźnik. Bardzo trudne warunki i tony żelaza, może warto spróbować na pojedynczej częstotliwości z programem DEUS MONO?

Wracamy do programu podstawowego. Zaczynamy od ustawienia REAKTYWNOŚCI, najważniejszego parametru, który wpływa na osiągi urządzenia takie jak głębokość i separacja położonych obok siebie przedmiotów. Wyższa wartość i wykrywacz staje się płytszy, ale lepiej oddziela obiekty, niższa i mamy większą głębokość, ale musimy i wolniej przemiatać i możemy nie usłyszeć monety położonej obok żelaza np.: gwoździa. Zatem na jakiej zasadzie dobrać ustawienia? Sprawdzamy co się dzieje pod sondą i podejmujemy decyzję. Możemy eksperymentować z różnymi ustawieniami i obserwować, jak to wpływa na sygnalizację i zasięgi.

Następny krok to zakładka GB i dobranie funkcji GROUND STABILIZER, rodzaju filtra, który wpływa na odpowiedź podłoża. Fabryczna wartość to 2, która oznacza średni poziom wyciszenia. Na poziomie ustawionym na 1 można chodzić mając już pewne doświadczenie. Detektor staje się mniej stabilny, ale słychać nieco więcej. Koniec skali to wartość 3, idealny kompromis na gleby, które mają dużo do powiedzenia i uprzykrzają nam życie w postaci zakłóceń. Wracamy do filtra o nazwie SILENCER kolejnego kompromisu pomiędzy osiągami, a komfortem pracy, pozwalającym wyeliminować trzaski spowodowane elementami żelaznymi w podłożu. Wysoka wartość powoduje mniejsze zakłócenia, niższa gwarantuje, że ponowie możemy usłyszeć więcej.

Pozostaje nam wybór rodzaju audio. PWM czy SQUARE to osobista preferencja. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, ile mamy w sobie ortodoksyjnego Deusiarza (PWM), czy miłośnika Minelabów (SQUARE). Ustawienia czułości czy dokalibrowania do gleby w danym miejscu chyba tłumaczyć nie trzeba, pozostaje nam jeszcze audio i wybór ilości tonów. To zależy od miejsca i osobistych preferencji – posiadanego słuchu.

Reszta co ciężki trening i sporo pracy włożonej w ustawienia i zrozumienie. Bez tego nie ma szans na efekty. Macie jakieś pytania komentujcie bezpośrednio pod filmem.

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

XP DEUS II program RELIC

Ostatnią niedzielę spędziłem na testowaniu wykrywacza metalu XP DEUS II. Nie mogę się uwolnić od programu RELIC. Niestety pewnie przyzwyczajenia biorą górę na rozsądkiem, ale po kolei.

Jak wiemy program ten podobnie jak dobrze znany z DEUSa I pod nazwą GOLD FIELD. Tak, to typowe narzędzie do szukania złotych samorodków. Dyskryminacja nazwana IAR (Iron Amplitude Rejection) działa w zupełnie inny sposób niż klasyczne rozwiązanie. Urządzenie odrzuca objętościowo, po sile sygnału żelazo i można to regulować w zakresie od 0 do 5. Ostatnia wartość oznacza najmocniejsze – największe przedmioty/sygnały.

Program nie jest dla wszystkich. Dlaczego? To typowy All Metal, w którym mamy jeden sygnał, choć modulowany na niskie i wysokie przewodniki. Żelazo jest sygnalizowane jest tonem niskim, którego głośność można dodatkowo regulować. Jak wspomniałem wcześniej wartość IAR określa jego objętość – moc sygnału. W praktyce sprawdza się to świetnie, pod warunkiem, że teren nie jest ekstremalnie zaśmiecony i można ustawić niską wartość REACTIVTY – reaktywności, co daje nam jeszcze lepsze osiągi w przypadku głębokości. Fakt, trzeba wolniej przemiatać i podpierać się wykresem XY (link na Youtubie), co dodatkowo wspomaga identyfikację.

Audio w postaci PITCH modulowanego tonu w zależności od siły sygnału z nałożonym profilem PWM (DEUS I) lub SQUARE (nowe audio bliżej Minelaba) także sporo pomaga. Wzmocnienie audio i poziom sygnału wiodącego to także dodatkowe narzędzia sporo usprawniające identyfikację. Warto dobrze je ustawić pod warunki panujące w danym miejscu, dzięki temu mamy większą kontrolę z tym co się dzieje po sondą.

Przy dobrych ustawieniach i niezbyt zmineralizowanej glebie, detektor jest naprawdę bardzo głęboki. Z dobrych 40 cm wytargałem starą ozdobę, a sygnał rozrywał słuchawki. Na pewno w miejscu, gdzie jest sporo kolorowych śmieci i żelaza warto użyć programu FAST czy GENEREAL, wcześniej ustawiają odpowiednio filtry (funkcje) od panujące warunki, lub w przypadku totalnego śmietnika pokusić się o wariant programu DEUS MONO. Niestety na to wszystko potrzeba czasu i warunków, a te ostatnio są bardzo deficytowe.

 

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Iskra

Jak marnowany jest potencjał, taka smutna myśl nachodzi mnie ostatnio. Powód nie jest prozaiczny. Teoria wszech obecnie panujących Piastów bierze w łeb, dowodem są kolejne efekty badań, opracowania archeologów czy trupy wypadające z szafy w postaci zatajonych znalezisk z lat przeszłych. Można powiedzieć proza życia w kraju na Wisłą. Nic nowego. To prawda. Pytanie, ile jeszcze musi upłynąć wody w Wiśle, żebyśmy oprzytomnieli? Dlaczego ktoś świadomie i w imię jakich zasad marnuje takie możliwości?! O czym mówię? Mam na myśli siłę pasji drzemiącą w społeczeństwie. Nikt nie chce jej wykorzystać. Rzesza ludzi uzbrojona w wykrywacze metalu to prawdziwa Armia Odkrywców!

Jeden sprawny i otwartym umyśle przywódca, który by wykorzystał ten potencjał, oddając ludziom prawo do ich własnej historii i korzeni! Na to ciężko wypracowali nasi przodkowie przez lata zawieruchy, zaborów i wojen.
To się im po prostu należy, jesteśmy im to winni! Nikt nie pokryje szkód, nie zwróci majątków, zabranego życia. Sztuką jest pamiętać, okazać szacunek i zadumę nad tym co było. Odkrywać kolejne karty historii, odcyfrowywać losy tych których już nie ma, a litery na krzyżach zatarł wiatr historii.

Tak widzę przyszłość. Tak widzę mój obowiązek wobec tych którzy nadejdą i nas zastąpią. Nie ma nic gorszego jak zapomnienie. Tysiące samotnych mogił, skarbów, historii czekających na tych którzy się nad nimi w zadumie pochylą. Apel do tych na górze nie przynosi skutku i nie mogę zrozumieć, dlaczego?

Lata bata i pręgierza zrobiły swoje, tutaj nikt nikomu nie zaufa, potrzebna jest iskra. Tylko nie iskra wojny, która się właśnie przetacza przez świat. Bardziej iskra oświecenia, refleksji nad tym co wspólne i nad tym co dzięki odkrywaniu może zmienić wokół wiele rzeczy na lepsze. Myśl pozytywnie i nigdy się nie poddawaj!

Opublikowano Jeden komentarz

Jak ważne jest audio

Jak ważne jest audio w przypadku wykrywacza metalu nie muszę chyba nikogo przekonywać. Ktoś gdzieś napisał to kwestia gustu… i tak i nie. To główny zmysł w tym hobby, a jak to jest ważne przeczytacie w poniższym artykule.

Przykładowy scenariusz. Plaża, wypełniona po brzegi kapslami. Dają one piękny wysoki ton, a ich stado obok siebie? Jak wyłuskać monetę?!
Tutaj przychodzi nam do pomocy mądre audio. Pierwszym pionierem był Garrett stosujący Iron Audio. Jak się mylę, to skomentujcie to pod tym artykułem. Specjalna dodatkowa opcja i na krawędziach naszego nieszczęsnego kapsla pojawia się niski ton, przełamanie. Mamy ton niski, wysoki i niski. Jest też wada. Trzeba wolniej przemiatać, bo dźwięk jest dłuższy w czasie. Na totalnym śmietniku jest ciężko, ale można wyłapać pożądane sygnały.
Kiedy nie dysponujemy taką opcją, nie ma szans na znaleziska, nawet wykres nas nie poratuje, stracimy masę czasu i nerwów. Urządzenie nie wyposażone w takie rozwiązanie stanie się w przypadku powyższego scenariusza kompletnie bezużyteczne. Niektórzy producenci idą dalej i dźwięk kapsla staje się przerywany lub praktycznie znika. Taki pomysł też jest dobry, bo skraca czas emisji sygnału i odciąża operatora.

Dlaczego audio powinno być dobre i co to znaczy? Mózg ludzki ma określoną wytrzymałość na różny rodzaj dźwięku. Przykładowo statyczny szum panujący na hali produkcyjnej zmęczy nas już po paru minutach, podobnie jak dźwięki o różnym natężeniu i częstotliwości. Taki rodzaj obciążenia powoduje, że po pewnym czasie stracimy orientację. Nie będziemy widzieli co jest właściwym sygnałem, a co nie. Efekt zmęczenia i zagubienia odbierze nam kompletnie siły i przyjemność z poszukiwań.
Sam miałem z tym wiele razy problem. Z tego powodu producenci stosują różne wersje dźwięków. Najlepszym przykładem będzie XP DEUS II z nowym audio typu SQUARE. Dźwięki są wyrównane, melodyjne i miękkie dla ucha w przeciwieństwie do starej wersji PWM znanej z modelu XP DEUS I. Niosą może nieco mniej informacji, ale są bardziej przyswajalne w dłuższym okresie czasu.
Kolejna rzecz to zmiana dźwięków w czasie. Powyższe przełamanie mówi nam czy mamy pod sondą kapsel czy zardzewiałe żelazo. Dobre audio oszczędza nam kłopotów. Nie zawsze da się wszystko wykopać i sprawdzić, zwłaszcza kiedy pracujemy na śmietniku, na którym ktoś przez kilkaset lat wyrzucał odpadki i orał to wszystko cyklicznie pługiem. W takim przypadku dźwięk z dodatkowymi informacjami to wybawienie.

Można także pracować w trybie mieszanym, który niesie za sobą dodatkowe informacje, jeśli jest w wersji stereo, to niejako nasz mózg pełni rolę komputera i słyszymy opóźnienia pomiędzy kanałem statycznym i dynamicznym. W ten sposób można się domyślić jaki rodzaj przewodnika jest w dołku. Np.: miedź czy żelazo, a może srebro? Wymaga to nieco wprawy, ale daję sporą satysfakcję.
Wracając do dźwięków polifonicznych lub tzw. multitonów. Dają natychmiastową odpowiedź z jakim przedmiotem mamy się zmierzyć. Po krótkim treningu słyszymy drobne przełamania, niuanse i możemy z dużym prawdopodobieństwem określić, jak bije carski dwuwarstwowy guzik, a jak srebrna moneta obok gwoździa. Przy naprawdę szybkich urządzeniach wyposażonych w dobre audio słychać długość sygnału i wiemy, czy przedmiot to mała moneta, czy coś większego.
Podobnie jest z folią. Przesterowany bzyczący ton i jest szansa, że nie wykopiemy kolejnej pozostałości po paczce od papierosów czy spaloną pozostałość koksu.

Warto spróbować czegoś nowego, bo może się okazać, że nasz stary i wysłużony wykrywacz z dźwiękiem gongu jak dzwonek do drzwi pomijał wiele ciekawych fantów! Podobnie jak sprzęt za mocno wykręcony. Mamy wtedy efekt długich świateł we mgle. Dźwięki nas oślepiają, a raczej ogłuszają, tak jak za wysoko ustawione wzmocnienie audio nie pozwala usłyszeć sygnałów duchów, czyli tych najgłębiej położonych przedmiotów, których tak pożądamy.

Słuchawki o których ciągle wspominam, też pomagają w utrzymaniu koncentracji, szybkiej nauki oraz łatwiejszego rozpoznawania tonów bez walki z szumem wiatru i cywilizacji.

Polecam sprawdzić linię audio innych urządzeń, nawet kilka chwil na sprzęcie pożyczonym od kolegi daje nam jakieś subiektywne porównanie. Warto wybrać detektor, którego audio projektował poszukiwacz, a nie programista, a jak jeszcze ten pierwszy był muzykiem to dobrze trafiliście!

 

 

 

Opublikowano Jeden komentarz

Whites Spectra i sonda DETECH ARROW 18 x 4″

Czym w końcu jest efektywność w terenie? Ilość znalezisk na metr kwadratowy czy ich wartość wg ceny kruszcu, a może czas spędzony na świeżym powietrzu?! Przypomina mi się pewien troll, który cisnął mi, że jestem popierdułka, bo wychodzę na parę godzin raz w tygodniu, a on jak wyjdzie w piątek wraca w niedziele wieczorem. Można i tak. Samotność nie boli mawiają. Jak się ma rodzinę, to takie fantazję nie przejdą. Nie ma szans. Weź i to wytłumacz żonie. Zapomnij. Marek wie o czym mówię…, ale do rzeczy.

Podrapałem się za prawym uchem i mam pomysł, w życiu przecież liczy się podobno wielkość…, a jak by tam mieć dwa w jednym, sondę na śmietnik i na dodatek tak wielką, że przemiata się nią jak czarodziejską miotłą z bajki o Harrym Portierze?

DETECH wypuścił takie cudo, model nazywa się ARROW i pasuje do mojego leciwego staruszka Whitesa Spectry V3i. Sonda ma 18 cali w pionie i 4 na szerokość… czyli dwa razy obecna 9 calowa MARSA, którą używam na co dzień i na dodatek węższa, czyli teoretycznie lepiej separuje.

Powstaje wiele pytań, jak z masą i ergonomią. Tak tu jest źle. Jest cięższa i to na pewno o jakieś 100 do 150 gramów na oko. Dodatkowo nieporęczna, wykrywacz można już kłaść tylko na boku. Pozostaje pytanie jak odporność na zakłócenia i problem z namierzaniem. Co z oddzielaniem wielu sygnałów?

Pierwsze próby w domu nie są zachęcające ilość sygnału przeładowania sondy nie prognozuje nic dobrego, oczywiście w porównaniu do tej małej. Nie jestem fanem DETECHA i nie lubię bardzo dużych sond, wiem ta jest specyficzna, sami zobaczcie, ale zawsze mam wątpliwości. Pozostaje spróbować w terenie. Swego czasu Amerykanie używali takich sond z sukcesem do poszukiwania złota, nazywali je Big Foot. Pamiętajcie o subskrypcji i do zobaczenia.

Niestety, sonda nie działa z Whites Spectra V3i… producent przyznaje się do błędu i zwrócił pieniądze, pod odesłaniu zakupionego egzemplarza. Wielka szkoda. Zapowiadało się ciekawe rozwiązanie. Na szczęście można kupić do innych modeli.

 

Opublikowano 2 komentarze

XP DEUS nie lubi kulek?!

Każdego dnia pojawiają się kolejne ciekawe filmy porównujące nowego XP DEUSa II do innych urządzeń. Jakość bywa różna, ale czasem można trafić na prawdziwe perełki.

Tym razem było podobnie, na kanale TnSharpshooter znajduje się film, po którego obejrzeniu wpadłem w osłupienie i lekki szok, a po przeczytaniu komentarzy na forum Dankowskiego wiedziałem, że nie są to żadne konfabulacje.

Pierwsze wrażenie… nie jest dobrze, urządzenie nie sygnalizuje dobrze okrągłych przedmiotów. Wszystkie kulki, zwłaszcza te ołowiane, zaczniemy pomijać… i tu pojawił się u mnie uśmiech. Może to nie przypadek?! XP nie jest przypadkową firmą, więc…

Przeanalizujcie dobrze poniższy film, którego bohaterem jest śrut w wersji rozklepanej, oraz ołowiana nieco większa kulka. Jak zachowuje się sygnał w przypadku urządzeń XP DEUS I i II, a jak w przypadku Minelaba Equinoxa?

Teraz wiemy, dlaczego ten ostatni to król kulek. W USA na polach po wojnie secesyjnej to pożądane zjawisko, u nas przy kulkach szrapnelowych nie do końca. Zaobserwujcie, że sygnał poprawia się po rozpłaszczeniu kulko-kształtnych obiektów, w końcu szukamy monet. Możliwe, że w tym szaleństwie jest jakaś metoda, która z pozornej wady jest przewagą. Nie wierzę, że jest to problem urządzenia, XP od lat pracuje nad wykrywaczami metalu, które służą także do poszukiwania złota i właśnie ta różnica ma na celu odróżnienie tych sygnałów.

W multitonie wyraźnie słychać rozjazd sygnału i jego przełamanie. Moim zdaniem i autora filmu nie jest to przypadek, a waszym? Piszcie pod tym postem. Każdy kto ma DEUSa może zrobić sobie taki test i rozpłaszczyć kawałek śrutu, a drugi pozostawić bez zmian. Masa zostaje ta sama, a zmienia się tylko kształt. Poniżej film.

YouTube player

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Co z tym prawem?

Pytacie się co z tym prawem i jak będzie? Nie znam odpowiedzi, ale wiem, że prawo własności to jedyna słuszna droga. Mówcie, środowisko jest zbyt podzielone i to jest główny powód. Prawda jest nieco inna. Tu nie o podziały chodzi tylko o pieniądze, które wielu czerpie i będzie czerpać z tej pięknej pasji jaką jest miłość do historii swojego kraju. Oni mają na to wywalone. Interesuje ich czysty zysk. Dlatego w pięknie słowa ubierają swoje czyny. Wiecie o kogo chodzi? Wystarczy się obejrzeć. Konfidenci i złodzieje, drobni oszuści i prawdziwi duzi gracze ciągnący do kasy. Trzeba sobie zadać pytanie jaka jest przyczyna? Sprawa jest prosta to złe prawo. Czy da się to zmienić w kraju, gdzie pokutuje roszczeniowa postawa i wszystko jest przeliczane na pieniądze? Bardzo ciężko, ale jest to możliwe. Wystarczy uwolnić rynek.

Tak uwolnić rynek! Tak się już stało wiele lat temu, kiedy wychodziliśmy z komunizmu i wszystkie zachodnie produkty były w strefie marzeń. Rzeczy się załatwiało nie kupowało! Koniki, cinkciarze, sekretarze oraz układy i układziki. Wiele się zmieniło, kiedy wszystko trafiło do sklepów, choć zmienia się tylko scenografia. Starych cwaniaków zastępują inni. Grubas wymienia grubasa, wystarczy być perłą i błyszczeć. To jak gra w trzy kubki. Ciągle patrzymy na niewłaściwy i dajemy się ograć. Jedyna słuszna metoda to wolność i czyste zasady i możliwość uczestniczenia wszystkich stron w tym dzianiu! Jak to widzę? Wolny rynek zabytków dla wszystkich. Jak to? Zwariowałem?! Bynajmniej nie!

Każdy zabytek zostaję pod kuratelą – nadzorem państwa. Ojczyzna sprawuje nad nim pieczę i tu się nic nie zmienia. Zmienia się własność. Ten kto znalazł zabytek lub wszedł w legalne posiadanie, także drogą kupna czy wymiany ma pełne do prawo cieszyć się własnością! W przypadku znalezisk państwo decyduje czy ma dokona pierwokupu, czy tylko wyceny pobierając opłatę skarbową. Zostawia przedmiot szczęśliwemu właścicielowi. Po drodze archeolodzy przygotowują wyceny i ekspertyzy, ba nawet pozostaje otwarta kwestia konserwacji. W ten sposób muzea wzbogacają się o zabytki, których świat nie widział, prywatni kolekcjonerzy obrastają w piórka, a czarny rynek umiera w konwulsjach. Ceny są rynkowe, dostępność nie ograniczona. Badacze mogą oddawać się nauce, dzięki uprzejmości prywatnych kolekcjonerów. Nie mam sensu kraść i oszukiwać. Wszystko jest legalne i dostępne. Wizja science fiction? Obecnie tak, dopóki złodzieje wśród poszukiwaczy, archeologów, policjantów i miejscowych włodarzy będą w tej mętnej wodzie kręcić swoje lody. Nic się nie zmieni. Komuno trwaj! System, który panuje obecnie wtłacza zwykłego człowieka na siłę w kajdanki przestępcy, czasami także kompletnie nieświadomie.

Prosty mechanizm i proste rozwiązanie, to także i koniec tekturowego państwa prawa, gdzie dekret papy Józefa Stalina pozwala tłamsić obywatela i gnoić, odbierając mu godność i prawo do posiadania. Przecież zbrodniarz i satrapa dawno został pogrzebany! Bierzcie taczki w swoje dłonie i wywoźcie prezesów, którzy wciskają wam kity, że się nie da, że rejestracja, że zapisy i że legislacje. To się wam należy! To wasza spuścizna! To krew waszych ojców i dziadków przelewana na wojnach i w fabrykach. Pora ukrócić tą patologię. Nie dajcie sobie powiedzieć, że się nie da!

Opublikowano Dodaj komentarz

Starcie Tytanów

Ostatni debiut XP DEUS II dał mi sporo do myślenia. Cały czas czuć dziedzictwo Whitesa Spectry i to w takim wydaniu, że należy to chwalić. Francuska firma całkiem dobrze poradziła sobie z tym wyzwaniem. Cała reszta jest nam dobrze znana i rzeczy typu bezprzewodowość czy piórkowa masa już nas nie szokują. Nowością jest wodoodporność do 20 metrów, co otwiera zupełnie nowe możliwości.

Jak na tym tle wypada TARSACCI MDT 8000? Wiele osób chciało by wiedzieć jaka jest różnica? Jakość wykonania i zastosowane włókno węglowe spowodowały, że jest to naprawdę klasa sama w sobie, ale DEUS II tutaj prowadzi tu o całą długość. Jest dobrze, ale jak wiemy wszyscy są o krok z tyłu i tak jest od wielu lat. Waga 1300 gram jest obecnie standardem w klasie urządzeń profesjonalnych. Technologicznie natomiast mamy dwa różne światy. DEUS II to wykrywacz metalu wieloczęstotliwościowy, natomiast MDT 8000 to hybryda technologii VLF i PI (pulse induction).

Zatem jaka jest zaleta takiego rozwiązania? Technologia jest pionierska i opatentowana w USA i w Europie, ale czy na pewno daje coś więcej by wydać na ten detektor ostatnie grosze?

Wystarczy przeprowadzić prosty test i wszystko staje się jasne. TARSACCI pozwala na utrzymanie stabilnego i niezmiennego ID w przypadku bliskiej obecności drobnych kawałków folii, kamieni magnetycznych czy wysokiego zasolenia lub wysokiej mineralizacji. Zaleta ta powoduje, że urządzenie jest bardziej odporne na maskowanie. Poradzi sobie w trudniejszych warunkach nie zmieniając nam odczytu właśnie przez obecność wyżej wymienionych zakłóceń i nie ograniczając głębokości.

Prosty test daje odpowiedź. Przemiatając kawałkiem folii wielkości monety i monetą 5-10 cm nad nią tuż przed sondą TARSACCI mamy stałe i nie zmienne ID. Folia nie zmienia nam sygnału, podobnie koks i kamienie i żelazo nie mają tak wielkiego wpływu. Dla ścisłości mowa tu o przedmiotach wielkości monety. Ten sam test w przypadku DEUSa II daje już znaczny spadek ID.

Zaletą ostatniego XP jest wieloczęstotliwość, pozwalająca sygnalizować równie czytelnie obiekty z obu końców skali. Równomiernie dla niskich i wysokich przewodników. Tak samo drobne złoto jak i tłuste srebro. Osiągi mogą być nieco gorsze, w przypadku jednej częstotliwości będzie nieco lepiej. Trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie co nas interesuje? Dobra sygnalizacja różnych przedmiotów, czy mniejszy efekt maskowania w bardzo trudnych warunkach? Wszystko zależy od miejsca i przedmiotu poszukiwań.

Oba modele wykrywaczy mają możliwość precyzyjnej regulacji ustawień. DEUS II posiada większe możliwości, a MDT 8000 jest uproszczone do takich granic, że jak na profesjonalny sprzęt z najwyższej półki jest to wręcz dziwne. Producent postanowił umieścić wszystko na jednym ekranie. Nie ma rozwijanych podmenu jak to się dzieje w XP. Wszystko widzimy jak na dłoni i nie musimy sprawdzać, czy jeden z wielu filtrów na pewno jest dobrze wybrany i nie wpływa nam na osiągi.

Podsumowując wyścig jest zaciekły i trudno wytypować zwyciężę i porównać oba detektory bezpośrednio. TARSACCI jest bardziej szwajcarskim scyzorykiem, sprzętem na ciężkie i skomplikowane scenariusze, gdzie wysoka mineralizacja czy zasolenie wymagają użycia ciężkiego kalibru. DEUS II to uniwersalny, przyjemny wykrywacz metalu, lekki i wodoodporny z dużą możliwością konfiguracji i bezprzewodowością, która ułatwia życie.

Pamiętajcie proszę o subskrypcji mojego kanału na YouTube i mediów społecznościowych na Facebooku i Instagramie. Linki poniżej.

Youtube:

https://www.youtube.com/channel/UCa7McxkrH2DNavMWcOBFU2g

Facebook:

Omnitron Sklep:

https://www.facebook.com/Omnitron-318061209114734

Omnitron Metal Detecting Group

https://www.facebook.com/groups/340050200024326

Instagram:

Sklep_omnitron

 

Opublikowano Jeden komentarz

Nowe akcesoria do XP DEUSA

Mam zaszczyt przedstawić wam nowe akcesoria do XP DEUSA I i II, zaprojektowane i wykonane przez nas. Jest to specjalna podstawka o masie 21 gram zapobiegająca wywracaniu się wykrywacza w terenie oraz osłona na ścierający się czubek pinpointera z rodzin Mi 4 i 6.

Opublikowano Dodaj komentarz

Efektywność w poszukiwaniach

Efektywność w poszukiwaniach… czy istnieje coś takiego? To raczej szczęście, prawdopodobieństwo. Właśnie ten faktor mnie najbardziej kręci. Wszystko jest losowe i przypadkowe i to jest ok, ale czy musi tak być?

Kluczem jest wiedza. Poza mapami, przydatne są opracowania, naszych braci archeologów. Tak to oni mając odpowiednią wiedzę i doświadczenie zdobytą przez lata nauki i pracy w terenie. Zawsze można skorzystać z gotowych publikacji lub studiować prywatne blogi. Pasjonatów nie brakuje. Historia może wciągająca i działać jak narkotyk. To także wycieczka w czasie, która nic nie kosztuje, no może poza cierpliwością i samozaparciem.
Badania archeologiczne mają to do siebie, że są bardzo szczegółowe i to daje nam spore pole do popisu. Powiedzą nam wiele o terenie, który nas interesuje, o zmianach jakie się dokonały w czasie, ale także o ludziach i ich zwyczajach. Opiszą przedmioty codziennego użytku jak i te bardziej wysublimowane. Cały czas z tyłu głowy pamiętamy, stanowiska archeologiczne są poza naszym zasięgiem, a potencjalne zabytki przez nas odnalezione są własnością państwa i należy je natychmiast zgłaszać, ale tego raczej nikomu nie trzeba tłumaczyć.
Książki to kolejna krynica wiedzy. Na ich podstawie można ustalić pewne fakty i miejsca, które zatarły się w czasie. I najlepsze jest to, że nie muszą to być książki historyczne. Często fabularyzowane opowiadania potrafią nieść w sobie część zatartej prawdy lub być źródłem dodatkowych informacji. Kiedy opracujemy już sobie jakiś cel, przystępujemy do realizacji. Sprawdzamy na mapie lokalizację i udajemy się na rozpoznanie. Może to być rodzinny spacer lub terenowa przeprawa. Wszystko zależy od was. Pamiętajcie o narzędziach ogólnie dostępnych takich jak Google Earth, gdzie sprawdzicie zmiany w czasie, także wegetacji roślin, czy popularny LIDAR, który pokaże wam ukształtowanie terenu.
Po wstępnym sprawdzeniu na mapach i w terenie można udać się na prawdziwy rekonesans. Zawsze staramy się pamiętać o zgodzie właściciela terenu. Nie wchodzimy na teren prywatny bez zgody. To tylko i wyłącznie dla naszego dobra. Kto lubi ryzykować i tak nie posłucha, nie ma się co oszukiwać, a najlepsze jest to, że największe, są te przypadkowe znaleziska.
Na koniec zostaje nam analiza tego co znaleźliśmy i identyfikacja. Warto podchodzić do tego w sposób racjonalny i z pewnym dystansem. Nikt nie posiada pełnej wiedzy na temat wszystkich przedmiotów tkwiących w ziemi. Czasami trzeba udać się do eksperta. Starajcie się nie czyścić przedmiotów znalezionych we własnym zakresie, może się to okazać bardzo zgubne i doprowadzić do ich bezpowrotnego zniszczenia. Nie zawsze się udaje i o tym trzeba pamiętać w tej pasji, to nie bieg na czas, tutaj cierpliwość, pokora i doświadczenie czyni mistrza.